W dniach 26-31 sierpnia 2018 roku odbył się organizowany przez podlegającą federacji Maniac Zone Wrestling, Polską Akademię Wrestlingu "Wrestlingowy Kurs Letni". Dzięki uprzejmości oraz na zaproszenie federacji mogłem być świadkiem ostatniego dnia kursu. Składał się on na trening grupy zaawansowanej, trening grupy podstawowej oraz pokaz kończący całe wydarzenie.
Kurs odbywał się w starej wrocławskiej zajezdni tramwajowej Dąbie. Jest to miejsce, w którym regularnie odbywają się różne wydarzenia kulturowe i nie tylko. Dość powiedzieć, że wieczorem, w czasie gdy w pierwszej hali odbywał się pokaz wrestlingu, w drugiej i w jej okolicach odbywało się inne wydarzenie.
Pierwsze wrażenie, gdy pojawiłem się na miejscu i to wszystko zobaczyłem, miałem całkiem pozytywne. Jako że to stara zajezdnia, to dojazd jest bardzo łatwy. Tramwaj podjeżdża tam praktycznie "pod drzwi", a dojazd z dworca to ok. 20 minut jazdy.
Inna sprawa to sama lokalizacja. Praktycznie po drugiej stronie ulicy mamy miasteczko studenckie z paroma akademikami, a w promieniu kilometra jest ich jeszcze kilka. Zresztą w rozmowach z osobami związanymi z federacją wiele razy usłyszałem, że przyciągnięcie studentów to jeden z celów MZW w nowej lokalizacji.
Na pierwszy rzut oka zaniepokoić mógł budynek, gdzie rozstawiony był ring. Stara, wielka przemysłowa hala, której większość terenu zajmowały kanały służące w czasach świetności zajezdni do naprawy tramwajów. Szybko zostałem jednak uspokojony, że miejsce to ma zaplanowany generalny remont, a w razie organizacji gali odbędzie się ona w innej hali znajdującej się na tym terenie. Muszę jednak przyznać, że poza oczywistymi problemami tej hali, bardzo podobał mi się jej klimat. Ciężki, industrialny, undergroundowy. Fajnie, gdyby udało się go utrzymać po remoncie, bo świetnie pasowałby do gal wrestlingu.
O godzinie 10 rozpoczął się trening grupy zaawansowanej. Jako że był to ostatni dzień i uczestnicy kursu wykwaterowywali się z akademików, to pojawiła się na nim również spora grupa adeptów z grupy podstawowej, którzy przyglądali się i dopingowali bardziej doświadczonych kolegów.
Trening prowadził Justin Joy. Wiem, że zaraz w komentarzach zacznie się wyśmiewanie i kwestionowanie tego, że ktoś tak mało doświadczony może być trenerem i to grupy zaawansowanej. Uwierzcie mi jednak, że patrząc na to, jak ten trening wyglądał, jak sam Justin wykonywał akcje (z jaką precyzją i dokładnością) i na jakie rzeczy zwracał uwagę, ciężko byłoby mi powiedzieć, że jest osobą na niewłaściwym miejscu.
Zresztą podobnie miały się sprawy treningu podstawowego, który (wyprzedzając trochę relację) był prowadzony przez duet Shadow i Asmund. Ani razu nie miałem wrażenia, że adepci są w złych rękach, albo że grozi im uszczerbek na zdrowiu (co przy osobach zaczynających bawić się w wrestling wydaje mi się szczególnie ważne).
Trening zaczął się oczywiście od rozgrzewki i stopniowo zaczął przechodzić w bardziej wrestlingowe rzeczy, kończąc na całych sekwencjach składających się z kilku akcji. Bardzo spodobał mi się (choć nie chciałbym w tym uczestniczyć) "maraton na wykończenie", gdzie trenujący przez dwie minuty w ciągłym biegu odbijał się od lin i na komendy Justina wykonywał różne akcje typu bump na plecy, bump na twarz, przewrót itp. Mordercza rzecz, gdzie od samego patrzenia człowiek czuł się zmęczony. Ogółem trening grupy zaawansowanej mocno skupiał się na dynamice. Ostatnia godzina treningu była zamknięta dla mediów, więc musiałem opuścić halę na ten czas.
O 15 rozpoczął się trening grupy podstawowej. Pojawiło się na nim kilka nowych twarzy, w tym dwie dziewczyny. Jak już wspominałem, prowadzony był przez Shadowa i Asmunda. Zaczęło się klasycznie, od rozgrzewki, a potem odbył się trening konkretnej akcji: hip tossa. Warto zwrócić uwagę, jak różniły się treningi poszczególnych grup. Zaawansowana miała trening wykonywany w dużo szybszym tempie, często na wytrzymałość, podczas gdy grupa podstawowa bardziej skupiała się na dokładnym i bezpiecznym wykonaniu akcji. Oczywiście nie każdy dzień tak wyglądał, bo wiem ze słów trenerów, że adepci również mieli bardziej "wyniszczające" dni. Jednak gdy uczyli się konkretnej akcji, bardziej chodziło o sposób jej wykonania i naukę podstaw. Tak też wyglądała nauka hip tossa. Pokazane zostały po kolei wszystkie kroki, jakie muszą wykonać obie osoby (przyjmująca i wykonująca), by poprawnie zrobić tę akcję. Przyznam, że byłem zaskoczony tym, ile jest tam różnych małych szczegółów, na które nie zwraca się uwagi, oglądając walki, a okazuje się, że są bardzo ważne, by akcja była w pełni poprawnie wykonana.
Ostatnim elementem treningu było swego rodzaju podsumowanie wszystkich rzeczy, których nauczyli się adepci i złożenie ich w jedną pełną sekwencję, tzw. International Spot, czyli lock-up, headlock, tackle, drop down, leapfrog i hip toss. Tu muszę powiedzieć, że sam się czegoś nauczyłem, uczestnicząc w kursie, bo nie miałem pojęcia, że ta bądź co bądź podstawowa sekwencja ma swoją oficjalną nazwę i jest pewnego rodzaju fundamentem nauki uprawiania wrestlingu.
Zdjęcie z oficjalnego profilu Polskiej Akademii Wrestlingu na Facebooku
W kursie uczestniczyło około 30 osób - mniej więcej po 15 w każdej z grup. W mojej ocenie jest to całkiem niezły wynik. Uczestnicy byli bardzo zróżnicowani: od niskich po wysokich, od chudszych po grubszych; o kobietach już wspominałem. Ciekawostką było też uczestnictwo w kursie trójki zawodników z Czech (jeden znany już z występów dla MZW). Z poziomem zawodników było podobnie, jedni radzili sobie lepiej z wykonywanymi ćwiczeniami, inni gorzej. Niemniej nikomu nie można było odmówić zaangażowania.
O godzinie 20 miał miejsce pokaz, który de facto był mini-galą. Pojawił się na nim zapowiadający walki Tomek Warchoł, sędzią specjalnym wszystkich walk był Matt2Hot, do tego został przygotowany mini stage z oświetleniem.
Pokaz składał się z 5 walk, w których uczestniczyli wszyscy zawodnicy z grupy zaawansowanej (a jeśli kogoś pominąłem, to z całego serca przepraszam).
Nie będę opisywać po kolei wszystkich walk. Powiem tylko że dostaliśmy niezły przekrój różnego rodzaju pojedynków: była walka underdoga z dominującym heelem, był comedy match, była walka zakończona przez DQ, no i było porządne wyrównane starcie dwóch zawodników. Mimo iż był to krótki pokaz, to bawiłem się na nim bardzo dobrze.
Ciekawy wniosek, jaki wyciągnąłem z pokazu to fakt, jak sporo da się przykryć odpowiednim bookingiem lub prowadzeniem pojedynku. Były w karcie walki, gdzie po obejrzeniu treningu, dysproporcja w umiejętnościach zawodników wydawała się spora. Ku mojemu zaskoczeniu w ogóle nie było tego widać, a czasem wręcz ten wydawałoby się "słabszy" zawodnik zaskakiwał czymś efektownym. Ogółem nie miałem wrażenia, że ktoś zawiódł lub, co gorsza, dał z czymś dupy. W moich oczach wszyscy mogą być zadowoleni ze swojej postawy.
Chciałbym jednak wspomnieć o jednym zawodniku i wystawić mu trochę laurkę :D Mowa tu o uczestniku walki wieczoru: Apollo. Pamiętam go z poprzednich gal we Wrocławiu i przyznam szczerze, że nie rzucał mi się w oczy. Ot po prostu kolejny adept. Jednak w trakcie kursu, jak i podczas pokazu, niesamowicie urósł w moich oczach. Strasznie pracowity facet, który bardzo szybko łapał, co i jak należy zrobić w ringu. Nie dziwię się, że dostał walkę wieczoru podczas pokazu, bo zdecydowanie swoją postawą na to zasłużył.
Bardzo się cieszę, że MZW na stałe przenosi się do większego miasta - Wrocławia. Życzę im, by wszystko szło po ich myśli, bo wygląda to bardzo ciekawie i daje spore nadzieje na przyszłość.Powodzenia, Maniac Zone Wrestling!
PS: Jeśli ktoś jest zainteresowany większą ilością materiałów z kursu i pokazu, to zapraszam na mojego Twittera (https://twitter.com/DMaly619), gdzie pod #MZW i #wrestlingPL możecie znaleźć więcej filmów i zdjęć z wydarzenia.
Komentarze (1)
Skomentuj stronęCytat:
Taki prorok z Ciebie ? :P Swoją drogą bardzo zgrabnie napisana relacja :)