Wywiad: Mistrz Hungarian Championship Wrestling, specjalnie dla Attitude.pl



N!KO - Przede wszystkim, powiedz nam coś o sobie. Czy byłeś fanem wrestlingu w latach młodości, jak długo trenujesz, kto Cię trenował...

Renegade - Na wstępie pozdrawiam wszystkich fanów wrestlingu w Polsce! I tak, sam jestem fanem od 1993 roku. Miałem 8-lat, kiedy pierwszy raz zobaczyłem WWF. Od razu zorientowałem się, że to najfajniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Z czasem, w latach szkolnych, byłem zastraszany przez paru dupków, więc zacząłem podnosić cięzary i trenować taekwondo. W 2006, paru gości z Hungarian Wrestling Forum, zaczynało trenować wrestling. Mój pierwszy nauczyciel ściągał wszystko z internetu. Treningi, podstawowe chwyty, itp. Staraliśmy się uczyć tych podstaw, jak i bumpów, na tatami (Japońska mata - przyp.) co oczywiście nie było możliwe.
Druga grupa z Węgier robiła to samo. W 2010, dwie amatorskie ekipy połączyły się, organizując swoje pierwsze, backyardowe show. To okazało się sporym sukcesem, więc My zaczęliśmy trenować jeszcze ciężej. Zainwestowaliśmy w to wszystkie pieniądze. Zrobiliśmy profesjonalny ring, i zaczynało się to rozrastać. Węgierscy fani docenili ciężką pracę. Rok później mogliśmy zatrudnić trenerów z prawdziwego zdarzenia, by wejść na ten profesjonalny poziom. Mieliśmy seminaria z Gabrielem Angelfyrem, El Generico, Joe Legendem, Bravehartem, Tommy Endem... i nigdy nie zaprzestaliśmy ciężko pracować. By polepszyć swoje warunki fizyczne, swoje show, wszystko.
Teraz jesteśmy w miejscu, kiedy mamy od 6 do 8 show w roku. Mamy profesjonalne HCW-Dojo z 50-60 studentami, DVD, i 600 ludzi na widowni, którzy nas dopingują. Nigdy nie mieliśmy sponsora, nie mieliśmy niczego. Do wszystkiego doszliśmy sami, z czego jesteśmy niezmierni dumni.

N - To niesamowite i - miejmy nadzieję - niebywale motywujące dla backyardowych grup w Polsce. Jednak ważnym czynnikiem jest to, jak popularny jest wrestling na Węgrzech? Czy WWE, TNA lub jakakolwiek inna federacja, jest regularnie w TV? Jak w ogóle ta sportowa rozrywka jest postrzegana przez Twoich rodaków? Czy również mierzycie się z opinią, że to "udawane", przez co ciężko o promocję?

R - Prawda jest taka, że poza Japonią, Meksykiem i Stanami, wrestling wszędzie ciężko promować. WWE nigdy nie odwiedziło Węgier, TNA i inne federacje również. W przeszłości mogliśmy śledzić WWF na RTL2 i WCW na TNT, lecz na Węgierskich kanałach nie było nic. Cztery lata temu został zrobiony pierwszy krok, kiedy Eurosport pokazywało Vintage Collection z rodzimym komentarzem. Rok później, pierwszy kanał rozpoczął transmisję RAW i PPV, ale to stosunkowo młoda inicjatywa. Wielu ludzi w naszym kraju, nawet nie ma pojęcia, czym jest wrestling. Znają tylko Hulka Hogana. Wszyscy w Europie mamy podobnie. Spotykamy ludzi, którzy twierdzą, że to udawane, że oni śledzą MMA, bo tam mają prawdziwe walki, a z naszym biznesem nie chcą mieć nic wspólnego. Co musieliśmy zrobić? Pokazać ludziom, że to nie jest udawane! Bo taka jest prawda. Coś jest udawane, kiedy imitujesz. Nie imitujemy chopsów, bólu, suplexów, stołów czy jarzeniówek. To nie jest udawane, kiedy z bólem wstaję z łóżka każdego dnia. Oni muszą zrozumieć, że to wszystko ma być rozrywką. Jeśli zrobisz wszystko dobrze w swojej walce, przekażesz ludziom odpowiednie emocje, będziesz autentyczny, zrozumieją na czym to polega i będą się dobrze bawić. To jest wrestling i ciężko jest być w tym naprawdę dobry. Jak osiągniesz ten poziom, zyskasz szacunek i uznanie ludzi. Tych nieświadomych zamienisz na fanów. Kiedy zaczynaliśmy, robiąc pierwsze show, wielu ludzi się uśmiechało pod nosem, gdy zorientowali się, że nie mają do czynienia z boksem czy MMA. Jednak podczas gali widzieli, że jesteśmy gotowi umrzeć w tym ringu, by im zaimponować i zadbać o dobre imię wrestlingu. Zaczęli czuć nasze emocje, a po wszystkim chcieli robić sobie zdjęcia i zbierali autografy. Nie dlatego, że byliśmy wrestlerami. Oni wciąż nie wiedzieli, co to tak do końca znaczy. Poczuli coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyli.

N - Nasze kraje przebyły bardzo podobną drogę. Również zaczynałem w 1993, pamiętam czasy RTL2 czy TNT. Główna różnica jest taka, że WWE przyjechało do Polski trzykrotnie od listopada 2011. Mając to na uwadzę możemy wywnioskować, że Polska, jest atrakcyjniejszym rynkiem dla Imperium Vince'a. Można założyć, że mamy więcej fanów. Jak to jest, że Wy macie na widowni okolo 600 osób na każdym show, a ostatnie DDW miało może 100? Jakbyś porównał HCW do DDW? Z tego co pamiętam, zaczynaliście jako federacja hardcore'owa?

R - Tak, zaczynaliśmy jako federacja hardcore'owa. Robiliśmy wiele szalonych rzeczy w ringu, bo nie umieliśmy walczyć. To były krwawe masakry, ale nieznajomość prawdziwego pro-wrestlingu nie była jedynym powodem takiej decyzji. Robiąc show tego typu, chcieliśmy usunąć opinię, że to "udawane".
Między nami, a DDW, główną różnicą jest dystans. W HCW 80% rosteru żyje w Budapeszcie, stolicy. Mamy możliwość ciągłego bycia w treningu. W Polsce, zawodnicy DDW muszą podróżować cały dzień by wejść między liny. To nie jest łatwe. Publika ma podobny problem. Nie chcą jechać przez wiele godzin. Może dla WWE, ale jeśli chodzi o młodą promocję, przemyślą dwa razy. Kiedy DDW będzie gotowe, powinni przenieść się z Rzeszowa, choć to niebywale trudne bez sponsorów. My zorganizowaliśmy 5 albo 6 gal poza naszą bazą, w ostatnich 3-latach.
Jeśli mogą udzielić małej rady zawodnikom: W międzyczasie, kiedy nie jesteście nigdzie zabookwani, nie przestawajcie żyć jak wrestler! Gdziekolwiek mieszkacie, tam jest siłownia. Wstawaj, dobrze się odżywiaj, ciężko trenuj, bo jeśli chcesz odnieść sukces, musisz wyglądać jak wrestler każdego dnia.

N - Wcześniej wspomniałeś, że HCW to efekt wysiłku grupowego. Nie macie sponsorów, jesteście zdani sami na siebie. Wywodzicie się z backyardu, więc kto jest odpowiedzialny za booking?

R - Efekt wysiłku grupowego, jak najbardziej tak. Ale po 3-miesiącach, założyliśmy firmę, z czterema osobami w zarządzie. Podzieliliśmy obowiązki na dwóch szefów. Jeden jest odpowiedzialny za booking, drugi za media (plakaty, filmiki również). Funkcjonuje to świetnie, ale jeśli pozwolisz, nie chcę mówić kim oni są.

N - W DDW kiedyś mieliśmy El Generico, a do dzisiaj fani rozmawiają o tym konkretnym evencie. Gwiazdy, które możem zobaczyć w telewizji/na monitorach, zawsze będą dobrym wabikiem na fanów. Oni chcą kogoś takiego oglądać. Jak często bookowaliście, lub staraliście się bookować, jakieś głośne nazwisko, chociażby z Amerykańskiej sceny niezależnej?

R - Prawda jest taka, że jeśli chcesz odnieść sukces ze swoją federacją w Europie, nie możesz tego zrobić z wrestlerami ze Stanów. Jasne, ludzie chcą ich oglądać i zapłacą za bilet...raz. Co potem? Wydasz kupę pieniędzy dla jednej, wielkiej gwiazdy, ale bilety też sprzedasz tylko na to jedno show. Nie stać Cię na zatrudnianie kogoś takiego na każdej gali. Przede wszystkim musisz podwyższyć poziom swoich lokalnych wrestlerów, jak i samej federacji. Musisz wydać te pieniądze na aktualny roster! Zatrudnij trenerów, którzy poprowadzą seminaria, zainstaluj efektowne oświetlenie, kup profesjonalny sprzęt, bo to Twoi ludzie muszą wyglądać profesjonalnie. Jeśli już zbierzesz to wszystko, pozostanie Ci najważniejsza rzecz: Dobry storyline, przepełniony emocjami. Tak sprzedajesz bilety na każde show, nie tylko to jedno z głośnym nazwiskiem.
W HCW mieliśmy tylko jedną, dużą gwiazdę - El Generico. Co ważniejsze, My wypromowaliśmy swoich ludzi, a teraz oni zbierają takie same reakcje, jak Generico dwa lata temu. Wykorzystaliśmy też utalentowanych zawodników z innych Europejskich federacji. Tengkwa i Gabriel Angelfyre (Pro Wrestling Holland), to w dniu dzisiejszym duże nazwiska na Węgrzech.

N - Miałeś okazję wystąpić w innych federacjach, poza HCW i DDW?

R - Walczyłem w PWH (Pro Wrestling Holland). Wielu wrestlerów wysyła swoje CV do każdej federacji w Europie. Ja tego nigdy nie robilem. Kocham wrestling, ale zawsze mieliśmy sporo pracy i sporo treningów w HCW.

N - Czy są jakieś znaczące różnice między Polskimi, Węgierskimi a Holenderskimi fanami?

R - Większość Holenderskich fanów to smarci. Bardzo szanują wrestlerów, a podczas show mają zawsze dobry humor. PWH ma bazę w małym mieście, podobnie jak DDW z Rzeszowem. Odwiedzają czasami większe miasta, ale głównie siedzą tam (tak jak DDW czy HCW). Podobne uczucie jest w Polsce, jednak co mnie zaskoczyło to to, że najgłośniejsi smarci nie wspierają za bardzo DDW. To było dla mnie dziwne, bo w HCW, nigdy nie doszlibyśmy do takiego poziomu bez swoich fanów. Oni w końcu są wszystkim w tym biznesie. Jeśli wchodzisz do ringu, żywisz się ich reakcjami. Jak na Ciebie reagują (dobrze czy źle) możesz zrobić wszystko tej nocy.

N - Rapid-Fire! Możesz odpowiadać bez wyjaśnienia. Ulubiony wrestler z lat młodości?

R - Scott Steiner

N - Ulubiona walka z perspektywy fana?

R - Trudne pytanie, wymienię trzy: Marty Jannetty vs Shawn Michaels o pas IC, Ric Flair vs HBK na WrestleManii, CM Punk vs Undertaker z ostatniej WM.

N - Twój najlepszy ringowy występ na chwilę obecną?

R - Nigdy nie jestem z siebie zadowolony. Może najlepszy był Tag Team Match, kiedy z Icarusem walczyliśmy przeciwko Angelfyreowi i Kentowi z Rosji, w marcu tego roku. Drugą moją ulubioną walką jest Triple Threat Ladder Match, kiedy sięgnąłem po pas HCW w Segedynie, przed tysiącem ludzi na widowni.



N - Największy talent w szatni DDW?

R - Kamil Aleksander. Ma serce i inteligencje. To ważne w tym biznesie. Lubię też Klarysa. To twardy gość. Nie płaczę, nie narzeka. Zrobili bardzo fajny Hardcore Match z Poisonem (HCW) w listopadzie zeszłego roku. Mam nadzieję, że go widzieliście. Zresztą, kiedy byłem ostatni raz w DDW, poznałem wiele nowych talentów, którzy mają przyszłość przed sobą.


Link do filmu



N - Jeśli rozmawialibyśmy za rok, o czym byłaby ta rozmowa?

R - Naszym głównym celem jest stworzenie pierwszej tygodniówki w Europie. Pracujemy nad tym naprawdę ciężko, i może za rok będę mógł znów powidzieć - dokonaliśmy czegoś niemożliwego!
Oczywiście chciałbym również popracować w DDW, tak często, jak to możliwe. Wielu świetnych ludzi, wiele możliwości.

N - Dzięki za wywiad.

R - To był dla mnie zaszczyt. Mam nadzieję, że materiał spodoba się polskim fanom, i że zobaczymy się w przyszłości. W międzyczasie, wspierajcie DDW, bo chłopacy na to zasługują, i śledźcie HCW Pankráció na Facebooku! Pozdrowienia z Helldorado!


Link do filmu



***



Rozmawiał: Nikodem N!KO Włodek
Zdjęcia dzięki uprzejmości rozmówcy
Filmiki z kanału YouTube HCW

dodane przez N!KO w dniu: 08-09-2013 18:49:34

Udostępnij

Komentarze (15)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Nikodem przeprowadził wywiad z kolegą, więc nie miał problemów w załatwieniu tej rozmowy :D A tak na serio świetny pomysł z pogadaniem z gościem, który wyszedł do nas po gali DDW i jako jedyny dłużej porozmawiał. Fajnie mi się czytało i ten wywiad jest na pewno lepszy niż z trenerem z Performance Center. Swoją drogą pewnie wysłałeś mu tylko na maila swoje zdjęcie z jego pasem i już się zgodził na rozmowę :D

napisane przez Kowal w dniu : 08-09-2013

Bardzo fajny wywiad. Główna różnica między HCW a DDW to to iż tamci szanują swoich fanów i się skupiają na nich a u nas robią z siebie jedynie gwiazdy.Przecież gdyby któryś z wrestlerów DDW powiedział coś o backyardzie to automatycznie straciłby szanse występów co jest paranojom. Myślę że skoro w Węgrzech z niczego udało im się zrobić stabilną federację to u nas przy odpowiednim nastawieniu Dona nie powinnobyć to o wiele trudniejsze.Co prawda fakt że zawsze łatwiej wypromować federacje hardcorową niż zwykłą. W Polsce też gdyby była "krwawa" federacja to bez problemu by przychodziła masa ludzi nawet nieznająca się na tym tylko po to żeby pooglądać krew.Dzięki za wywiad

napisane przez Yao w dniu : 08-09-2013


Cytat: Yao

Myślę że skoro w Węgrzech z niczego udało im się zrobić stabilną federację to u nas przy odpowiednim nastawieniu Dona nie powinnobyć to o wiele trudniejsze.


Pytanie, czy już nie są spaleni. Marka, jaką sobie wyrobili wśród fanów, lekko mówiąc do najlepszych nie należy. Za dużo kiepskiego PRu, żeby ot tak wyjść na prostą.

napisane przez N!KO w dniu : 08-09-2013

Mam nadzieję, że po wszystkim wyjaśniłeś mu, dlaczego DDW nie może liczyć na wsparcie smartów :wink:

Sukces HCW wynika chyba z tego, że to federacja stworzona dla fanów. Wiadomo, że chłopaki robią to też dla siebie, ale wiedzą, że bez fanów nie istnieją. W DDW jest inaczej - to federacja, która ma zaspokoić ambicje Dona Roida i nikogo więcej. Spójrzcie zresztą na ten paradoks: HCW wyrosło z backyardu, a DDW na wymazywaniu go z życiorysów swoich wrestlerów. HCW zaczynało bez profesjonalnego trenera z filmikami ściągniętymi z Youtube'a, a mimo to poziom jest tam wyższy niż w DDW, gdzie Don powtarza do znudzenia "ja jestem pro, ja wiem, jak to zrobić". Poza tym jest masa detali, które pokazują różnice między tymi federacjami. Np. Renegade nie musi ukrywać tego, że wciąż jest fanem wrestlingu...

Dobra robota. Ten wywiad wiele wyjaśnia i pokazuje, dlaczego polski wrestling jest tam gdzie jest. Owszem, ten Rzeszów krzyżuje trochę plany, ale to trzeciorzędny powód, patrząc na wszystko inne. Powodzenia dla chłopaków i niech dalej robią swoje.

napisane przez SixKiller w dniu : 08-09-2013

Wywiad ciekawy i z pewnością czytało mi się go lepiej niż ten z trenerem z Performance Center. Widać, ile może dać odpowiednie nastawienie do fanów - w ciągu tak krótkiego okresu z federacji backyardowej zrobić coś, co przebija DDW kilkukrotnie... cholera, imponujące. Nie chce mi się już wbijać kolejnych szpilek w fedkę Roida, ale powiem tylko, że przeraża mnie mentalność jaka istnieje w naszym kraju. Już sam nie wiem czy to sami Polacy są tak głupi, czy po prostu granice tego kraju jakoś dziwnie działają na wszystkich ludzi, którzy tu przyjeżdżają (Roid tu się co prawda nie urodził, ale myśli niczym typowy, dumny i zawsze-mający-rację Kowalski).

Strasznym jest to, jak ta sławetna "Polska Scena Wrestlingu" (dla której, czasem sobie myślę, ktoś wymyślił jedynie niezłą nazwę) nie potrafi się ze sobą dogadać i jakie podziały istnieją w społeczności, która - umówmy się - stosunkowo jest bardzo mała. Przecież gdyby wszyscy wokół mieli tak naprawdę chęć współpracowania ze sobą, to osiągnięcie tego samego co HCW byłoby tylko kwestią czasu. Ba, nasz rynek jest przecież na wrestling jeszcze bardziej podatny. Węgrzy udowodnili, że przy spięciu się wszystkich stron i chęci osiągnięcia CZEGOŚ - można naprawdę dojść do pewnego poziomu. Przecież kilka regularnych gal w roku to w Polsce dalej coś, o czym możemy tak naprawdę pomarzyć :roll: . Polska mentalność musi jednak oczywiście stawiać na pierwszym miejscu osobistą dumę, która koniec końców niesamowicie nas hamuje i nie pozwala na jakąkolwiek szerszą współpracę, a szkoda. Szkoda, że DDW ma wizję, którą podzielają chyba tylko fani 'Żydka i Cukierka', bo z takową, to prędzej im będzie do zamknięcia tej "jedynej profesjonalnej organizacji wrestlingu w Polsce" niż do jakiegokolwiek rozwoju.

A Renegade wydaje się niesamowicie otwartym i wyluzowanym kolesiem. Żałuję, że na naszym podwórku próżno takich wśród 'profesjonalnych wrestlerów' szukać.

napisane przez hadaszyszek w dniu : 08-09-2013

Propsy dla N!KO za zajebisty wywiad, artykuł fajnie pokazał że węgierscy fani jak i my, z Polski, przeszliśmy podobną drogę jeśli chodzi o wrestling. Samego Renegade'a opiszę w ten sposób - z takim gościem chciałbyś pogadać dłużej, przy piwie, wie czego HCW chce i starają się do tego dążyć.

Cichym bohaterem tego wywiadu jest El Generico, który jak widać dużo podróżował, dużo wiedzy przekazał innym - generalnie, jak takiego gościa nie lubić.

Europejska tygodniówka? Wysoko mierzą ... a u nas problem goni problem ....

napisane przez Jack Doomsday w dniu : 08-09-2013

Dobra robota N!KO ! Wywiad jest świetny i przywołuje dobre wspomnienia z Rzeszowa (Renegade na zakończenie każdemu z nas podał rękę). Jak można przeczytać przy dobrych chęciach można zrobić coś z niczego. Zgadzam się również z analizą hadaszyszka, która moim zdaniem jest trafna.

Europejska tygodniówka ? Tak, to może się udać, tylko musi to być międzynarodowy projekt...

napisane przez filomatrix w dniu : 08-09-2013


Cytat: SixKiller

Sukces HCW wynika chyba z tego, że to federacja stworzona dla fanów.

No ja myślałem, że Indy wrestling na tym polega. I że to oczywiste. Jednakże pewna fedka próbuje nam wmówić, że nie do końca...

A wywiad extra. Renegade zrobił więcej dla HCW jednym występem i wywiadem niż DDW jako całokształt, jeśli mowa o promocji fedki. No ludzie, pojawiły się nawet pomysły na wyjazd do Węgier na galę zamiast znowu odwiedzać polską fedę... Gdyby ktoś nie znał sytuacji, pomyślałby że to nienormalne. I w sumie trochę jest... Bo tak to chyba nie powinno wyglądać? :/

napisane przez aRo w dniu : 09-09-2013


Cytat:

Strasznym jest to, jak ta sławetna "Polska Scena Wrestlingu" (dla której, czasem sobie myślę, ktoś wymyślił jedynie niezłą nazwę) nie potrafi się ze sobą dogadać i jakie podziały istnieją w społeczności, która - umówmy się - stosunkowo jest bardzo mała. Przecież gdyby wszyscy wokół mieli tak naprawdę chęć współpracowania ze sobą, to osiągnięcie tego samego co HCW byłoby tylko kwestią czasu.


Sęk w tym że Polski wrestling został zbudowany na spinach między ludźmi. Gdyby nie to że co ważniejsze osoby na Polskim backyardzie średnio siebie lubią co ma długie podłoże to w Polsce by było już coś na miarę HCW. Ale to i tak kwestia czasu. Pojawiają się coraz bardziej ambitne grupy, przyjaźnie między nimi są coraz bardziej zacieśnianie mimo że kilka osób na siłę próbuje wywołać wojnę która nikomu nie jest potrzebna. Zresztą najbliżej Polskiego "HCW" jest WKSW. Oprócz samych osób którzy tworzą wrestling jest niemal zerowy odzew Polskich fanów. Smarci zawsze kręcili beke z backyardu i mam nadzieje że wywiad nieco otworzył im oczy że może to jest wyjście na dobrą fede z prawdziwego zdarzenia. Jako że samo Atti już wspiera poniekąd backyard przydała by się odezwa od smartów też bo wszyscy wyznają zasadę "robimy to dla ludzi bo na tym polega wrestling".

W każdym razie świetny wywiad który prawdopodobnie zmotywuje jeszcze bardziej rodzimą scenę do rozwoju.

napisane przez VebVe w dniu : 09-09-2013

Dajcie spokój z tą "polską mentalnością". Oczywiście VebVe trafił w sedno, pisząc o spinach (i dotyczy to nie tylko backyardu, ale całego środowiska), ale nie dajmy sobie wmówić, że wszędzie indziej panuje pokój, ludzie są ugodowi i nawet jak się w czymś nie zgadzają, to różnią się pięknie itd.

U nas też wiele rzeczy mogłoby zadziałać, gdyby kilka osób, nawet nielubiących się, usiadło i pogadało, jakie są z tego korzyści. Przypadek HCW pokazuje, że wiąże się to z jako taką popularnością i pieniędzmi, a to już są konkretne argumenty.

Swoją drogą, samo Attitude jest przykładem na to, że ludzie mogą się dogadać, bo przecież w takiej formie powstało z połączenia niezależnej strony z niezależnym forum. Pomysłów na fuzje i współpracę było zresztą więcej. Np. współpracowaliśmy z portalem Wrestling24 (Fuckhead, Deliquent, Jaceck), który potem połączył się z Wrestlefans i po długich rozmowach wynegocjował zmianę nazwy na Wrestlefans24 (żeby było widać, że to fuzja, a nie wchłonięcie). Więc nawet Boryss, zwykle nieskory do współpracy, poszedł na kompromis, mając perspektywę ściągnięcia trzech wartościowych osób do siebie. Nie chcę jednak robić z Boryssa gołąbka pokoju, bo myślę, że w większości innych spraw (zwłaszcza, kiedy to on musiałby coś dać, bo w opisanym przeze mnie przykładzie coś dostał), twardo odpowiadałby "nie". Ale jak widać, osób, które mogą sobie podać rękę, nawet jeżeli za sobą nie przepadają, ale mają wspólny cel, trochę jest. Więc bez gadania, że Polacy to, Polacy tamto, bo to taki sam argument jak "a w Ameryce biją murzynów".

napisane przez SixKiller w dniu : 09-09-2013

Niezły wywiad N!KO. Dziwię się tylko, ze nie pociągnąłeś tego, co Renegade rozumie przez „najgłośniejsi smart’ci w DDW nie wspierają swojej Federacji”? Było to dla mnie o tyle dziwne, że później wrestler sam mówił, że najważniejsza jest reakcja fanów na wrestlerów, bez względu na to, czy jest to pop czy też heat – czym sam sobie zaprzeczył, bo rozumiem, ze w jego mniemaniu „wspieranie Federacji”, to wyrabianie sobie odcisków na łapach od oklaskiwania face’ów i wypluwanie płuc od hejtowania heeli, zgodnie z polityką Fedki? (a więc WWE ma najbardziej nielojalnych fanów na świecie, bo buczenie na mega baby face’a takiego jak Cena, to zdradziecki cios w plecy dla swojej ukochanej Federacji :twisted: )
Poza tym, trochę dziwna ta jego logika, że nie ma sensu sprowadzać wielkich gwiazd Indys, bo to za drogi wydatek, a trzeba kreować własne gwiazdy, by to dla nich przychodzili ludzie na gale. Wszystko ok, ale sprowadzenie wielkiej gwiazdy Indys po pierwsze będzie zajebistym wabikiem dla fanów, by przyjechać i zobaczyć taką galę, a po drugie – przy odpowiednim bookingu – może rewelacyjne wypromować lokalnego wrestlera, który będzie toczył wyrównany i ekscytujący bój z takim herosem z Indys (już nawet nie wspominam o tym, ile owi początkujący zawodnicy mogą się nauczyć od takiego przyjezdnego gościa). Lokalnych wrestlerów trzeba jakoś wypromować żeby stali się „towarem”, który widz chce „kupić” i dla niego przyjechać na galę. Jak szybciej można to zrobić niż powodując, by na tle znanego z Indys zawodnika wypadł po prostu świetnie?

napisane przez -Raven- w dniu : 09-09-2013


Cytat: -Raven-

Niezły wywiad N!KO. Dziwię się tylko, ze nie pociągnąłeś tego, co Renegade rozumie przez „najgłośniejsi smart’ci w DDW nie wspierają swojej Federacji”


Fakt, zaprzeczył sobie trochę, ale jakbym nawet o to zapytał, to obawiam się, że wszyscy znamy odpowiedź. To co napisałeś. Zaraz byśmy usłyszeli, że pokrzyżowaliśmy plany takim zachowaniem - cheerujemy heela, ciśniemy z facem. Oni się ugadują jak będzie walka wyglądać, a tu dupa, Attitude na sali, nie będzie tak łatwo :twisted: Każdy ma tu swoje racje. Love or Hate jak najbardziej, ale zgodnie z planem najwyraźniej :wink:

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=pQUZOLvyTBM[/youtube]

napisane przez N!KO w dniu : 09-09-2013

-Raven-, a ja całkowicie rozumiem tę logikę. Przecież Renegade nie powiedział, że nie ma sensu ściągać gwiazd z USA, tylko że nie można budować federacji w oparciu o nie, bo ma się je tylko na chwilę. I myślę, że z tym się wszyscy zgodzimy - że fajnie, jak na gali wystąpi jakieś znane nazwisko, ale fundamentem muszą być miejscowi. Co prawda HCW gościło tylko Generico, przez co można odnieść wrażenie, że federacja ta naprawdę nie interesuje się wrestlerami ze Stanów, ale myślę, że oni po prostu na co innego położyli nacisk, a tym samym - na co innego wydali pieniądze. I patrząc na sukces, jaki odnieśli, zrobili dobrze. Jak będzie okazja, pewnie kogoś ściągną - zobaczysz.

A na ten fragment o smartach trzeba spojrzeć trochę z przymrużeniem oka. Myślę, że Renegade wie, co jest grane i gdyby mógł powiedzieć więcej, stanąłby po naszej stronie. Problem w tym, że jest wrestlerem, więc po co ma sobie zamykać drogę do występów w Polsce, za co przecież dostaje pieniądze? Mówi więc dyplomatycznie, że fani powinni wspierać swoją federację i wali truizmami, że federacja bez fanów nie istnieje. Ale swoje na pewno wie.

napisane przez SixKiller w dniu : 09-09-2013


Cytat: SixKiller

Więc bez gadania, że Polacy to, Polacy tamto, bo to taki sam argument jak "a w Ameryce biją murzynów".

Jasne, że napisanie "Polacy nie potrafią się dogadać" było dużym uproszczeniem z mojej strony, ale z drugiej strony każda nacja ma jakąś tam swoją mentalność narodową. Nawet na przestrzeni historii zawsze było widać, że - gdy wszytko jest w miarę okej - wszyscy mają 'jedyną słuszną rację' i każdy się z nią obnosi nie dając sobie nic powiedzieć, a z takim nastawieniem, to niestety niczego nowego się nie zbuduje. Dopiero gdy wszystko zaczyna się tak naprawdę walić, ludzie potrafią spiąć dupy i zapobiec katastrofie. Ale jak już mamy to minimum zapewnione, to niestety, nie robimy nic... albo robimy stosunkowo bardzo mało, by pójść jakoś do przodu. Tę dyskusję można by było rozciągnąć na bardzo wiele tematów (od polityki zaczynając), ale nie róbmy tego, bo i nie jesteśmy też chyba na odpowiednim forum. Tak czy inaczej, napiszę tylko, że kiedy widzę jak Węgrzy - którzy wcale jakichś lepszych warunków niż my nie mają (ba, powiedziałbym nawet, że mieli tak naprawdę gorsze) - osiągają sukces kilkukrotnie większy niż my, to zaczynam się zwyczajnie zastanawiać co jest tego powodem. I nie widzę innego niż fakt, że po prostu jako cała PSW, nie potrafimy się ze sobą dogadać i stworzyć czegoś podobnego (można pisać, że nie ma komu wyłożyć większych pieniędzy na stół, ale przy chęciach i odpowiednim rozwoju, to i one by się znalazły). Miejmy nadzieję, że kiedyś się to zmieni. I lepiej prędzej niż później.

napisane przez hadaszyszek w dniu : 09-09-2013

hadaszyszek, odpowiedź jest chyba prosta: oni nie mają fanów w dupie. Dlaczego mieliby mieć, skoro to oni sami zbudowali tę federację? Tam każdy czuje, że HCW to trochę jego dziecko, czego nie można powiedzieć o polskich fanach i DDW. Dla większości z nas DDW to twór obcy - między nami i wrestlerami jest mur, za gimmicki odpowiada jakiś gość z USA, który nie ma pojęcia, co chcielibyśmy oglądać itd. Tak jak pisałem: HCW zaspokaja ambicje fanów i organizatorów. DDW zaspokaja tylko ambicję Dona Roida, bo wszystkich innych ma gdzieś. I to jest powód, dlaczego Węgrzy odnieśli sukces, a my nie.

napisane przez SixKiller w dniu : 09-09-2013

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy