#35: Bischoff znów na drodze Stone Colda

"Staram się z całych sił nie używać teraz przemocy" - Steve Austin do Erica Bischoffa na RAW

Przez długi czas był konflikt pomiędzy mną a Bischoffem, dlatego że on wyrzucił mnie z WCW w 1995 roku, kiedy doznałem kontuzji ramienia. Nie wylał mnie dlatego, że byłem słaby i nie wykonywałem swojej pracy ani nie przyciągałem pieniędzy. Mało tego - on wyrzucił mnie przez telefon. To wkurzyło mnie najbardziej. Nie przykładałem większej wagi dlaczego mnie wyrzucił. Rozumiałem to. Ale nie miał na tyle szacunku, aby powiedzieć mi to w twarz. Więc przez długi czas nie widziałem się z Bischoffem. Odnosił się do mnie kilka razy w programach WCW, kiedy federacja promowała Goldberga, ale taka była jego praca.

Wreszcie przyszedł do WWE, a ja pomyślałem - "Och, patrzcie, sprowadzili starego Erica. Nigdy nie mów nigdy w tym biznesie." Nie myślałem wtedy o rewanżu. Opuściłem federację i odszedłem. Kilka miesięcy później, po spotkaniu z Vincem, okazało się, że WWE z Bischoffem będzie w miejscowości Bandera w Teksasie i będą kręcić zapowiedzi mojego powrotu. Nie miałem się tam pojawić, gdyż Eric miał mnie szukać i obiecał na wizji Vince'owi, że albo dostarczy mnie na RAW albo odejdzie z pracy. To było śmieszne jak historia potrafi się zakręcić w wrestlingowych historiach. To właśnie dawało temu programowi tyle śmiechu i zabawy.

Pomyślałem więc - "Okej, pojadę i zobaczę co się dzieje." Dojechałem na miejsce i zobaczyłem go. Nie miałem jednak żadnych pomysłów, aby zdzielić go czy coś. Dokładnie wiedziałem co zrobię. To nie byłą jedna z tych sytuacji, w której miałem wyjść na głupka. Nie byłem już też na niego zły. To była historia. Zauważyłem go stojącego gdzieś na uboczu i powiedziałem - "Hej człowieku, mogę z Tobą chwilę pogadać?" Przeszliśmy w bardziej postronne miejsce.
- "Hej, Eric. Chyba wiele osób myśli, że jest pomiędzy mną a Tobą jakaś animozja. Pewnie też tak myślisz. Kiedyś dawno temu byłem nieźle wkurzony na Ciebie za sposób w jaki mnie zwolniłeś. Ale to było dawno temu. Oglądałem Cię od kiedy przyszedłeś do WWE i uważam, że wykonujesz świetną robotę. No wiesz, co się stało to się nie odstanie. To jest przeszłość. Jeżeli nie masz nic przeciwko to zacznijmy od zera, od początku i zostawmy tamto gówno za sobą. Nie mam żadnych problemów z Tobą. Nie jestem na Ciebie wściekły."
- "To byłoby świetnie Steve." - odpowiedział Eric.
Podaliśmy sobie dłonie, ale żebyście mogli zobaczyć jak to całe napięcie z niego spłynęło.

Zostaliśmy ustawieni naprzeciw siebie podczas No Way Out PPV 23 lutego 2003 roku i mieliśmy tam starcie. Eric przychodził do mnie kilka razy i podrzucał różne ciekawe pomysły na pojedynek.
- "Eric, czy ktoś mówił coś do Ciebie ze względu na stary heat pomiędzy mną i Tobą i próbował Cię urazić?"
- "Nie, nikt nic nie mówił."
- "Mówię Ci to teraz Eric. Jestem twardy i od siedmiu miesięcy nie kopnąłem ani nie uderzyłem nikogo. Moje zgranie może być problemem, ale nie mam zamiaru celowo Ciebie zranić."
- "Okej, poradzę sobie. Myślę, że będzie dobrze."
Potem zrobiliśmy tę walkę i jak Eric powiedział - dał sobie radę. Wiem, że kilka razy przyłożyłem mu nieźle. Ale pamiętajcie, że to był mój pierwszy pojedynek od powrotu i potrzebowałem wyglądać silnie i dobrze. Nie miałem jednak zamiaru brać sobie na nim rewanżu. Wiem, że kilkakrotnie przywaliłem mu mocniej i że następnego dnia był obolały. Myślę, że część chłopaków sądziła, że celowo pastwię się nad nim. Ale nie to było na rzeczy. Byłem trochę zardzewiały i trochę otępiały. Jednak topór wojenny został zakopany. Mam wiele szacunku do tego gościa za to, że pokazał swoją wytrzymałość i zniósł to lanie. To wszystko poskutkowało i okazało się świetnym sposobem na powrót. Sprzedałem mu kilka Stunnerów, a potem podniosłem jego ramiona z maty przed doliczeniem do trzech, aby dać widowni sygnał, że chcę poniżyć go jeszcze trochę. To było fajne. Eric wciąż znosił to dzielnie. Ani razu nie zaprotestował. Może i powiedział coś komuś innemu, ale nigdy nie zawołał mnie i nie powiedział - "Hey, Ty spuściłeś mi łomot!"

Bischoff nigdy nie był jednym z moich ulubionych ludzi w WCW. Kiedy pierwszy raz tam trafił polubiłem go jako komentatora, ale kiedy urósł w siłę, dostał ważniejszą posadę i wylał mnie, wszystko się zmieniło. Dla mnie jednak okazało się to lepsze zarówno finansowo, jak i profesjonalnie, a do tego dało podłoże świetnemu programowi w WWE. Cieszyłem się teraz mogą pracować z Bischoffem. Była między nami ta chemia.


"The Undertaker kazał Ci iść do piekła, więc ja zakręcę Tobą, kopnę Cię w dupę i dam Ci dobry początek." Steve Austin do Vince'a McMahona

Przed No Way Out zaczął pojawiać się publicznie ponownie. To zostało pokazane w telewizji. Gdyby to nie podziałało, to oznaczałoby, że nikt nie chce mnie oglądać. W moim przypadku tak się nie stało. Dziękuję moim wielkim fanom, którzy zawsze doceniali mnie i pamiętali.

Kiedy wróciłem do WWE i powiedziałem, że zrobię program z Bischoffem prowadzący do mojego starcia z The Rockiem na WM XIX, zarząd pozwolił my pojawiać się osobiście bez żadnych oficjalnych potwierdzeń, że jestem znów w federacji.

Nawet pomimo mojej ośmiomiesięcznej nieobecności fani traktowali mnie tak, jak bym nigdy nie odszedł. Gdziekolwiek zapowiedziano, że pojawi się Stone Cold, aby podpisać autografy i spotkać się z fanami - tam następowało szaleństwo. Nie chwalę się tym. To czyniło mnie szczęśliwym i bardzo dumnym z odbioru Stone Colda przez fanów. Oni wszyscy chcieli, abym wrócił i skopał czyjąś dupę - nieważne czyją!

dodane przez Vercyn w dniu: 07-10-2012 15:46:19

Udostępnij

Komentarze (0)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy