Behind the Mask: Eddie Guerrero, Konnan i start w AAA

Behind the Mask to autobiografia Rey'a Mysterio Jr. W miarę systematycznie będę dodawał kolejne części tej liczącej ponad 300 stron książki. Zapraszam do lektury. Tym razem możemy dowiedzieć się, jak Rey poznał Eddiego Guerrero, Konnana i jak zaciągnął się do nowo powstałej federacji - AAA.

PSICOSIS
Przez pewien okres Psicosis walczył, jako El Salvaje - The Savage. Osiemnasto lub dziewiętnastolatek, który znał mnie od kilku lat. Poznaliśmy się na siłowni i tam się polubiliśmy. Razem trenowaliśmy i trzymaliśmy się. Był wyższy niż ja, więc w parze uzupełniał. Używając określenia "uzupełniał", miałem na myśli coś więcej niż zwykłe złapanie podczas skoku, coś znacznie ważniejszego. Mój "lotniczy" styl walki stresował nie tylko mnie, ale także współpracujących ze mną zawodników. Musieli zająć idealną pozycję, aby mógł dobrze wykonać akcję. Musieli najpierw sprzedać mój upadek, a potem ich, a przy tym wyglądać dobrze. Nie mogli po prostu mnie złapać lub, co gorzej, uderzyć w ring zanim ja upadnę. Nawet w przypadku podstawowych akcji wrestlingowych, dwaj zawodnicy poruszają się wspólnie i zależą od siebie. Atakujący musi ostrożnie wykonać akcję, na przykład rzut, osłaniając przy tym przeciwnika od kontuzji. W moje akcje włożona jest większa ilość energii i ruchów ciała niż w wielu innych. W tym przypadku współpraca i koordynacja jest najważniejsza. A wtedy, kiedy pojawia się dużo unikalnych ruchów, moi przeciwnicy muszą być dosyć pomysłowi i elastyczni.

Psicosis był bardzo pomysłowy i pomagał mi w przypadku wielu fajnych akcji. Zawsze kiedy mi partnerował dawaliśmy gwarancję akcji wysokich lotów. Myślę, że przez silną chęć zostania zawodowymi wrestlerami i podobny dobry poziom umiejętności kiedy się poznaliśmy, obaj pomagaliśmy sobie być coraz lepszym zawodnikami. Trzymaliśmy się razem i zbudowaliśmy pewną więź, której nie miałem z wieloma innymi wrestlerami.

Psicosis - który wciąż nosi maskę w Meksyku - miał ponad 180 cm wzrostu. Obecnie waży prawie 90 kilogramów. Być może wtedy był trochę lżejszy, ale zawsze być niezwykle silny. Od jego siły zależało wszystko, co mogliśmy pokazać. Był w stanie nosić mnie tak, jak nosi się dziecko. Czułem się tak, jakbym walczył z bratem. Byłem jego małym bratem, a on był moim dużym bratem. Wspominam to czasami, kiedy walczę ze swoimi dziećmi. Mogę podnieść je i podrzucać - tak właśnie wyglądało to pomiędzy mną a Psicosisem. Mój rozmiar przeciwko jego rozmiarowi był elementem rozrywki. On czuwał nade mną każdej nocy, kiedy wchodziliśmy do ringu.

Wielu fanów wrestlingu nie rozumie, że bez względu na wynik walki, należy mieć bezgraniczne zaufanie do osoby, z którą się walczy. Zwłaszcza w przypadku wykonywania wszystkich akcji wysokiego ryzyka i wysokich lotów. Wiele osób widzi moje akcje i chwali mnie, ale nie zdają sobie sprawy, że osoba z którą walczę zasługuje na większe pochwały ode mnie. Musi przecież chronić mnie w stu procentach. Mój przeciwnik musi pierwszy rzucić swoim ciałem, abym ja mógł rzucić swoje naprzeciw jego. Jeżeli go tam nie ma, to nie jest dobrze albo i gorzej.

Gdyby Psicosis nie był tak dobrym wrestlerem, miałbym wielokrotnie połamane kości. Tak mogę powiedzieć o wielu innych, z którymi walczyłem. Kontuzje, których doznałem na przestrzeni lat to nic w porównaniu z tym, co mogło wystąpić.

POZNANIE EDDIEGO
Niedługo po tym, jak zacząłem walczyć, jako Koliber, ruszyłem w swoją pierwszą trasę. Był to pierwszy raz, kiedy byłem daleko od domu. Podróżowałem z wujem, aby wziąć udział w show w Ciudad Juarez (ok. 1200 km od Tijuany - od red.), które jest po drugiej stronie granicy amerykańsko-meksykańskiej i sąsiaduje z amerykańskim El Paso (Teksas). Podróż sama w sobie była fajna. Był to pierwszy raz, kiedy zobaczyłem co wyjazd i trasa mogą przynieść ze sobą.

Powiedziałem to, ponieważ wyjazd zawsze coś wnosi. Jest ekscytujący, zwłaszcza mając tyle lat co wtedy, kiedy wszystko jest nowe i wszystko jest przygodą. Podróż otwiera oczy i porozszerza horyzonty. Nie wiesz przecież czego oczekiwać w szatni, nie mówiąc już od różnych miastach i ludziach, których poznajesz. Poszerzanie doświadczenia czyni lepszą osobą.

Akurat ta wyprawa przyniosła mi coś niezwykłego. Poznałem Eddiego Guerrero. Patrząc jednak w przeszłość, zdałem sobie sprawę, że to może akurat nie był pierwszy raz, kiedy widziałem Eddiego. Rozpoczął swoją karierę kilka lat wcześniej i ciężko byłoby uwierzyć, żeby wtedy nie walczył w Tijuanie. Jeżeli walczył, jestem prawie pewien, że go widziałem, a o ile go nie poznałem lub przywitałem. Jednak tą wyprawę pamiętam, ponieważ pierwszy raz uścisnęliśmy sobie dłonie. Byliśmy w jednym hotelu. Wuj widział go, zaprosił i przedstawił nas.

Rodzina Guerrero jest tak samo sławna w Meksyku, jak w USA. Ojciec Eddiego, Gory - Slavador Guerrero Quesada - był mistrzem w Meksyku, a także w NWA oraz walczył z El Santo w najbardziej znanym tagteamie w całej historii meksykańskiego wrestlingu - La Pareja Atomica (The Atomic Pair). Odnosił także sukcesy jako trener i promotor. Poza Eddiem, jego pozostali synowie - Chavo Guerrero Sr., Mando oraz Hector - są także znanymi wrestlerami.

W tamtym czasie Eddie miał osiemnaście lat lub coś koło tego. Walczył tej nocy, kiedy ja tam byłem i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Od tamtego momentu postanowiłem skupić się na jego walkach.

WKRADANIE SIĘ DO BARÓW
Moja kariera wrestlingowa zaczęła rosnąć. Poza Tijuaną, gdzie była moja baza, bywałem także w Tecate, Mexicali oraz w barach w Los Angeles, Wschodnim L.A. i San Bernardino. Walki w barach to było kolejne moje doświadczenie. Miałem wtedy tylko piętnaście lat, więc kiedy tam zacząłem - to nie byłem tylko za młody, ja byłem nieletni. Nie mogłem przecież zamówić tam nawet drinka. Jedynym sposobem, aby dostać się do środka, było wśliźnięcie się w mojej masce i ciężkim płaszczu. W innym wypadku bramkarze nie pozwoliliby mi przekroczyć progu.

Wślizgiwałem się z innymi zawodnikami, wyglądając na bardziej umięśnionego przez to ciężkie ubranie. I nie ważne co miało się w środku wydarzyć, nie mogłem zdjąć maski. Był jednak śmiech w szatni - "Hej, ten dzieciak nie może nawet zamówić piwa, a chce walczyć tutaj." Wiedziałem, że przecież nie żartują. Mieli rację, a ja miałem taki okres w swoim życiu. Pamiętam walkę z Mando Guerrero, który w tamtym czasie miał dwa razy więcej lat niż ja. To był świetny pojedynek, chociaż myślałem, że gówno z tego wyjdzie.

KONNAN
Poznałem tak wielu zawodników przez te wszystkie lata, że nie byłbym w stanie opowiedzieć o nich wszystkich, nawet w skrócie. Jednak jeden zasługuje na własny rozdział w tej książce albo nawet na osobną książkę. Nazywa się Charles Carlos Santiago Ashenoff, ale znany jest Wam jak Konnan.

Konnan jest bardzo często nazywany Hulkiem Hoganem lucha libre. Jest wielką gwiazdą w Meksyku, nie tylko w ringu, ale także pojawia się wielu programach telewizyjnych, a także mam fanów swojego rapu. Ma ich bardzo wielu. Był wielką gwiazdą WCW na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy federacja odnotowywała największe ratingi. Występował także w ECW, a później w TNA, czyli Total Nonstop Action Wrestling. Wielu amerykańskich fanów nie zdaje sobie sprawy, że Konnan ma także bogatą karierę poza tą ringową. Był wpływowym promotorem i bookerem, a także tworzył talenty, jedne z największych w meksykańskim wrestlingu.

Konnan i ja mieliśmy długą wspólną historię. Poznaliśmy się w siłowni, kiedy pierwszy raz przyszedłem trenować do wuja, a krótko po tym, jak on powrócił z armii. Był kulturystą, wielkim napakowanym maniakiem. Był naprawdę wielki. Mieszkał w San Diego i przyjeżdżał specjalnie, aby potrenować z moim wujem. Wuj był jego osobistym trenerem. Widział, że Konnan ma wygląd, aby zajść wysoko w pro wrestlingu.

Myślę, że miałem jakieś jedenaście lat kiedy go poznałem. Kiedy ja zaczynałem walczyć w Tijuanie, on był już od kilku lat pro. Już wtedy miał oko do znajdowania talentów i przemieniania ich w najlepszych zawodników. Miał do tego głowę. Psicosis i ja byliśmy dwoma takimi talentami, którymi on pomógł. Co w nas widział? Kiedyś mi to wytłumaczył - "Pokochałem Rey'a ponieważ był taki naprawdę niski i bardzo bardzo chudy. Miał te swoje długie włosy i wyglądał dobrze. Nie ważył za wiele. Kiedy zobaczyłem jego gabaryty, wiedziałem, że zyska sobie sympatię, kiedy stanie do walki z kimś większym. Z jego umiejętnościami i sympatią, będzie ulubieńcem tłumów." Konnan zaaranżował dla nas kilka walk w barach, w których on także walczył i się pojawiał.

Niedługo potem wyjechał do Mexico City, aby walczyć dla CMLL w Arena Mexico. Doszedł na sam szczyt i jego kariera eksplodowała, ale nigdy nie zapomniał gdzie trenował. Nie zapomniał także o mnie, co dla mnie było bardzo szczęśliwe później.

TELEFON
CMLL, czyli Consejo Mundial de Lucha Libre, była nie tylko największą federacją w Meksyku w tamtym czasie, ale także według niektórych najstarszą. Pierwotnie nosiła nazwę - Empresa Mexicana de la Lucha Libre (EMLL) i została założona w 1933 roku przez Salvadora Lutteroth Gonzalesa, często nazywanego ojcem lucha libre. Był żołnierzem, rewolucjonistą i biznesmenem. Był także wielkim wrestlingowym odkrywcą. To on odkrył El Santo.

We wczesnych latach dziewięćdziesiątych, CMLL miało swoje tygodniówki w stacji Televisa, jednej z największych meksykańskich sieci i jednej z największych kompanii medialnych na świecie. Miała swoją siedzibę w Mexico City, a do tego ogromną stajnię z wieloma gwiazdami wrestlingu oraz rzeczywisty monopol na wielki meksykański wrestling. Miała także kłopoty. Wielu zawodników było niezadowolonych ze sposobu w jaki federacji ich traktuje i im płaci. Kiedy Antonio Pena, prawa ręka prezesa, zdecydował się odejść i założyć własną federację, wielu młodych wrestlerów z CMLL poszło za nim. Jednym z nich był Konnan, który stanowił dla Peny swego rodzaju alter ego. Był to ciekawy rozwój wypadków dla meksykańskiego wrestlingu, ale też dla mnie.

Pewnego dnia, kiedy byłem już w ostatniej klasy średniej szkoły, Konnan zadzwonił do mnie i powiedział, że w Meksyku otwiera się nowa federacja, która potrzebuje nowych zawodników. Dodał - "To jest Twoja szansa. Musisz tu przyjechać i walczyć dla nowej federacji." Odpowiedziałem - "Nie, nie. Nie mogę. Muszę pracować i dokończyć szkołę. Moi rodzice nie puszczą mnie." Konnan dalej przekonywał mnie - "W szkole nic ma pieniędzy. Chodzisz do szkoły, ale nie zarobisz żadnych pieniędzy." Ja dalej twierdziłem, że nie, gdyż muszę skończyć szkołę. Wtedy zapytał - "Więc co będziesz robił, kiedy skończysz szkołę?". Odpowiedziałem, że będę walczył. Więc dalej mnie przekonywał - "Po co czekać? Twoja szansa jest właśnie teraz." Wciąż odpowiadałem, że musze skończyć szkołę, a on dalej drążył swoje. Ostatecznie powiedział - "Dobra Oskar. Trenowałeś całe swoje życie, aby zostać wrestlerem. Co zrobisz? Skończysz szkołę i co wtedy? Znajdziesz tymczasową pracę i zostaniesz w Tijuanie? To jest Twoja szansa. Nie zmarnuj jej. Przecież Ty nawet nie lubisz szkoły." Musiałem przyznać, że to prawda. Od tego momenty przestałem lubić szkołę. Miał także rację co do mojego celu, czyli bycia wrestlerem. To był mój cały świat. Powiedział wtedy - "To jest Twoja szansa. Weźmiesz ją czy wypuścisz ją z rąk?" Byłem rozdarty, a jego wiara we mnie była przytłaczająca. Był wtedy wielką gwiazdą i wiedział, że ja też mogę osiągnąć sukces.

Decyzja nie należała całkowicie do mnie, przecież byłem nieletni i mieszkałem z rodzicami. Do tego nacisk, jaki moi rodzice kładli na edukację sprawiał, że uzyskanie zgody rodziców nie było łatwe. Konnan przyjechał do Tijuany i rozmawiał z moimi rodzicami. Moją mamę był ciężej przekonać niż ojca. Myślę, że tato widział pewną logikę i wiedział, że całym sercem chcę wykorzystać tą okazję. Moja mama wierzyła jednak, że jestem zbyt młody, aby opuścić dom. Nowa federacja była przecież w Mexico City, daleko od Tijuany, a ja miałem być tam sam. Jednak z drugiej strony ona wyrastała w tym sporcie i wiedziała, jak ważne jest to dla mnie. Chciała mi dać tą szansę, nawet pomimo matczynych racji, które okazywała.

Po latach Konnan wspominał mi - "Oboje wiedzieli, jak bardzo chciałeś być wrestlerem. Zapewniłem ich, że zaopiekuję się Tobą. I myślę, że to dobrze zrobiłem." Rzeczywiście zaopiekował się mną. Był jak starszy brat - wtedy i teraz też.

Musze się przyznać, że nie wydaje mi się, abym wypuścił swojego syna w wieku siedemnastu lat to innego miasta, aby tam rozpoczął nowe życie bez pracy, zabezpieczenia czy pieniędzy. To niewyobrażalnie duże ryzyko. Jednak Konnan przekonał ich i ostatecznie rodzice pozwolili mi spróbować przez rok. Ten rok rozciągnie się do czterech lat i dalej. Jednak wtedy o tym nie wiedzieliśmy.

AAA
Nowa federacja nazwana została Asistencia Asesoria y Administracion (Assistance, Consulting and Administration), czyli AAA, zwykle wymawiane jako "Triple-A". Była to świeża federacja, poświęcona nowym pomysłom w wrestlingu. Poza Konnanem, wiele ówczesnych topowych gwiazd CMLL przeszło do AAA - Perro Aguayo, Octagon, Fuerza Guerrera, to tylko kilka nazwisk. Ich przejście bolało CMLL przez wiele lat.

CMLL miało reputację bardzo konserwatywnej wrestlingowo federacji. Antonio Pena, który był głównym bookerem i writerem w CMLL, miał odmienną wizję. Chciał żywszego wrestlingu i był gotów do łamania starych zasad i reguł w sprawie tego, co mogło być robione w ringu i poza nim. Wspominając teraz, mam wrażenie, że był pod wpływem tego co widział w WWF, WCW czy innych amerykańskich federacjach w tamtym czasie. W mojej opinii, duży wpływ na niego miało to, co Vince McMahon robił. Pamiętacie, był taki okres, kiedy był boom na wrestling. Z pomocą Hulka Hoagana, Vince wyciągnął wrestling na zupełnie nowy poziom.

Konnan pracował bardzo blisko z prezesem w trakcie nakreślania wytycznych nowej federacji. Obaj wierzyli, że pushowanie młodszych i mniejszych zawodników doda federacji i wrestlingowi nowej energii. W tamtym czasie, waga ciężką była faworyzowana bez ograniczeń, a niewiele czasu poświęcano pozostałym. Konnan i Pena wierzyli, że widzowie pokochają to, co właśnie ci pozostali mogą wnieść do sportu.

Byłem bardzo podekscytowany, a także lekko zdenerwowany moją szansą. Nie miałem żadnych obietnic od prezesa, tylko Konnan obiecał dać mi moją szansę. Najbardziej ryzykowałem nie szkoła czy karierą w Tijuanie, a dziewczyną. Poza tym, Angie i ja mieliśmy w tym momencie silną więź. Spotykaliśmy się już prawie dwa lata. Było dobrze, ale pamiętałem w jaki sposób ją zdobyłem. Powiedziałem jej - "Lepiej nie rób tych samych rzeczy, które robiłaś przy pierwszym chłopaku." Powiedziałem to z żartobliwym tonem, ale bałem się, że ją stracę. Bardzo ją kochałem. Nasz związek był tak silny, że czasami opuszczałem zajęcia w szkole wrestlingowej, aby się z nią spotkać. To pokazuje, jakim uczuciem ją darzyłem. Obiecała, że będzie wierna i powiedziała, abym jechał. Wiedziała ile to dla mnie znaczy i miała wiele wiary w to, że pójdzie mi dobrze.

NASZ MAŁY GANG
Miałem ze sobą kilkaset dolarów zaoszczędzonych, a rodzice pomagali mi na tyle, ile mogli, przysyłając co kilka tygodni trochę pieniędzy. Wystartowałem z grupą przyjaciół, których znałem i z którymi walczyłem: Psicosis, Damian 666, Halloween, Thunderbird i Vengador. Byłem najmłodszy w grupie…

dodane przez Vercyn w dniu: 02-09-2011 14:06:01

Udostępnij

Komentarze (9)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Historia zaczyna wchodzić na ciekawsze tory - jest już AAA i do federacji amerykańskich jest coraz bliżej. Ciekawe czy Rey będzie lizał tyłek Vince'owi. Pewnie tak. :)

"Lepiej nie rób tych samych rzeczy, które robiłaś przy pierwszym chłopaku."
Co za babsko! Miała dobrze sytuowanego chłopa (chodzi mi o lekarza) to zachciało się jej przygód. Okrutne bywają kobiety.

napisane przez Ghostwriter w dniu : 02-09-2011

Rey przezornie powiedział, bo domyślał się, że skoro raz puściła chłopaka, który był w Mexico City, to i może zrobić to z drugim, który także wybył do MC.

napisane przez Vercyn w dniu : 02-09-2011

Rey-Jaszczurka nie był pewien swojej kobiety. I słusznie. Dobrze mu tak... :)

napisane przez Ghostwriter w dniu : 02-09-2011

Rey naprawde w swojej książce wspomniał o TNA ?

napisane przez Skejtor w dniu : 03-09-2011

Nie moge się doczekać następnej części !
Dzięki Vercyn : )

napisane przez Angelisia , ♥ w dniu : 03-09-2011

Zaczyna robić się co raz ciekawiej. Jeszcze trochę i dojdziemy do WCW. Vercyn oby tak dalej.

napisane przez Jeffrey Nero w dniu : 03-09-2011

Do WCW jeszcze trochę musi wody upłynąć. Kolejna część to będzie pewien etap w AAA, kiedy jeszcze nie było pewne, czy AAA powstanie, a Rey'owi brakowało pieniędzy na utrzymanie w Mexico City i był gotowy się poddać i powrócić do Tijuany. Będzie także jego pierwsza walka, która zdecydowała o jego "być albo nie być" w AAA.

Jeszcze jakieś 3 części za nim dojdziemy do ECW.

napisane przez Vercyn w dniu : 03-09-2011

Z pewnością również będzie ciekawie a do WCW i tak dojdziemy a raczej Ty tłumacząc a my czytając :grin:

Oj Rey w ECW chętnie o tym poczytam.

napisane przez Jeffrey Nero w dniu : 03-09-2011

Pierwsze co, to bardzo podobało mi się to jak Rey wspomniał o ważności rywala w pojedynkach i tego, jak łapie go i sprzedaje akcje. Niby to oczywiste, a rzadko się o tym mówi.

Kolejne zaskoczenie, to pojawienie się w książce nazwy TNA. Nie wiem, czy WWE jakoś kontrolowało tą książkę, ale uważałem, że tak, bo czytając to, cały czas miałem wrażenie, jakby Rey zbyt często podkreślał, jak to miał ciężko przez swój wzrost, oraz wspominanie o szkole itp. co pasowało mi bardzo do dzisiejszej polityki WWE.

Fajnie było też przeczytać parę słów o innych zawodnikach, jak Psicosis, czy Konan. Zresztą, co do Konana, to zdziwiło mnie stwierdzenie, że "Hulk Hogan lucha libre".

Ogólnie zaczyna się robić coraz ciekawej, no i powoli wchodzimy w moim zdaniem najciekawszy okres kariery ;)

napisane przez maly619 w dniu : 03-09-2011

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy