Behind the Mask to autobiografia Rey'a Mysterio Jr. Wreszcie Rey zaczął pojawiać się USA i to nie tylko z federacją AAA. Występował na galach ECW i o tym traktuje kolejna część.
DROGA DO EXTREME
Obecnie ECW jest własnością WWE i częścią wrestlingowego mainstreamu. Jednak w połowie lat dziewięćdziesiątych ECW było nowym radykalnym przybyszem, który zatrząsł tym biznesem za pomocą ekstremalnych akcji i najbardziej kontrowersyjnych storyline'ów. Była to linia skandaliczna i prowokacyjna - a federacja przyjęła właśnie taką drogę. ECW pojawiła się w 1991 roku, jako Eastern Championship Wrestling. W 1994 opuściła National Wrestling Alliance i zmieniała nazwę na Extreme Championship Wrestling. Była zarządzana, a także była własnością, Paula Heymana, znanego na wizji jako Paul E. Dangerously, a w szatni, jako Paul E. ECW było dzikie i działo się tam wszystko. Pozostawała jednak niewielka, w porównaniu do WWF czy WCW, ale miała za to fantastycznych fanów. Wystawiając gale w przerobionym magazynie w południowej Filadelfii, zapracowała krajową reputację federacji nowatorskiej i łamiącej zasady.
W 1995 roku Eddie Guerrero, wraz z grupką kilku innych zawodników z dywizji cruiserweightów, został zaproszony do ECW przez Paula E. W szybkim tempie styl federacji zaczerpnął głęboko w lucha libre. Wydać było kontrast pomiędzy tym stylem, a style ECW - krew i wnętrzności, jednak fani to kochali. Pod koniec tego samego roku Eddie przeszedł do WCW. ECW straciło także Chrisa Benoit, Deana Malenko i Chrisa Jericho - wrestlerów, którzy umiejętności przyniosły federacji szacunek fanów. Paul E. postanowił, że musi poszukać zastępców. Jednym z nich byłem ja.
FILADELFIA
Po raz kolejny Konnan odegrał w moim życiu wielką rolę. Przygotowywał z Heymanem jakieś show, kiedy ten przyszedł i zaczął prosić go o sprowadzenie do ECW jakichś luchadorów. W tym czasie byli mocno ze sobą związani. Obaj mieli głowę do tego biznesu. Wiedzieli co może wypalić i co tłumy chcą oglądać. Obaj jednak odmiennie pamiętają tą rozmowę, ale obaj byli zgodni, co do jej zakończenia: Psicosis i ja dostaliśmy bilety lotnicze do Filadelfii. Kathy Fritz odebrała nas z lotniska i zawiozła do Traveldge, gdzie ECW przygotowało nam miejsce w hotelu. Pamiętam, jak wszedłem do hotelu i zaraz na wejściu zobaczyłem jak dziesięciu lub dwunastu policjantów schodzi ze schodów prowadząc skutego kajdankami New Jacka, czyli gwiazdę ECW. Nie wiedziałem o co poszło - i dalej nie chcę wiedzieć - ale takie było moje wprowadzenie do ECW.
BAW SIĘ DOBRZE
Sprawdziliśmy pokoje i poszliśmy na arenę. To był stary magazyn, który przekształcono w audytorium. Z zewnątrz wyglądał jak wielki bunkier. W środku było trochę milej, ale nie za bardzo. Weszliśmy do szatni i zobaczyliśmy zupełnie inną atmosferę niż tą, która pamiętaliśmy z czasów naszych pierwszy walk. Panował tam jeden z najlepszych nastrojów w szatni, jaki kiedykolwiek widziałem w tym biznesie. Każdy był przyjazny i witał nas. Była muzyka, piwo i wszelkiego rodzaju palenie. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale w tej szatni było wszystko i nic. Wchodziłeś do tej szatni i myślałeś - "Wow, jak tutaj jest dziko." To było dokładnie to samo, co widziałem na taśmach ECW. To co widziałeś na ringu, była takie samo na zapleczu.
Tuż przed galą wszedł Paul E. i zapytaliśmy go czy dostaniemy jakieś wytyczne. Walki ECW obfitowały w różne niekonwencjonalne rodzaje broni i przedmiotów - od krzeseł i stołów po garnki. Krew była regułą. W ECW nie było także żadnych limitów i ograniczeń. Początkowo w to nie wierzyłem. Kilka razy pytałem Heymana czy rzeczywiście możemy robić cokolwiek będziemy chcieli. Zapytałem - "Możemy robić wszystko?" On odpowiedział - "Tak. Tak. Tak." Więc dodałem - "Czego możemy używać? Krzeseł? Stołów?" Heyman odpowiedział - "Rey, idź kurwa tam i baw się dobrze. Róbcie cokolwiek tylko chcecie." Pomyślałem - "Okej, tak właśnie zrobimy."
RUDOS! RUDOS!
Wyszedłem bardzo zdenerwowany. Konnan i kilku innych zawodników powiedziało mi, że albo widownia nas pokocha albo znienawidzi. Bardzo znienawidzi. Nie wiedziałem, jak oni na nas zareagują. Tak czy inaczej wyszliśmy z Psicosisem, a oni zaczęli nas cheerować. Tak naprawdę to bardziej Psicosisa. Tak, jak meksykańscy fani, krzyczeli "Rudos! Rudos!" Przynajmniej ja tak to usłyszałem.
Jednak z momentem kiedy pokazaliśmy trochę akcji lotniczych, widzowie zaczęli dopingować nas obu. To był jeden z najbardziej emocjonujących tłumów z jakim miałem do czynienia w całej mojej karierze. Hala była może i mała, mieściła może sześćset osób, ale czuło się atmosferę, jak przy dwudziestu tysiącach. Każdy jeden najmniejszy doping odbieraliśmy inaczej. Pod sam koniec walki lataliśmy. Potem poszliśmy na zaplecze, gdzie zebraliśmy gratulację od innych. Powiedzieliśmy wtedy do siebie - "Zrobiliśmy to bracie. Zrobiliśmy." Heyman spotkał nas przy wejściu do szatni. Był uśmiechnięty i powiedział - "Chłopacy musicie tu wrócić." Zgodziliśmy się.
SZALEŃSTWA
Psicosis i ja w ciągu kilku następnych miesięcy walczyliśmy przeciw sobie na trzej innych PPV organizowanych przez ECW. Pojawialiśmy się także regularnie podczas weekendowych gal. Nasze walki na PPV nazwano - Mexican Death Matches - wymyślił to albo Konnan albo Paul E. Nazwa pochodziła od tego, że obaj byliśmy Meksykanami i że idziemy na całość. Nie byłbym jednak zdziwiony, gdyby niektórzy fani pomyśleli, że naprawdę będziemy walczyć na śmierć i życie. Tym właśnie było ECW.
Pamiętam, jak bodaj na drugim PPV - doszło pomiędzy nami do brawlu poza ringiem blisko wieży z kamerą, która miała jakieś trzy albo cztery metry wysokości. Wykonałem na Psicosisowi DDT u stóp wieży, wspiąłem się i skoczyłem, po czym wykonaliśmy frankensteinera wprost na widownię. Tak go pokonałem, a tłum oszalał. Każdej nocy robiliśmy zwariowane rzeczy, rzucając naszymi ciałami w widownię, poza granice swoich możliwości. Raz wyszliśmy do tłumu i rzuciłem Psicosisa na podłogę. Potem wszedłem na wyższy balkon. Byłem lekko przerażony. To miał być ogromny skok, a złapanie mnie było najcięższym punktem - tak samo dla mojego przeciwnika, jak i dla mnie. Jednak to był Psicosis, który był moją podstawą od lat. Złapał mnie bez żadnego problemu. Fani to pokochali.
OBRAŻENIA
Ludzie często mnie pytają, czy nie obawiałem się jakichś poważnych obrażeń czy zranień, kiedy byłem młodszy. Nie obawiałem się. Chciałem się wyróżniać i dawać z siebie wszystko. Nigdy nie myślałem o kontuzjach. I zawsze, kiedy walczyłem z Psicosisem, nie obawiałem się o to. Każdej nocy on narażał swoje życie i dla mnie. Wiedziałem, że pilnuje moich pleców. Nie miałem obaw. Mogłem skoczyć z dachu budynku a on rzuciłby siebie najpierw, abym ja się nie zranił.
Pewnego razu w ECW mieliśmy walkę drużynową - ja i Konnan vs Psicosis i La Parka. Psicosis zanurkował pomiędzy drugą a trzecią lina wprost na podłogę. Tuż przed jego lotem jakiś fan dał mi krzesło. Odwróciłem je, chwyciłem jak kij baseballowy i przymierzyłem w głowę, jednak w jakiś sposób uderzyłem w twarz. Jego wargi przecięły się na pół. Wyglądało tak, jakbym wziął nożyczki i przeciął dokładnie na środku. Krew tryskała z niej, jak woda z węża strażackiego. Uparł się, abyśmy walczyli dalej. Mecz się skończył, zabraliśmy go na zaplecze i powiedzieliśmy, że muszą mu założyć szwy. Nie było w budynku żadnego lekarza, a ni karetki. Jeździliśmy po Filadelfii w poszukiwaniu chirurga plastycznego. Heyman umówił nas w międzyczasie. Śnieżyło i wiało - to był, jak wycięte z filmu. W końcu znaleźliśmy się u chirurga w jakimś strasznym domu, który wyglądało jak miejsce gdzie postrzelony gangster trafia po przestępstwie. To było szalone. A lekarz - kimkolwiek był - pozszywał go w piwnicy. To była dobra robota, a Psiscosis też czuł się dobrze.
KONFLIKTY? KTO MA KONFLIKTY?
Widzieliśmy tak wielu wrestlerów robiących takie rzeczy, że sami chcieliśmy w tym uczestniczyć. Chcieliśmy się tam dopasować i zanim o tym pomyśleliśmy - tak się stało. W ECW fani przynosili bardzo różne rzeczy do areny, których można było używać jako broni. Jednej nocy ktoś dał mi patelnię. Dziwię się jednak, że nikt nie przyniósł granatnika, chyba że po moim odejściu.
Po każdym show ECW razem z Psicosisem wracaliśmy do Meksyku i pojawialiśmy się w AAA. Walczyliśmy praktycznie każdego wieczoru w ciągu tygodnia, w dwóch różnych krajach, w dwóch różnych federacjach. To obecnie trochę niespotykane, gdyż teraz federacje nie patrzą przychylnie, kiedy zawodnicy pojawiają się w innych federacjach, a część tego wręcz zakazuje. Jednak wtedy było inaczej. ECW nie narzucało nam żadnych ograniczeń, a w AAA nie mieliśmy kontraktów, więc tam nie było ograniczeń.
Na początku Pena wierzył w to, że zawodnicy występujący także w Stanach pomogą zaistnieć tam lucha libre. Konnan wszystko organizował i był z Peną w bardzo dobrych kontaktach. Obaj wierzyli, że przygotowywanie gal z ECW i innymi federacjami otworzy przez AAA nowe pola i podniesie prestiż w Meksyku. Osobiście bardzo mu ufałem. Raz przecież przypushował mnie mocno kiedy zobaczył co potrafię. Miał dużo wizji na temat biznesu, a ja na tych wizjach dobrze wychodziłem. Byliśmy ze sobą bardzo blisko przez te lata. Nigdy tak naprawdę nie byliśmy kumplami z szefem - szef to szef - ale lubiliśmy się i znaliśmy się dobrze.
Jednak po kilku naszych kolejnych regularnych wyprawach do ECW Pena zaczął zadawać więcej pytań. Walka na pełen etat w ECW nie wchodziła w grę. Oni wydawali gale tylko w weekendy, podczas gdy AAA dawało show każdego dnia w ciągu tygodnia. Wydaje mi się, że Pena obawiał się tego, że nas straci. Wiedział, że Eddie, który opuścił AAA i przed dołączeniem do ECW walczył w Japonii, teraz poszedł do WCW. Może myślał, że my spróbujemy tego samego. On wiedział wtedy coś, czego my nie wiedzieliśmy.
MOJE PIERWSZE PROMO
Paul E. by spoko. Wierzył, że zawodnicy znają swoje postacie i swoje rzemiosło. Popychał nas do wykorzystywania tej wiedzy. Nigdy nie wygłaszałem żadnych prom, ale on pchnął mnie do tego w ECW. Jeżeli dobrze pamiętam to połączył mnie w drużynę z zawodnikiem 911 przeciwko The Eliminators. To była moja pierwsza okazja na wygłoszenie proma. Które tak przy okazji ssało. Nie żebym twierdził, że moje obecne proma są dobre, ale to była naprawdę złe. Z moim skrzecząco-dziecinnym głosem brzmiało ono absurdalnie. Może to właśnie chciał pokazać Paul E. - że byłem dzieckiem w świecie wielkich mężczyzn. Czy wspomniałem o tym, że 911 miał ponad dwa metry wzrostu?
Myślę, że przez tych kilka kolejnych lat moje proma trochę poprawiły. Jednak raczej nie znalazłem jeszcze prawdziwego charakteru mojej postaci. Za bardzo się w nim zamknąłem. Powinno być więcej mnie i musze wprowadzić do niego więcej mojego poczucia humoru. Pracują nad tym i to częściowo widać.
W LOCIE
Największa różnicą dla mnie pomiędzy ECW a AAA było fakt, że różne akcje w walkach nie były omawiane w szczegółach przed wejściem na ringu. Robiliśmy to wszystko w locie. "Robienie" walki w ringu było dla mnie czymś nowym i musiałem się trochę wpasować. Czasami mówiliśmy o czymś na zapleczu, a potem w ringu wykonywaliśmy trochę inaczej. Wykorzystywaliśmy także wskazówki od fanów. Była w tym pewna moc, energia - którą czułem tylko w tym małym audytorium ECW. Teraz potrafię do wszystkiego dostosować. Czasami jednak wolę nie układać walki na zapleczu, ponieważ może to być większa zabawa dla mnie, jako wrestlera. Mam szansę wejść w reakcję z publicznością, a walka jest bardziej spontaniczna - nie według planu A czy planu B, tylko tego, jak się czuję w danej chwili. To tak, jakby wziąć auto i pojechać w podróż bez konkretnego celu, czyli tam gdzie dojadę. To jest podróż, która sama w sobie staje się czymś wyjątkowym.
Oczywiście nie można tak robić cały czas. Wiele razy podczas drogi od punktu A do punktu B, musisz być naprawdę pewien czy dotrze się tam w rozsądnym czasie i w jednym kawałku. Wrestling jest jednak bardzo pomysłową sztuką. Kiedy wszystko połączy się w całość - sens wrestlingu sprowadza się do określenia lucha libre - czyli freestyle. Możesz uwolnić umysł i poczuć to. Jednak wielu zawodników denerwuje się, kiedy nie ma ułożonej walki. Myślałem w ten sposób kiedyś, więc wiem jakie to uczucie. Dobra walka, tak czy inaczej, jest tym głównym celem.
JAPONIA
W grudniu 1995 roku odbyłem swoją pierwszą podróż do Japonii. Zostałem polecony przez Ultimate Dragona do WAR (Wrestling and Romance), do japońskiej federacji sponsorującej turniej Super J Cup. Moja walka z Psicosisem została zabukowana jako bonus turniejowego finału. W tym czasie Ultimate Dragon - Asai Yoshihiro - znany był, jako Ultimo Dragon (Ostatni Smok), pod imieniem które zostało zainspirowane jego treningami w Meksyku i nauką stylu lucha libre. Spotkaliśmy się potem w WCW i spędziliśmy tam razem sporo czasu…
Behind the Mask: Extremalny Rey Mysterio, czyli występy w ECW z hardkorem w tle
Komentarze (12)
Skomentuj stronęRobi się coraz ciekawiej . Dobra robota Vercyn .
Tak jak myślałem rozdział o ECW jest niezmiernie ciekawy.
Dzięki tej książce fajnie widać jak związane były kariery Reya z Psicosisem.
W końcu przeczytałem. Tak jak przypuszczałem - robi się ciekawiej ze względu na bardziej "swojskie" klimaty. Kilka ciekawych anegdot, np. ta z Heymanem, który mówi, żeby "kurwa dobrze się bawili", Psicosis zszywany w jakiejś piwnicy a'la Joker w "Batmanie", czy w tłumaczenia Jaszurki odnośnie słabych mic skilli. Vercyn, prujesz jak burza z tym tłumaczeniem.
Po dzień dzisiejszy Rey nie błyszczy na micu. Klimat ECW dało się poczuć w tym rozdziale. Tym tempem już niedługo Vercyn dojdzie do końca książki. Masz w planach po skończeniu zacząć tłumaczyć kolejną książkę?
Kolejna świetna robota Vercyn i chyba najciekawszy do tej pory rozdział książki Krasnala. Od zawsze byłem fanem starego ECW i fajnie poczytać jak to wszystko wyglądało od wewnątrz. Zawsze uwielbiałem ten "kontrolowany chaos" u Heymana, bo w ECW wszystko było w zajebistych proporcjach: hardcore, bump'y, technika ringowa, H-F i przede wszystkim wywalony w kosmos klimat, który robili fani. Jakoś opis szatni w ECW niespecjalnie mnie zdziwił :lol:
Cytat: -Raven-
To także mnie niezbyt zdziwiło ;) z kolei podobało mi się pierwsze zetknięcie Rey'a z ECW - czyli New Jack wyprowadzany w kajdankach.
Cytat: Jeffrey Nero
Spokojnie, jeszcze 200 stron przede mną. Mam nadzieję, że bez większych trudności zamknę tą książkę do końca października.
Cytat: Jeffrey Nero
Tak. Mam już kilka pozycji więcej na kompie, a wśród nich kilku faworytów. Póki co zdradzał nie będę. Dowiecie się, kiedy zacznę wrzucać. Niektóre postaram się przetłumaczyć w całości, a z innych co ciekawsze fragmenty.
Cytat: Ghostwriter
Póki mam więcej wolnego czasu. Niewykluczone, że dzisiaj lub jutro kolejna wrzuta :twisted:
Cytat: Adam
Dokładnie, Psicosis można powiedzieć, że miał szczęście, bo tam gdzie Rey, tam Psicosis. Wielka jest jego zasługa w tym, że Jaszczurka zawsze wyglądała dobrze. Mieli ze sobą chemię, a Psicosis był "podstawą" udanych walk Rey'a. Tylko z wiadomych względów Rey dostawał lepsze okazje i szanse - mały karzełek, który bije wielkich - niewielu takich było, a Psicosis przy swoich gabarytach nie wyróżniłby się sam. Taka zależność - Psicosis daje Mysterio gwarancję dobrych walk, Mysterio "ciąga" go wszędzie ze sobą.
Bardzo dobra robota :) Szacun.
A jest może jakaś książka o CM Punku ? I czy masz przykładowo w planach tłumaczenie jej ?
Fajna sprawa :)
PS. Tak dokładnie, jestem sezonowcem :P
Cytat: Bodzio_CM
Nie spotkałem się z książką o CM Punku, więc nie mam w planach jej tłumaczenia.
Tak jak myślałem, nie zawiodłem się, bo ten fragment był naprawdę super. Opis tego, jak wyglądało ECW od środka naprawdę świetny ;) Ja akurat nie znałem tak dobrze starego ECW, chociaż miałem okazję obejrzeć parę walk w tym wspomniany tu Mexican Death Match.
Szkoda tylko trochę, że to już koniec opisu ECW. Myślałem, że będzie tego trochę więcej. W związku z tym zastanawiam się o czym będą kolejne części, bo wszystko dość szybko mija. No, chyba, że już w WWE Rey skupi się bardziej szczegółowo na niektórych sytuacjach ;)
Spoko, o ECW jest jeszcze trochę, nawet więcej niż trochę :)
Właśnie przejrzałem tak na szybko kolejny tekst i zauważyłem, że jest tam jeszcze trochę ECW, więc się uspokoiłem ;)
ja tłumaczę kolejny i jest jeszcze tego więcej :) tak to się wszystko będzie przeplatało, ECW, Meksyk, Japonia - z tego co na szybko przejrzałem kilkanaście kolejnych stron. Rey sam mówił, że wtedy nie mieli kontraktów, ani w ECW ani w AAA więc tak jeździli między jedną a drugą galą, między jedną a drugą federacją.