Behind the Mask: Heavyweight Champion, I Quit Match i kolejne kontuzji

MISTRZ
Kiedy przychodziłem do WWE powiedziałem sobie - "Jest tak dobrze, jak wygląda. Jestem tutaj." Myślałem wtedy, że lepiej być nie może. Myliłem się. Była jedna rzecz poza dołączeniem do WWE, trzymanie pasów drużynowych czy pasa cruiserweight. Była to możliwość założenia pasa World Heavyweight. Wszystkie tytuły są ważne, ale ten wagi ciężkiej jest na szczycie. Był głównym pasem na SmackDown! i jednym z trzech głównych pasów w WWE. Mistrz zawsze stawał się twarzą federacji i tego biznesu. To był najbardziej prestiżowy tytuł na całym wrestlingowym świecie. Jak sama nazwa wskazuje duzi goście mieli na niego monopol. Jednak do momentu, aż ja nie dostałem swojej szansy w 2006 roku.

Po mojej serii z Eddiem, pracowałem z raczej w feudach z dużymi zawodnikami. Po jego śmierci, wiele walk dedykowałem właśnie Eddiemu. Fani przyjmowali to bardzo dobrze, szanując naszą przyjaźń. Bardzo często chantowali jego imię w trakcie moich walk. Czuli, że przejąłem po nim pochodnię. Razem z ówczesnym Heavyweight Championem WWE - Davem Batistą walczyliśmy, jako tag team. Byliśmy połączeniem dużego silnego zawodnika oraz małego i zwinnego. Zostaliśmy mistrzami drużynowymi pokonując MNM - Mercury, Nitro, Melina - na SmackDown! 19 grudnia 2005 roku. MNM odzyskali pasy kilka tygodni później, jednak mój tag team z Davem przetrwał przez pierwszą część roku. Nasz konflikt z MNM nabierał ostrości nie tylko w ringu, ale miał także podłoże z zaplecza z powodu romansu Batisty i Meliny. Próbował mu wyperswadować, aby nie wychodził do walki i była w tym nawet bardzo przekonywująca. Dave jednak zjadł to jabłko, ale w konsekwencji pozostał mi wierny w drużynie i wierny temu biznesowi. Kiedy nie miał zamiary odpuścić walki, Melina oskarżyła go o napaść seksualną, co już było tylko na potrzeby storyline'u. Skończyliśmy tracąc pasy przez interwencję Marka Henry'ego, który stał się obrońcą Meliny.

Ja jednak znalazłem inny cel - heavyweight title. W tym czasie Randy Orton był rozważany, jako jeden z topowych heavyweighterów w federacji oraz prawdopodobny zwycięzca walki Royal Rumble w styczniu i pretendent do pasa Batisty, a jak się później w styczniu okazało - Kurta Angle'a. Zwycięzca tej walki zdobywał prawo do wyboru pasa, o który będzie walczył podczas WrestleManii. Batista, jak wielu przed nim, wykorzystał właśnie zwycięstwo w Royal Rumble Matchu, aby zdobyć pas rok wcześniej. Każdy komu mówiłem o mojej chęci zdobycia titleshota na pas wagi ciężkiej, wyśmiewał mnie. Nie tylko ze względu na moją wagę i wzrost. Wylosowałem wtedy bardzo nieszczęśliwy numer do wejścia w trakcie tej walki - numer drugi. Było trzydziestu wchodzących zawodników - numer pierwszy i drugi rozpoczynali walkę. Zwyciężał zawodnik, który jako ostatni pozostał w ringu. Jak widać czekało na mnie bardzo ciężkie zadanie. Ostatni wchodził Randy Orton.

Walkę rozpocząłem z Triple H'em. Po chwili dołączył Simon Dean, który chciałem mnie wyrzucić, ale to ja pozbyłem się jego. Kolejny wbiegł mój przyjaciel Psisocis, dzięki czemu mogliśmy pokazać kilka starych akcji. Jego także udało mi się wyeliminować. Potem pojawiali się także Ric Flair, Big Show, Chris Benoit, Rob Van Dam, Carlito, Chavo Guerrero, Shawn Michaels. Triple H utrzymał się przez godzinę, dopóki nie pojawił się Randy Orton. Na końcu zostaliśmy właśnie we trzech. Triple H wyniósł mnie w górę i chciał przerzucić nad linami, kiedy chwyciłem go nogami i wyrzuciłem za ring. Pozostałem sam z Randym Ortonem. Zaraz po wyeliminowaniu, Triple H zaatakował mnie i pchnął mnie na metalowe schody, a potem wrzucił na ring. Tłum zaczął szaleć. Byli zupełnie po mojej stronie. Orton podniósł mnie, jak lalkę, a potem zakręcił mną chcąc mnie wyrzucić za ring. Jednak nie spodziewał się, że mogę go złapać nogami. Chwyciłem go w okolicach szyi i przerzuciłem nad linami. Zostałem pretendentem!

Nie tylko zwyciężyłem pokonując wielu większych rywali, ale także ustanowiłem rekord Royal Rumble Match będą w ringu przez cały pojedynek, czyli 1 godzinę 2 minuty i 12 sekund. Wzniosłem moje ręce do nieba, dedykując to zwycięstwo Eddiemu. Wiele rzeczy miało wpływ na to zwycięstwo. Na pewno było to wsparcie fanów, ale także czułem obecność Eddiego. Nie mogę pominąć także Pata Pattersona, który na zapleczu bardzo mocno mnie promował i naciskał na zarząd, twierdząc, że będę dobrym mistrzem. W tym czasie Pat był odpowiedzialny za produkcję i pełnił funkcję konsultanta dla WWE pracując na zapleczu. Starsi fani powinni pamiętać go, jako długoletniego zawodnika i komentatora. Rozpoczął swoją przygodę z wrestlingiem w 1958 roku, a oficjalnie zakończył walki w ringu w 1984 roku. Jego najbardziej pamiętaną walką jest starcie z 1981 roku ze Sierżantem Slaughterem. Nie wiedziałem w tym czasie, co Pat widział we mnie. Może chodziło o mój profesjonalizm, może o miłość do tego biznesu, może o pasję. Niewykluczone, że podobał mu się mój styl walki i chciał wnieść coś nowego na szczyty federacji. Cokolwiek nim kierowało, wpłynął na najwyżej postawionych ludzi w WWE, włączając w to samego Vince'a. Nic na ten temat nie wiedziałem, dopóki nie spotkałem się z głównymi dyrektorami po zwycięstwie w Royal Rumble Matchu. Powiedzieli mi wtedy - "Zostaniesz Mistrzem Wagi Ciężkiej." Moja odpowiedź był mało profesjonalna i padła totalnie z zaskoczenia - "O kurwa!" Pomyślałem potem, że przełamałem pewną barierę rozmiarów w WWE. Nie wiedziałem jednak, czy byłem w stanie udźwignąć federację. Pamiętam Eddiego, który będąc mistrzem mówił, że to bardzo go wyczerpuje z wielu różnych stron - "Eddie, chodź przygotujemy się do nagrania tutaj", "Eddie, dawaj, musisz przygotować się do swojej walki.", "Eddie, zaraz będziesz udzielał wywiadu." To było bardzo wielka odpowiedzialność. Uderzyło to we mnie w tym samym momencie. Zostałem przytłoczony. Jednak potem było tak wiele rzeczy do zrobienia przed WrestleManią, że nie przykładałem do tego wagi. Gdzieś z tyłu głowy wciąż myślałem, że może jednak do tego nie dojść. Plany zawsze mogły ulec zmianie. Nigdy wcześniej nie trzymałem pasa Wagi Ciężkiej. Nie tylko ze względu na moją budowę. Uważałem, że ten tytuł jest zbyt prestiżowy, jak dla mnie. Może byłem zbyt skromny.

Później straciłem swoją szansę na walkę na WM o pas. Na No Way Out Randy Orton pokonał mnie w pojedynku, którego stawką był mój title shot. Zwyciężył jednak przez oszustwo. Wydawało się, że moja szansa uciekła. Wtedy Teddy Long zadecydował o dodaniu mnie do tej walki i zrobieniu z niej Triple Threat Matchu - Kurt Angle vs Randy Orton vs Rey Mysterio.

Kiedy nadeszła WrestleMania, upewniłem się, że mam odpowiedni strój. Miałem pióropusz aztecki specjalnie zaprojektowany na tę okazję, który został dostarczony do mnie tuż przed galą w Allstate Arena w Chicago. Założyłem także specjalne czarne szkła kontaktowe, który sprawiały, że moje oczy wyglądały, jak oczy sokoła. Sprowadziłem specjalnie zespół P.O.D., aby wykonali moją muzykę. Był także obecny mój przyjaciel Mad One - a.k.a Thomas Lopez - który stworzył kawałek "Booyaka 619" specjalnie dla mnie. Kiedy wyszedłem, wspiąłem się na platformę do P.O.D. i Lopeza, założyłem swój pióropusz. To był bardzo specjalny moment dla mnie, bardzo wyjątkowy. Zeszedłem do ringu. Mój największy moment w całej mojej karierze miał właśnie nadejść.

WALKA
Do tego momentu byłem zwykle spokojny. Jednak nagle zacząłem się denerwować. Chciałem mieć pewność, ze wszystko tej nocy było zapięte na ostatni guzik. Dodatkowo miałem dwóch przeciwników i jak zawsze motyle w brzuchu. Orton rozpoczął walkę atakując Kurt jeszcze przed jego wejściem na ring. Pierwszy zawodnik, który uzyskiwał pin lub zmusił przeciwnika do poddania się, zwyciężał. Kurt był mistrzem, ale nie musiał być spinowany, aby stracić pas. Poczuł się zagrożony. Wykonał na mnie i na Randym suplexy. Potem przełamał 619 i skontrował w Angle Lock. Randy dołączył do nas z krzesłem i przerwał dźwignię. Sędzia był rozproszony i nie zauważył, że odklepywałem. Kilka chwil później, odwdzięczyłem się za pomoc Ortonowi, kiedy ten był zamknięty w Angle Locku. Źle wykonałem jedną z akcji w pewnym momencie. Kurt był na drugiej linie w ringu bardzo blisko narożnika. Ja byłem na ziemi. Miałem wbiec na apron, chwycić słupek i wykonać 619. Kiedy chwyciłem słupka, ześliznąłem się i nie trafiłem. Wiedziałem, że nie wyszło tak, jak powinno. W tym momencie zadziała mój instynkt i spróbowałem to naprawić. Wskoczyłem z powrotem na apron i wykonałem dropkick, który wpechnął go na ring. Zadziałało. Działo się to tak szybko, że nikt nie był w stanie zauważyć, że coś mogło pójść nie tak.

Przed walką rozmawiałem z Randym na jej temat. Zasugerował mi, abym wykonał West Coast Pop. Nazywał to - "this things you do." Powiedziałem mu, jak powinien się ustawić i zachowywać podczas akcji. W ringu toczyliśmy dosyć ciężką walkę. Kurt zleciał z apronu, podczas gdy Orton został na linach. To był czas na 619. Przebiegłem przez ring, uderzyłem w liny i kopnąłem go w twarz. Wyskoczyłem na apron, odbiłem się od lin i wykonałem West Coast Pop. Złapał mnie przepięknie. Przykryłem go i uzyskałem pin. Wewnątrz myślałem - "O, kurwa, to jest to." Sędzia włożył w moje ręce pas. Podszedłem do narożnika, zawołałem żonę i dzieciaki. Klęknąłem i zacząłem się modlić. To był niewiarygodny moment. Nie było w tym żadnego aktorstwa. To była moje prawdziwe emocje. Bez wątpienia to był jeden z najpiękniejszych momentów w mojej karierze. Na zapleczu Chavo i Vickie również mi pogratulowali. Cała rodzina Guerrero dawała mi niewiarygodne wsparcie podczas mojego runu. Myślałem także o Eddiem. Każdy kto był blisko ze mną, był tam tamtej nocy - żona, dzieci, przyjaciele, fani. Moi rodzice i wuj nie mogli przyjechać, ale rozmawiałem z nimi, kiedy zakończyła się gala. To był moment, w którym musiałem wziąć SmackDown! na swoje barki.

W ciągu kolejnych tygodni miałem bardzo dużo pracy, zarówno w ringu, jak i poza nim. Były spotkania z mediami, wywiady, specjalne występy, trasa po Europie - było to męczące, ale był to dla mnie duży zaszczyt i przyjemność. Byłem dumny z tego, że mogłem pomagać federacji. Ironią był fakt, że byłe mistrzem Wagi Ciężkiej, a przegrywałem w tamtym czasie większość moich walk. Chciałem dawać z siebie więcej i zwyciężać, ale cały czas za przeciwników miałem wielkich zawodników, jak Big Show czy Great Khali. Nikt nie był w stanie uwierzyć, że ich pokonam. Przegrywałem po squashach. Jednak byłem mistrzem i udało mi się utrzymać pas w walkach przeciwko Ortonowi, Kurtowi, Sabu czy JBL'owi, który musiał opuścić SmackDown! po moim zwycięstwie. Fani na całym świecie mogli zobaczyć Rey'a Mysterio, jaki World Heavyweight Championa. Jednak wszystkie dobrze rzeczy się kończą. Booker T, który w tamtym czasie nazywał siebie King Booker i zachowywał się, jak król, rozpoczął ze mną storyline o pas. Zebrał sporą grupę osób, która go wspierała i dążył do walki ze mną na Great American Bash.

Pas zdobyłem na wiosnę i miałem go do lata, pokonując kilku przeciwników w jego obronie. Na początku lata rozpoczął się mój program z Bookerem. Na zapleczu, Booker zawsze dawał mi wiele pomocnych rad i był po mojej stronie. Natomiast przed kamerami musiał zachowywać się inaczej. Byłem dla niego, jak ciągnący się smród. Nazywał mnie "underdog championem", kiedy wchodziłem do ringu w Conseco Fieldhouse w Indianapolis podczas Great American Bash w lipcu. JBL, który siedział za stołem komentatorskim wciąż był na mnie zły, za zwycięstwo nad nim i starał się mnie, jak najbardziej oczerniać. Jednak największe zaskoczenie i niespodzianka przyszły dopiero potem w trakcie walki. Booker był już wtedy pięciokrotnym mistrzem WCW, ale fani raczej na niego buczeli. Zbierał solidny heat od widzów za swoje zachowanie. W pewnym momencie, po moim nearfallu, tłum zaczął skandować - "Eddie! Eddie!" Można powiedzieć, że to było kolejne klasyczne starcie dużego z małym. Booker próbował swój wzrost i przewagę wykorzystać przeciwko mnie. Próbowałem latać wokół niego. Gdzieś w środku walki wykonałem Flying Leg Scissors pchając go w narożnik, jednak jemu udało się potem to skontrować po uderzeniu mnie w oczy. Królowa Bookera i jego żona w rzeczywistości - Sharmell zaatakowała mnie, kiedy byłem na linach. Kilka minut później Booker uniknął 619 i uciekł przed pinem. Ponownie zaatakowała mnie Sharmell, co dawało przewagę Bookerowi. Nawzajem się powalaliśmy, czy to po DDT czy po cross-body z drugiej liny, aż przypadkowo uderzyliśmy sędziego, który wyleciał za liny. Tłum w tym czasie był całkowicie zaabsorbowany walką. Stał całkowicie za mną i chantował "619! Eddie!" Uderzyłem go moim trzecim 619, a potem wykonałem frog splash na cześć Eddiego, aby uzyskać pin. Jednak nie było sędziego, który odliczyłby do trzech. Tłum liczył sam - raz…dwa…trzy. Jednak bez sędziego nie mógł zakończyć się pojedynek. Booker odbił i zeszedł po krzesło. Udało mi się powalić go dropkickiem. Nagle wbiegł Chavo, którzy chwycił krzesło i zamachnął się na Bookera. Jednak nie wycelował w niego, a uderzył we mnie, dając zwycięstwo Bookerowi. Tłum zamarł, gdyż był przekonany, że Chavo biegnie, aby mi pomóc.

Chavo później tłumaczył, że obrócił się przeciwko mnie, gdyż ja miałem zabierać chwałę należną rodzinie Guerrero. To wszystko obróciło się w storyline pomiędzy nami, który kontynuowaliśmy do jesieni z walką na No Mercy i brawlem po widowni. Był to Falls Count Anywhere Match, czyli pin mogłem uzyskać w dowolnej części areny. Wygrałem po cross-body z barierek przypinając go na betonowej posadce. Ostateczną walką był I Quit Match z 20 października 2006 roku ze SmackDown! Tę walkę można było zakończyć tylko w momencie, w którym zmusiło się przeciwnika do wypowiedzenia dwóch słów "I Quit". Oznaczało to, że będzie to walka z dużo ilością bólu i cierpienia. W końcu nadeszła ta noc. Od lat Chavo pomagał mi pokazać się dobrym świetle. To była noc, w której ja mogłem mu się odwdzięczyć. Walczyliśmy poza ringiem, na rampie, przy wieżyczkach z lampami, na stalowej konstrukcji, aż do znalezienia się kilka metrów nad podłogą. W tym momencie byłem łatwym celem. Chavo zaczął wyżywać się na moim kolanie. Złamał na nim nawet krzesło i walił nim raz po raz, dopóki jedynymi słowami, które byłem w stanie wypowiedzieć były słowa "I Quit".

SMACKDOWN! VERSUS RAW
Wypadłem na kilka miesięcy z powodu kontuzji więzadła kolanowego i więzadła krzyżowego przedniego. Oznaczało to operację i miesiące rehabilitacji. Podróżowanie na Wschodnie Wybrzeże i z powrotem do domu po operacji było sporym problemem, dlatego zacząłem współpracować z doktorem Davidem Chowem. Może nie był tak sławny, jak doktor Andrews, ale był wyśmienitym lekarzem. Miał pod opieką wszystkich zawodników NFL Chargers oraz był dobrze znany w San Diego.

Nie wróciłem do walki na czas, aby dostać walkę na WM tamtego roku, ale po powrocie na gali w San Diego pod koniec lutego 2007 roku szybko rozpocząłem pracę nad storylinem z Umagą i Vincem. Kolejnych kilka miesięcy spędziłem na różnych angle'ach z uwzględnieniem tych najbardziej oczywistych, czyli duży-mały. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że będę chciał uzyskać rewanż na Chavo za moje kolano. Spotkaliśmy się podczas SummerSlam, gdzie go pokonałem. Potem we wrześniu zrobiliśmy powtórkę z I Quit Matchu. Oczywiście tak zażądał Chavo. To była kolejna walka z wysokimi lotami, a ja mogłem pokazać trochę lucha libre. W pewnym momencie Chavo ponownie chwycił krzesło i zaczął nim uderzać o moją nogę i resztę ciała. Kiedy, w którymś momencie udało mi się go skontrować i wepchnąć w narożnik, ja przejąłem krzesło i wziąłem rewanż na jego kolanie, aż do momentu, w którym on wykrzyczał "I Quit".

Kolejnych kilka miesięcy spędziłem w potyczkach z kolejnymi olbrzymami, jak Great Khali. Przy Khalim nawet Batista wydawał się niewielki, a ja czułem się, jakbym wspinał się na szczyt. Przy takich wielkich zawodnikach ciężko jest utrzymać ciągłą akcję i szybkie tempo. Zwykle jest chop, chop, chop i powalenie. Ja pracowałem nad jego nogami i na tym polega walka z nimi.

TATUAŻE
Oprócz tego, że jestem znany z masek, to ludzie pamiętają mnie także z powodu moich licznych tatuaży. Spotkaliśmy się kiedyś z Psicosisem, Konnanem i Juventudem i zaczęliśmy o tym rozmawiać. Spotkaliśmy pewnego gościa, który miał w swoim domu studio tatuażu. Po kilku godzinach i może ze dwóch drinkach, siedzieliśmy w jadalni tego gościa, czekając w kolejce po tatuaż. Po kolei szliśmy pod igłę. Dziwne było to, że nie znaliśmy prawie tego gościa. Nikt z nas nie chciał być pierwszym, ale wypadło na Juventuda. Tatuażysta zabrał się od razu do pracy nie robiąc nawet szkicu na jego ramieniu. Zrobił to bardzo dobrze. Ja usiadłem i poprosiłem o tatuaż Angie. Litery są bardzo małe i czasami nawet żartuję, że to na wypadek, gdyby moje małżeństwo się rozpadło i musiałbym zmienić tam imię.

Ten pierwszy tatuaż zaraził mnie kolejnymi. Potem był drugi, trzeci i straciłem rachubę. Wytatuowałem sobie imiona moich dzieci - Dominik i Aalyah na moich ramionach. Potem różaniec wokół szyi. Na przedramieniu powstał napis "619". Na plecach jest tego trochę, zwłaszcza rdzeń kręgowy. Lekarze powiedzieli mi, że znajduje się w dokładnie tym samym miejscu, co prawdziwy. Do tego jeszcze w hołdzie Eddiemu krzyż i nagrobek. Na nadgarstkach napis "Mad Man by God", co przypomina mi o tym, kim jestem. Dodatkowo szkielet z maską, co jest wyrazem mojego uwielbienia dla święta zmarłych. Na moim prawym ramieniu, jest japoński symbol oznaczający słowo "king", a na lewym - "mystery", czyli King Mystery - Rey Mysterio. Na karku mam krzyż, który wytatuowaliśmy sobie grupowo jeszcze w WCW razem z Psicosisem, Konnanem, Lizmarkiem i Halloweenem, na znak naszej przyjaźni. Jest to mniejsza wersja krzyża, który miał wytatuowany Tupac Shakur. Znajduje się na nim rok urodzenia. Na lewym palcu, tam gdzie nosi się obrączkę mam wytatuowane imię mojej żony - tak na wypadke, gdybym zapomniał obrączki. Mam także krzyż zaprojektowany przez jednego z moich przyjaciół - Eda Camarase. To on stworzył moją stronę i Team Mysterio i zawsze był ze mną, kiedy go potrzebowałem. Zaprojektował ten krzyż wzorując się na różnych elementach z kalendarza azteckiego. Man tajże skrzydła sokoła na moim klatce i słowo "Mexican" na brzuchu. Na łydce mam tatuaż całującej mnie żony z napisem "Love till Death", a serce jest uformowane z naszych szkieletów, co oznacza, że będziemy razem dopóki śmierć nas nie rozłączy.

Jest jeszcze kilka, które chciałbym wykonać i takie, które muszę dokończyć. Jednym z nich jest klęczący i modlący się przy ołtarzu szkielet. Czaszka miałaby być częściowo z kością, a częściowo maską. Tylko jedna osoba robiła moje wszystkie tatuaże, to Jason Salinaz z Avalon Tatoo w Pacific Beach w Kalifornii. On robił także tatuaże Umagi czy Edge'a. Każdy z nas miał inny styl, ale Jason potrafił zrobić odpowiednie dla każdego. Kiedy robił mi tatuaż na plecach widział, że to sprawia mi wielki ból, gdyż to była już kolejna godzina. Jednak kazałem mu kontynuować nie chcąc przechodzić przez to kolejny raz.

Moja mama była przeciwna piercingowi i tatuażom w młodym wieku. Pamiętam, że kiedy dowiedziała się moim pierwszym powiedziała mojej żonie - "Jak Ty mogłaś pozwolić mu na tatuaż. Musisz mu zabronić." Angie odpowiedziała wtedy - "To dorosły mężczyzna." Mama musiała więc zacząć to powoli akceptować. Nie ma takiej rzeczy, której matka nie zniesie. Mój tato był także ze starej szkoły, ale podchodził do tego zupełnie inaczej. Pamiętam, jak powiedział pewnego razu, że wyglądają one bardzo dobrze. Stały się one moją rodzinną tradycją. Moja żona ma wytatuowane moje imię i moją maskę oraz imiona dzieci na karku. Ma także słońce na ramieniu, gwiazdę na stopie, bransoletkę wokół kostki. Na nadgarstku ma tatuaż bransoletki z napisem "Oscar". Myślę, że pierwszy tatuaż zrobiła z czystej ciekawości, jak to jest. Jednak potem kolejne stały się już pewną tradycją. Teraz sama projektuje sobie jakiś wielki wzór. Jeżeli mój syn chciałby mieć tatuaż, kiedy będzie miał osiemnaście lat i dobre stopnie, to wtedy to rozważę. Jeżeli nie będzie miał dobrych ocen, może zapomnieć o tatuażach. Moja córka będzie musiała przejść dokładnie tę samą drogę. Kolczyki - szesnaście lat, ale nie muszą być one na całe życie. Z tatuażami jest dokładnie odwrotnie.

MÓJ BICEPS
W 2008 roku, kiedy wypracowywałem sobie drogę do US Title, pojawił się problem z ramieniem. Byliśmy w trakcie touru po Ameryce Południowej - Panama, Kostaryka, Chile. Byłem w ringu z drużyną Edge'a - Hawkinsem i Ryderem, a w moim narożniku stał Kane. Pamiętam do bardzo dobrze. To był 13 lutego, ale nie piątek. Złapałem któregoś z przeciwników - nie pamiętam czy Curta czy Zacka - chciałem wepchnąć w narożnik. Kiedy pchnąłem go, delikatnie, tak, aby poczuł tylko trochę siły i poszedł ze mną odczułem, że coś jest nie tak. Zaczął mnie ciągnąć biceps. Kiedy przeciwnik uderzył w narożnik, ja spróbowałem podnieść ramię. Nie ruszało się. Próbowałem jeszcze raz i dalej nic. Spojrzałem na nie. W miejscu, w którym powinien być mój biceps była wielka dziura…

dodane przez Vercyn w dniu: 28-04-2012 22:19:32

Udostępnij

Komentarze (0)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy