Behind the Mask: New Blood i ostateczny upadek WCW

NEW BLOOD
W kwietniu 2000 roku, Eric Bischoff i Vince Russo rozpoczęli współpracę razem, jako główni kreatywni w WCW. Ich związek był stracony już od samego początku. Poza kamerami, zarząd Time Warner zaczął szukać sposobów na sprzedaż wrestlingowych akcji. Pojawiało się wtedy wiele pomysłów, między innymi fuzja z AOL (America OnLine - przyp. red.), a działalność wrestlingowa przestała być już dłużej atutem dla Time Warner. Bischoff i Russo chcieli naprawić wszystko. Wrestlerzy zostali podzieleni na dwie grupy: New Blood i Millionaires Club. Hulk Hogan był liderem tej drugiej, która składała się z największych gwiazd, które pozostały jeszcze w federacji. Filthy Animals byli częścią New Blood. Robiliśmy swoje i generalnie nie przejmowaliśmy się Hoganem i jego grupą. Nie było nawet szansy na to, ponieważ cały pomysł został porzucony po jakimś miesiącu, może dwóch, ponieważ nie dał efektu. Kiedy powróciłem po kontuzji w maju, mieliśmy feud z Natural Born Thrilles, stajnią złożoną z siedmiu wrestlerów - świeżych w tym biznesie. O ile dobrze pamiętam, byli to - Mike Sanders, Chuck Palumbo, Sean O'Haire, Shawn Stasiak, Reno, Mark Jindrak i Johnny "The Bull" Stamboli. Każdej nocy razem z chłopakami dawaliśmy z siebie wszystko, jednak czuliśmy, że federacja nas nie widzi. Wszystko było jakieś takie puste. Czuliśmy, jakby federacja umarła.

JOHNNY ACE
Z tamtego okresu pamiętam także takie jasne momenty. Jednym z nich było spotkanie z Johnem Laurinaitisem, który dołączył do federacji w 2000 roku i pracował, jako booker. Jako zawodnik pod ringnamem Johnny Ace, spędził wiele czasu w All-Japan Pro Wrestling, dzięki czemu przyniósł do WCW swoje rozumienie japońskiego i meksykańskiego stylu. Bardzo to doceniałem. Odszedł potem do WWE, gdzie został dyrektorem do spraw relacji z zawodnikami. Jest to osoba, do której udaje się, kiedy mam jakiś problem czy czegoś potrzebuję. Zawsze mi pomaga. Johnny był zawsze bardzo pomysłowy. Potrafił w ringu opowiedzieć historię. Ma świetną głowę do tego biznesu, ale skończę o nim mówić zanim zacznie to brzmieć, jak podlizywanie się.

DZIWNE RZECZY
Wracając do tamtego okresu - rzeczy wyglądały coraz bardziej dziwnie. Byliśmy w Melbourne w Australii - ja, Konnan, Juventud i cała zgraja innych. Przyjechaliśmy do miasta dzień przed galą, bo chcieliśmy je zwiedzić i trochę się rozluźnić. Tuż przed tym, Juventud i ja mieliśmy pewną sprzeczkę. On zbyt poważnie przyjął coś, co ja powiedziałem w żartach. Zbyt poważnie. Nie wiem, czy akurat był w złym humorze czy co. Doszło jednak do bardzo gorącej wymiany zdań. Myślę, że zabolała go prawda, w tym co powiedziałem, a pomiędzy nami zaczęło się od tego momentu psuć. Więc w Melbourne, Juventud, Konnan i ja odwiedziliśmy bar niedaleko naszego hotelu. W między czasie udało nam się oczyścić atmosferę między naszą dwójką. Spędziliśmy kilka godzin w klubie, dopóki któryś z nas nie powiedział, abyśmy się zbierali do hotelu, bo robiło się już późno. W sumie bardziej do tego momentu pasowałoby stwierdzenie, że robiło się wcześniej, ponieważ właśnie wschodziło słońce. Jednej rzeczy nie wiedzieliśmy - ktoś w czasie naszego pobytu w pubie dosypał albo dolał coś do drinka Juve. Nie ważne co to było, ale kiedy wyszliśmy na zewnątrz, zaczął on zachowywać się bardzo dziwnie.

Przeszliśmy kilka ulic, kiedy zobaczyliśmy, że ktoś nas śledził. Nie wiedzieliśmy, o co mogło chodzić. Czy szedł za nami z ciekawości czy może chciał nas obrabować. Może to on wsypał coś do drinka Juve i chciał zobaczyć, co się stanie. Nieważne. Przeszliśmy przez ulicę i wzięliśmy zakręt, aby się oddalić. Zgubiliśmy go, kiedy byliśmy już na parkingu hotelowym. Pozostaliśmy tylko we trzech, a Juve chciał jeszcze się gdzieś przejść, po czym zaczął się zachowywać dziwnie. Najpierw szukał zaczepki do mnie, a potem do Konnana. Powiedział - "Wiecie co? Jesteście pieprzonymi kutasami. Nie traktujecie mnie z szacunkiem. Zawsze wytykacie mnie palcem!" Zaczęło się robić gorzej. Juve coraz intensywniej zaczął się odnosić do nas. Potem zaczął nam grozić. Konnan próbował go uspokoić, ale to nie pomogło. Juve dalej brnął w to wszystko - "Nie, nie. Nie rozumiecie. Jestem posłańcem. Jestem Bogiem i nie rozumiecie tego. Wszyscy tutaj zginiemy. Tutaj!" Zaczęło robić się coraz dziwniej. Zrozumieliśmy potem, że coś złego go opętało, po czymś co mu dolano w klubie. Konnan próbował go uspokoić i zaciągnąć do hotelu, ale Juve odepchnął go, ściągnął mu z twarzy okulary przeciwsłoneczne i złamał. Podszedł do mnie i zrobił dokładnie to samo, po czym ściągnął ubrania i zaczął wchodzić przez mur hotelu krzycząc, że "teraz musimy wejść do wody". Po ulicach zaczęli poruszać się ludzie, którzy zmierzali do pracy. Zaczął do nas krzyczeć - "Widzicie tych ludzi? Oni wiedzą. Oni są ze mną. Oni wiedzią." Kilku innych zawodników wyszło z hotelu, chcąc na pomóc. Wybiegła także ochrona hotelowa, aby zobaczyć co się działo. Kazali nam go uspokoić pod groźbą wezwania policji. Nie było jednak sposobu, aby to zrobić. Wyglądał, jakby był całkowicie opętany - bez ubrania w długich włosach. Po chwili pojawili się policjanci, którzy aresztowali Juve. Postawili mu kilka zarzutów, między innymi zażywania narkotyków oraz napaści. Sześciu albo ośmiu policjantów próbowało zakuć i uspokoić Juventuda.

Pamiętam, jak wróciłem do swojego pokoju rozmyślając, że było to bardzo dziwne. Nigdy w moim życiu nie spodziewałem się, że Juve jest zdolny do czegoś takiego. Były czasami problemy, ale nigdy jeszcze nie było takiej sytuacji. Znaliśmy się przecież razem z nim i Psicosisem od czasów AAA. Był częścią mojej wrestlingowej rodziny. W pewnym momencie obrał chyba złą drogę. Przynajmniej tamtej nocy. Wróciłem do pokoju i modliłem się za niego, a przynajmniej starałem. Nie mogłem skupić się na tym, ponieważ cały czas miałem jego twarz przed sobą. Miał całe białe oczy i przypominał diabła. Juve został deportowany z Australii, a WCW zwolniła go zaraz po tym zajściu. Kolejny z przyjaciół odszedł z federacji.

CHAOS
Federację zaczął coraz bardziej ogarniać chaos. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. W pewnym momencie, Konnan powiedział w wywiadzie dla USA Today, że federacja się stacza, gdyż "starzy będący na górze, nie chcą dopuścić tam młodych." To wprowadziło swego rodzaju napięcie, pomiędzy starszych zawodników, a młodszych, w tym także pomiędzy mnie i Nasha, który był bardzo blisko z Bischoffem i bookerami federacji. Konnan nie przejmował się zbytnio tym, że wkurzył Nasha. Pewnego razu powiedział mu, że "Nash" i "kreatywność" to oksymoron. Po wywiadzie Konnana dla USA Todaym ktoś doniósł o tym Buschowi, którzy po odejściu Erica pełnił funkcję głównego dyrektora wykonawczego WCW. Dodał także, że Konnan wprowadza wiele złego na zapleczu, a wrestlerzy są tak źli, że może dojść do rękoczynów. Zasugerował, że federacja powinna go zawiesić dla jego własnego dobra. Co prawda może i Konnan miał wrogów w szatni, ale na pewno nikt nie chciał się spotkać z jego żelazną pięścią. Busch podążył jednak za tym głosem. Ostatecznie Konnan został wyłączono na trzy miesiące. Kiedy powrócił, przydarzyła się mu kontuzja, która wyeliminowała go na dłuższy okres. To był symbol tego wszystkiego, co się wokół nas działo.

KONIEC
Federacja była sztucznie podtrzymywana przez kilka miesięcy, dopóki eksperyment z dwójką Bischoff-Russo ostatecznie nie upadł. Wszystko zmieniło się pewnego dnia w Panama City na Florydzie. Pamiętam, że przygotowywałem się do walki o pasy drużynowe w parze z Kidmanem przeciwko Skipperowi i Romeo. Nagle doszła do nas wiadomość, że Vince McMahon nas kupuje. Nie było tajemnicą, że WCW został wystawione na sprzedaż. Bischoff wraz z grupą kilku osób próbował przejąć federację, ale wszystko to upadło we wczesnym 2001. Time Warner zdecydowało, że wrestling nie będzie więcej zabierał ich czasu antenowego i pieniędzy. To zabiło federację, ponieważ bez miejsca w najwyższym czasie antenowym federacja jest warta niewiele. Zarząd postanowił sprzedać WCW w ręce McMahona i WWF - głównego przeciwnika w trakcie Monday Night Wars. Tutaj nie chodziło tylko o pozbycie się wrestlingu, ale o całkowite, jak najdalsze odsunięcie go od Time Warner. To był jednocześnie strzał prosto w głowę. Można jednak powiedzieć, że federacja umierała już od dawna.

Kiedy kilku dyrektorów wykonawczych WWF pojawiło się w szatni WCW, otrzymali gromkie brawa od zgromadzonych wrestlerów. Przyjęli przejęcie przez WWF za dobrą monetę. Ja zacząłem się jednak martwić o swoją przyszłość. Nie wiedziałem czy mój kontrakt zostanie rozwiązany czy podpiszę umowę z WWF, czy będę mógł nadal walczyć w Stanach i czy WCW przetrwa czy zostanie wchłonięte. Było wiele spekulacji i plotek - zarówno w mediach, jak i przede wszystkim w szatni. Byłem zdenerwowany. Nie wiedziałem, co się wydarzy. Tamtej nocy wyszedłem do tej walki o pasy drużynowe i wspólnie z Billym przejęliśmy te pasy. Wciąż mam ten pas wiszący w ramce na ścianie w moim domu.

BRAK JEDNOŚCI OZNACZA UPADEK
Powinno być dużo więcej jedności w WCW. Mieliśmy tam wielu wspaniałych i utalentowanych zawodników, pomysłowych wrestlerów. Byliśmy tam w momencie, w którym wrestling był na topie. Pracowaliśmy bardzo ciężko, zwłaszcza w okresie konkurowania z WWE. Będą na wojnie, nie można być osobno. Wszyscy - zawodnicy i zarząd - powinni mówić jednym głosem. To było właśnie sukcesem WWE. Kiedy spadli w dół, a WCW było na topie, oni potrafili tchnąć ducha jedności: "Musimy trzymać się razem, aby to gówno zadziałało." Trzymali się razem, nawet kiedy część zawodników odchodziła, a wszystko wyglądało znacznie gorzej. Kontrast pomiędzy WCW a federacją McMahona był ogromny. W naszej federacji był przeróżne grupki, kliki i układy z zarządem, a także różna polityka względem poszczególnych osób i grup - to było właśnie przeciwko nam. Być może na początku było zbyt wielu wrestlerów, którzy byli motorem napędowym - Hogan, Flair, Nash. Jednak oni powinni byli przygotowywać innych na dzień, w którym Ci mogliby ich zastąpić - kiedy publiczność już by się nimi znudziła. To stało się jednak zbyt szybko. W jednej minucie jesteś na szczycie, a sekundę później jesteś już dinozaurem. Tak właśnie określał ich Chris Jericho, a wiadomo co stało się z dinozaurami.

WWE wysadziło wszystko w powietrze. Część wrestlerów odeszła szybko sama, a część nagle pozostała bez pracy. Było nas zbyt wielu na niewielką ilość miejsc, które oferowała federacja McMahona. Upadek WCW zabolał wielu meksykańskich wrestlerów. Ze względu na obowiązujące w WCW zasady, będąc pod kontraktem WCW nie mogli walczyć nigdzie indziej, byli od dawna poza Meksykiem i potracili tamtejsze kontakty. Ciężko było im tam powrócić. Wcześniejsze problemy Konnana z WWE stanęły na drodze jego dołączenia do federacji, pomimo tego, że w USA był bardzo popularny. Kilku innych miał kontrakty, których WWE nie chciało przedłużać. Część kontraktów zawierała klauzulę, dzięki której obojętnie czy walczyli czy nie, otrzymywali wypłatę od Time Warner - dopóki nie dołączali do konkurencji, co zrywało umowę i wstrzymywało wypłaty. Tak było także w moim przypadku. Otrzymywałem pieniądze od TW za niewalczenie. Jim Ross, który odpowiadał za relacje z zawodnikami i był moim nowy szefem, oraz Johnny Ace powiedzieli mi, aby się zrelaksował, odpoczął, udał się do domu i poczekał na nowy kontrakt. To właśnie postanowiłem zrobić, zwłaszcza że mój kontrakt z WCW miał jeszcze trwać przez rok.

dodane przez Vercyn w dniu: 07-04-2012 01:12:10

Udostępnij

Komentarze (7)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Ciekawy jest fragment dotyczący upadku WCW. Wiadomo - upadek wielkiej fedki zawsze wzbudza emocje i z czasem obrasta mitami. Rey potwierdził to, co o upadku fedki się mówiło (o ile dobrze kojarzę). Widzę Vercyn, że się nie poddajesz z tymi tłumaczeniami. Jeszcze raz - szacun za to!

napisane przez Ghostwriter w dniu : 07-04-2012


Cytat: Ghostwriter

Widzę Vercyn, że się nie poddajesz z tymi tłumaczeniami. Jeszcze raz - szacun za to!

Never give up! :lol:

W kolejnej części Rey już nawija o nowej pracy, a przy okazji trochę o życiu prywatnym w trakcie tego właśnie odpoczynku.

napisane przez Vercyn w dniu : 07-04-2012

Ten fragment jest trochę ciężkostrawny - głównie z winy Reya, w którego szczerość momentami po prostu nie da się uwierzyć (ten motyw z tajemniczym "ktosiem", który podstępnie dosypał coś do drinka Juventuda zalatuje wciskaniem kitu na kilometr :D). Czytając autobiografie liczę się z tym, że autor będzie przedstawiał siebie i swoich przyjaciół w jak najlepszym świetle i staram się brać na to poprawkę, jednak Reyowi zdarza się się zdrowo przeginać :D

Tak czy tak - dziękuję za kolejne tłumaczenie. Biografie zawodników uważam za cholernie ciekawe, a po przeczytaniu kilku z nich można się pokusić o wyrobienie sobie własnego zdania na najróżniejsze tematy. No i miło wiedzieć, że jeden z pasów teamowych WCW wisi sobie na ścianie w domu Reya - ale w sumie to jak to z tym jest: prawo do tego pasa ma WWE, czy sam zawodnik?

napisane przez Grishan w dniu : 07-04-2012

Ciekawy rozdział, chociaż też uważam, że cały fragment mówiący o wrzuceniu czegoś do drinka Juve oraz śledzenie ich przez jakiegoś człowieka jest mocno podkoloryzowany i ma na celu usprawiedliwić postępowanie Juventuda.
Wielkie dzięki za tłumaczenie.

napisane przez adam10 w dniu : 07-04-2012

Jak zwykle bardzo dobra robota Vercyn i ciekawe spojrzenie Reya na sprawy finalnego upadku WCW. Trochę w śmieszny sposób Rey usiłował tutaj przypucować się Laurinaitisowi, który za bardzo przez zawodników nie jest - z tego co wiem - lubiany (sprytny Krasnal... :D ). Co do Juviego, to faktycznie chłopina był takim stright edge'em, że ktoś musiałby mu dosypać coś do drinka, żeby Juviemu odjebało... :twisted: Tjaaa... Rey to ma fantazję :roll:
Fajnie Vercyn, że kontynuujesz projekt tłumaczeń. Zawsze uwielbiam czytać tego typu stuff :wink:

napisane przez -Raven- w dniu : 08-04-2012

Książka Reya, to chyba taki mój pierwszy kontakt z upadkiem WCW, gdzie mogę przeczytać czyjeś zdanie, dowiedzieć się jak to wyglądało, co było tego powodem itd. Na pewno więc duży plus za to, zwłaszcza, że akurat w tych fragmentach o WCW nie czuję, że jest to w jakiś sposób prze kolorowane, tak jak to było w wielu wcześniejszych fragmentach, czy nawet tutaj przy historii z Juventudem

napisane przez maly619 w dniu : 08-04-2012

Mam pytanie do Ciebie Vercyn jaka będzie następna książka do tłumaczenia?

napisane przez Edge&Christian w dniu : 14-04-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy