Behind the Mask: Przez Meksyk i Puerto Rico do WWE

W DOMU
Udałem się do domu do San Diego i do rodziny. Dobrze było spędzić trochę czasu z moją żoną oraz z córką, która przyszła na świat 20 sierpnia 2001 roku. Byłem szczęśliwy, że mogłem być przy jej narodzinach, a także przy narodzinach mojego syna. Cieszę się, że mogłem spędzić z nim czas, kiedy byli jeszcze mali. Zawsze mówiliśmy, że to Bóg działa na różne sposoby i różnymi drogami. Może to jest prawda. W obu przypadkach byłem poza wrestlingiem, a tuż przed narodzinami dzieci, co się dla mnie dobrze składało.

Dominik pojawił się z zaskoczenia, ale Aalyah była planowana. Moja żona robiła te wszystkie rzeczy, które miałyby sprawić, że pojawi się dziewczyna, ponieważ bardzo chcieliśmy mieć i chłopca i dziewczynkę. Kiedy okazało się, że jest w ciąży i będzie to dziewczynka - byliśmy bardzo podekscytowani. Udało nam się. Moja córka ma tak wiele ze mnie. Kocha być w centrum uwagi, jest uprzejma, ale i sprytna - to odziedziczyła także po mamie. Kiedy Dominik przyszedł na świat, byłem młody, ale także młody byłem, jak na świat przyszła Aalyah. Poznawałem dopiero, jak jej doglądać, jak się zachowywać, jak traktować żonę i rodzinę. To był mój kolejny cel w życiu.

NIESPOKOJNY
Jednak tak bardzo, jako kochałem moje dzieci, tak bardzo czułem, że coś mnie omija, że tracę coś wartościowego i ważnego. Niedługo po narodzinach córki, zaczął być coraz bardziej niespokojny i nerwowy. Wrestling był całym moim życiem, a pomijając kontuzję, ta rozłąka była najdłuższą, jaką miałem. W tym samym czasie, stawałem się coraz bardziej sceptyczny i zmartwiony tym, co się działo. Po tym wszystkim nie miałem żadnej gwarancji, że WWE mnie zatrudni. Zawsze mówiło się, że tam preferowani są dobrze zbudowani zawodnicy. Wciąż jeszcze obejmowały mnie warunki kontraktu z WCW, a właściwie z Time Warner i wciąż to oni mi płacili. Przestaliby, gdybym dołączył do WWE. Jednak warunki umowy nie przewidywały walk poza granicami Stanów oraz dla innych federacji. Byłem do tego nastawiony pozytywnie i próbowałem zweryfikować to dzwoniąc pod numery WCW. Jednak nikt z tamtej strony nie odbierał. Nikt. Nie było żadnej poczty głosowej, nic - wszystko zostało zamknięte i wyniesione. Dobrze było dostawać pieniądze, ale ja chciałem pracować. Chciałem walczyć. Po rozmowie z żoną wykonałem kilka telefonów do Meksyku.

CMLL
Zawsze moim marzeniem była praca dla CMLL w Mexico City i walczenie w Arena Mexico. CMLL, była oczywiście jedna z dwóch największych federacji w Meksyku. Swoją działalność rozpoczęła w 1933 roku, a fundatorem był Salvador Lutteroth Gonzales, którego nazywa się "Ojcem Lucha Libre". Początkowo nosiła nazwę EMLL - Empresa Mexicana de la Lucha Libre, a walczyli w niej między innymi El Santo, Bobby Bonales, Tarzan Lopez, Cavernario Galindo czy Gory Guerrero. Arena Mexico, jest tym dla Meksykanów, czym dla Amerykanów Madison Square Garden. Została otwarta w 1993 roku i nazywana jest "świątynią Lucha Libre". Budowla sama w sobie tworzy atmosferę, a fani, których może być nawet ponad 16 000, potrafią uczynić to miejsce najlepszym na świecie. Widzowie znają historię tego miejsca i tworzą nową, kiedy wypełniają siedzenia. Zawodnicy CMLL mogą podróżować do innych miast i walczyć dla innych promotorów, ale to właśnie Arena Mexico i CMLL jest ich domem.

POWRÓT CHŁOPAKÓW
Ponownie udałem się do Meksyku z moimi chłopakami - Psicosisem, Halloweenem, Damianem i Juventudem. Pojechaliśmy do Mexico City walczyć dla CMLL. W tamtym czasie nie miałem żadnego konfliktu z AAA. Nie byli jednak w sytuacji, w której mogliby dać mi wsparcie. Nasze drogi rozeszły się bez żadnych ciężkich uczuć. Z mojej strony, liczyłem się z tym, że moje dni w Meksyku będą krótkie i tymczasowe. Wróciliśmy zatem do Meksyku. Nie nosiłem swojej maski. Tradycja nakazuje, że jak już raz stracisz swoją maskę, to nie możesz już się w niej pojawiać. Fani i tak wiedzieli kim byłem, więc jaki był sens zakładania jej ponownie. Maska ma chronić tożsamość wrestlera w ringu.

Dozwolone jest jednak powrócenie pod nową maską i pod nowym nazwiskiem, i było to już praktykowane w historii wrestlingu. Zwykle wrestler musi przez przynajmniej rok czasu walczyć bez maski, a potem może to zrobić. To także jest część tradycji, honorująca fakt, jak ważna jest maska w lucha libre oraz jak ważne są walki Mask vs Mask. Jednak ja nie widziałem powodu, aby walczyć, jako ktoś inny niż Rey Mysterio Jr. Walczyłem już bez maski przez jakiś czas i nie było to dla mnie dziwne uczucie. Mój strój był w tamtym czasie inspirowany średniowiecznymi rycerzami oraz ich kolczugami. Miałem taki hełm wykonany z kolczugi, podobny do tego, jaki nosił Big Papa Pump Scott Steiner. Nosiłem także białe soczewki, które dawały efekt białych oczu. To był świetny widok.

HISTORIA WZYWA
Pamiętam, jak podczas wchodzenia do ringu wyobrażałem sobie, że tacy wrestlerzy, jak El Santo, Blue Demon, Jerry Estrada, La Fiera, Super Astro, Kung Fu czy Negro Casas, również przechodzili tą trasą, tą samą ścieżką. Wciąż w Meksyku byłem uważany za face'a. Opuszczałem Mexico City, jako babyface i w Stanach także nim byłem. Nawet kiedy nie nosiłem swojej maski, ludzie wciąż mieli w pamięci tamto wyobrażenie o mnie. Kiedy byłem heelem, jako członek Filthy Animals, nie byłem tym najbardziej winnym w ich oczach. Wyobrażali sobie mnie, jako tego delikatnego i dobrego, a nie heela heela.

Pomimo tego, że walczyłem od lat, czułem zdenerwowanie. Wiedziałem, że fani w Arena Mexico albo mnie zaakceptują albo nie. Oni podejmowali decyzji już na pierwszej gali, a Ty musiałeś się postarać, aby było dobrze. To byłą prawdziwa tortura. Miałem coś więcej niż motyle w moim brzuchu. Może było to nietoperze. Ogromne nietoperze. To był jeden z najgorszych przypadków nerwowości, jaki kiedykolwiek miałem. Mówiłem oczywiście to samo przy okazji ECW czy WCW. Jednak będę to powtarzał jeszcze nie raz. Udowadniałem coś, ale nie fanom, tylko sobie. Nasza walka była walką drużynową z czterema zawodnikami w każdej drużynie. Damian, Halloween, Psicosis i Juventud byli razem, a ja byłem z Negro Casasem, El Hijo del Santo i czwartym zawodnikiem, którego nazwiska niestety nie pamiętam. Byliśmy w walce poprzedzającej main event, ale rozgrzaliśmy całą publiczność i wysadziliśmy arenę.

PACO
Kontynuowaliśmy to przez kilka kolejnych tygodni. Sprowadziliśmy na widownię, na gale CMLL młodszą widownię. To co robiliśmy podobało się nastolatkom i dzieciom, które szalały na punkcie wysokich lotów, freestyle'u i potężnej dawki energii. CMLL zawsze było znane z konserwatywnego stylu wrestlingu, z niepokazywania krwi w telewizji, ale mieli oczywiście młodych zawodników, którzy wnosili trochę energii to walk. Ludzie wiedzieli także, że walczyliśmy w USA i przychodzili, aby zobaczyć czy naprawdę jesteśmy tacy dobrzy, jak o nas pisano. CMLL miała zapełnioną arenę, a to wszystko dzięki nam. W tym samym czasie podjąłem negocjacje z właścicielem CMLL - Paco Alonso. Chciałem umowy, która zabezpieczałaby mnie, dawała więcej pieniędzy, ale także dawała zyski CMLL z mojej obecności. Wstępnie ustaliliśmy jakieś punkty i umówiliśmy się na spotkanie. Czekałem godzinę, półtorej godziny, ponad dwie, kiedy ktoś przyszedł i powiedział, że Alonso musiał udać się na ważne spotkanie. Uwierzyłem mu i pomyślałem, że rzeczywiście Alonso jest zajęty. Ma dużo zmartwień i rzeczy do zrobienia, które powoli mu się wymykają. Umówiłem się na kolejne spotkanie, kiedy wróci.

Federacja zaczęła organizować PPV i z tego co było widać, zaczęła także dobrze zarabiać. Więc coraz więcej osób zaczęło wymagać lepszych pieniędzy - wliczając nas. Możliwe, że przez to, że kiedyś byliśmy związani z AAA albo, że byliśmy tymi nowymi - dostaliśmy jedne z najmniejszych stawek. Za jedną walkę, na którą zapełniała się cała arena, dostawałem czek na 150 dolarów. Mi naprawdę nie chodziło o pieniądze, bo te wciąż dostawałem od WCW, ale chciałem należnego mi szacunku. Na to pracowało się dużo ciężej niż na pieniądze. Alonso odwołał kolejne spotkanie. Zachowywał się, jak stereotypowy promotor, o których mówiono zawsze w kontekście lucha libre. Zachowaj jak najwięcej dla siebie, i unikaj zawodnika. W Meksyku walczyłem dla niego przez trzy miesiące, ale ani razu nie miał czasu, aby się ze mną spotkać. Zrozumiałem, że celowo unikał mnie tak długo, jak był w stanie. Nie okazywał żadnego szacunku zawodnikom ani mi.

Nie byłem tam dla pieniędzy, ani dla szacunku takich osób, jak Paco Alonso. Byłem tam, aby żyć swoim marzeniem. Wchodziłem na arenę i występowałem przed tymi fanami. Dawałem im najlepsze show. Dla luchadora to było najważniejsze. Jeżeli nigdy nie miałeś okazji zrobić tego, pojawić się w Arena Mexico i spowodować, aby fani wstali ze swoich miejsc - nigdy nie będziesz rozważany, jako świetny wrestler, jako wielki luchador. Ja to zrobiłem i nikt mi tego nigdy nie odbierze. Odłożyłem na bok pieniądze i sławę i dałem fanom najlepsze show, jakie byłem w stanie. Oni odwdzięczyli się owacjami. To jest prawdziwy szacunek, to jest prawdziwy honor w tym biznesie.

"NIE POTRZEBUJĘ TEGO"
Kiedy Alonso wciąż mnie unikał, postanowiłem, że zostanę tam zbyt długo. Rozmawiałem z innymi osobami w federacji - z zespołem bookerów, którzy byli bardzo mili - a bez rozmowy z prezesem nie miałem żadnej gwarancji ani kontraktu. Mogłem być topowym zawodnikiem. Mogliśmy rozpocząć świetną przyjaźń i wspierać siebie nawzajem w przyszłości. Dzisiaj wciąż mam dobre relacje z AAA. Jeżeli potrzebują ode mnie jakiejś pomocy czy przysługi, jestem szczęśliwy mogąc im pomagać. Jeżeli mam być częścią gali czy wesprzeć ich w inny sposób - zawsze pomogę. AAA wprowadziła mnie do ich Hali Sław (AAA Hall of Fame), z czego jestem bardzo dumny. Odebrałem nagrodę podczas TripleManii i jestem pewien, że wniosłem coś ekstra na tę galę. Jak widać, Alonso nie potrzebował mnie w tamtym czasie. Z mojego punktu widzenia, był złym biznesmenem i podjął wiele niedobrych decyzji. Jednak nie mam w stosunku do niego negatywnych uczuć.

PUERTO RICO I WWC
Po śmierci WCW, Konnan udał się walczyć do Europy. Meksyk był dla niego w tym czasie zamknięty. Pomiędzy nim a AAA i CMLL było wiele złych uczuć. Powodem tego był fakt, że najpierw Konnan przyczynił się do odejścia z CMLL do AAA wielu zawodników, a potem z AAA do Promo Azteca. Poza tym w Europie odniósł kilka sukcesów. Potem otrzymał szansę w Puerto Rico w World Wrestling Council (WWC). Zawsze chciał tam walczyć, ponieważ jego ojciec pochodził stamtąd. Miał szansę wrócić do swoich korzeni. Gdziekolwiek poszedł Konnan, zawsze próbował mnie ściągnąć. Tutaj także zapytał, czy nie byliby mną zainteresowani. Niedługo potem zadzwonił i opowiadał, jak wspaniale jest w Puerto Rico. Zabookowali mi kilka dat na walki w styczniu 2002 roku i udałem się tam, aby sprawdzić to wszystko.

Zawsze kiedy przybywałem do nowego miejsca, było zabawnie. Badałem i zdobywałem nowe tereny. Wtedy wszystko jest świeże i nowe. Puerto Rico właśnie takie było. Carlos Colon, Victor Jovica i Gorilla Monsoon właśnie w Puerto Rico w 1973 roku rozpoczęli działalność Capitol Sports Promotions. Na początku jeździli po małych miasteczkach portorykańskich, pokazując czym jest wrestling, zwłaszcza tym tysiącom ludzi, którzy nigdy nie widzieli tego na żywo. Federacja, pod kierownictwem Colona i Jovica, zmieniła nazwę na World Wrestling Council w 1990 roku i do tej pory jest jedną z dwóch największych federacji w tym państwie. Przechodziła przez pewne kłopoty, ale wtedy Carlos Colon usiadł ze swoją rodziną i powiedział do synów - "Chłopcy, potrzebuję Waszej pomocy. Musimy sprawić, aby ta federacji zaczęła pracować." Powiedział swoim bardzo młodym synom, że potrzebuje ich pomocy, aby osiągnąć sukces. Nie sądzę, aby w tym czasie myśleli, aby zostać wrestlerami. Jednak obaj zdecydowali, że nimi będą, ponieważ ich ojciec potrzebuje pomocy. Ciężko pracowali. Uczyli się trenować i walczyć. Wylewali łzy i pot na ringu. Trening się opłacił. Starszy syn Carlosa - Carly Colon walczy obecnie w WWE. Jego młodszy brat - Primo Colon, także jest zawodnikiem WWE.

Gorilla Monsoon w rzeczywistości nazywał się Robert James "Gino" Marella i miał bardzo bogatą karierę, zarówno w ringu, jak i poza nim. W latach 1980-1990 był głosem WWF, a także przez pewien czas posiadał część akcji federacji. Na jego cześć, miejsce tuż przy wyjściu z zaplecza na ring nazwane zostało "Gorilla Position". To tam udział on ostatnich porad i informacji przed wyjściem na arenę.

Carlos Colon to legenda sama w sobie. Przez wiele lat walczył w Stanach i miał nawet epizod z WWF, jednak większość czasu spędził pomiędzy linami w Puerto Rico, gdzie znany był z bardzo twardego stylu walki. Był tam tak sławny, że informacje na temat jego kontuzji były na pierwszy stronach gazet w Puerto Rico. Carlos widział moją pracę i wierzył we mnie. Pracowało się z nim zupełnie inaczej niż z Paco Alonso. Usiedliśmy i porozmawialiśmy na temat tego, co mogliśmy zrobić. Powiedział, że otrzymam Junior Heavywieght Title. To był gest, który sprawił, że poczułem się mile widzianym gościem, jednak musiałem być z nim szczery. Od razu zaznaczyłem, że może pojawić się taka sytuacja, że za kilka miesięcy odejdę do WWE, kiedy wygaśnie mój kontrakt z WCW. Powiedział - "No cóż, zróbmy to co możemy i kiedy możemy. Jeżeli dojdzie to tego, nie będę Cię zatrzymywał". To była wspaniała odpowiedź.

Zdobyłem ten pas już pierwszego dnia mojej obecności tam pokonując Eddiego Colona, który w Stanach jest znany obecnie, jako Primo Colon. Kiedy pracuje się z ludźmi, takimi jak Primo, którzy mają wrestling we krwi, praca sprawia wiele radości. Jest bardzo charyzmatyczny. W trakcie walki miał widzów po swojej stronie. Można było w nim dostrzec jego ojca. Bycie Colonem w Puerto Rico, to bycie miejscowym bohaterem. Otrzymałem oklaski od fanów po zdobyciu pasa, ale oni nigdy nie przestali kochać Primo. Pracowałem tam w weekendy - piątki, soboty i niedziele, a potem wracałem do domu na pozostałe dni tygodnia. Wszystko dobrze się sprawdzało. Nigdy wcześniej nie byłem w Puerto Rico, ale bardzo polubiłem tę wyspę. Wciąż jednak miałem nadzieję na odejście.

Wreszcie w kwietniu 2002 roku otrzymałem telefon, który całkowicie zmienił bieg mojej kariery. Telefon był z WWE z zaproszeniem na spotkanie z Johnnym Acem i Jimem Rossem w Staples Center w Los Angeles. Poszedłem tam, usiadłem i wysłuchałem, co mieli do powiedzenia. Dowiedziałem się, że będę w głównym czasie antenowym, jako członek WWE. To było szybkie i proste.

J.R.
Jim Ross jest znany w świecie wrestlingowym, jako najlepszy komentator w historii. Nie było nigdy nikogo lepszego czy bardziej znanego, kiedy chodzi o komentowanie walki wrestlingowej. J.R. ma wiele talentów - jest szefem kuchni i właściciele restauracji. Poza komentowaniem gal wrestlingowych był także komentatorem w uczelnianej lidze footballu oraz w NFL. Wielu fanów nie wie jednak, że Jim odgrywał bardzo wielką rolę na zapleczu WWE. Kiedy przyszedłem do federacji w 2002 roku był on dyrektorem od kontaktów z zawodnikami. Był w hierarchii zaraz za Vincem i jego rodziną, czyli za właścicielem i prezesem federacji. Jim był odpowiedzialny za wszystkie nasze sprawy tak, aby można było nas wykorzystywać w ringu. To świetny facet, otwarty i szczery. Taki, któremu można zaufać.

Mówił i robił wszystko bardzo prosto i bezpośrednio. Umowa, którą mi zaproponował była jednak mniejsza, niż ta z WCW. Jednak bardzo uczciwa. Powiedział mi - "Wiesz co Rey? Może i ta oferta nie jest z najwyższej półki, ale mogę zapewnić Ciebie, że z tymi umiejętnościami, które posiadasz, w najbliższym czasie będziemy mogli zaproponować Tobie więcej." Odpowiedziałem - "Dziękuję, tak długo, jak tylko będę miał pracę. Dziękuję także rodzinie McMahonów."

OHIO VALLEY WRESTLING
Moim pierwszym krokiem było Ohio Valley Wrestling (OVW). Była to mniejsza współpracująca z WWE federacji, w której zawodnicy mogli uczyć się swoich akcji i walki. Sam z siebie zaproponowałem, że chciałbym pobyć tam przez kilka tygodni, aby nauczyć się stylu WWE, a przede wszystkim poznać ring WWE, który liczył 6x6 m. W WCW mieliśmy ring zdecydowanie krótszy z każdej strony. Różnica wydawała się niewielka, ale w rzeczywistości dla osoby, który tak, jak ja, robiła dużo więcej akcji w powietrzu był ogromna. Musiałem robić dwa, trzy kroki więcej, aby wykonać swoje akcje. Kolejną różnicą była liny. W WWE używa się prawdziwych lin wokół ringu. Natomiast w WCW i innych federacjach były to często pokryte miękkim plastikiem kable. Odbicie od takich lin różni się od odbicia od normalnych, zwłaszcza kiedy skaczesz. Przy pierwszy wejściu do ringu, wydał mi się on bardzo duży. Jednak bardzo szybko się zaadaptowałem w nowym środowisku. Zdałem sobie sprawę, że lepiej i wygodniej jest odbijać się od prawdziwych lin. Bolą jednak mniej niż te kable owinięte miękkim plastikiem. Zacząłem nawet wybijać się z nich wyżej niż do tej pory.

Kiedy pojawiłem się w OVW, miałem cały swój strój z Meksyku: hełm, zbroję, a nawet specjalnie zrobiony miecz. Oczywiście miałem także te specjalnie białe soczewki. Zaraz po pierwszej mojej walce, Jim Cornette, który prowadził wtedy OVW, zapytał mnie dlaczego nie noszę swojej maski. Powiedziałem, że straciłem ją w walce w WCW i nie miałem potrzeby jej zakładania od tamtego czasu. Cornette odpowiedział, że sam Vince pytał czy chciałbym walczyć w masce…

dodane przez Vercyn w dniu: 22-04-2012 18:35:47

Udostępnij

Komentarze (8)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Rey mimo kilku lat spędzonych w USA, w WCW, sam chciał potrenować najpierw w rozwojówce i złapać styl WWE. A Sin Cara od razu wskoczył do głównego rosteru, a potem zaskoczenie, że botche...

Dzięki za kolejne tłumaczenie :)

napisane przez ArriS w dniu : 22-04-2012

Świetna robota Vercyn!!!Przeczytałem wszystkie tłumaczenia z biografi Rey'a i muszę Ci powiedzieć,że odwalasz kawał dobrej roboty...mam jeszcze takie pytanie...w związku z tym,że niedługo skończysz z tłumaczeniem tej książki to jaka będzie następna do tłumaczenia o ile w ogóle będziesz się tym zajmował

napisane przez Edge&Christian w dniu : 22-04-2012

Jestem bardzo zadowolony z tych propozycji,jednak jak byś je przetłumaczył to znalazłem Ci równie ciekawą książke,a konkretniej 'Adam Copeland on Edge'

napisane przez Edge&Christian w dniu : 22-04-2012

Zabiorę się za coś, bo mam dwie rozgrzebane pozycje - "In the Pit with Piper" (Rowdy Roddy Piper) oraz "Cheating Death, Stealing Life" (Eddie Guerrero)

napisane przez Vercyn w dniu : 22-04-2012


Cytat: Edge&Christian

Jestem bardzo zadowolony z tych propozycji,jednak jak byś je przetłumaczył to znalazłem Ci równie ciekawą książke,a konkretniej 'Adam Copeland on Edge'

Znajdź mi wersję pdf tej książki, to ją przetłumaczę. Niestety nie kupuję fizycznie tych książek, a korzystam z tych pozycji, których wersje pdf znajdę w internecie.

napisane przez Vercyn w dniu : 22-04-2012

Powoli uzależniam się od tych tłumaczeń :D

Ten fragment wypada bardzo zacnie, o ile tylko przymknie się oko na milutkiego, nie wadzącego nikomu Reya, który o wszystkich pisze w samych superlatywach. Jedyne, czego mogę się czepić to to, że przerwałeś w cholernie ciekawym momencie :lol:

napisane przez Grishan w dniu : 23-04-2012

Po ciężkim wyszukiwaniu linku do książki...wkońcu udało mi się!Trzymaj linj Vercyn!!! http://www.firstload.com/?uniq=1564f955d5925c3d&log=47383&fn=Adam+copeland+on+Edge+pdf

napisane przez Edge&Christian w dniu : 23-04-2012

Ps.Jakby ktoś nie wiedział o jaką książke mi chodzi to podaje tytuł 'Adam Copeland on Edge'!

napisane przez Edge&Christian w dniu : 23-04-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy