FEDERACJA KONNANA
Konnan przez pewien czas organizował gale w Tijuanie, wypełniając pustkę po AAA, kiedy ta straciła promotora w tym mieście. Mógł pracować z zawodnikami przed galą, zajmował się bookingiem, pomagał z muzyką - wszystkimi rzeczami na zapleczu, które unowocześniały wrestling i czyniły go interesującym. Więc Promo Azteca, było wielkim krokiem, ale było też naturalną rzeczą w jego życiu. Plan Konnana zakładał zaangażowanie niewykorzystywanych gwiazd meksykańskich, dorzucenia do nich kilku, którzy wyróżniali się w Stanach i przeniesienie stylu ECW to Tijuany. Udało mu się, zmienił spojrzenie lokalnych fanów na wrestling. W tym samym czasie wprowadził także wiele kontrowersji i zamieszania.
Używał stołów, drabin, śmietników, kijów - całego gówna, które można było zobaczyć w ECW. Ludzie to kochali. Jednak była jedna wielka przeszkoda - The Wrestling and Boxing Commission of Tijuana. Nie była elastyczna, ale to w stosunku do wszystkich. Nawet przed powstaniem federacji Konnana, wrestlerzy bywali karani grzywną za użycie krzesła. Kiedy zawodnik był poza ringiem i pchnął kogoś na barierkę, mógł być ukarany grzywną albo zawieszony albo oba na raz, nawet jeżeli nikomu nic się nie stało. Byli bardzo konserwatywni. Część ludzi ich tak nazywała. Ja mówiłem na nich "kutasy", totalne kutasy. Jeden z członków komisji powiedział pewnego razu Konnanowi - "Kiedy ja pracowałem w wrestlingu my jedliśmy ze stołów. Teraz Ty przerzucasz ludzi przez stoły." Konnan odpowiedział - "To jest właśnie ewolucja człowieku."
Te stoły były tylko w teoretycznym znaczeniu stołami - miały nogi i blat. Nie chciałbym jeść z nich, bo jedzenie prędzej wylądowałoby na moich kolanach. Kładliśmy kogoś na blacie i uważaliśmy, aby nie pękły przed uderzeniem. Drabiny były takie same. Niebezpieczne było nawet wchodzenie po nich, ale za to dobrze wyglądały rozpadając się. Mieliśmy stoły w ogniu, upadające drabiny, zawodników latających wszędzie. Komisja przychodziła na prawie każdą walkę i karała nas na różne sposoby. Konnan próbował pracować nad nimi, negocjował. Czasami tylko nam grozili różnymi karami. Innym razem tak było w rzeczywistości. Różni członkowie komisji mieli różne podejście.
W WCW
Przynajmniej początkowo WCW nie miał żadnych problemów w układzie z federacją Konnana. Była rotacja zawodników podczas house show, dlatego łatwo było dopasować się tak, aby nie było konfliktów. Do tego Konnan bookował gale TV w te dni, w które WCW nie miało swoich gal. I tak na przykład w weekend walczyłeś dla WCW, a potem udawałeś się do Tijuany i nagrywałeś gale w środku tygodnia. Po jakimś czasie WCW doszło do wniosku, że taka wymiana to zbyt duże ryzyko dla wrestlerów i zaprzestało tego. Jeśli miało się kontrakt w WCW, tak jak ja, to w pierwszej kolejności należało się do niej.
Strata największych gwiazd zraniła mocno Promo Azteca. Utrzymała się jeszcze przez kilka lat, po czym upadła. Po tych stratach federacja postawiła na gale z efektownymi walkami lotników. Super Crazy, Super Muneco i Halloween to tylko kilku zawodników, którzy wtedy byli w federacji i zdobywali sławę, a potem odeszli do innych. Fani byli bardzo emocjonalni i hardcorowi. Jest gdzieś w sieci film, kiedy ja interweniuje w walce Konnana. Fani nie lubili jednak takich zakończeń zbyt często. Jest to bardzo rozreklamowane w sieci, jako bunt, ale jest nadal. Wiele walk kończyło się interwencją bardzo zafascynowanych widzów i rzucanymi szklanymi butelkami. Rudos, którzy wygrali walkę stosując swoją taktykę, mieli czasami szczęście, że wychodzili z areny żywi.
STYLE WCW: PRZYSPESZANIE TEMPA
Jedną z różnic pomiędzy meksykańskim a amerykańskim wrestlingiem jest to, że w meksykańskich walkach rozpoczyna się do matowego wrestlingu. W ECW również od tego zaczynaliśmy, zwłaszcza kiedy Paul E. wymagał stylu lucha. Jednak w WCW zmieniłem mój styl zaostrzając tempo. Przestałem walczył w sposób znany z lucha. Po pierwsze walka miała swój określony limit czasu. Miał na przykład sześciominutową walkę. Nauczyłem się od Deana Malenko, Eddiego Guerrero i innych, że czasem trzeba zacząć od razu od szybkiego tempa i wysokich lotów.
Jednak moja największa zmiana nie zaszła w ringu. Od początku w WCW wymawiano moje imię, jako Mysterio, a nie Misterio, jak w Meksyku. Sam nie wiem dlaczego. Myślę, że ktokolwiek pierwszy napisał je to znał angielskie znaczenie, czyli "mystery" i zapewne pomyślał, że tak się je wymawia. Nieważne, zmiana czy pomyłka pozostała. Nie zdawałem sobie z tego sprawy przez kilka miesięcy. Rozdawałem autografy podpisując się "Misterio", kiedy pewnego dnia zobaczyłem, że podpisuję wydrukowany plakat z napisem "Mysterio". Więc zmieniłem ostatecznie na "Mysterio". Byłem znany, jako Rey Mysterio Jr., jak również Rey Misterio Jr. Jak widzicie, to nie była jakaś wielka różnica dla mnie.
Kolejną różnicą pomiędzy Meksykiem a WCW była sama wielkość chłopaków. Zawsze byłem mały, ale w Meksyku czy w ECW różnica pomiędzy wielkimi a małymi nie była tak wielka, jak w WCW. Naprawdę wyróżniałem się w szatni. Za każdym razem, kiedy pracowałem z większymi gośćmi, musiałem zmieniać swój styl. Nie mogłem wykonywać normalnie niektórych akcji (headscissors, frankensteiner) chyba, że walczyłem przeciwko komuś, kto wiedział, jak się do tej akcji ustawić i jak ją wykonać. Było więcej akcji na macie. Wykonywałem cross body lub uderzałem nogami na niego, kiedy leżał na płasko.
Ludzie, którzy nie wiedzieli kim jestem, czasami myśleli, że mam problemy językowe z powodu przybycia do Stanów. Oczywiście to nie była prawda. Nie tylko byłem Amerykaninem, ale angielski był moim ojczystym językiem. Czułem się zatem bardzo komfortowo. Myślę, że to pomogło mi się zaaklimatyzować. Nieznajomość języka czasem potrafi być największą przeszkodą w zdobywaniu przyjaciół i znajomości. Kiedy zaczyna się już mieć przyjaciół w szatni, powoli wkracza się do rodziny.
PRZYJACIELSKA PODWÓZKA
Pierwszą osobą, która zaoferowała swoją pomoc po moim dołączeniu do WCW był Kevin Nash. Było to kilka tygodni po moim rozpoczęciu, niedługo po podpisaniu kontraktu. Byliśmy w Daytonie na jednej z największych PPV od WCW - Bash at the Beach (7 lipca). Razem z Psicosisem walczyliśmy w openerze. To była wielka noc dla WCW. Wtedy właśnie swój heel turn przechodził Hulk Hogan. Wciąż pamiętam to, jako jeden z największych momentów w historii pro wrestlingu. Musiałem się dostać szybko do Orlando na Nitro. Konnan miał jechać razem ze mną. Zaraz po PPV podszedł do nas Kevin i zaoferował, że nas jutro podrzuci do Orlando.
Może nie brzmi to dobrze, ale w tym czasie nie mieliśmy aut i musieliśmy wszędzie wypożyczać taksówki. Myślę, że miałem swoje amerykańskie prawo jazdy - szczerze, to nie pamiętam - ale wiem, że nie miałem karty kredytowej. Wtedy to wyglądało trochę inaczej niż teraz. Raz musieliśmy wziąć taksówkę na dwu i półgodzinną przejażdżkę. Teraz to jest śmieszne, ale wtedy takie nie było. Kosztowała nas jakieś trzysta pięćdziesiąt dolarów. Braliśmy taksówki z lotniska, gdziekolwiek się udawaliśmy. Lądowaliśmy w Atlancie i taksówką jechaliśmy do Macon w Georgii. Innym razem wsiedliśmy do autobusu, ale zanim dojechaliśmy do celu to zatrzymywał się on chyba milion razy.
W tej sytuacji przyjacielska podwózka znaczyła dla nas wiele. Kevin powiedział, że będzie po nas o 7.30 rano. Umówiliśmy się i udaliśmy się do hotelu. Tam razem z Konnanem rozmawialiśmy i zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście Kevin po nas przyjedzie. Nie byliśmy pewni. Myśleliśmy, że będzie chciał nam zrobić żart, wystawi nas, my będziemy czekać, a on z innymi będzie się śmiał całą drogę do Orlando. Jednak Kevin czekał na nas w swoim cadillacu o 7.30 i zabrał nas na galę.
CRUISERWEIGHT CHAMPION
To wydarzyło się 8 lipca na gali Nitro. Wygrałem pas Cruiserweight od Deana Malenko. W przeciwieństwie naszej pierwszej walki, używałem większej szybkości w tym meczu. Obaj dosłownie lataliśmy w tej walce. Dean latał prawie tyle co ja. Było wiele upadków, skoków poza ring, wskakiwania na ring, nearfalli. W pewnym momencie wykonałem moonsault poza ring na podłogę lądując na betonie. Dean dopiero się podnosił i nie zdążył mnie złapać. Myślę, że starsi widzowie siedzący w pierwszym rzędzie gotowi byli dzwonić po karetkę. Jeden z komentatorów powiedział - "Ciężko jest walczyć z człowiekiem, którego nie można złapać". To była część planu, oczywiście z mojej strony. W innym momencie Dean sprowadził mnie dość mocno na dół. Mógł uzyskać pin, ale wcześniej w trakcie walki, tak go wkurzyłem poprzez swoją prędkość i akcje, że teraz chciał się zrewanżować. Chciał zadać mi więcej bólu. To była fatalna pomyłka. Dean obracał mnie w kółko, jak szmacianą lalkę. Ja zebrałem w sobie energię. Ostatecznie wypracowałem sobie pozycję do frankensteinera. On uderzył o matę, a ja złapałem jego nogi. Mike Tenay krzyknął zza stołu komentatorskiego - "Mamy nowe Cruiserweight Championa!" Fani podskoczyli i stanęli, nawet starsza pani na wózku. To było szalone uczucie. Byłem w WCW trochę dłużej niż trzy tygodnie i zostałem mistrzem.
MOJA UMOWA
W noc przed tą walkę Kevin Sullivan zaprosił mnie do swojego auta. Nie pamiętam dokładnie gdzie byliśmy. Chyba w Daytona, gdzieś na jakimś parkingu. Sullivan zajmował się wtedy zawodnikami. Jego praca polegała dokładnie na tym samym, na czym obecnie w WWE - dyrektor do spraw kontaktów z zawodnikami. Zaoferował mi pełnowymiarowy kontrakt. Przyjąłem go.
Antonio Pena przyjął wiadomość o moim odejściu dobrze. Jestem pewien, że nie chciał stracić swojego najlepszego zawodnika, ale nie dawał również żadnych sygnałów, jak wielka jest to dla niego strata i ból. Życzył mi wszystkiego najlepszego. Zostałem pobłogosławiony przez wyrozumiałego i wspierającego szefa. Za każdym razem, kiedy ruszałem w stronę czegoś lepszego, on życzył mi jak najlepiej. Ja odwdzięczałem mu się dokładnie tym samym. Wyjeżdżałem dziękując i obiecując, że jeżeli kiedykolwiek będę mógł wrócić i pomóc w jakiś sposób to, to zrobię.
HUMAN LAWN DART
Jednym z moich sławnych incydentów we wczesnych miesiącach w WCW był niesławny "lawn dart incident". Tydzień po tym, jak zostałem mistrzem, The Outsiders rozwalili WCW na części, dosłownie i w przenośni. Hall i Nash wyrządzili największe szkody. Na jednej z gali Nitro, zaczęli rozróbę w przyczepie, której używaliśmy, jako szatni. Ich celem był Arn Anderson - no i każdy inny, który wejdzie im w drogę. Kamery przełączyły się na zaplecze dokładnie w tym czasie, w którym walka wychodziła na zewnątrz. Hall i Nash okładali kijami Andersona i Marcusa "Buffa" Bagwella. Zdecydowałem się pomóc. Wszedłem na dach przyczepy i zanurkowałem wprost w ramiona Kevina. On obrócił mnie wokół i uderzył głową w bok przyczepy. Odbiłem się, poleciałem i wylądowałem na betonie. Był to mój pomysł. Powiedziałem Kevinowi, że skoczę z przyczepy, a potem on mnie podniesie i rzuci. Kevin zapytał - "Hej, bracie, czy to nie jest zbyt niebezpieczne?" Odpowiedziałem - "Nie. Po prostu mnie rzuć." I to dokładnie się stało. Wyglądało imponująco, ale nie bolało. Rzucił mnie perfekcyjnie. Ludzie mówili o tym przez jakiś czas. Sytuacja została zapamiętana, jak Ludzka Rzutka, a ludzie wspominają o tym od czasu do czasu.
NASZA ZAŁOGA WCW
Nasza niewielka grupa zaczęła pracować i podróżować razem z WCW. Byli tam Meksykanie, z Konnem jako liderem i negocjatorem. Byłem także ja, Psicosis oraz kilku innych luchadorów. Często dołączali także Eddie Guerrero, Chris Jericho i Chris Benoit oraz kilka innych zawodników z dywizji cruiserów. Tak podróżowało się łatwiej. Wszyscy pochodziliśmy z mniej lub bardziej podobnych środowisk i próbowaliśmy pracować po swojemu. Eddie i kilku innych zawsze pomagali nam z dojazdami i dawali wskazówki, które czyniły życie w drodze łatwiejszym. Po jakimś czasie zaczęliśmy wypożyczać minivany. Pamiętam, jak upakowaliśmy do vana siedem osób. Robiliśmy tak wiele razy. Wiele razy kończyłem prowadząc auto.
Pewnego razu zapakowaliśmy się. Był tam Halloween, Psicosis, Damian, nie pamiętam kto jeszcze, ale był pełen - dwóch z przodu, pięciu z tyłu. Byliśmy gdzieś na Florydzie i było już późno. Wszyscy z tyłu odpłynęli. Damian spojrzał na mnie, a ja na niego i postanowiliśmy podkręcić ciepło w aucie. Jeżeli jedna osoba nie spała, wszyscy nie spaliśmy. Jakieś piętnaście minut później wszyscy się obudzili i zaczęli pytać - "Co Ty robisz? Jesteśmy spoceni." Odpowiedziałem im - "Nikt nie idzie spać. Taka jest zasada. Albo wszyscy śpimy, ale nikt nie śpi." Poza tym było wiele rzeczy do zobaczenia nocą.
To zabawne, ale nie gubiliśmy za często. Tak naprawdę pamiętam tylko jeden raz, kiedy zgubiliśmy się z Eddim. Wzięliśmy zły skręt i jechaliśmy złą trasą przez półtorej godziny, zanim się domyśliliśmy. To było w czasach, w których nie było powszechnego systemu GPS. Naszym GPS'em wtedy było znalezienie kogoś na ulicy i zapytanie, gdzie do cholery jesteśmy.
RYGOR DLA NIEKTÓRYCH
Spóźnienie się na galę przynosiło sporo problemów w WCW - oczywiście zależało to od tego, kim się było. Oznaczało to, że jeżeli byłeś meksykańskim zawodnikiem, zawsze musiałeś być punktualnie. Oni chcieli być rygorystyczni i trzymać wszystko pod butem, ale oni byli restrykcyjni tylko dla wybranych. Młodsi zawodnicy, zwłaszcza Latynosi, musieli być bardzo ostrożni…
Behind the Mask: Rey Misterio czy Rey Mysterio, czyli Rey oficjalnie w WCW
Komentarze (8)
Skomentuj stronęTa część powinna mieć podtytuł: reaktywacja Vercyna (w kontekście oczywiście książki Reya). :D
"Fani podskoczyli i stanęli, nawet starsza pani na wózku" - takie cuda się zdarzają. Na własne oczy widziałem ostatnio jak pan z wózka wstał i zaczął wymachiwać pięściami - tak wkurzył się na urzędników w pewnym mieście. :)
Tęskniłem za tym ;]
Już biorę się za czytanie.
szczerze powiedziawszy to juz zapomniałem nawet o tej książce :)
ale dobrze że kontynuujesz tłumaczenie Vercyn
a tak po za tym to duzo jeszcze zostało ci do przetłumaczenia ?
Uff! Bo już się bałam, że dalszego ciągu nie będzie... A to chyba przez przygotowania na Gdańsk. Pozdrawiam.
Dopiero teraz znalazłem trochę czasu aby nadrobić zaległości. Dobrze, że powróciłeś do tłumaczenia Vercyn.
Wracając do tekstu zaciekawiła mnie postawa Kevina Nasha, który okazał się bardzo przyjacielski po za ringiem mimo iż w tym czasie grał rolę mocnego heela.
Cytat: Jeffrey Nero
W kolejnym fragmencie, który jest już na portalu jest jeszcze jedna sytuacja z Rey'em i Nashem.
Cytat: VercynGetorix
Już biorę się do czytania :-)
Czas nadrobić zaległości, tak więc zaczynam od książki Reya, bo nie ukrywam, najbardziej ciekawi mnie właśnie ona ;)
Ogólnie ponowne wejście w książkę było bezbolesne, czytało mi się to tak samo, jak w momencie, gdy czytałem wszystko w miarę regularnie. Za to więc duży plus.
Też zdziwiło mnie takie przyjacielskie podejście Kevina Nasha, zwłaszcza, że poprzednie fragmenty pokazywały szatnię WCW, jako taką, gdzie ci więksi wyśmiewali się z Reya (choć wiadomo, to był początek jego występów).
Nie wiedziałem też, że Rey zdobył tak szybko pas Cruiser. Ogólnie dochodzę do wniosku, że w każdej federacji do której przechodził dosyć szybko stawał się postacią docenianą. No, ale co się dziwić, doświadczenie ringowe miał naprawdę ogromne, bo wiemy jak długo już walczył profesjonalnie, nie mówiąc o unikatowym stylu walki i pomysłowości (o czym też możemy przeczytać, np. we fragmencie z Człowiekiem Rzutką ;) )