Behind the Mask: W szponach niezadowolonych fanów, o krok od śmierci w powietrzu

Behind the Mask to autobiografia Rey'a Mysterio Jr. Tym razem dowiemy się, jak Rey był o krok od śmierci, a także jak został wraz z Konnanem, La Parką i Psicosisem napadnięty przez tłum niezadowolonych widzów.

GWIAZDA W MEKSYKU
Wracając do tamtego momentu mojej kariery - wczesny 1996 rok - zaczynałem przeradzać się z krajowej meksykańskiej gwiazdy w międzynarodową gwiazdę znaną w Japonii czy Stanach. Występy za granicą dodawały mi wiarygodności w Meksyku. Lokalne wrestlingowe czasopisma pisały wiele historii na temat moich wyjazdów z Psicosisem do Stanów. To podnosiło mój prestiż w Meksyku. Zacząłem walczyć w walkach wieczoru z największymi gwiazdami federacji, prawdziwymi legendami lucha libre.

Kiedy przyjechałem do Mexico City miałem spory potencjał, ale daleko było mi do gwiazdy. Nawet ze wsparciem Konnana, musiałem przekonywać do siebie właściciela. Pracowałem ciężko, wspinałem się na drabinie zapracowując sobie na każdy krok wyżej. Więc kiedy wszedłem do main eventów czułem się zaszczycony. Tam było wysokie ciśnienie, ale dobre. Nauczyłem się z tym pracować wspinając się już wcześniej po drabinie. Zaczynanie od samego dołu i ciężka praca na początku kariery - w każdej pracy - pomaga przygotować się do przyszłych wyzwań. Na pewno był tak w moim przypadku. Mogłem zobaczyć co czeka na mnie i czego się spodziewać. Dowiedziałem się, jak bardziej doświadczeni zawodnicy radzą sobie z fanami, sławą, presją życia w drodze i wszystkim innym. Przy okazji sam siebie nie musiałem na to narażać.

Byłem bardzo podekscytowany zaczynając walczyć jako main eventer, ale byłem zdenerwowany, jak cholera. Jednak w latach 1995 i 1996 nauczyłem się być gotowym na zwiększoną presję i uwagę. Wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko, aby pozostać main eventerem. Wiedziałem, co muszę robić. Wciąż byłem tą samą osobą - wciąż głodny, wciąż ciężko pracujący - ale z trochę większym doświadczeniem. Jednak jedna rzecz pozostała stała poczynając od walk popkornowych po main eventy - cieszyłem się sobą i kochałem wrestling, Wciąż go kocham. Każdej nocy.

NIE MÓWIŁEM CI?
Konnan stał w moim narożniku i dopingował tak, jak w pierwszych walkach w mojej karierze w AAA. Zawsze tam był. Kiedy zaczynałem się rozmarzać, on szybko przywracał mnie do normalnego świata. Powiedział do mnie - "Rey. Jesteś tu w tym miejscu, bo na to zasłużyłeś. Nie zostało Ci to dane, nie możesz się zachowywać, jakbyś je tak otrzymał. Rób to, do czego jesteś zdolny." Nakładał na mnie niewielką presję, ale to było dobre. Dodał - "Bracie, musisz dzisiaj dobrze wyglądać. Nasz szef liczy na Ciebie. Ja liczę na Ciebie. Nie spieprz tego." No i nie spieprzyłem.

Konnan i ja byliśmy tak dobrymi przyjaciółmi, że nawet teraz potrafią sobie powiedzieć, to co on by powiedział. Słyszę jego słowa w głowie - "Dalej, Rey, dawaj, dawaj, dawaj. Zrób to dla swoich ludzi, dla fanów, dla rodziny. Zrób to dla siebie." Zawsze takie przemówienie podnoszące na duchu. Zawsze było pierwszą osobą w szatni, która mi gratulowała - "Mówiłem Ci, skurczybyku. Mówiłem Ci, że dasz radę. Mówiłem." Specjalne walki miały podkręcać atmosferę. Musiałem wyjść i znaleźć sposób, aby skraść show. Lubiłem wyzwania. Nakręcały mnie.

MISTERIO VS MISTERIO
Było tak wiele walk w tym czasie, że wszystkie zlały mi się w jedną smugę. Mieliśmy gale w cały kraju, w wielkich audytoriach, w małych salkach. Pamiętam walkę pomiędzy mną, a Misterioso w Tijuanie na arenie przeznaczonej do walk byków. To była walka Mask vs Mask. Roberto "Beto" Castillo przez pewien czas był Rey'em Misterio 2, przed zmianą imienia na Mysterioso. Mój wuj trenował go, a on kupił prawa do używania tego imienia. Beto chciał być częścią dynastio Rey'a Misterio, i wspólnie wypracowali porozumienie. Nawet przez chwilę z nim trenowałem. Walczył dla CMLL, po czym przeszedł do AAA.

O Misterioso i Voladora - jego imię oznacza "Lotnik" - otarłem się w moich najwcześniejszych dniach w AAA. Obaj byli weteranami, kiedy ja dołączyłem do nich. Już w tym czasie ich tagteam był uważany, za jeden z najlepszych w historii meksykańskiego wrestlingu. W ramach storyline'u, Misterioso odwrócił się od Voladora, co doprowadziło do rozbicia drużyny i serii kilku niezapomnianych pojedynków. Potem, jak i Misterioso staliśmy się dla siebie przeciwnikami.

Ludzie, którzy nie widzieli walk byków zastanawiają się zapewne, jak można walczyć na arenie dla byków. To nie jest nic trudnego. "Bullring" to w rzeczywistości wielka stadion z otwartą przestrzenią w środku. Na środku postawiono ring, wokół dodano trochę krzesełek i wszystko było gotowe do gali wrestlingu. Zdarza się, że jest gorąco i strasznie się kurzy. W zależności od wielkości ringu i rodzaju walki, widzowie mogą być bliżej lub dalej od ringu.

Nasze show w tamtym miejscu przypadało na TripleManię. TripleMania AAA jest meksykańskim odpowiednikiem WrestleManii. Czasami odbywa się nawet dwa albo trzy razy w ciągu roku. Wiele rzeczy działo się poza ringiem. Fani po prostu szaleli, podbudowując nas jeszcze bardziej. Budowaliśmy przez pewien czas tą walkę, dodając także trochę napięcia. Nawet krzesła latały w powietrzu. Po pierwszym pinie, Misterioso zaczął pracować nad moją nogą. Obaj potrzebowaliśmy trochę pomocy ze strony naszych sekundantów. W moim narożniku był mój wuj, który zadał kilka ciosów kijem kendo. Ostatecznie doszło do pinu i stan pinów wynosił 1-1. W ostatnim podejściu, obaj mieliśmy półtuzina nearfalli, wywijając się w ostatnich chwilach. Ostatecznie, wskoczyłem na Misterioso i wykonałem roll-up, co doprowadziło do pinu. To był bardzo emocjonujący moment, zwłaszcza dla Misterioso. Myślę, że na pewien czas wyjechał do Stanów, a potem wrócił i kontynuował karierę w Meksyku.

MASKA INNEGO TYPU
Bycie gwiazdą w AAA przynosiło dodatkowy dochód. Zaczęliśmy transmitować nasze walki z piątkowych wieczorów z Mexico City, ale oczywiście dalej sporo było eventów i gal poza Mexico City. Jak main eventer nie musiałem odbywać więcej długich podróży autobusem. Latałem samolotem - przez większość czasu. To także, było samo w sobie przygodą. Zawsze byłem podatny na spanie podczas podróży, nawet w samolocie. W domu miałem wiele problemów ze spaniem, jednak podczas lotu opierałem swoją poduszkę o okno i zasypiałem.

Tym razem podróżowaliśmy do Monterrey. Zostałem sprawdzony i wszedłem do samolotu. To krótki lot - jakaś godzina i kwadrans. Przechyliłem siedzenie i zasnąłem zanim wystartował samolot. Następną rzeczą, którą pamiętam było takie dziwne uczucie na ramionach i podmuch na twarzy. Obudziłem się i obróciłem w stronę pasażera obok. Miał na twarzy maskę. Nie taką wrestlingową, specjalną maskę tlenową z samolotu. Rozejrzałem się i każdy miał maskę. Chwyciłem swoją i założyłem, a samolot szarpnął mocno w bok. Zobaczyłem przez okno góry. Ile człowiek jest w stanie odmówić pacierzy w ciągu trzech sekund? Wiele, uwierzcie. Wróciliśmy do pozycji pionowej, omijając jakimś cudem górę i lądując awaryjnie. Podobno jedne z drzwi nie zamknęły się prawidłowo i doszło do różnicy ciśnienia. Szczęśliwie piloci byli w stanie wyjść z tej sytuacji i jakiś czas potem wróciliśmy do lotu. Jednak zanim znów mogłem usnąć w samolocie, minął ponad miesiąc.

BUNT
Zdarzały się takie sytuacje na arenie, kiedy rzeczy wymykały spod kontroli. Nie zdarzało się to często, ale jednak. Było to niebezpieczne dla zdrowia, zwłaszcza kiedy znalazłeś się po stronie nieodpowiednich fanów. Fani meksykańscy czują się wolni w wyrażaniu swoich opinii o walce i czasami są trochę porywczy. Jest wiele filmów, które pokazują zdegustowanych fanów wrzucających do ringu krzesła. Pamiętam, jak raz na gali AAA w Durango walczyłem z Konnanem, Psisocisem i La Parką. Byliśmy w main evencie. W drużynie byłem z Konnanem. Miasto samo w sobie ma opinię bycia szorstkim miejscem. Można zobaczyć policjanta jadącego autem z karabinami maszynowi na tylnym siedzeniu. Taką reputację ma to miejsce.

Po walce, razem z Konnanem pierwsi opuściliśmy arenę. Przybijałem piątki z fanami, a Konnan był gdzieś za mną w przejściu. Przybijałem piątkę jednemu dziecku i podszedłem do kolejnego, aż nagle poczułem uderzenie w tył głowy. Obróciłem się i zobaczyłem tego dzieciaka z uśmiechem na twarzy. Złapałem go za rękę i powiedziałem, że ma tak więcej nie robić, bo to jest okazywanie braku szacunku. Potem wujek tego dziecka albo jest starszy kolega przeskoczył przez barierkę i kopnął mnie w plecy. Wziął mnie z zaskoczenia i kopnął tak mocno, że wleciałem przez drzwi szatni i poleciałem kilka metrów dalej. Konnan posadził go na dupie. Spojrzałem do tyłu i zobaczyłem jak La Parka w ringu bije się z kimś. Psicosis został zaatakowany w przejściu. Rozpętało się piekło. Parka dostał się do szatni, zamknęliśmy drzwi i usiedliśmy w środku, próbując rozgryźć o co poszło. Zapytałem Parka - "Widziałeś to? Widziałeś Konnana?" On odpowiedział - "Kurwa, człowieku. Byłem w ringu z dwoma lub trzema gośćmi. Wszystko przegapiliście."

Parka był dobrym fighterem - potrzeba było pół tuzina przeciwników, aby go powalić. On naprawdę potrafi przywalić. Jednak tam było dużo więcej osób przed drzwiami. Byliśmy w pułapce. Do szatni i z szatni prowadziło tylko jedna droga. Nagle przyszedł właściciel, który był w szoku. Powiedział - "Fani tam stroją i chcą dostać Wasze pieprzone głowy. Parka, człowieku, Twojej chcą bardziej niż innych. I Ty Konnan - mówią, że zacząłeś bić fanów." Wytłumaczyliśmy co się stało. Promotor się uspokoił, ale te wytłumaczenia w przypadku tłumu na zewnątrz raczej by nie poskutkowały. Oni żądali krwi. Promotor powiedział, że zaczekamy dopóki nastroje się nie uspokoją. Na co Konnan odpowiedział - "Pierdolę to." Myślę, że chciał wyjść naprzeciw wszystkim i zająć się nimi.

ARESZTOWANI
Zgodziliśmy się, że jeżeli jeden z nas wyjdzie, to wyjdą wszyscy. Ale nie byliśmy pewni co chcemy zrobić. Czy mogliśmy sobie z nimi poradzić? Czy może powinniśmy próbować się wymknąć. Bez masek moglibyśmy nie zostać rozpoznani. Podczas kiedy my rozmawialiśmy, policja uzbrojona w ciężką broń przeprowadziła szturm w sam środek buntowników. Krzyczeli "Kim jest La Parka? Kim jest Konnan?" Zabawne jest w tym to, że moje imię się nie pojawiło ani razu. Może założyli, że babyface nie może być zamieszany w całe to gówno.

Skracając tą długą historię, La Parka i Konnan zostali skuci i wyprowadzeni, nawet lepiej powiedzieć - wywleczeni - gdyż żaden z nich nie chciał iść sam. Przed tym, Konnan i La Parka powiedzieli mi i Psicosisowi, żebyśmy trzymali się od tego z daleka. W normalnych ubraniach i bez masek wymknęliśmy się. Ukryłem się za promotorem i udało mi się uciec w samochodzie. Konnan został wrzucony na tył otwartego pojazdu. Nie jestem pewien czy La Parka był wtedy też tam. W połowie drogi - kiedy opuściliśmy tłum - Konnan zaczął się wykłócać, że nie mają oni prawa zatrzymać go i mają go wypuścić. Ich odpowiedź była następująca - zatrzymali auto i zaczęli okładać Konnana. Był co prawda skuty, ale próbował się wydostać z pojazdu. Powalił kilku policjantów zanim pozostali go położyli. Do samego komisariatu Konnan miał już mniej przyjemną podróż. W międzyczasie przemknąłem się do komisariatu. Było tam wielu krzyczących ludzi, którzy chcieli wnieść oskarżenia lub w zamian za odpowiednią zapłatę nie wnieśliby ich. Przysięgam, że tam była armia fanów z rękoma na temblakach i nogami w gipsie, która kuśtykała. Każdy myślał, że bunt podczas gali będzie dniem wielkie wypłaty.

Po jakichś trzech czy czterech godzinach policjanci wypuścili Konnana i Parka. Po tym tłum zniknął. Czy pieniądze przeszły z rąk do rąk? Nie wiem. Jednak byłem świadkiem wielkiego medycznego cudu. Ci poszkodowani, których widziałem, odchodzili bez kul. To był cud, którego żaden święty by się nie powstydził.

CIESZYĆ SIĘ JAZDĄ
Pomimo takich incydentów, cieszyłem się z bycia w drodze z AAA. Mając dwadzieścia dwa lata byłem już wielką gwiazdą w Meksyku. Ale co ważniejsze, dostawałem swoje szanse wszędzie. Jeżeli była jakaś trasa po Japonii to myślałem - "Jak bardzo chcę być częścią tej trasy." Nie dlatego, że miałem plan, aby wspiąć się na samym szczyt świata czy coś, ale dlatego, że dla mnie było to fajne. Nie podążałem jakiś głównym planem, aby stać się bogatym. Dla mnie to była zabawa i chciałem być tak, gdzie coś się działo. Chciałem się tylko dobrze bawić…

dodane przez Vercyn w dniu: 15-09-2011 20:24:05

Udostępnij

Komentarze (8)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Dobry kawałek z tą "poszkodowaną" armią fanów. A może małolata wystawili, żeby rozpoczął burdę i żeby później ten cyrk z "wypłatą" urządzić? W ogóle ok ten odcinek.

Sporo dzisiaj przetłumaczyłeś. Paczka niusów, spory kawałek książki - możesz zaliczyć dzień do udanych. :)

napisane przez Ghostwriter w dniu : 15-09-2011

Jak kolega @UP .

napisane przez Extremer w dniu : 15-09-2011

Jeden z najlepszych odcinków. jak zwykle, dobra robota i życzę wytrwałości.


Ps. Chciałbym zobaczyć minę Koliberka, kiedy dostał z buta w plecy :twisted:

napisane przez mieciubur w dniu : 15-09-2011

Ale jazda! Nie chciałbym byc na miejscu tych zawodników, ale fajnie by było to zobaczyc.

Taka propozycja

może jak skonczysz to tłumaczyc, to mógłby się odbyc jakiś quiz / konkurs?

napisane przez Itachi w dniu : 16-09-2011

Świetna historia z tą zadymą na gali w Durango, z tego co Rey opisał w tym fragmencie wynika ,że z Konnana był niezły awanturnik czyli jego prawdziwe "ja" zbytnio nie odbiegało od gimmicku :)

napisane przez T-Mac w dniu : 16-09-2011

Koliber wystawił niezłą opinię fanom z Durango xd
Po lekturze tego rozdziału nie odważyłbym się zaatakować La Park ;)

napisane przez Adam w dniu : 16-09-2011

Bardzo ciekawa część. Chciałbym w dzisiejszych czasach zobaczyć jak fan np. zaatakowałby Johna Cene. Czy nasz ulubieniec dzieci biernie przyjmowałby ciosy czy odważałby się oddać...

napisane przez Jeffrey Nero w dniu : 17-09-2011

Świetna historia z buntem. A cud medyczny rozwalił mnie totalnie :D A Konnan? Cóż, wygląda na takiego zadymiarza i jak widac taki też był

napisane przez maly619 w dniu : 01-10-2011

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy