MISTRZOWIE
Jedną z unikalnych w naszych relacjach był fakt, że ja wciąż byłem babyfacem, a Eddie kłamał, oszukiwał i odgrywał heela. Był bardzo lubiany przez widzów - chantowali go bardzo często - ale nie wygrywał za pomocą niedozwolonej taktyki, jeżeli to nie było konieczne do zwycięstwa. A fani to kochali. Pamiętam noc, w którą zostaliśmy mistrzami drużynowymi pokonując Bashams w Pittsburgu 20 lutego. Miało to miejsce na No Way Out i mieliśmy pierwszą walkę tego wieczoru. Eddie wykorzystał całą gamę różnych oszustw tej nocy. Wiązał na przykład linki, które trzymają partnerzy stojący poza linami, aby były dłuższe. Oczywiście nasi przeciwnicy także nie grali fair. Wykonywali akcję dwójkowe za plecami sędziego przez cały pojedynek. Eddie im po prostu odpłacał. Raz zeszedł po krzesło i wrócił z pasami, chcąc użyć ich, jako broni.
- "Nie, Eddie, co Ty robisz?" - krzyknąłem
- "Mam zamiar im przywalić." - odpowiedział
- "Nie. Musimy wygrać czysto."
- "Pozwól mi to zrobić." - krzyknął. Trzymałem pasy i krzesło poza ringiem przez minutę. Jeden z przeciwników zabrał mi pas i rzucił w stronę Eddiego na ring. Eddie odrzucił go drugiemu przeciwnikowi, a kiedy sędzia podszedł odebrać mu pas, dałem Eddiemu drugi pas, którym ten uderzył przeciwnika za plecami sędziego i uzyskał pin. Zwyciężyliśmy i zdobyliśmy pasy.
WRESTLEMANIA
Utrzymaliśmy pasy broniąc je przez kilka tygodni. Normalnie powinniśmy bronić ich na WM21 przeciwko Bashamom albo innej drużynie. Jednak musieliśmy zmierzyć się ze sobą - pierwszy raz w historii WM. Rok wcześniej Eddie był mistrzem WWE zdobywając WWE Title na No Way Out. Stracił go na rzecz JBL'a po kontrowersyjnej decyzji Kurta, który był wtedy Generalnym Managerem. W momencie, w którym byliśmy mistrzami, Chavo Guerrero zasiał niezgodę pomiędzy mną a Eddie. To było podstawą naszego konfliktu. Przez te wszystkie lata, Eddie miał kilka walk przeciwko mnie, i zawsze znajdowałem jakiś sposób, aby go wkurzyć. Można powiedzieć, że byłem dla niego tym, czym dla Supermana kryptonit. Nawet kiedy on był na szczycie, to go pokonywałem. Dlatego podbudowa pod WM21 sprawiała, że ludzie zaczęli rozmyślać, czy rzeczywiście jestem jego kryptoniem czy Eddie może mnie pokonać. Wciąż byliśmy partnerami i przyjaciółmi. Jednak to ziarno zostało zasiane. Eddie zasugerował, abyśmy walczyli przeciwko sobie, aby dać widzom świetne show. A może dlatego, żeby udowodnić, że jest lepszym ode mnie. Kłopoty zaczęły się piętrzyć. Kilka dni przed WM obaj interweniowaliśmy w swoje walki pozbawiając jeden drugiego zwycięstwa.
Eddie przyjechał do Staples Center na WM swoim Chevroletem cabrio. Ja z kolei założyłem kostium z narodowymi barwami amerykańskimi z tyłu, a z meksykańskimi z przodu. Muszę powiedzieć, że tłum skandował głośno "Eddie! Eddie!", kiedy wchodziliśmy obaj na ring. W tym czasie fani musieli mieć efekt podwójnego lustra. Wykonywaliśmy dokładnie te same akcje, aby uzyskać pin. Tłum był zachwycony. To z czego sobie nie zdawali sprawy, to fakt, że miałem problem z kostiumem. Moja maska miała zaczep na rzepę pod podbródkiem. Zsuwał mi się co chwilę i nie było żadnej szansy, aby to naprawić. Musiałem co chwilę chwytać maskę i ją poprawiać. Nigdy więcej już nie używałem tej maski. Sprawiało mi to problem, bo mieliśmy świetnie i perfekcyjnie zaplanowany mecz, a to komplikowało sprawę. Traciłem przez to na koncentracji. Kiedy biegłem w stronę lin musiałem chwytać maskę, aby mi nie spadła. Mogliśmy wykonać każdą akcję, ale ten problem sprawiał mi problem z timingiem i sposobem pracy w trakcie walki. W trakcie walki wkurzała Eddiego moja sprawność. Było kilka groźnych nearfalli. Dostarczyłem mu 619. On z kolei skontrował jednego z West Coast Pop w nearfall. Jednak udało mi się przytrzymać jego ramiona na macie na tyle długo po kolejnej hurricanranie, że zdobyłem pin.
Pokonałem go, a to podgrzało atmosferę między nami. On nie mógł w to uwierzyć. Podaliśmy sobie dłonie po walce, ale widziałem na jego twarzy frustrację. Wiedział, że jestem lepszy od niego i nie mógł mi tego wybaczyć. Walczyliśmy potem, jako drużyna, podczas SmackDown! przeciwko MNM - Mercury i Nitro. Oni byli nowi na tej gali, a my byliśmy silnymi faworytami, co sprawiło, że nasza przegrana z nimi zszokowała wszystkich. Eddie oczywiście obwiniał mnie o porażkę. Po pinie pchnął mnie na matę. W ciągu tygodnia wszystko próbowaliśmy załagodzić. Eddie dał nawet świetne promo na temat naszej przyjaźni. Okazały się to jednak puste słowa, kiedy weszliśmy do ringu. Uderzyłem go przypadkowo - on myślał, że to było celowe. To doprowadziło do tego, że odszedł w trakcie walki. Tłum chantował jego imię, aby powrócił, a walczyliśmy wtedy w Anglii. Wrócił do walki, ale bardziej, jako widz, a nie zawodnik. Przegraliśmy ponownie. Dwa tygodnie przed WM tłum krzyczał - "Eddie! Eddie!" Teraz skandowali - "Eddie sucks! Eddie sucks!" Byliśmy dopiero na początku storyline'u. On stał za tym pomysłem i obrotem spraw. Planował jeszcze bardziej to zakręcić.
SEKRET
Kontynuowaliśmy nasz feud wiosną. Natomiast pod koniec czerwca Eddie - sfrustrowany nieudanymi próbami pokonania mnie - zaczął udawać, że ma jakiś sekret, który mnie zniszczy. Uderzał raz po raz. Po pierwsze nikt nie znał tego sekretu - nikt poza mną, Eddiem i naszymi rodzinami. Poprosiłem swoją rodzinę, aby tego nie ujawniała. Moja żona i jego żona zaczęły prosić, aby okazał litość. To wszystko czyniło go jeszcze bardziej diabolicznym i silnym. W pewnym momencie dodał, że ten sekret dotyczy mojego syna - Dominika. Mieliśmy walkę w lipcu na American Bash. Stawką był ten sekret. Powiedział, że jeżeli on wygra, to zatrzyma tę wiadomość dla siebie. Wygrałem ja, a Eddie nic powiedział - do pierwszej gali po walce. Wyjawił, że Dominik to tak naprawdę jego syn. Muszę tutaj zaznaczyć, że Dominik to w rzeczywistości mój syn - absolutnie. Nie był adoptowany, jak to zasugerował Eddie podczas gali. Musiałem to dodać, bo Eddie był bardzo przekonywujący w tym co opowiadał. Dominik także był, gdyż pojawiał się przez kolejne kilka tygodni razem z Eddiem. Ja odgrywałem rolę tego złego ojczyma, który sprawował tylko nad nim opiekę. Nasz program doprowadził do walk, w której stawką była opieka nad Dominikiem. Nie w sądzie - walczyliśmy w ringu w ladder matchu podczas SummerSlam PPV.
Na potrzeby feudu Eddie wymyślił nawet historię na podstawie swoich doświadczeń. Wyjawił, że on, jako ojciec nie mógł pozwolić sobie na dobrą opiekę nad Dominikiem, więc oddał go pod opiekę mojej żonie i mi. Eddie miał być z tego powodu zadowolony, a Dominik miał dorastać w naszym domu. To miał być sekret, tak długo, jak to tylko było możliwe. To wszystko sprawiało, że historia była bardzo prawdziwa. Na początku Eddie używał tego sekretu, aby mnie zranić. Potem zachciał sprawować opiekę nad Dominikiem i odebrać mi go, co doprowadziło do finału na SummerSlam.
To wszystko to był pomysł Eddiego. Nie wiem skąd dokładnie go wziął. Podobny storyline był w ECW z udziałem Sandmana i Ravena, gdzie syn Sandmana odwrócił się od niego. Jednak nigdy nie pytałem Eddiego czy inspirował się tym, czy nie. Razem z żoną porozmawialiśmy na temat tego storyline'u i tego, czy chciałby się w to wszystko włączać. On był temu początkowo przeciwny, dopóki nie porozmawiał z Eddiem. On był wtedy w trzeciej klasie i chcieliśmy mieć pewność, że zrozumie o co chodzi i czemu musi się pojawiać co tydzień w telewizji. Musieliśmy mu także wytłumaczyć, że różni ludzie będą mieli różne zdanie na temat tej historii. Zapytał go pewnego razu - "Będziesz mógł ze mną podróżować, będziesz w telewizji. Co o tym myślisz?" Jego pierwszą reakcją było - "Nie wiem tato." To była oczywiście naturalna nieśmiałość - nie powiedział nie, ale nie wiedział co o tym myśleć. Eddie podszedł do tego z innej strony i rozmawiał z nim na ten temat znacznie dłużej. Chciał mieć pewność, że Dominik będzie się z tym czuł dobrze. W szkole musieliśmy wytłumaczyć wszystko nauczycielom, a także zapewnić jemu możliwość nauki, kiedy będzie z nami w trasie. Ciągle mu powtarzaliśmy - "Pamiętasz, że tak nie jest w rzeczywistości, prawda? To tylko jest wymyślone." On odpowiadał - "Tak, wiem Tato. Wiem. To nie jest prawdziwe."
Jednak przed kamerą wyglądało tak, jakby w to wierzył. Kiedy dorastał wydawała się nieśmiały, ale był świetnym aktorem w tych krótkich filmach, które były kręcone, a przecież nie miał nigdy szansy na występy przed kamerą. Wiedział co należy robić i jak grać, zanim ktokolwiek dał mu wskazówki. Kiedy robiliśmy pierwszy film - to było gdzieś w Kalifornii - byliśmy w parku. Byłem tam razem z Dominikiem i Eddiem. Dominik się bawił i krzyczał do Eddiego - "Dalej, wujku Eddie, popchnij mnie!" Eddie obdarzył mnie wtedy spojrzeniem, które mówiło - "znam sekret, który zrani Ciebie bardzo." W połowie sceny zacząłem się martwić, że zbyt mocno popchnąłem Dominika, traktując go, jak osiemnastolatka, a on miał przecież siedem lat. Jednak jego postawa uspokoiła moje obawy. Spróbowałem się zrelaksować i cieszyć tą chwilą. Jedną z rzeczy, która mnie zdziwiła to fakt, że nigdy nie patrzał w obiektyw kamery, czyli tam gdzie nie powinien. Zachowywał się całkowicie naturalnie. Potem, kiedy musiał pokazać strach przed kamerą, zrobił to jak zawodowiec. Presja? Wygląda, jakby jej nie odczuwał. Zaraz po zakończeniu zdjęć chwycił za swój PSP i powrócił do gry w gry wideo. Granie i bycie częścią tego storyline'u było dla niego zabawą.
Spędziliśmy na tym cztery, a może pięć miesięcy. Jeżeli dodać do tego także naszą współpracę z Eddiem, jako tag team, czyli przed storylinem z Dominikiem, to będzie to ok. 8 miesięcy. To była najdłuższa historia w jakiej kiedykolwiek brałem udział. Nasz agent z federacji, Bruce Prichard bardzo nam wtedy pomógł w utrzymaniu zainteresowania widzów tą historią. Moja współpraca z Eddiem weszła na kompletnie nowy poziom i bardzo zbliżyła nasze drogi i rodziny, jak nigdy do tej pory. Zbliżyłem się także do mojej rodziny. Nie tylko do Dominika, ale także do córki do żony, które odgrywały role w tej historii. Cała historia była dla mojej żony bardziej osobista niż wtedy, gdy nagrywaliśmy DVD. Teraz musiała wychodzić przed fanów w trakcie naszej wojny o opiekę nad Dominikiem. Wykonywała bardzo dobrą robotę. Czasami trzęsła się cała ze strachu, a kiedy powiedzieli nam, że na pewien czas oddadzą Dominika do domu dziecka przed wydaniem decyzji - on zaczęła płakać. To wszystko zostało nagrane. To było wspaniałe.
LADDER MATCH
Opieka nad Dominikiem miała zadecydować się w ladder matchu na SummerSlam. Pinowanie tutaj nie było istotne. Cała idea polegała na wspięciu się na drabinę ustawioną na środku ringu i zdjęciu walizki, w której były dokumenty Dominika. Ten, kto zszedł z nimi, miał opiekę nad Dominikiem. Mój syn podczas walki siedział na widowni. Podszedłem do niego przed walką i powiedziałem, że wszystko będzie dobrze i wróci ze mną dzisiaj do domu. On odpowiedział - "Tak Tato, wiem." Ucałowałem go w czoło. On nie spojrzał w kamerę. Później, kiedy Eddie był bliski ściągnięcia walizki, Dominik wstał i zrobił bardzo przerażoną minę. Stoczyliśmy wspaniałą walkę. Bawiliśmy się w jej trakcie, czasami podrzucając sobie pomysły na akcje na bieżąco. Skopaliśmy tylko jedną akcję. Eddie miał wykonać sunset flip z drabiny, zrzucając mnie na dół. Kiedy pchnął mnie, nie poleciałem tak, jak powinienem. Najpierw on uderzył, a dopiero ja. Jednak wszystko inne co wykonywaliśmy było zaplanowane. No prawie wszystko.
W trakcie walki Eddie uderzył mną o jedną z drabin i wylądowałem na macie. On zaczął wspinać się po walizkę, kiedy na ring wbiegł Dominik i zaczął trząść nią trochę za lekko, aby go zrzucić według planu. Pomimo tego Eddie zszedł z niej i stanął naprzeciw niego. Krzyknął do Dominika - "No chodź się przytulić!" Dominik cofał się i kiwał głową. Eddie wciąż powtarzał - "No chodź się przytulić. Będzie teraz musiał mnie kochać." Dominik wciąż nie chciał, więc Eddie zaczął mu grozić i zamachnął się, aby go uderzyć. Zainterweniowałem, a Dominik uciekł z ringu. W pewnym momencie wykopał mi drabinę spod nóg, kiedy ja trzymałem już za hak i walizkę. Wisiałem w powietrzu, a Eddie ściągnął mnie za nogi wykonując przy tym powerbomb. Postawił na mnie drabinę i zaczął się po niej wspinać. Kiedy on męczył się z zapięciem walizki, mi udało się wytrącić mu drabinę spod nóg i teraz on wisiał trzymając się walizki. Chwilę potem miała pojawić się żona Eddiego - Vickie, chcąc go powstrzymać. Jednak w wyniku naszej improwizacji wcześniej pozmieniało się trochę i zapomnieliśmy o tym. Kiedy Eddie wspinał się po drabinie zaczął nerwowo powtarzać - "Gdzie jest Vickie? Gdzie do cholery jest Vickie?" Zrzuciłem go z drabiny. Kiedy skończył wydzierać się na sędziego, który stał obok ringu, aby sprowadził Vickie, wykonał na mnie swoją akcję Three Amigos. Ponownie zaczął wspinać się na drabinę. Tym razem Vickie wbiegła i zaczęła błagać go, aby nie zabierał mi Dominika. Kiedy to nie pomogło, pchnęła drabinę zrzucając z niej męża. Po chwili podniosłem drabinę, wspiąłem się po niej i ściągnąłem walizkę odzyskując Dominika. Wszystko zakończyło się dobrze, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Dominikowi zapłacono za pojawienie się w trakcie walki. Te pieniądze włożyliśmy mu na konto bankowe i pozwoliliśmy skorzystać z nich tylko w specjalnej potrzebie. Jednak najlepszą częścią było pokazanie Dominikowi, na czym polega moja praca. Byliśmy razem w trasie. Mógł poczuć się jak jeden z nas, obojętnie czy jechałem ze mną i Charliem Haasem czy odrabiał lekcje na arenie przed galą. To było niewiarygodnie doświadczenie. Chciałbym zobaczyć go kiedyś walczącego w ringu. Chciałbym, aby kontynuował rodzinną tradycję Mysterio. Nie chcę jednak naciskać, ale jeżeli kiedyś zapyta, to będę szczęśliwy mogąc go trenować.
Może kiedyś uda mi się znaleźć, jakiś storyline dla mojej córki, abym mógł spędzić z nią trochę czasu w trasie. Ona kocha być w centrum uwagi i jest bardzo utalentowana. Tańczy i śpiewa. Jest w tym taka dobra, że mnie czasami przeraża. Oczywiście kocha wrestlingowy biznes. Za każdym razem, kiedy przyjeżdża ze mną, to lubi trzymać się na zapleczu z Divami. Jednak bądźmy szczerzy. Widzę przyszłość swojej córki w czymś większym i ważniejszym niż pro wrestling. Chciałbym, aby aspirowała do Hollywood albo na Broadway. Jest tak bardzo utalentowana. Oczywiście może zostanie weterynarzem, co także będzie mnie cieszyło.
KRZYŻ
Na SummerSlam zakończył się mój program z Eddiem. Od tego czasu Eddie rozpoczął storyline z Batistą o pas. Ja natomiast miałem swój feud z JBL'em. Nasz długi feud z Guerrero pomógł nam obu, ale nadszedł czas, aby ruszyć dalej. Nasze życie poza ringiem także się trochę pozmieniało. Eddie przeniósł się do Phoenix, a ja miałem wiele spraw rodzinnych na głowie. Na początku listopada 2005 roku, WWE planowało tour po Europie. Mieliśmy mieć wielką galę w Minneapolis, a stamtąd mieliśmy się udać w trasę. To była niedziela. Nagrywaliśmy specjalne gale RAW i SmackDown! tuż przed naszym wylotem do Europy. Na początku miałem polecieć do Phoenix i stamtąd udać się Minneapolis z Chavo i Eddiem. Jednak w ostatniej chwili zmieniłem plany i zdecydowałem się na bezpośredni lot do Minneapolis w niedzielę rano. W piątkowy wieczór wyjechałem z domu i zatrzymałem się u mamy. Dała mi wtedy prezent - mały drewniany krzyż z Jezusem. Wiedziała, że lubiłem krzyżyki i do dzisiaj mi kupuje, jeżeli znajdzie jakieś niepowtarzalne. Razem z krzyżem była kartka z angielskim napisem, którego moja mama nie rozumiała. Ona wybrała ten krzyż, gdyż się jej spodobał. Na kartce było napisane - "This cross is to be given someone so that they may have a better death."
W niedzielę rano wylądowałem w Minneapolis około ósmej lub ósmej trzydzieści. Wziąłem taksówkę i kazałem jechać kierowcy prosto na arenę. Kiedy dojechaliśmy, jakąś godzinę później, wysiadłem i wyciągnąłem z niej moje bagaże. Przyszedł jeden kierowca ciężarówki z naszej ekipy i powiedział:
- "Rey, słyszałeś co się stało z Eddiem?" - zapytał.
- "Nie" - odpowiedziałem zdumiony.
- "Eddie zmarł."
Trafiło to we mnie, jak pocisk. Kierowca powtórzył to raz jeszcze - "Tak, Eddie zmarł." Nie chciałem uwierzyć i zapytałem - "Kiedy to się stało?" On powiedział, że nie wiem. Zostawiłem moje bagaże i wbiegłem do budynku. Ludzie płakali. Ja także zacząłem. Pobiegłem do Tomko, który w tym czasie pracował z nami.
- "Gdzie on jest?" - zapytałem
- "Myślę, że w hotelu Mariott." - powiedział Tyson Tomko
- "Wiesz, gdzie to jest."
- "Tak."
- "Zabierz mnie tam." - powiedziałem i wyszliśmy z budynku. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie widziałem czego mam się spodziewać. Weszliśmy na piętro, na którym znajdował się pokój Eddiego. Kilka godzin przed moim przylotem do miasta, Chavo wszedł do pokoju Eddiego i znalazł go tam martwego na podłodze. Próbował go reanimować, ale nie dawał żadnych oznak życia. Lekarze powiedzieli później, że zabiła go choroba serca, stwardnienie i zwężenie naczyń krwionośnych, które dostarczają krew i tlen do serca. Wtedy jednak tego nie wiedziałem. Moja wyobraźnia podpowiadała mi różne rzeczy. Winda była otwarta, a w środku pokoju byli medycy, którzy zajmowali się ciałem. Wciąż miałem nadzieję, że go uratują. Chavo powiedział mi po chwili, że Eddie miał atak serca. Wokół była cisza. Kiedy medycy wyszli od niego, zapytaliśmy, czy możemy zobaczyć go ostatni raz. Pozwolili nam. Weszliśmy do pokoju. On leżał obok łóżka, a jego nogi leżały z tej strony co poduszki. Prześcieradło było owinięte wokół jego nóg. Staliśmy nad nim i patrzyliśmy na niego. Wreszcie klęknąłem i pocałowałem go w czoło mówiąc przy tym, że go kocham. Kiedy wstałem, włożyli jego ciało na nosze i zabrali go.
Robienie show tego wieczoru była dla wszystkich bardzo trudne. Wiedzieliśmy jednak, że Eddie chciałby, abyśmy wykonywali swoją pracę. On zrobiłby tak na naszym miejscu. Martwiłby się nami, ale wyszedł by na ring i dałby najlepsze show, jakie byłby w stanie dać. Nagrałem krótki film-hołd dla niego. Kiedy mówiłem, miałem wrażenie, że maska staje się coraz bardziej ciasna i nie mogłem wykrztusić słów. Jak tylko kamera zgasła zerwałem ją z twarzy. Fani nie widzieli mojej twarzy, tylko Eddie ją zobaczył. Na jego pogrzebie, krzyż który otrzymałem przed wyjazdem od matki włożyłem między jego dłonie, kiedy leżał w trumnie. Po to właśnie był ten krzyż - dla lepszej śmierci. Modliłem się, aby odszedł w pokoju.
Bóg dał mi prezent w postaci spędzenia tych kilku miesięcy na pracy z Eddiem. Mogliśmy poznać się wtedy dużo lepiej. Wielu ludzi mówiło, że kiedy czujesz, że nadchodzi śmierć, robisz rzeczy, których normalnie być nie robił. Czy tak stało się także tutaj? Czy Eddie wybrał współpracę ze mną, ponieważ czuł nadchodzącą śmierć? Nie wiem. W naszym zawodzie rozpoczynamy pewne historie i je kończymy, a przeciwnicy zmieniają się cały czas. Wiem jedno - dziękuję Bogu, że miałem możliwość pracy z nim tak blisko na kilka miesięcy przed jego śmiercią.
Zwykle wołaliśmy na Eddiego - Wiwito. To było tak w ramach żartów. Słowo pochodziło częściowo od tego, jak rodzina nazywała go, kiedy był jeszcze mały - Edwiese. My z kolei przekształciliśmy to w Wiwito. Nazywaliśmy go tak cały czas. Ja go tak nazywałem - on nazywał tak mnie. To jedna z tych rzeczy, które robią przyjaciele. Mówił tak do mnie i Eddie i Chavo. Ostatni raz kiedy widziałem Eddiego żywego, razem z Big Showem siedzieli w pokoju hotelowym rozmawiając o Biblii. Wszedłem, aby się pożegnać. Za każdym razem, jak się żegnaliśmy, całowaliśmy się w policzek. On powiedział - "Goodbye, Wiwito." Ja odpowiedział - "Goodbye, Wiwito."
MISTRZ
Kiedy przychodziłem do WWE powiedziałem sobie - "Jest tak dobrze, jak wygląda. Jestem tutaj." Myślałem wtedy, że lepiej być nie może. Myliłem się. Była jedna rzecz poza dołączeniem do WWE, trzymanie pasów drużynowych czy pasa cruiserweight. Była to możliwość założenia pasa World Heavyweight. Wszystkie tytuły są ważne, ale ten wagi ciężkiej jest na szczycie. Był głównym pasem na SmackDown! i jednym z trzech głównych pasów w WWE. Mistrz zawsze stawał się twarzą federacji i tego biznesu. To był najbardziej prestiżowy tytuł na całym wrestlingowym świecie. Jak sama nazwa wskazuje duzi goście mieli na niego monopol. Jednak do momentu, aż ja nie dostałem swojej szansy w 2006 roku…
Behind the Mask: Walka o syna i śmierć Eddiego
Komentarze (3)
Skomentuj stronęvercyn podaj linka ze swoimi tłumaczeniami, jeżeli taki jest. Nie wiedziałem że rey i eddie mieli feud, bardzo ciekawa historia
W newsie jest i na portalu znajdziesz w dziale z wywiadami, felietonami i książkami.
Świetna robota!Z niecierpliwością czekam na kolejne tłumaczenia:-DJak zawsze wątek przerwany w ciekawym momencie i właśnie lubie to,ponieważ nakrenca mnie to do czytania kolejnych części!:-D