Behind the Mask: WCW Cruiserweight Champion, Kolejna kontuzja Rey'a

LINIA FEDERACJI
Dominującym storylinem w WCW była grupa, która przejęła federację, czyli nWo - New World Order. Emocje generowana przez tę historię pomagały utrzymać nam wielkie zainteresowanie i wejść na zupełnie nowym poziom w wrestlingu. Wiele z tego, co WCW prezentowało sprawiło, że rosła popularność naszej profesji. Liczba widzów rosła do kilka lat wcześniej niewyobrażalnych rozmiarów. Po wyjściu z WWF, Scott Hall i Kevin Nash dołączyli do WCW, jako Outsiders. Byli buntownikami, którzy mieli wywrócić do góry nogami ułożony świat WCW. Byli niczym uliczny gang. Pomimo tego, że byli heelami, to byli bardzo wyluzowanymi heelami. Tak fajnymi, że wszyscy chcieli do nich dołączyć, włączając Hogana i Erica. W trakcie storyline'u, nWo rozbiło federację na dwie części, a potem rozbiło się samo. Moja postać, jak większości meksykańskich zawodników oraz cruiserweightów, pozostała przy federacji. Przez większość czasu nie miałem żadnej roli w tym konflikcie, poza graniem tego dobrego będącego po stronie federacji.

Ludzie, którzy śledzą moją karierę wiedzą, że największe sukcesy odnosiłem, jako babyface, czyli ten dobry. Wierzę, że jest to częścią tego kim jestem - wiara w zwycięstwo dobra nad złem. Jednak nie miałem żadnego "ale" przy wyborze postaci w WCW. Zarząd kierował wszystkim, przedstawił mi swoją wizję i zadecydował za mnie. W tym punkcie mojej kariery czułem, że nie mam żadnego wyboru i muszę się temu poddać. Od samego początku pojawiałem się na każdej gali w TV, które produkowała WCW, a także na każdym PPV. Poza poniedziałkowym "Nitro" mieliśmy także nagrania gal nazywanych "Thunder" (od początku stycznia 1998). Walczyłem także na każdym house show oraz na okazjonalnych specjalnych galach w TV. Fani reagowali na mnie, na mój styl, na moje lotnicze akcje. Więc zarabiałem dla nich pieniądze lub, jak to mawiał Eric, "przyciągałem tyłki na siedzenia". To wszystko działo się bez specjalnie mocnych historii w czasach, kiedy storyline'y były największą częścią tej rozrywki. Ludzie byli zainteresowani moja pracą.

MÓJ T-SHIRT
Pierwszym moim milowym krokiem w WCW był czas, kiedy federacja przygotowała dla mnie koszulkę. To było bardzo fajne. Była cała czarna z moją maską ze wszystkimi szczegółami. Wszystko było na czerwono. Na dole miała mój znaczek. Ja we własnej koszulce - to było bardzo miłe. W tym czasie merchandise stawał się znaczą częścią tego świata. Sam fakt, że miałem swoją koszulkę mówił mi, że jestem na fali. Mimo całego zamieszania z moją maską uważałem, że sprawy w WCW zaczynają się dobrze układać.

Z REGISEM
Byłem nawet w show "Live with Regis and Kathie Lee". Dla tych, którzy nie wiedzą Regis Philbin jest fanem wrestlingu od najwcześniejszych swoich lat. Pochodzi z mojego rodzinnego San Diego. W tamtym czasie był gwiazdą i prowadził swój własny program każdego ranka w Nowym Jorku. Dla mnie był to niezwykły zaszczyt mogąc u niego wystąpić. To był pierwszy talk show, w którym brałem kiedykolwiek udział. Zjadały mnie trochę nerwy. Oni (Regis i Kathie) byli sławni, a ja wiedziałem, że będzie ogromna widownia. Byłem tam zaledwie przez dwie minuty i tak szybko to minęło, że nie pamiętam nawet co powiedziałem. Jednak cieszyła mnie szansa występu tam. Dodatkowo dodało to mojej postaci trochę tajemniczości, bo przecież nie często spotyka się w telewizji ludzi z masce. Bardzo rzadko spotyka się przecież gościa w masce w jakimkolwiek miejscu, zwłaszcza w Nowym Jorku. Kilka razy wychodziłem na miasto w masce, albo w celach promocyjnych federacji albo dla własnej zabawy. Pewnego razu w Los Angeles byliśmy w Hollywood Boulevard mając sesję zdjęciową przed nadchodzącą galą. Kiedy wysiadaliśmy z auta, ktoś zasugerował, abym założył swoją maskę. Więc tak zrobiłem. Ludzie nagle mnie otoczyli. Była tam grupa japońskich turystów, którzy podeszli myśląc, że jestem jakimś odmieńcem. Natomiast kiedy byliśmy w Londynie, spróbowałem tej samej rzeczy. Wiele osób w Europie wie kim jestem, więc zostałem otoczony. Była jednak mała śmieszna rzecz. Robiliśmy zdjęcia mnie wychodzącego ze stacji metra tuż obok piętrowego angielskiego autobusu dla europejskiego magazynu, a tutaj nagle otoczyła mnie grupa fanów.

JA I JENNIFER
Jednak sława potrafi być dziwną rzeczą. Ludzie opowiadają historie i plotki, które nie są prawdą, a inni ludzie w nie wierzą. Pamiętam, kiedy w 1997 roku pojawiły się plotki o moich randkach z Jennifer Aniston, popularną aktorką z serialu "Przyjaciele". "National Enquirer" wydrukował nawet historię, w jakich byliśmy pozycjach. Nie mam żadnego pomysłu gdzie zrodziły się te informacje. Może ktoś chciał się mnie pozbyć i rozsiewał plotki. Nieważne. Myślałem, że to będzie zabawne. Pokazałem nawet tę historię mojej żonie. Nawet w szatni robiono sobie ze mnie żarty - "Hej, Rey. Co słychać u Ciebie i Jennifer?". Odpowiadałem zwykle - "Co masz na myśli? O co chodzi?" Nie pozwalali tym plotkom umrzeć. Przez następnych kilka miesięcy nabijali się ze mnie na każdy sposób. Tacy byli chłopacy.

KTO JEST KTO
Moimi przeciwnikami w pierwszych dwóch latach w WCW byli sławni cruiserweighterzy oraz meksykańscy zawodnicy. Miałem serię z Deanem Malenko, który odzyskał pas na Halloween Havoc w październiku. Ja z kolei broniłem tego pasa przeciwko Ultimo Dragonowi, Billy'emu Kidmanowi i Super Calo. Super Calo przybył do WCW w 1995 roku po opuszczeniu AAA. On i Winners - który odszedł tragicznie - byli drużyną, kiedy ja zaczynałem w WCW. Kiedy straciłem mistrzostwo, walczyłem z Psicosisem, Bobbym Eatonem, Jerrym Lynnem, Juventudem Guerrera, Syxxem, Stevenem Regalem, a nawet Kevinem Nashem. Pominąłem przy okazji prawdopodobnie tuzin innych osób. Odzyskałem ponownie pas na Halloween Havoc. W tej walce na szali leżała moja maska i pas Eddiego. Kilka tygodni później na Nitro w Memphis Eddie odzyskał pas.

Jerry Lynn - znany także, jako Mr. J.L. - był w WCW przez krótki okres czasu, ale cieszyłem się mogąc z nim pracować. Potrafił przyjąć świetnie każdą moją akcję. Przede wszystkim wiedział, jak je przyjmować. Przed moim przyjściem, Jerry Lynn robił wiele akcji wysokich lotów. Wiedział dokładnie, jak mój styl wygląda, wiedział gdzie się ustawić, jak przyjąć akcję - to małe rzeczy, które czynią wrestlera zawodowcem. Kiedy walczy się z człowiekiem, jak Jerry, czujesz się bardziej pewnie. Możesz wyglądać dobrze w ringu, jeżeli człowiek, z którym pracujesz w ringu robi to o wiele ciężej od Ciebie. Potrzeba przecież dwóch zawodników, aby zrobić walkę.

Kiedy 1997 rok dobiegał końca, moja kariera wystrzeliła. Odzyskałem tytuł od Juventuda w styczniu 1998 roku na Thunder. Chciałem utrzymać ten pas jak najdłużej, ale zacząłem wtedy pracować z Chrisem Jericho - twardym i bardzo silnym fizycznie przeciwnikiem. Wtedy właśnie moje kolano padło ponownie.

Z Christem zmierzyłem się na Souled Out w walce, której stawką był pas Cruiserweght. Moje kolano dawało o sobie znać od dłuższego czasu. Wtedy walczyłem z ciężkim stabilizatorem kolana. Wciąż mogłem się ruszać po ringu. Pamiętam, jak zaskoczyłem Chrisa, odbiłem się od trzeciej liny i złapałem go nogami, jak lassem. Jednak kolano zaczęło strasznie boleć, a Chris przejął inicjatywę. Udało mi się go powalić, ale nie zdobyłem pinu. Od tamtego momentu Jericho zaczął sprawiać mi większy ból. Wyrzuciłem go poza liny. Wspiąłem się, wykonałem springboard przechodzący w somersault flip i wylądowaliśmy obaj na podłodze. Wepchnąłem Chrisa z powrotem na ring, wspiąłem się na liny, gotowy do skoku na niego. Jednak on szybko uderzył o liny, a moja noga utknęła pomiędzy nimi, po czym uderzyłem o matę. Jericho wsadził mnie na narożnik. Potem mnie z niego zrzucił przechodząc w Liontamer, jego charakterystyczną dźwignię. Odklepałem. Na koniec, już po walce, uderzył mnie skrzykną z narzędziami.

KONTUZJA
Walka przygotowała fikcyjną podstawę mojej prawdziwej kontuzji. Oczywiście w trakcie walki do tej kontuzji nie doszło. Kiedy byłem operowany, chirurg zastąpił moją tkankę, tkanką pobraną ze zwłok. To były standardowa operacja w tym czasie i zwykle dobrze działało. Jednak zawsze istniała możliwość, że nowa tkanka nie przyjmie się w moim ciele. Do tego właśnie doszło po kilku miesiącach. Moje ciało odmówiło nowej tkance. Chyba ten zmarły nie był fanem wrestlingu. Z narastającym bólem odwiedziłem jednego z najlepszych chirurgów w kraju, doktora Jamesa Andrewsa z Atlanty. Doktor operował wielu wrestlerów i atletów. Osobiście mogę powiedzieć, że jest niewiarygodnym chirurgiem-ortopedą. Jest bardzo troskliwym doktorem. To starszy człowiek, bardzo pewny siebie i rozrywkowy człowiek. Wiedział także bardzo dużo o "wrasslingu" (wymowa związana z jego południowością). Doktor Andrews ustawił moją żonę na właściwie tory, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Angie studiowała medycynę, a on pozwolił jej oglądać fragment operacji. Mogła trochę pooglądać. Co prawda w szkole widziała już takie rzeczy, ale inaczej to wygląda, gdy na stole leży osoba, którą się zna. Doktor usunął niewłaściwą tkankę i zastąpił ją ścięgnem rzepki, aby ponownie zamocować ACL. Operacja przebiegła dobrze, a następnego dnia rozpocząłem rehabilitację.

POWRÓT DO PRACY
Kolejny raz mogłem spędzić czas z moją rodziną. Dominik bardzo szybko dorastał i widziałem wiele pierwszych razów w jego wykonaniu. Widziałem, jak uczył się czołgać, a potem chodzić. Byłem przy nim także przy jego pierwszych słowach. Mogę być dumny, gdyż pierwszym słowem było "papa". Bycie ojcem to najpiękniejsze wydarzenie mojego życia. Uczyłem się odpowiedzialności, która nie przychodziła łatwo, ale jest to najbardziej satysfakcjonująca rzecz, która mi się przydarzyła. Pracowałem także ciężko na rehabilitacji, ćwicząc kolano i utrzymując resztę ciała w formie. Stawałem się silniejszy i bardziej wytrzymały fizycznie niż kiedykolwiek. Mentalnie nigdy nie byłem twardy.

Powróciłem na Bash at the Beach w lipcu w San Diego. Miejsce było specjalne. Walczyłem przecież w swoim rodzinnym mieście. Chris Jericho spędził wiele lat w Meksyku. Nasze style były bardzo podobne. To pomagało lepiej nam współpracować ze sobą. Miał wspaniałą podstawą do walki. Pamiętam jedną z akcji z tej walki. Powróciłem do mojej miłości do frankensteinerów i wariacji. Mieliśmy wieżyczkę niedaleko ringu. Walczyłem z Chrisem poza ringiem i doszliśmy do tej wieżyczki. Wspiąłem się na nią i wykonałem frankensteinera ze szczytu. Potem wciąż walczyliśmy. Pojawił się Dean Malenko, który rozproszył Chrisa pod koniec walki, pomagając mi wygrać. To był czwarty raz, kiedy zdobył pas mistrzowski. Zrównałem się z Deanem w największej ilości zdobytych tytułów Criuserweight w WCW. Ogólnie byłem ośmiokrotnym posiadaczem tego pasa. Nikt nie zdobył go więcej razy.

ZAZDROŚĆ
Definitywnie w WCW była zazdrość, także między mną a Juventudem. Juve posiadał Cruiserweight Title tylko przez jeden tydzień przed stratą go na moją korzyść. Kiedy wypadłem przez kontuzję, Malenko i Jericho walczyli i wymieniali się tym tytułem. Dopiero mój powrót zakończył tę wymianę pomiędzy Chrisem a Deanem. Juventud w tym czasie trenował ostro, aby się podciągnąć, mając nadzieję na długi run, jako mistrz. Miał dobry push, ale kiedy powróciłem - pierwszej nocy po powrocie - to ja dostałem title shota, a nie on. Myślę, że rozmawiał na ten temat z Konnanem i powiedział mu, że to nie było sprawiedliwe. Być może powiedział coś takiego - "Narażałem swój tyłek, wtedy kiedy go nie było. On wróciłem jednego dnia i od razu dostał pas." Juvy był osobą, którą czasami się kochało nienawidzić.

EDDIE
Eddie Guerrero był już przez rok w WCW, kiedy ja przyszedłem. Oczywiście znajdował się na innym wyższym poziomie niż ja. Wiele pracował w ECW i w Japonii, dlatego był bardzo dobrze znany. Pracował z gwiazdami federacji, takimi Flairami i Benoitami. Czasami miałem jednak okazję pracować z nim. Przypominało mi to moje wczesne czasy z Mexico City. Z Eddiem nie rozmawiasz o walce przed nią. Mówił do mnie - "Słuchaj mnie w ringu". I to robiłem. Wchodziłem do ringu z otwartymi uszami. Podążałem za jego wskazówkami. Eddie zawsze wiedział co czuje tłum i co chce zobaczyć. Wiedział na co reagują. Zasugerował mu może jedną albo dwie akcje, a on powiedział - "Dobra. Zrobimy to w trakcie walki." Ale to były tylko dwa ruchu w trakcie walki. Wszystko inne było wymyślane na bieżąco. Kiedy byliśmy na żywo w telewizji, zawsze pojawiły się nerwy. Pracowało się bez możliwości powtórki. Jednak Eddie zawsze sprawiał, że czułem się pewny siebie i pewny tego co mam zrobić. Był prawdziwym profesjonalistą. Wystarczyło go słuchać.

MOCNY
Wielu wielkich gości, zwłaszcza za pierwszym razem, nie wiedziało jak ma przyjmować moje akcje. Ćwiczyliśmy to wcześniej, ale zawsze podchodziłem sceptycznie do właściwej walki z nimi. Jeżeli ustawiliby się źle, albo wykonali źle akcję, mogliśmy obaj siebie bardzo zranić. Jeżeli nie ma się zaufania do partnera, wzrasta szansa, że coś może pójść nie tak. Kilku z nich nie potrafiło kontrolować tego, jak mocno mną kręcą. Byłem dużo lżejszy niż obecnie, a oni nie potrafili dostosować ich siły. Wielu robiło to notorycznie. Pamiętam, jak pracowałem z z Gangrelem w tym czasie. Był bardzo dobrym gościem. Kochałem go na zabój. Trenował pod okiem Deana Malenko, więc miał wspaniałe zaplecze. Jednak z natury był bardzo mocny i twardy. Nie chciał oczywiście zrobić nic złego, ale kiedy uderzył - to kurwa bolało. Mówiłem do siebie - "Spokojnie. Spokojnie."

dodane przez Vercyn w dniu: 17-12-2011 21:28:33

Udostępnij

Komentarze (8)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Mistrz powrócił :) Super tłumaczenie jak zwykle, uwielbiam czytać biografię Rey`a, oby tak dalej :)

napisane przez SCStunner w dniu : 17-12-2011

Muszę przyznać, Vercyn, że masz to coś w pisaniu. Miło, że robisz to dla Attitude (dzięki temu portal zyskuje). Tłumaczenie na poziomie najwyższym.


Cytat:

ale kiedy uderzył - to kurwa bolało


Co tam będzie grał grzecznego, dobrze Rey powiedział :wink: Jeszcze słówko i pytanko mam do Ciebie, VG. Po pierwsze, nie trać zapału, jesteś bardzo dobry w tym co robisz. Po drugie, pytanie, które zapewne już ktoś Ci zadał wcześniej, masz w planach jakąś inną książkę do przetłumaczenia?

napisane przez MJ w dniu : 18-12-2011


Cytat: JesionWWE

Po pierwsze, nie trać zapału, jesteś bardzo dobry w tym co robisz.

Dzięki. Spox, nie tracę zapału. Ostatnio miewam tylko deficyt czasu na wszystko, łącznie z tłumaczeniem.

Cytat: JesionWWE
Po drugie, pytanie, które zapewne już ktoś Ci zadał wcześniej, masz w planach jakąś inną książkę do przetłumaczenia?

Tak. Gdy zakończę Rey'a to wracam do dwóch książek. Będę je tłumaczył na zmianę - "Cheating death, stealing life" Eddiego Guerrero oraz "In the Pit with Piper" Roddy'ego Pipera.

napisane przez Vercyn w dniu : 18-12-2011

No to widzę czeka Cię duużo roboty, jeszcze do tego dodać Twoje diary. Jestem pod wrażeniem. A jeszcze jedno pytanie miałbym, bo wyleciało mi z głowy i teraz z powrotem wróciło - ile jeszcze Ci zostało tłumaczenia "Behind the Mask", ile, że tak powiem 'odcinków'?

napisane przez MJ w dniu : 18-12-2011

teraz jestem na 165 stronie, całość liczy 300 stron z hakiem :)

napisane przez Vercyn w dniu : 18-12-2011

Muszę przyznać, że bardzo mi imponujesz tymi tłumaczeniami Vercyn. Z wielkim zainteresowaniem czytam wszystkie fragmenty, które tłumaczysz. Także ja życzę Ci, żebyś się nie zniechęcił i dalej kontynuował tę pracę. Masz we mnie stałego czytelnika :-)

napisane przez Bever w dniu : 18-12-2011


Cytat: VercynGetorix

teraz jestem na 165 stronie, całość liczy 300 stron z hakiem :)


Masakra.

Dzisiaj po prostu miałem jeden wielki dzień (i noc) z forum. A na do widzenia przeczytałem sobie tą część tłumaczenia. Akurat odkopuję sobie czasy WCW począwszy od lat 90. Zatem tematycznie prawie wszystko utrafione. Najciekawszy fragment tej części tłumaczenia to początek.

napisane przez Ghostwriter w dniu : 19-12-2011

Pojawił się nowy odcinek, a ja oczywiście musiałem wrócić do paru poprzednich, bo mam zaległości, które mam nadzieję dziś nadrobić.
Sam fragment spoko, trochę historii WCW, zwłaszcza o pasie Cruiser, potem kontuzja Reya i to nieszczęsne kolano z którym chyba do dziś się zmaga, bo jeśli ma teraz jakąś kontuzję, to najczęściej właśnie tam.

napisane przez maly619 w dniu : 08-04-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy