POWRÓT DO WCW PO WYPADKU
Wynegocjowałem moją nową umowę z federacją tuż przed moim wypadkiem. Trzeba mu to przyznać, Eric Bischoff honorował nasza umowę nawet wtedy, kiedy nie był pewien czy będę w stanie jeszcze kiedykolwiek walczyć. Wielu szefów nie zdecydowałoby się na taki krok. Bischoff powiedział mi - "Jesteś świetny! Definitywnie będziemy musieli znaleźć dla Ciebie coś więcej podczas show!". Wiedziałem, że muszę wziąć to z przymrużeniem oka, jednak od kiedy Eric zaoferował więcej pieniędzy niż zarabiałem wcześniej, zgodziłem się na to. Pomiędzy nami były różnice, zwłaszcza kiedy przyszedłem do tego biznesu, jednak gdy nadeszła taka potrzeba, Eric okazywał się naprawdę miłym gościem. Po moim wypadku, kontaktował się ze mną i wielokrotnie dzwonił, aby dowiedzieć się, jak sobie radzę i jak się czuję. Co ważniejsze, zadzwonił także do Vickie i powiedział jej, że wysyła mi nowy kontrakt i chce mieć pewność, że go podpiszę. W taki sposób wciąż płacono mi, a ja w tym czasie zdrowiałem. Nie zdawałem sobie w tamtym momencie, że sprzedałem własną duszę.
Pierwszy angle, który otrzymałem po moim powrocie, to wojna z zamaskowanymi luchadorami. Zrobiliśmy zabawny film, w którym jeden z nich kradnie mój portfel. Zmusiłem Douga Dillengera, aby pozwolił mi pozbawić maski kilku z nich. Oczywiście wszyscy stali plecami do kamery, co oznaczało, że to ja muszę wykonać całą aktorską pracę. Były tam zabawne momenty, jak wtedy, gdy ściągnąłem maskę Ciclope'a i przeraziłem się, po czym powiedziałem - "O mój Boże! Byłeś w pożarze czy coś? Załóż ją z powrotem!" Zamaskowani chłopcy zaczęli interweniować we wszystkie moje walki. Biłem Psicosisa, kiedy La Parka i Villano V wybiegli i zaatakowali mnie. Na końcu wybiegł Rey Mysterio. Jestem prawie pewien, że fani spodziewali się, że on dołączy do napastników i zaatakuje mnie, jednak przybiegł mi na pomoc. Odwdzięczyłem się Rey'owi kilka tygodni później, kiedy wybiegłem mu na pomoc z krzesłem w dłoni, a on w tym czasie atakowany był przez Vampiro i raperów Insane Clown Posse.
Muszę przyznać, że nie byłem zdziwiony widząc, że Vampiro dołączyć do rosteru WCW, kiedy wróciłem. Znałem go z Meksyku, a on był jednym z najlepszych dwulicowych zawodników jakich miałem kiedykolwiek nieprzyjemność poznać. Podawał Tobie rękę i mówił - "Jestem taki wdzięczny. To wielki zaszczyt móc z Tobą pracować.", a potem obgadywał Ciebie za plecami. Nigdy nawet nie wierzyłem w połowę tego gówna, które on gadał. Może było tam jakaś prawda, może nie było. Po dziś dzień nie mam pojęcia kiedy ten facet był uczciwy. W wielu sprawach Insane Clown Posse byli bardziej profesjonalni niż Vampiro. Byli wielkimi fanami wrestlingu, a także byli bardzo wdzięczni i podchodzili z szacunkiem do wszystkich, dlatego każdy wrestler brał ich na poważnie. "Wszystko, cokolwiek chcesz, Eddie" - mówili, a potem ciężko pracowali nad swoimi umiejętnościami, aby zrobić jak najlepszą walkę. Dużo prościej pracowało się z nimi niż z Vampem. Przed walką zgadzał się ze wszystkim, ale tak szybko, jak tylko weszło się na ring, zaczynał stawiać siebie ponad wszystkich innych i wypaść na ich tle jeszcze lepiej. To wszystko ma związek z tym skąd się wywodził. Był wielką gwiazdą w Meksyku, zapełniającą wielkie areny, gdziekolwiek by był. Potem przyszedł do WCW i instynktownie założył, że będzie robił dokładnie to samo, co w Meksyku.
Gimmick posłuży tylko do pewnego momentu - można dodawać do rosteru gwiazdy filmowe, raperów czy punk-rockowe wampiry. Na początku będzie wiele szumu i ciekawości, ale w konsekwencji, jeżeli widzowie poznają, że nie wiesz, jak walczyć to, to wszystko upadnie. Diabeł tkwi w szczegółach. Takie jest pierwsze prawo wrestlingu - kiedy już wszystko zostanie zrobione i powiedziane, musisz potrafić walczyć. Muszę jednak oddać Vampiro co mu się należy - to był bardzo dobry gimmick. W swoim czasie ciekawił i sprowadzał wielu widzów. Pozwalał także chłopcom w Meksyku trochę zarobić. Jednak widzowie zobaczyli, że poza gimmickiem on nie jest świetnym wrestlerem.
Wkrótce, dreszczyk powrótu do ringu opadł i znów dopadły mnie stare frustracje. Po raz kolejny czułem się, jakbym biegał w miejscu. W federacji wiele rzeczy nie układało się dobrze. WWE wciągało WCW na każdym płaszczyźnie - zaczynając od ratingów a kończąc na jakości produktu. Nie ważne ile pieniędzy pakował Bischoff - a były one znaczne - jasne było, że tych problemów nie da się wyleczyć. We wrześniu Eric został "przeniesiony" przez grube ryby z Turner Broadcasting - delikatne określenie słowa "wylany". Miesiąc później, writerzy WWE Vince Russo i Ed Ferrara - dwaj goście, którzy pomogli Vince'owi stworzyć wielką pełną sukcesów erę Attitude - zostali zatrudnieni przez naszego nowego szefa, Billa Buscha (Turner Executive Vice President), aby odkręcić te wszystkie rzeczy. Kiedy chłopacy usłyszeli, że do WCW przeskoczyli Russo i Ferrara byli wstrząśnięci. To nas wzmocniło. Czuliśmy, że to było, jak niezbędny impuls, którego potrzebowaliśmy, aby wrócić do walki. Po raz pierwszy od wieków, ludzie zaczęli czuć się pozytywnie. Mówili - "Teraz wszystko się w końcu zmieni." Pocztą pantoflową rozeszły się bardzo szybko wieści, że ja byłem jedną z osób, które według Russo i Ferrary nie były wykorzystywane tak, jak powinny. Przysięgam, kiedy to usłyszałem, nie mogłem uwierzyć. Poczułem tą dawną moc powracającą we mnie. Zacząłem myśleć - "Może tutaj w WCW jest jednak dla mnie jakaś szansa."
Mieliśmy akurat galę Nitro w Filadelfii, kiedy Russo i Ferrara pokazali się pierwszego dnia w pracy. W ciągu dnia zapraszali do siebie każdego z chłopaków osobno, aby się przedstawić, a także omówić co mają przygotowane dla każdego. Powiedzieli mi, że największym błędem WCW było niewykorzystywanie potencjałów takich osób, jak Chris Benoit, Dean Malenko i ja. Słyszałem to już milion razy wcześniej, ale tym razem uwierzyłem. Pierwszy raz miałem nadzieję, której wcześniej w WCW nie odczuwałem. Podobało mi się to, jak pewni siebie byli w tych zapewnieniach i w tym, co chcą zrobić. Odczuwało się także pewien rodzaj ufności w umiejętności zmiany głównych kierunków federacji. To było bardzo ekscytujące. Russo i Ferrara dawali nowe życie federacji. Pierwsza rzecz, którą zrobili, to przeniesienie profesjonalnego stylu z WWE na WCW. Nie potrafię nawet powiedzieć, jak wielu rzeczy nauczyłem się od Eda. Pracowałem ze mną nad moimi wywiadami, nauczył, aby nie patrzeć w kamerę, ale także, jak oszukiwać patrząc w kamerę, ale mówić do osoby, która przeprowadza wywiad. Nikt nigdy nie wyjaśnił mi tych rzeczy!
Russo i Ferrara próbowali zmienić WCW Nitro we własną wersję RAW. Ja byłem częścią nowej stajni nazwanej Filthy Animals, złożonej z Rey'a Mysterio, Konnana i Billy Kidmana. Założenie było takie, że będziemy mieć własną wersję D-Generation X. Nie byliśmy ani face'ami ani heelami. Znajdowaliśmy się gdzieś po środku. Z jednej strony mieliśmy być twardymi sprytnymi ulicznymi chłopakami, a z drugiej - czasami mieliśmy robić takie rzeczy, jak kradzież portfela Douga Dillengera. Ja byłem odmieńcem w stajni. Nie ubierałem się "cool", nie nosiłem się w stylu hiphopowym. Jedynym powodem, dla którego było w grupie, było fakt, że Konnan mnie tam chciał. Rzucił pomysł Russo, który powiedział - "Okej. Próbujcie." Naprawdę cieszyłem się z bycia w stajni. Carlos (Konnan) był moim przyjacielem, a Rey'a traktowałem, jak młodszego brata. Miło było widzieć, że jestem tam akceptowany pomimo tego, że w rzeczywistości tam nie pasowałem.
W tym czasie Dean i Chris byli częścią ich własnej stajni - The Revolution - w składzie z Shanem Douglasem i Perrym Saturnem. Nasze obie frakcje toczyły wojnę, chociaż zakładałem, że nie przyniesie ona niczego ciekawego, to i tak cieszyłem się z bycia otoczonym przez moich najlepszych przyjaciół w tym biznesie.
PROBLEMY Z PAINKILLERAMI
Zażywałem tony leków przeciwbólowych od wypadku. W październiku stało się jasne, że moje uzależnienie wymyka się spod kontroli. Nie wiedziałem, że rzucenie leków było bardzo niebezpieczne. Najtrudniejszą rzeczą było to, że nie mogłem spać. Po pięciu kolejnych nocach bez snu zacząłem wariować. Błagałem Vickie - "Muszę zażyć trochę snu. Daj mi jedną dawkę Renutrientu. Proszę. Powoli zaczynam szaleć." Zgodziła się i dała mi jedną dawkę leku. Vickie była klasycznym przykładem współzależnej małżonki, która z całego serca wierzyła, że pomaga mi tym. Kiedy już udało mi się ją przełamać, wiedziałem to co wielu uzależnionych od leków wie - jak manipulować innymi ludźmi. Poprosiłem o drugą dawkę - "No proszę, Vickie. Daj mi jeszcze jedną. Proszę. Tylko w taki sposób będę mógł zasnąć." Po kilku minutach błagania, Vickie uległa i dała mi kolejną dawkę. Jednak kiedy się obróciła, szybko wciągnąłem jeszcze jedną. To czego nie wiedziałem to fakt, że odstawienie leków przeciwbólowych uczyni wiele rzeczy w moim ciele. Szok, jaki to spowodowało w moim systemie, się pogłębiał. Byłem w łóżku i nagle czułem się wkurzony bardziej, niż kiedykolwiek w życiu. Wstałem i poszedłem do łazienki, ale czułem, że moje mięśnie trzęsą się, jak galaretka. Nie mogłem ruszyć nogami. Czułem, jakby ich nie było. Wszystko zawaliłem. To było dziwne - mój umysł tam był, ale moje ciało było gdzieś indziej.
Jakimś cudem dotarłem do łazienki i usiadłem na kiblu, aby się wylać, ale nie mogłem się podnieść. Kiedy próbowałem stanąć, upadłem na podłogę w łazience. Czułem się, jakbym opadał w długim tunelu. Nie ważne, jak bardzo się starałem, nie mogłem siebie zmusić. Przestraszyłem się i krzyczałem po pomoc do Vickie. Przybiegła i pomogła mi dostać się do łóżka. Następną rzeczą, którą pamiętam, to jak Vickie próbowała mnie obudzić. Słyszałem ją, ale czułem się, jak we śnie. Byłem w wielkiej dziurze, krzyczałem o pomoc, ale nie mogłem się wydostać. To był taki ciemny czarny dół, z którego nie mogłem wyjść. Czułem się, jak w grobie. Widziałem brzeg, ale nie mogłem wyleźć. Krzyczałem - "Pomocy! Pomocy!" Vickie nie wiedziała co ma robić. Zadzwoniła do naszego sąsiada, który kazał wybrać jej numer 911. Ona powiedziała - "Nie mogę. On będzie miał problemy w pracy." Sąsiada odpowiedział - "Nie ważne teraz. Jeżeli mu nie pomożesz, może umrzeć." Vickie wybrała 911 i wezwała ambulans. W momencie, w którym ratownicy wchodzili do domu, ja zacząłem mieć jakieś drgawki. Prawie połknąłem własny język. Zaczęli natychmiast nade mną pracować, ale ich odpychałem. Błagałem o pomoc, jednocześnie odpychając ratowników. W jakiś sposób przytrzymali mnie za ręce i nogi i mogli włożyć mnie do karetki. Jednak ja wciąż walczyłem z nimi na każdym kroku. Bałem się, że to było to, że to był ten tunel, w którym miałem umrzeć. Wciąż byłem przerażony, kiedy transportowali mnie na izbę przyjęć. Nosze co chwile podskakiwały na podłodze. Wezwali lekarza dyżurnego, który dosłownie usiadł na mnie, podczas gdy oni przytwierdzali mi ręce. Musieli oczyścić mój system i pozwolić sercu pompować normalnie.
Mój cały system prawie wysiadł. Moje ciało przeżyło szok. Renutrient uruchomił cały łańcuch reakcji, który wstrząsnęły moim ciałem. Zrozumiałem wtedy - "To koniec. Nigdy więcej." Kiedy się obudziłem, leżałem przywiązany do szpitalnego łóżka z włożoną tubą respiratora do mojego gardła. Pierwszą rzeczą, którą zrobili, kiedy przywieźli mnie do szpitala, było podłączenie do respiratora. Moje całe ciało jeszcze się wtedy trzęsło. Lekarz był tam razem z Vickie i powiedział do mnie - "Musi się pan teraz zrelaksować. Musi się pan uspokoić." Nie ważne, jak bardzo się starałem, nie mogłem przestać się trząść i walczyć z więzami. Jedyne co chciałem to wyciągnąć tą tubę z moich ust, ale wciąż byłem przywiązany do łóżka. Po dwóch dniach, powiedzieli mi, że zdejmą więzy i dodali - "Cokolwiek będziesz chciał zrobić, nie wyciągaj respiratora." Oczywiście, kiedy uwolnili moją drugą rękę, sięgnąłem po rurę i wyciągnąłem ją. Lekarz nie był zadowolony, ale szczęśliwie nie zrobiłem sobie krzywdy. Kiedy się w pełni ustabilizowałem zostałem odesłany do psychiatry, który pytał mnie czy nie chciałem czasem popełnić samobójstwa. Po zapewnieniu, że to był tylko wypadek, powiedziano mi, że mogę udać się do domu. Lekarz wyjaśnił, że muszę teraz odpocząć przynajmniej z dwa tygodnie.
Do domu wróciłem w niedzielne popołudnie. Tej nocy Vickie pomogła mi spakować torby, a następnego ranka odleciałem do miejsca, w którym miało odbyć się Nitro. Wiedziałem, że muszę słuchać doktora, ale musiałem także pracować. Nie mogłem ryzykować, że taka szansa może przepaść. Wyglądałem tragicznie, ale zmusiłem siebie i ogarnąłem się. Nikomu nie powiedziałem, co się stało. Oczywiście, nie byłem w stu procentach gotów, ale wyszedłem na swoją walkę.
CZAS NA ODPOCZYNEK
Russo i Ferrara mieli błędne przekonanie, że gimmicki i słabe segmenty komediowe były winne problemów WCW. Nitro stało się jeszcze większym bałaganem, niż było za ostatnich czasów Bischoffa, gdyż Russo i Ferrara próbowali podbić ratingi przez niezliczoną ilość głupich angle'i, gwałtownych zwrotów. Uważali, że fani wrestlingu najbardziej chcą oglądać gimmickowe walki. Z niewiadomo jakich powodów obaj byli totalnymi markami walk z użyciem rzeczy do ściągnięcia. Wrzucali na haki wszystko - piniaty, kastety, łomy, skórzane kurtki czy matkę Buffa Bagwella. Moja osobista taka walka, która była fiaskiem, odbywała się przeciwko Saturnowi. Revolution zamknęło w klatce dziewczyną Kidmana - Torrie Wilson, a Saturn wyzwał mnie na pojedynek, które stawką był klucz do klatki, oczywiście zawieszony. Miałem ocalić Torrie zdobywając klucz i wygrywając walkę. Jednak zakończenie było totalnym chaosem. Przed walką nałożyłem zbyt dużo oliwki na ciało, a to w połączeniu z potem na całych moich ramionach i klatce piersiowej uczyniło niemożliwym wejście po drabinie na sam szczyt. Każda moja próba kończyła się zjechanie na dół. Pomyślałem wtedy - "Do cholery. Co ja mam teraz zrobić?" Pozostali z Filthy Animals zaczęli panikować i próbować mi pomóc. Odepchnąłem Konnana i powiedziałem - "Nie martw się. Poradzę sobię." Natomiast do Kidmana powiedziałem - "Spieprzaj! Poradzę sobie!" Ostatecznie skoczyłem po klucz i dzięki Bogu nie spudłowałem. To był jeden z tych momentów "być albo nie być", kiedy robi się cokolwiek, aby walka dalej trwała.
Jednak w tym momencie odkryłem, że coś co dla każdego stawało się jasne - Russo i Ferrara nie mieli zielonego pojęcia, jak uratować WCW. Polityka prowadzona na zapleczu może i była zaskakująca, ale produkt wciąż ssał. Po raz kolejny zostałem pozbawiony złudzeń w WCW. Obawiałem się o moją karierę, która mogła zostać wrzucona do kibla razem z całą federacją. Zdecydowałem się wziąć trochę czasu wolnego, aby podleczyć kontuzje, z którymi znów się borykałem. W moim prawym ramieniu tkwiły odłamki kostne, które należało chirurgicznie usunąć. Dotarłem do punktu, w którym nie miałem już żadnego wyboru. Moje ramię nie funkcjonowało dobrze, nie mogłem go nawet wyprostować. Opuściłem więc WCW po Święcie Dziękczynienia wiedząc, że nie muszę już dłużej martwić się o Russo, Ferrarę i WCW.
Zacząłem się spotykać ze specjalistą od bólów, w nadziei, że ten poskromi moje uzależnienie od leków przeciwbólowych. Dostałem od niego methadone - syntetyczną heroinę. Pomysł był taki, że methadone pozwoli uspokoić mój system powoli zmniejszając dawkowanie do momentu, aż będę mógł wszystko odstawić. Dostałem także Resterol, który miał pomagać w zasypianiu. Nadszedł świąteczny tydzień, w którym razem z Vickie i córeczkami polecieliśmy odpocząć do rodziny w El Paso. Jak zwykle alkohol był w użyciu. Razem z Mando imprezowaliśmy najostrzej pijąc wspólnie wódkę. Waliłem jeden kieliszek po drugim, a w tym samym czasie brałem methadone. Siedzieliśmy trochę dłużej niż pozostali, którzy poszli spać. Potem zdecydowałem także, że pora pójść do łóżka. Jednak Mando nie mógł zasnąć. Chodząc po mieszkaniu usłyszał głos, jakby ktoś próbował łapać powietrze. Zajrzał do mojej sypialni i zobaczył, że ten odgłos dobiega ode mnie. Nie mogłem oddychać. Nie tylko byłem nieprzytomny, ale byłem także siny od stóp do głów z powodu braku tlenu. Mando oszalał i zaczął mną trząść, starając się mnie wybudzić. Normalna osoba robi dwanaście wdechów na minutę - ja robiłem jakieś trzy, może cztery. Mando zaczął robić oddychanie metodą usta-usta, aby przywrócić mi oddech. W tym czasie cały dom został postawiony na nogi. Moja siostra Linda zadzwoniła pod 911 i wezwała karetkę. Obudziłem się w podobnej sytuacji, jak ostatnio, kiedy ratownicy patrzyli na mnie i zadawali pytania. Nie mogli zabrać mnie do szpitala, ponieważ nie pozwoliłem im na to, będąc w tym stanie. W końcu moja mama przejęła sytuację. Zabrała wszystkich i zapytała mnie, czy chcę jechać do szpitala. Powiedziała - "Proszę. Ewis. Proszę. Zrób to dla mnie." Zgodziłem się i powiedziałem - "Zrobię to dla Ciebie." Kiedy dojechałem do szpitala, lekarz powiedział, że jestem w bardzo poważnym stanie, bardziej poważnym niż byłem ostatnio. Linda, Mando i mama stali obok mnie i mówili, abym nie przestawał oddychać. Vickie także tam była, ale stała dalej. Mówiłem im, że oddycham, ale tak naprawdę miałem z tym problem.
Lekarz zaczął mnie kuć wielką igłą. Poczułem, jak coś zimnego dostaje się do moich żył. Spojrzałem na niego i powiedziałem - "Co Ty do cholery robisz mi?". Lekarz odpowiedział - "To adrenalina. Twoja płuca się zapadają, a my musimy sprawić, żebyś oddychał." Krzyknąłem, że nie jest ze mną tak źle. Lekarz jednak zapewnił, że jest tak źle i wstrzyknął adrenalinę do końca. Dzięki Bogu, ten zastrzyk pomógł mi. Mój oddech ustabilizował się, nabrałem kolorów. Znów przetrwałem. Kiedy doszedłem do siebie, odwiedził mnie doktor Moreno - przyjaciel i osobisty lekarz rodzinny. Próbował ze mną rozmawiać i dowiedzieć się, co znów chciałem sobie zrobić. Powiedziałem mu, że jest w porządku. Następnego dnia wypisali mnie ze szpitala. Kiedy wróciłem do domu, wszyscy byli na mnie wściekli. Krzyczeli - "Jak mogłeś! To dom naszej matki!" Rozumiałem przez co przeszli. Było mi wstyd, że naraziłem całą rodzinę na coś takiego. Tak bardzo chciałem zmienić swoje życie! Czując się, jak głupek, poszedłem do pokoju i wyrzuciłem wszystkie tabletki do kibla. Oczywiście niedługo potem zacząłem się źle czuć i musieliśmy wezwać doktora, aby przepisał mi coś. Prawie wszystko wróciło do normalności. Usiadłem na kanapie z Mando, a on powiedział - "Kiedy tak siedzieliśmy rozmawialiśmy ostatniej nocy, wciąż powtarzałeś, że jesteś zmęczony - Jestem zmęczony tym całym gównem - czym jesteś zmęczony bracie?" Pomyślałem przez chwilę, ale nie potrafiłem odpowiedzieć. Nie wiedziałem.
POŻEGNANIE Z WCW
Byłem w domu i leczyłem się po operacji mojego ramienia, kiedy dostałem wiadomość, że Vince Russo zrezygnował. Zarząd nie był zadowolony ze zmian, które on wprowadził i postanowił postawić na Kevina Sullivana. Moi przyjaciele powiedzieli mi, jak źle rzeczy wyglądały na zapleczu. Wszyscy wyglądali mizernie i pałętali się bez celu po zapleczu, jak żywe trupy. Nikt już nie wkładał w to serca. Fakt, że bookerem został Kevin Sullivan nie był ani dla mnie, ani dla Deana i Chrisa korzystny. Powiedział on im, że Dean, Perry i Shane Douglas byli największą stratą pieniędzy dla federacji, a nic dla niej nie zarobili. To nas bardzo zasmuciło i zmartwiło. Najgorsze jednak były osobiste animozje pomiędzy Kevinem a Chrisem, które nie stawiały nas w pozytywnym świetle. Nie było co prawda żadnych konfliktów pomiędzy mną a Kevinem, ale Chris był moją rodziną, a wszystko co się zrobiło jemu, robiło się także mi i Deanowi. Nie twierdzę, że Kevin pokazywał nam swoje osobiste uczucia, ale wiedzieliśmy, że nie jesteśmy bezpieczni. Dodatkowo Bill Busch zdecydował, że Chris Benoit powinien zdobyć WCW World Championship. Nie wiem czy był na tyle obeznany, że dostrzegał fakt, że Chris jest najlepszym zawodnikiem w federacji czy może chciał załagodzić ten konflikt pomiędzy nimi. Sullivan przystał na to, aby na kolejnym PPV - Souled Out - dać tytuł Chrisowi, chociaż nikt nie wiedział, co on planował dla Chrisa potem.
Na PPV Christ zdobył wreszcie WCW World Heavyweight Championship, na który tak długo pracował. Jednak Sullivan zabukował końcówkę na korzyść jego przeciwnika, którym był Sid Vicious. Sid w trakcie odliczania trzymał swoją nogę na linach, co pozwalało w dowolnym momencie domagać się rewanżu o pas. Kolejna noc to była moja pierwsza od czasu przejścia operacji ramienia. Mieliśmy wtedy Nitro w Ohio i dosłownie wchodząc do areny spotkałem Chrisa i Deana, który zapytali mnie czy idę razem z nimi zwolnić się. Zapytali - "Wchodzisz w to?" Odpowiedziałem bez wahania - "Oczywiście." Chciałem już dawno odejść i pytałem o zgodę Bischoffa, jakieś dwa lata wcześniej. Teraz wiedziałem, że nie będę miał żadnych szans w starciu z Sullivanem, jako głównym bookerem. Byłem bez szans, nie mając głównego bookera po mojej stronie, co oznaczało, że rzeczy będą już tylko gorsze. Byłem jednak szczęśliwy, że wreszcie będę mógł wyrwać się z tego piekła - raz na zawsze. Postawiliśmy zarządowi ultimatum - "Nie czujemy się komfortowo w obecnej sytuacji. Nie możemy pracować w takiej sytuacji, jaką teraz stworzyliście." Busch odpowiedział - "Każdy kto nie jest szczęśliwy powinien przyjść i poprosić o zwolnienie. Chcecie je, to je otrzymacie." Razem z Deanem zostaliśmy odesłani do domu. Chris pozostał. Był przecież nowym mistrzem. Jednak pozwolił siebie tak wykorzystywać. Powiedział Buschowi, że jeżeli ja i Dean odejdą, to on także. Mogą dać tytuł każdej osobie, której tylko zachcą podczas nadchodzącej gali Nitro. Busch odpowiedział - "Nie zawracaj sobie tym głowy. Idź po prostu do domu." Chris oddał swój pas sędziemu Nickowi Patrickowi i wspólnie wyszliśmy z budynku.
W środku tygodnia wiele osób szeptało Buschowi do ucha, że żaden z nas nie powinien iść do WWE dopóki on nas oficjalnie nie wypuści. Jednakże był pewien problem. W naszych kontraktach była klauzula, która mówiła, że przez sześć miesięcy nie możemy pracować dla żadnej innej federacji. Oczywiście staraliśmy się to wyjaśnić i usunąć tą klauzulę, ale oni byli nieprzejednani. Pozwolili nam odejść, ale nie chcieli abyśmy poszli zarabiać na życie do WWE. Na szczęście mieliśmy trochę amunicji, którą zmusiliśmy WCW do pełnego zwolnienia nas. Kiedy powiedzieliśmy, że chcemy odejść, jeden z agentów WCW wkurzył się i zagroził, że zamknie nasze gęby. Oczywiście przez niego przemawiała złość, ale to pozwoliło nam udać się do Turner's Human Resources Department i powiedzieć - "Patrzcie. Jeden z Waszych pracowników groził nam, że nas zabije, jeżeli odejdziemy. Wykreślcie z naszych kontraktów tę klauzulę albo Was pozwiemy." Trzeba przyznać, że Chris, Dean, Perry i ja dostaliśmy pełne zwolnienie. Oficjalnie byliśmy wolnymi agentami.
Następnego dnia, kiedy grałem w golfa zadzwonił Dean i powiedział - "Hej, człowieku. Musimy udać się na północ na spotkanie z Vincem McMahonem." Szybko pobiegłem do domu, zmieniłem ubranie i udałem się na lotnisko. To było wspaniałe spotkanie. Vince powiedział nam, jak bardzo nas szanuje za to, że porzuciliśmy te wielkie pieniądze i postanowiliśmy walczyć wkładając w to swoje serce. Jedyne o co prosiliśmy to danie szansy, aby być sobą, aby podnieść federację wyżej. On zapewnił, że swoją szanse dostaniemy. Niech Bóg go pobłogosławi, jego słowa były prawdą. Vince dał nam tą szansę. Jak się później okazało, uciekliśmy z WCW w odpowiednim czasie. Rok później, poszła na dno, a Vince wykupił kawałek po kawałku z tego co zostało. Wierzę, że nasze odejście było pierwszym gwoździem do trumny federacji. To był początek końca. Możecie to przyznać lub nie, ale wrestlerzy tacy, jak ja, Dean czy Chris byli kręgosłupem federacji.
Cheating death...: Ostatnie dni Eddiego w WCW
Komentarze (1)
Skomentuj stronęMuszę przyznać, że bardzo ciekawy fragment. Wiedziałem wcześniej o jego problemach z alkoholem i painkillerami, ale nigdy nie przyglądałem się temu zbyt dokładnie. Cóż na pewno tamten okres nie należał do najciekawszych w jego karierze. W WCW też zbyt ciekawie nie miał, szczególnie jeśli chodzi o to co tutaj przetłumaczyłeś, a na pewno pod wodzą bookerską Kevina Sullivana. A co do Vince'a McMahona i przejścia Eddie'ego z WCW do WWF. Vince pokazał wtedy, że jest dobrym facetem (choć nie zawsze to robi), a jako że oglądając WWF jestem teraz na końcu 1999 roku, więc już niedługo będę miał okazję oglądać Guerrero w ringach McMahona. Zawsze go lubiłem, choć nie najbardziej, ale był świetnym wrestlerem, trzeba chociaż tyle przyznać. Ogólnie dobrze i szybko się czytało, dzięki za tłumaczenie.
PS: Z niecierpliwością czekam na Foleya. :)