Ile to już razy drogi czytelniku w myślach układałeś swój dream roster swojej wymarzonej federacji? Absolutna śmietanka wrestlerów, która za każdym razem udowadniałaby, że nie ma sobie równych. Najlepsi przedstawiciele wszystkich, wrestlingowych stylów walki, byli by kojarzeni z Twoim nazwiskiem a fani, którzy przychodziliby na gale nie stanowiliby "nijakiej szarej masy" tylko żywe monstrum, którego energię można poczuć nawet po wyłączeniu wizji w telewizorze podczas oglądania gali. Jedną z osób, które wprowadziła taki plan w życie był John Zandig, który w1999 roku założył Combat Zone Wrestling. Jak się okazało później, federacja ta odegrała ogromna rolę w promowaniu wrestlingowej sceny niezależnej w Stanach jak i na całym świecie. Cóż takiego się stało, że federacja, która zatrudniała tak wyśmienitych wrestlerów i przy okazji nie ograniczająca się kompletnie jeżeli chodzi o hardcore, aktualnie robi gale, które praktycznie niczym nie zaskakują?
Przez bardzo długi czas, CZW robiło najlepsze gale w Stanach. Pure wrestling mieszany z ultraviolentem stanowiły mieszanką wybuchową, która musiała porwać fanów czegoś więcej niż tylko laserów, silikonów i przeoranych na wszystkie strony "ambitnych" storyline'ów. Zandig pokazał ludziom to, czego jeszcze nie było na amerykańskim rynku, stając się tym samym ikoną sceny niezależnej. Jak się okazało później, stwórca CZW stał się również jedną z głównych przyczyn spadku jakości produktu swojej federacji. Prawdopodobnie cały problem CZW ogranicza się do kilku zagadnień:
Po pierwsze roster. Ci, którzy bacznie obserwują to, co się dzieje w federacji Zandiga, chyba bez wahania mogą powiedzieć, że źle zaczęło się dziać w tym fedzie od około półtora roku. A przeca wiadomo, że odpowiedni roster to połowa sukcesu każdej federacji niezależnej. Przykładów gdzie wrestlerzy odchodzili z CZW można mnożyć, co niestety pokazuje jak ciężkim do współpracy człowiekiem jest Zandig. Pamiętnym będzie dla mnie zdarzenie, po którym to ówczesny Junior Heavyweight Champion - Jigsaw stracił pas. Wszystko rozbiło się o to, że Jigsaw opuścił, a raczej odmówił pojawienia się na gali CZW. Problem polegał na tym, że praktycznie w tym samym czasie swoje gale robiła Chikara i IWA-MS. Wrestler wybrał dwa ostatnie fedy. Na następnej gali CZW, Jigsaw perfidnie jobbnął Scotty'emu Vortekz'owi i stracił pas. Na dodatek od tamtej pory Jigsaw nie był już bookowany na gale Combat Zone. On sam na swoim bloogu napisał, że nie obraził się na CZW i jeżeli tylko będą chcieli widzieć go u siebie, a jemu na to czas pozwoli, to zjawi się na 100%. Trudny charakter ma Zandig. Drugi przykład nieco inny, choć w rezultacie wynik podobny - ubytek w rosterze. Chris Hero vs. Eddie Kingston stypulacja ‘Loser leaves CZW'. Krótko i zwięźle. Chris Hero przegrywa walkę - konsekwencja wiadoma (sic!), a na przełomie kilku tygodni Kingston odchodzi z CZW do konkurencyjnej federacji PWU. Kolejny wałek. Konflikt Zandiga z fanami, (których wyzywał i na dodatek zabrał się za edycje forumowych postów, które nie były mu przychylne) również miał swoje konsekwencje. Dla załagodzenia sytuacji obiecał fanom sprowadzenie do CZW B-Boy'a oraz Super Dragona. Sprawa oczywiście przycichła wraz z biegiem czasu. Dragon w jednym z wywiadów zapytany, co najmilej wspomina z CZW odpowiedział, że… ciastka. A w następnej odpowiedzi użył sformułowania ‘Cookies Zone Wrestling'. Poczucia humoru nie można mu odmówić, ale zastanawia fakt, że temat ten ograniczył do zachwalania ciastek.
Czasy, w których CZW powalało fanów samą kartą, nie wspominając o właściwym show, minęły już definitywnie. Patrząc na to, kto obijał się w CZW np. w latach 2000 - 2003, to braki w rosterze wydają się być kolosalne. Doskonałym porównaniem jest karta na ostatnie Cage of Death. Otóż każda z tych walk (pomijając main event) na papierze spokojnie mogłaby służyć za opener jakiejkolwiek gali sprzed kilku lat. Strach pomyśleć, co by było gdyby na CoD 9 nie pojawił się Lobo, Wifebeater, Nate Hatred i Nick Gage. Bida z nędzą i czarna rozpacz. Wymienieni wrestlerzy to w tej chwili zaiste koło ratunkowe dla Zandiga. Nie wiadomo jak długo pociągną jeszcze, w końcu każdy z nich powrócił po długiej przerwie i kontuzjach, a w przeszłości nie oszczędzali się w ogóle. Czy boss CZW w międzyczasie szykuje zastępców dla kultowych hardcorowców? Patrząc na karty choćby sprzed kilku miesięcy nic takiego nie zauważam. Oczywiście jest kilku młodych obiecujących wrestlerów, którzy zawsze znajdą czas i chęci dla CZW, ale niestety jest ich zbyt mało, aby gala na papierze znowu robiła solidne wrażenie na fanach.
Inną sprawą jest fakt, że dany zawodnik po prostu przestaje pojawiać się w CZW (w innych indy fedach również ma to miejsce, choć nie na taką skalę jak właśnie w Combat Zone). Powody bardzo często nie są ujawnianie, więc można tu tylko gdybać. Ale patrząc na dosyć stabilne rostery takich federacji jak ROH, PWG czy nawet IWA-MS i East Coast, i na to, że wrestlerzy mają swobodę, co do występowania na scenie indys, to przynajmniej jeden wniosek nasuwa się sam: Kiepska atmosfera w szatni połączona z trudną współpracą - to obecnie oferuje CZW wrestlerom. Przez co sprawa rosteru "rozwiązuje" się sama.
Gdy wejdzie się na oficjalną stronę CZW i rzuci okiem na obecny roster, to wydaje się, że większy problem leży gdzieś indziej. Przecież nie jest aż tak źle. Są starzy wyjadacze, młody narybek… nadal jest potencjał.
Problemem dużo większym jest booking, który obecnie w CZW jest kompletnie wypalony i prowadzony bez żadnego pomysłu. Czasami mam wrażenie, że zdobywa pas ten wrestler, któremu udało się spotkać z Zandigiem na piwie. Nie przypominam sobie gali, z której wszystkie wyniki byłyby "sensowne". Zawsze Combat Zone wpadnie na jakiś rozśmieszający mnie pomysł, który i tak na następnej gali zostanie porzucony, co wcale nie oznacza, że będzie lepiej. Solidnie wypromowanych młodych wrestlerów można policzyć na palcach jednej ręki… stolarza ;). Od kilkunastu miesięcy w tym temacie zrobiono bardzo mało, co wprowadza jeszcze większy chaos i przypadkowość w "rozdawaniu wygranych". Wystarczy spojrzeć na ilość pasów w CZW. Gwoli przypomnienia: World Heavyweight Champion, Iron Man Champion, Junior Heavyweight Champion, Tag Team Champion oraz Ultraviolent Underground Champion. Jakby nie patrzeć, do obsadzenia jest aż sześć miejsc. Które z nich zostało z pomysłem poprowadzone? Który z mistrzów został odpowiednio wypromowany? Nie wliczając tutaj wrestlerów, którzy na come back dostali pas (Nick Gage, Brain Damage)? Raczej trudno sobie coś przypomnieć. Jedynym tworem, który przypominał cos na wzór solidnego feudu były pojedynki o UVU Title pomiędzy Drake Youngerem a Brain Damagem. Ich konflikt mogliśmy oglądać już od drugiej połowy 2006 roku. Wszystko byłoby ok, gdyby nie bezsensowne rozwiązanie, dzięki któremu owy pas stał się wakującym. Następnie zorganizowano galę Tournament of Death: Fast Forward, którą to wygrywa Brain Damage. Gdzie tu logika? Jeżeli chodziłoby o wypromowanie jakiegoś pretendenta do tego pasa, to Damage powinien w tej sytuacji pójść w ślady Drake'a, który przegrał z powracającym do CZW JC Bailey'em. Wygrana Damage'a tak naprawdę nie wniosła nic nowego. Na galę New Years Resolutions, która odbędzie się12 stycznia szykowana jest walka pomiędzy Jockerem (Iron Man Champion) a Brain Damagem (UVU Champion) w stypulacji Title vs Title. O ile ten drugi byłby raczej solidnym Iron Man Champem (w końcu ten pas zdobywał także Mondo, więc korona z głowy by mu nie spadła), to myśl o tym, że Jocker dostałby UVU Title przyprawia mnie o dreszcze. Oby CZW po raz kolejny nie wymyśliło czegoś bardzo głupiego.
Chyba najbardziej dramatyczna sytuacja jest w przypadku Tag Team Title. Oprócz BLK OUT pretendentami to tego pasa są kompletnie nie wypromowani i "bez płciowi" wrestlerzy tacy jak: Drew Gulak, Andy Sumner, Niles Young czy Derek Frazier. Do tej grupy należy zaliczyć również obecnych mistrzów czyli Dannego Demanto i Jon'a Dahmer'a. Bardzo mocno stłamszone towarzystwo, w którym nie znajdziemy żadnej indywidualności tak bardzo potrzebnej do nadania charakteru i większego sensu w potyczkach o pas Tag Team. Obecnie walki o ten pas praktycznie w ogóle nie wywołują żadnych emocji. Jest to coś w rodzaju "zapchajdziury" na karcie. Z punktu widzenia czysto wrestlingowego walki te są dosyć solidne, ale niestety nic poza tym.
Promykiem nadziei może okazać się feud pomiędzy Lufisto a Mickie Knuckles. Jak wiemy Mickie jest pupilkiem Iana Rottena. Obecnie IWA-MS ma przerwę aż do marca, więc panna trafiła do federacji Znadiga. Na szczęście/nieszczęście do CZW wróciła Lufisto. I teraz pytanie kluczowe. Czy przez ten okres będziemy oglądali perfidnie jobbującą Mickie? Mickie końcu jest z "konkurencji", a Lufisto przydałby się push. Można by coś porządnego z tego skręcić, tylko czy wypaleni bookerzy CZW widzą w tym jakiś potencjał?
Pytań i nadziei jest sporo, właściwie z każdą galą CZW jest ich coraz więcej. Oby ostatnio przeprowadzony plebiscyt podsumowujący rok 2007, zasugerował Zandigowi to, czego oczekują fani. Oby karty na gale, znowu jak kiedyś zawierały same main eventy, a całość opierała się na stałym konkretnym rosterze, który nie byłby skazywany na chaotyczny booking. Czego sobie i Wam życzę.
Coraz słabszy produkt CZW
Komentarze (5)
Skomentuj stronęŚwietny artykuł Majonez. W sumie zgadzam się z tobą w 100%. Poprzez niezdrową atmosfęrę na zapleczu i wybryki Zandiga CZW straciło czołową pozycję wśród fedów indy. Kiedyś to byla promocja, która potrafiła wspólpracować z innymi i korzstać na tym. To właśnie CZW stworzylo tak ważne wydarzenia jka turnieje Best of the best i Tournament of Death oraz Cage of death. Kiedyś była tam chęć organizowania gal nawet na podworkach. Za to wszystko Zandig byl wychwalany przez fanów i to chyba uderzyło mu do glowy. Chyba nie zauwazyl, że IWA MS odbiło się od dna, ROH mimo organizwoania gal w innych miastach zagląda także do Philadelphi, a tuż pod nosem wyrósł mu rywal w postaci PWU, który nie dość że odebral mu komentatorów, to jeszcze kluczowych zawodników, jak np. Pain i Messiah. Problem w tym, że Zandig nie przeanalizowal dokladnie otaczającej go rzeczywistości i nadal mysli że ma patent na nieomylność. Jak odbiło się to na federacji widać to wyraźnie, zwlaszcza w kiepskim bookingu i marnym prowadzeniu pasów (zwłaszcza przykład UUV championship i kwestia wakatu). Tu potrzebna jest praca od podstaw, wymyślenie jakiś kilku dobrych angli, wypromowanie nowych gwiazd, a nie sprowadzanie zawodników, ktorzy są co prawda ikonami federacji, jednak ich forma pozostawia wiele do życzenia.
Dobry tekst i prawie sie z nim zgadzam :wink:
Cytat:
Zdziwiles sie? Akurat w tym ja nie. Jigsaw mial pas w CZW, a nie w Chikara czy IWA MS. Po drugie co jak co ale wiekszy prestiz to CZW niz te dwie federacje.
Jigsaw wiadomo jest mocno zwiazany z Chikara, trudno tak wybral, akurat w tym popieram Zandinga.
Cytat:
No wlasnie main-event tez nie zachwycil. po co bylo wrzucac paru beztalenci(kazdy wie o kogo cho) mogli by zrobic dopelnienie swietnego feudy czyli poprostu Damage vs Younger.
Feudy dobre to tez brakuje CZW i obnizylo poziom, jeden dobry i ciekawy feud w roku to zamalo do tego zjebany.
Brak Wspolpracy z innymi federacjami kolejna przyczyna upadku.
No i najwazniejsze, pokazuje ze UV obecnie kuleje i to ogolnie bo w takim IWA MS tez jest chujowo. Jest paru wciaz zapalencow, ale to nie to jak chodzby bylo 2lata temu.
Pokazalo tez ze w innych stylach CZW nie bylo nigdy zbyt wyjebiste, od paru lat ogladamy do dupy turniej BOTB w porownaniu np; z turniejami innych feudow Indys.
Zgadzam sie ze coraz wiecej zawodnikow zandig odpycha od siebie, jednak w tej kwesti juz sie troche uspokoil (ponownie przyjecie Baileya czy Necro).
Booking do dupy, ale juz jednak poprawilo sie co do dawania pasow(ciekawe jak na dlugo), tag-team dywizja jest najslabsza od wielu lat.
LuFisto dobrze ze powrocila, feud z Knugles uwazam za bezsensowny, bo tak naprawde nie ma bardziej hardcorowej babki w wrestlingu od LuFisto.
Cytat:
PWU to ma byc konkurencja? Ja na poczatku tez na to patrzylem, dopoki nie obejrzalem paru gal, i jest to slaba federacja, paru zawodnikow, komentatrzy to nie wszystko, slaby poziom i nuda, zdziwi mnie jesli wymiota CZW , no chyba ze CZW totalnie upadnie.
Co do ROH, PWG itp; to pokazalo ze CZW w innych stylach nie bylo takie mocne i tyle. Mimo slabszych lat jakie nadeszly w HC/UV w USA na dzien dzisiejsi i tak sa najlepsi.
Cytat: Streetovs
Cytat:
Zdziwiles sie? Akurat w tym ja nie. Jigsaw mial pas w CZW, a nie w Chikara czy IWA MS. Po drugie co jak co ale wiekszy prestiz to CZW niz te dwie federacje.
Jigsaw wiadomo jest mocno zwiazany z Chikara, trudno tak wybral, akurat w tym popieram Zandinga.
Ale czy to powód aby nie brać go już w ogóle pod uwagę? Zandig nadal jest bardzo czuły na swoim punkcie i to raczej mu przeszkadza, o czym wspomniał Vaclav.
Feud między Lufisto a Knuckles uwazasz za bezsensowny, bo Lufisto to najbardziej hadrcorowa laska? Nie mówię, ze tak nie jest, ale w czym to przeszkadza? Dobra stypulacja, booking i spokojnie można pooglądać.
Nie wiem czy dobrze zrozumiełem, ale uważasz, że CZW jest najlepszym indy fedem? W CZW pure wrestling i UV spadł poniżej oczekiwań i pod względem wrestlingu ROH i PWG prześcignęła federację Zandiga o jakieś dwie długości. Jedynym plusem CZW jest ultraviolent, którego nie ma w ROH i PWG. Oczywiście IMO ;)
Cytat:
Tak uwazam, widzialem walke miedzy nimi i Knuckles odstawala. Na raz wystarczy po co feud caly.
Cytat:
Naisalem przeciez ze w swoim stylu sa najlepsi. W USA oczywiscie, bo patrzac obecnie na BJW to CZW przescigneli w HC/UV.
Wyraznie napisalem ze CZW w stosunku do ROH czy PWG spadlo poniewaz mimo iz kiedys w wielu stylach bylo dobre to nie oszukujmy sie przyciagalo i glownie w UV/HC i w tym stylu prezentowalo najwyzszy poziom. A pozniej brak zawodnikow , itp spowodowal ze obecnie tylko w UV/HC cos jeszcze moga dzialac. pokazuje tez ze jezeli cho o federacje UV/HC jest bardzo zle na rynku jak CZW ktory ma kryzys poziomu wciaz mimo tego jest najwazniejszy.
I taka mala UWAGA kiedys wiele osob sie burzylo jak ktos napisal a CZW to HardCore. I bylo odpowiedzi ze to nie tylko Hard Core ze swietny pure, high fly, ale prawda jest taka ze to glownie byla od poczatku federacja HC/UV i to tylko przyciagalo, pokazalo ze po paru latach inne style w tej federacji zeszly na totalnie niski poziom, bo tak naprawde od poczatku byly w cieniu.
Teraz nawet UV kuleje wiec Jesli nie utrzymaja HC/UV a nawet jezeli tego nie rozwina poziomu i nie zwieksza rosteru "wariatow" to zgina, bo CZW byla i jest federacja HardCore Ultra Violent!!
Aha jeszcze w kwestii Jigsawa, zachowal sie wtedy nie Zanding ale Jigsaw glupio i tyle. Wsrod debilnych zachowan Zandinga wymienil bym akcje w stosunku do BJW czy do fanow, oraz reszte obrazania sie na zawodnikow. Ale w tym przypadku popieram Zandinga.
Street, ja tylko chciałem zaznaczyć że pomimo pojawiena się nowej federacji po sasiedzku która zyskała tylko na zamiezaniu w CZW i odebrala kilku znaczących zawodników, Zandig nie wyciągnął z tego zadnych wniosków.
Co do tezy CZW=UV/ardcore, to się zgadzam. To właśnie deatmatche wszelakiego rodzaju pzyciągały uwagę fanow. Należy przyznać Zandigowi, ze sprytnie kontynuowal idee UV w czasie zagrozenia z strony State Athletic Commision powolując do życia UUV. Tylko że teraz wszystko niszczy słabym bookingiem (wspomniany juz kilka razy wakat UVU) i robi coś niewyobrażalnego - urządza drugi raz w roku TOD (co z tego, że fast forward?), wydarzenie które było właśnie przez to wyjątkowe, że fani czekali cały rok na to, by obejrzeć najlepszych(do niedawna) zawodników UV. A właśnie, ostatni UV też jakoś nie zachwyczal...