WWF TV pomiedzy Invasion, a Summer Slamem bylo naprawde ciekawe. Glównym feudem byly starcia pomiedzy Austinem i Anglem, które doprowadzily do ich walki na PPV. Jednak najwazniejszym momentem tych gal, bylo rozpoczecie przez Austina ciaglego uzywania zwrotu "What". Wtedy nie sadzilem, ze catchphrase ten zyska az taka popularnosc, a obecnie podczas gal WWF slychac nawet glosne chanty "What, What, What". Takze wtedy mocno pial sie do góry Rob Van Dam i chanty "RVD RVD" byly na gali coraz glosniejsze, co zauwazyli oficjele WWF. Dlugi czas nie wiadomo bylo z kim RVD bedzie walczyl na PPV, az bookerzy WWF zdecydowali, ze na Summer Slam dojdzie do rewanzu za WWF Invasion - Jeff Hardy vs Rob Van Dam, tym razem w Ladder Matchu. Innym ciekawym feudem byly pojedynki Chrisa Jericho vs Rhyno. Obydwaj na ringu prezentowali sie bardzo dobrze, a dzieki temu, iz Stephanie McMahon zaczela managerowac Rhyno, Chris Jericho mial okazje ponabijac sie z wlascicielki ECW. Jericho (razem z The Rockiem) przeszedl sam siebie, gdy zaczal nabijac sie z powiekszonego biustu Stephanie (Raw 13.08.2001) i ten speech nalezy chyba do najlepszych w calym 2001 roku. Dodajac fakt, ze na tym samym Raw Austin zaczal uzywac "What" i mial kapitalne przemówienie do czlonków Alliance, w którym bezlitosnie zjechal Tazza, Ravena i Humorousa, trzeba przyznac, ze pod wzgledem Sports Entertainment bylo to bardzo udane Raw. Zreszta takze walki podczas tej gali wypadly bardzo dobrze.
Nie mozna zapomniec o powrocie Rocka do WWF, byc moze powinienem nawet od tego zaczac. Na Raw is War w Philadelphii Rock powrócil do WWF, jednoczesnie dajac do zrozumienia (Rock Bottom) Vince'owi McMahonowi, ze nie czyni tego dla niego, tylko dla swoich fanów. Gdy wszyscy spodziewali sie, ze Rock od razu bedzie mial feud z Austinem, WWF zdecydowalo sie zrobic feud Rock vs Booker T. I nie byl to najlepszy pomysl. Rock, który akurat wtedy wydawal sie na powrót "swiezy" (mial nawet nowe catchphrase'y) zaslugiwal chyba na cos lepszego niz Booker T. Pisze to z zalem, gdyz lubie Bookera, ale WWF bardzo zle go prowadzi. Nie wiem dlaczego do dzisiaj Booker T nie ma zadnego przyzwoitego finishera, a promowanie Spineroonie i tego, ze Booker T piec razy posiadal WCW World Title, nawet dla fanów Bookermana wydawalo sie mocno naciagane. Wszystko to spowodowalo, ze feud ten nie byl zbyt ciekawy. Ale nie byl najgorszy, gdyz z tych wazniejszych feudów, palme "pierszenstwa" na tej niechlubnej liscie dzierzyl feud Kane/Undertaker vs Kanyon/DDP. Niestety WWF caly czas nie potrafil wybrnac z tego glupiego i niepotrzebnego "stalkera", co niestety spowodowalo, ze trzeci kolejny miesiac Undertaker usilowal uszkodzic DDP ( zwykle z marnym skutkiem). Nalezy tez wspomniec o Shawnie Stasiaku, który konsekwentnie robil z siebie idiote i osiagal na tym polu calkiem niezle sukcesy.
Tak oto doszedlem do Summer Slamu. Gala byla przecietna, sporo slabsza niz oczekiwano. Bardzo dobra walke zrobili Angle z Austinem, podobal mi sie tez DQ finish, po tym gdy Austin znokautowal czterech sedziów. Inna dobra walka byl Ladder Match RVD vs Jeff Hardy, chociaz walka ta byla jednak gorsza od ich pojedynku na Invasion. Ogladajac ten pojedynek, mialem wrazenie, ze obydwaj wrestlerzy postawili sobie za ambitne cele, co spowodowalo sporo nieudanych spotów, które byly naprawde bardzo trudne do wykonania. Wiele osób zdziwilo sie wynikiem tej walki, gdyz dominowalo przekonanie, ze Jeff Hardy raczej nie przegra z RVD na dwóch PPV pod rzad. A jednak przegral !!! Walki Lance Storm vs Edge i Chris Jericho vs Rhyno byly niezle, w kazdym razie wystarczajaco dobre jak na PPV. Rock w main evencie pokonal Bookera T, ale byla to zdecydowanie za slaba walka na main event. Inne walki albo sprawily zawód, albo byly kiepskie zgodnie z oczekiwaniami. Cage Match - Taker/Kane vs Kanyon/DDP byl nudny zgodnie z oczekiwaniami, chociaz nalezy docenic fakt, ze DDP naprawde sporo w tej walce przyjal. Niestety wiekszosc uwagi skupiono w niej wlasnie na Takerze i DDP, a dla widowiska byloby lepiej gdyby najwazniejsi byli Kane i Kanyon. X-Pac oczywiscie pokonal Tajiriego, ale nawet wiedzac, ze w tej walce bierze udzial X-Pac, oczekiwalem po niej troche wiecej. A walka Dudley Boyz & Test vs APA & Spike Dudley to pasowalaby raczej do Raw lub Smackdown. Nawet nie chodzi tu o jej poziom, raczej o fakt kompletnego jej nieprzygotowania i nie rozwiniecia storyline'a. Jednak w przypadku Dudleyów bedzie to problem takze w kolejnych miesiacach.
WWF TV pomiedzy Summer Slamem a Unforgiven bylo chyba troche gorsze niz miesiac wczesniej. Glównym problemem bylo to, ze dwa glówne feudy sie powtarzaly, gdyz na Unforgiven obejrzelismy kolejna walke Austin vs Angle, a Bookerowi T do pomocy w starciu z Rockiem dodano Shane'a McMahona. Jednak na galach Raw/Smackdown mozna bylo znalezc cos ciekawego. Na pierwszym Raw po Summer Slamie, Kurt Angle zaatakowal Austina i reszte The Alliance stojacych na ringu, za pomoca szlaucha, przy pomocy którego oblewal ring hektolitrami mleka. Oczywiscie nie musze dodawac, ze pod ring Angle podjechal furgonetka do rozwozenia mleka, bo to wydaje sie oczywiste. Bardzo spodobal mi sie komentarz Rossa, który powiedzial: "Milkomania is running wild". Nie ma co ukrywac, ze wszyscy (fani) byli wdzieczni Angle'owi za to co zrobil, gdyz przerwalo to popisy wokalne Stefki McMahon i innych czlonków Alliance. Potem WWF dosyc dobrze przeprowadzilo angle w którym Austin nasylal na Angle'a rozmaitych wrestlerów, liczac na to, ze którys z nich tak kontuzjuje Angle'a by nie byl on zdolny do walki na Unforgiven. Oczywiscie ten plan sie nie udal. Jedynym slabym momentem tego feudu, byla sytuacja gdy Austin zabral medale Angle'owi i wyrzucil je do rzeki. Podobny angle byl juz przeprowadzony kilka razy (Austin wyrzucajacy IC Title nalezacy do Rocka do rzeki, czy Benoit chowajacy medale Angle'a w gaciach) i angle ten nie wypadl zbyt dobrze. Wypadlby gorzej, gdyby nie niesamowite mic skillsy Austina. Moment, w którym czlonkowie The Alliance zrzucili sie na nowego pickupa dla Steve'a i Steve z radosci wszedl na niego, rozlozyl rece i wrzasnal "I am king of the world" byl naprawde znakomity. Bookerów WWF nalezy pochwalic takze za to, ze umiejetnie rozpoczeli feud Austina z RVD, co przydalo sie bardzo przed nastepnym PPV.
Feud Rocka z Bookerem T tradycyjnie byl przeprowadzony duzo gorzej i naprawde ciezko jest wskazac jakies jasniejsze jego elementy. Takim jasniejszym momentem gal sprzed Unforgiven bylo na pewno pojawienie sie Hurricane'a Helmsa. Shane Helms znakomicie wcielil sie w gimmick superbohatera, a najsmieszniej bylo, gdy próbowal wykonac Powerbomb lub Chokeslam na Big Show, co wygladalo naprawde komicznie. Innym dobrym anglem bylo zmienienie Christiana w heela i wiazacy sie z tym rozpad teamu Edge & Christian. Christian jako heel naprawde jest niezly, a do tego ma rewelacyjny entrance theme z jeszcze bardziej rewelacyjnym tekstem.
Niestety inne angle nie byly przeprowadzone tak dobrze. Do konca nie wiadomo dlaczego RVD mial feud z Chrisem Jericho, pewnie bookerzy WWF mysleli, ze wystarczy do RVD dolaczyc Stephanie McMahon, gdyz wrestler przez nia managerowany od razu wpada w konflikt z Jericho. Moze to i prawda, ale gdy kolejny raz widzi sie feud stworzony wedlug takiej zasady, to chcialoby sie poprosic o troche wiecej kreatywnosci. Tradycyjnie WWF nie wiedzial co zrobic z Dudleyami i na PPV doszlo do 4 Corners Matchu o WWF Tag Team Titles. Doszlo takze do zakonczenia idiotycznego (ale momentami calkiem smiesznego) angle'a, gdzie Saturn zakochal sie w mopie. Na jednej z gal przed PPV, Raven wsadzil mopa pod wyzymaczke i to doprowadzilo do walki Ravena z Saturnem na PPV. Jednak najwiekszym rozczarowaniem bylo pojawienie sie w WWF Kronic i ich feud z Kanem i Undertakerem. To wlasnie Undertaker namówil szefów WWF do podpisania umowy z Kronic (Bryan Adams jest bliskim kumplem Takera) i to on odpowiada za niepowodzenie tego angle'a. Do PPV jeszcze wszystko w tym feudzie wygladalo nie najgorzej, ale na PPV bylo juz naprawde tragicznie.
I teraz kilka slów o PPV. Zgodnie z oczekiwaniami Kurt Angle pokonal Steve'a Austina i zdobyl WWF World Title. Walka jednak nie byla tak dobra jak na Summer Slamie, a wynik walki po tym co stalo sie 11 wrzesnia byl dosyc latwy do przewidzenia. Tak czy owak, publicznosc (i rodzina Kurta) zgromadzona w jego rodzinnym Pittburghu, miala okazje podziwiac zwyciestwo swojego "krajana". Z kolei walka Rocka z Shanem McMahonem i Bookerem T, byla duzo bardziej emocjonujaca niz pojedynek na poprzednim PPV. Nie wiem czy byla lepsza, wiem, ze byla bardziej emocjonujaca. RVD i Chris Jericho zrobili calkiem niezly Ladder Match, co dziwniejsze trudne spoty z udzialem drabiny wychodzily im bardzo dobrze, a za to Y2J i RVD mieli duze problemy na poczatku walki z odpowiednim "timingiem", przez co kilka akcji bylo kompletnie nieudanych. Publicznosc bardzo zywo reagowala podczas tej walki i chanty "RVD RVD" przeplataly sie z "Y2J Y2J". Jednak wydaje sie, ze juz wtedy wieksza popularnoscia wsród widzów cieszyl sie Rob Van Dam. Natomiast w walce w której publicznosc prawie w ogóle sie nie odezwala (co swiadczy o zainteresowaniu anglem z mopem), Saturn pokonal Ravena przez pinfall. Walka byla naprawde niezla, ale milczenie publicznosci odbiera sporo przyjemnosci w odbiorze walki. Rhyno po krótkiej i ciekawej walce pokonal Tajiriego, byl to takze wynik dosc latwy do przewidzenia. W walce o IC Title Christian pokonal Edge'a, ale ta walka to byl dopiero poczatek ich feudu, który apogeum osiagnal miesiac pózniej. W walce o WWF Tag Team Titles, Dudley Boyz pokonali trzy inne teamy i obronili dzieki temu pas. Gdyby nie fajne miny i pozy Hurricane'a Helmsa, walka bylaby kompletnie szara. Jednak najbardziej tragicznym momentem tego PPV byla walka Kane & Undertaker vs Kronic. Pamietacie tak krytykowana walke Bagwell vs Booker T na WWF Raw is War na poczatku lipca?. Ta walka tag teamów byla o wiele gorsza i dziwie sie, ze udalo mi sie ja do konca obejrzec. Nie dziwie sie, ze WWF chcialo wyslac Kronic do Ohio, dziwie sie, ze nie wyslali razem z nimi Undertakera. Ogólnie to PPV bylo gorsze od Summer Slamu, ale pamietajmy, ze od Unforgiven wymaga sie jednak sporo mniej, niz od gali z takimi tradycjami jak Summer Slam.
Po Unforgiven feudy zostaly troche odswiezone, a najlepszym pomyslem bylo zrobienie feudu o WCW World Title pomiedzy Rockiem i Chrisem Jericho. Obydwaj robili fantastyczne speeche i ich feud zaczal budzic coraz wieksze zainteresowania. Na WWF "No Mercy" obydwaj nie zawiedli. Walka ich byla bardzo dobra, a do pelni szczescia zabraklo czystego zwyciestwa Chrisa Jericho. Po sposobie bookingu widac bylo, ze bookerzy wiedzieli, ze Rock powinien te walke przegrac, ale jednoczesnie bali sie, dac "clean" zwyciestwo Chrisowi Jericho. Pod koniec walki Y2J wykonywal Walls of Jericho na Rocku. Rock dzielnie walczyl i w pewnym momencie zblizyl sie do lin. Jericho jednak odsunal go z powrotem na ring i moim zdaniem w tym momencie walka powinna sie skonczyc, skonczyc sie oczywiscie poddaniem sie Rocka. Nic z tego. Z niewiadomych przyczyn przy ringu pojawila sie Stephanie McMahon, w towarzystwie krzesla. Wrzucila to krzeslo na ring i zaczela skandowac "Rocky Rocky". Rock gdy wreszcie oswobodzil sie z chwytu zalozonego przez Jericho, wrzucil Stephanie na ring i wykonal na niej Rock Bottom. Dzieki temu Jericho mógl zaatakowac Rocka i uzyskac pinfall, który publicznosc przyjela glosnym wybuchem radosci. W main evencie gali Steve Austin, bronil WWF World Title'a przeciwko Kurtowi Angle'owi i RVD. Na jednym z Rawów, Austin pokonal Angle'a (przy pomocy Williama Regala, który przeszedl do Alliance) i odyskal "swój" pas. Jest to kolejny dowód swiadczacy o tym, ze WWF nie zamierzal zabierac pasa Austinowi i Vince zdecydowal sie to zrobic tylko i wylacznie pod wplywem wydarzen z 11 wrzesnia. WWF sprytnie dodal do mixu Angle'owo - Austinowego Roba Van Dama, gdyz gdyby trzecie z rzedu PPV walczyli ze soba Angle i Austin byloby to chyba niezle przegiecie. Rob Van Dam mial zdecydowanie duzo wiecej fanów na widowni niz Kurt Angle (Austina nie licza, bo on byl heelem), ale nie wystarczylo to jednak do zdobycia pasa mistrzowskiego. Byl to juz okres, w którym RVD czesto wywolywal krwawienia u innych wrestlerów, szczególnie po wykonaniu Van Dominatora. O nieuwadze RVD robilo sie glosno i WWF nie mógl dac pasa wrestlerowi, który nie mial u innych wrestlerów najlepszej "prasy". Jednak sadze, ze nawet gdyby nie doszlo do tych wszystkich zdarzen z udzialem RVD, to i tak pas utrzymalby Austin. Rob Van Dam zdaniem WWF nie byl jeszcze gotowy do zdobycia World Title'a, pozostaje nam tylko czekac, az Vince McMahon uzna, ze "Mr PPV" jest juz gotowy do zdobycia World Title'a. Mam nadzieje, ze nastapi to wczesniej niz pózniej. Inna wazna walka na Unforgiven byl pojedynek Undertakera z Bookerem T. Walka ta, nie waham sie uzyc tego okreslenia, byla horrendalnie straszna (ale lepsza - konkretnie mniej beznadziejna - od pojedynku z udzialem Undertakera z poprzedniego PPV). Wszystko dzialo sie bardzo wolno, bez tempa, a ciosy wrestlerów o "pól metra" omijaly glowe przeciwnika. Jezeli ktos po raz pierwszy ogladalby wrestling, to ta walka zniechecilaby go do tego "sportu" na wiele lat. Z dziennikarskiego obowiazku dodam, ze Undertaker ta walke oczywiscie wygral (3 PPV z rzedu gdzie Booker T jobbuje). Niespodziewanie bardzo dobra (przynajmniej moim zdaniem) walke stoczyli Kane i Test. Wolalbym co prawda, zeby to Kane byl jej zwyciezca, ale na poziom tego pojedynku nie moglem narzekac. Podobnie jak na Ladder Match Christiana i Edge'a. Kolejne PPV - kolejny Ladder Match. A pamietam, ze sam pisalem po Summer Slamie, ze WWF zastanawia sie czy nie zrezygnowac z Ladder Matchów, z powodu zbyt duzego ryzyka kontuzji. Teraz nie wiem czy to byla po prostu kaczka dziennikarska czy moze WWF chcial zrobic angle z tym zwiazany, lecz po pewnym czasie z niego zrezygnowal. Najwazniejsze jest to, ze Ladder Match Edge'a i Christiana byl naprawde przyzwoity. Nie byl to najlepszy Ladder Match w historii, ale obydwaj wrestlerzy dali z siebie bardzo wiele i walka naprawde mogla sie podobac, a najlepszym momentem bylo Concharito na Christianie lezacym krzesle, które lezalo na dwóch stojacych i polaczonych ze soba drabinach. Pisalem juz wczesniej o tym, ze WWF nie ma pomyslu jak stworzyc wiarygodnych przeciwników dla Dudleyów. Tym razem Big Show do pomocy dostal Tajiriego i oczywiscie kolejny raz próba zdobycia WWF Tag Team Titles zakonczyla sie niepowodzeniem. "No Mercy" rozpoczelo sie walka Hardy Boyz vs Hurricane & Lance Storm. Feud ten dostawal sporo czasu antenowego na Raw/Smackdown i wrestlerzy nie zawiedli. Nie pokazali zadnych specjalnych fajerwerków, ale walka stala na dobrym poziomie. I na koniec zostawilem sobie walke stojaca na gorszym poziomie niz walka Takera. Byl to "Lingerie Match" pomiedzy Torrie Wilson, a Stacy Keibler. Ale tu oczywiscie na poziom walki nie bede narzekal, dla wiekszosci fanów wystarczyloby gdyby obydwie przez kilka minut przechadzaly sie po ringu. Zreszta ich walka niewiele sie od tego róznila. Podsumowujac, WWF "No Mercy" bylo gala chyba lepsza od Summer Slamu i na pewno lepsza od "Unforgiven".
Po "No Mercy" WWF widzac i slyszac niekorzystne opinie fanów federacji o oferowanym przez siebie produkcie, zdecydowalo sie zakonczyc "Invasion" angle. Wszystko mialo sie rozstrzygnac podczas decydujacej walki na Survivor Series i temu tez wydarzeniu podporzadkowano wiekszosc Raw/Smackdown. Niewatpliwie najwazniejszym momentem tych gal byl turn Kurta Angle'a i jego przylaczenie sie do Alliance. Nie ma co ukrywac, ze po 3-miesiecznej serii walk ze Stevem Austinem. trudno bylo wymyslec dobry powód takiego turnu i tu WWF zrobilo slusznie, robiac z Angle'a "agenta" majacego na PPV od srodka rozwalic Alliance. Nie wiem czy wiecie, ale po tym gdy Angle przylaczyl sie do The Alliance, na jego szyi znowu zawisly medale, które kiedys Austin wyrzucil do rzeki. Jak to wytlumaczono - Austin tak sie ucieszyl z turnu Angle'a, ze wybral sie do Toronto i wydobyl medale z rzeki. WWF nie wspomnial o fakcie, ze od tamtego zdarzenia minelo juz kilka miesiecy i federacja chyba nie zdawala sobie sprawy, ze takie tlumaczenie nie brzmi zbyt realistycznie. Ale przynajmniej WWF próbuje w sensowny sposób wyjasnic wszystkie angle'e, w przeciwienstwie do WCW, które oprócz miliona innych wad, znane bylo z faktu przerywania angle'i i nie podawania potem powodów takiej decyzji. Innym waznym momentem, bylo oswiadczenie Vince'a McMahona, ze Steve Austin podczas Survivor Series powróci do WWF. Trzeba przyznac, ze byl to calkiem sprytny ruch Vince'a, gdyz sprawdzil jak publicznosc zareagowalaby, gdyby Austin zostal znowu facem. A reakcja byla bardzo pozytywna, co pewnie mialo spory wplyw na pózniejsze decyzje WWF. Bookerzy postanowili, ze w obydwu teamach powinny byc jakies problemy. I tak w teamie WWF caly czas nie mogli sie ze soba dogadac The Rock i Chris Jericho, którzy dopiero pod wplywem Undertakera (a raczej naciskiem Undertakera, który razem z Kanem zagrozil obydwu konsekwencjami w przypadku nie spelnienia prosby) zdecydowali sie, zawiesic na jakis czas swoja niechec. Z kolei Alliance po speechu Vince'a McMahona nie ufalo Stone Coldowi i Austin musial ich caly czas przekonywac, ze nadal jest ich liderem. Tak wiec w przygotowaniu tej walki chyba nic WWF nie da sie zarzucic. Cala walka takze byla dobra. Trwala okolo 50 minut i w porównaniu do main eventu Invasion miala ten plus, ze tym razem byl to Elimination Match. Jako ostatni pozostali The Rock i Steve Austin. Rock jednak zostal zaatakowany przez Jericho, który tym atakiem na nowo rozpoczal feud z Rockiem. Ostatecznie to team WWF wygral ta walke i Alliance was no more, a zgodnie z przewidywaniami wiekszosci insiderów Kurt Angle okazal sie "koniem trojanskim" wyslanym przez WWF. Na podkreslenie zasluguje tez speech Stephanie z szatni, która chciala zmobilizowac wrestlerów Alliance do walki, mówiac, ze wlozyla w wykupienie ECW wszystkie swoje pieniadze, a jezeli przegra to zostanie zwykla kobieta, która musi prac, gotowac, a tego bardzo nie chcialaby robic. Jednak Survivor Series mimo, ze zdominowany przez main event, to mial takze w "karcie dan" inne ciekawe pojedynki. Kolejna swietna walke stoczyli Hardy Boyz i Dudley Boyz, tym razem byl to "Cage Match". Hardyz mogli wygrac ten pojedynek, ale Jeff Hardy postanowil spróbowac wykonac Swanton Bomb ze szczytu klatki na lezacym na stole D-Vonie, ale to jednak sie nie udalo. Dzieki tej akcji, Dudleyowie latwo uzyskali pinfall i wygrali walke. Ta akcja Jeffa rozpoczela rozpad Hardy Boyz, który na dobre doszedl do skutku po Survivor Series. Bardzo przyzwoita walke stoczyli o European Title Christian vs Al Snow. Takze publicznosc byla nia zainteresowana (pewnie dlatego, ze byla to walka nr 1) i walke ta oglada sie naprawde dobrze. Inna walka, która mnie pozytywnie zaskoczyla, byl 6-pack match o wakujacy WWF Women's Title. Walke wygrala Trish Stratus, która na ringu prezentuje sie juz naprawde niezle (mówie oczywiscie o umiejetnosciach wrestlingowych) i do tego ma znakomity finisher - Stratusfaction (Running Bulldog of the second rope). O innych walkach nie ma co wiele pisac, ale zarówno Regal vs Tajiri, Edge vs Test, a takze Immunity Battle Royal, pewien poziom trzymaja i nie sa takimi sleeperami jak pewne walki Undertakera na omawianych przeze mnie galach PPV. Ogólnie Survivor Series wypadlo niezle i mysle, ze bylo gala jeszcze lepsza od "No Mercy".
Survivor Series nalezy uznac za gale, która konczy 4-miesieczny Invasion angle. Angle ten zapowiadal sie jako absolutny hit, ale niestety z pewnych wzgledów (brak najwiekszych gwiazd z WCW, zly booking) takim hitem nie byl. Dlatego tez, juz na Raw po Survivor Series doszlo w WWF do duzych zmian. Whoo!!! Po 9-miesiecznej emigracji do WWF powrócil Jerry Lawler, który zastapil na stanowisku komentatorskim Paula Heymana. Ja osobiscie nie jestem zwolennikiem takiej zamiany, gdyz preferuje raczej powazny komentarz Heymana, niz "pierdzenie kapusta" w wykonaniu Lawlera wymieszane ze stanem przedzawalowym na widok jakiejs atrakcyjnej kobiety. Whoo!!! Szczególnie mi szkoda tej zamiany biorac pod uwage wlasnie Survivor Series, gdyz moim zdaniem Ross i Heyman znakomicie komentowali ta gale. Jednak popularnosc Lawlera wsród "lemmingów" i chec Heymana skoncentrowania sie na pracy jako bookera, przewazyly o tym, ze nowym/starym komentatorem jest Jerry Lawler. Podczas tego samego Raw, WWF dokonal sie rzeczy wydawajacej sie niemozliwa do wykonania. W jeden wieczór zamieniono Vince'a McMahona (to akurat nie bylo trudne) i Kurta Angle'a (to takze bylo mozliwe) w heeli, a Steve'a Austina w face'a. Bookerzy WWF przez kilka tygodni zagryzali sie, co tu wymyslec, by zamienic Austina z powrotem w face'a. W koncu postanowili, ze fakt iz Vince McMahon w nagrode za pomoc bedzie chcial sprezentowac Kurtowi Angle'owi WWF World Title, okaze sie wystarczajacy do wzbudzenia sympatii dla Austina. Whoo!!! W momencie gdy Vince chcial to wlasnie uczynic, z szatni wyszedl Ric Flair (Whoo !!! - jako jeden z niewielu fanów Flaira w Polsce wyrazam z faktu jego pojawienia sie w WWF ogromna radosc) i oglosil, ze ma teraz 50% udzialów w WWF. Po chwili z szatni wybiegl Austin i zaatakowal Angle'a. Flair oddal mu pas mistrzowski, obydwaj wypili po browarze (Austin nawet kilka) i w momencie gdy McMahon i Angle byli heelami, a Austin i Flair face'ami, to bardzo wazne i ciekawe Raw zakonczylo sie. Whoo!!! WWF postanowilo na WWF Vengeance zunifikowac pasy mistrzowskie. W tym momencie kolejny raz musze pochwalic WWF, gdyz majac do dyspozycji tylko trzy tygodnie, w ciekawy sposób przygotowali main event. O ile feud Angle'a z Austinem wydawal sie juz zgrany (choc zamiana ról troche go odswiezyla), to Jericho i Rock caly czas wydawali sie miec wystarczajaco duzo potencjalu do pociagniecia swojego feudu jeszcze przez kilka tygodni. Wiekszosc "fachowców" wlasnie w któryms z tej dwójki, upatrywala nowego World Championa. Ostatecznie zostal nim Chris Jericho, który na PPV pokonal zarówno The Rocka (przy pomocy Vince' McMahona) jak i Steve'a Austina (przy pomocy Vince'a i Bookera T). O ile angle ten przygotowany byl bardzo dobrze, to walki na PPV troche mnie zawiodly. Wszystkie te pomysly na screw joby, pomaganie heelowi wygrac, a szczególnie referee bumps, sa juz tak zgrane, ze zastanawiam sie czy WWF nie powinien wykazac troche wiecej kreatywnosci. Fakt jednak pozostaje faktem i Chris Jericho jest pierwszym w historii ECW/WCW/WWF Championem (tak chyba powinien sie nazywac pas, który zdobyl). Whoo!!! W cieniu main eventerów, toczylo sie kilka innych feudów, które skonczyly sie walkami na PPV. Przede wszystkim poglebil sie rozpad Hardy Boyz i na "Vengeance" doszlo do bratobójczej walki Jeff vs Matt, która sedziowala Lita (w calkiem fajnym stroju sedziowskim). Gdy czytalem opinie o tej walce, wszedzie strasznie narzekano. Moim zdaniem ta walka nie byla zla, jednak nie wiem takze czy ci dwaj moga zrobic lepsze widowisko w meczu, który nie jest "gimmick matchem". Gdy obserwuje ich feud, nabieram przekonania, ze nie sa oni jeszcze gotowi na to, co zrobil WWF. Zaden z nich nie umie prowadzic walki, gdyz sa typowymi "spotowymi" wrestlerami; nie maja chocby przyzwoitych mic skillsów (nie wiem czy to pocieszenie, ale i tak Lite bija w tej dziedzinie na glowe) i moim zdaniem z ich rozpadem WWF powinien jeszcze poczekac. Zgadzam sie, ze Edge & Christian byli juz gotowi by zaczac samodzielne kariery, ale Matthew & Jeffrey chyba gotowi jeszcze nie sa. Inna wazna walka na PPV, byl pojedynek Undertakera z Robem Van Damem. Undertaker, na jednym z Raw przylaczyl sie do Vince'a McMahona i na PPV spotkal go zaszczyt walczenia z RVD o Hardcore Title. Pisze zaszczyt, gdyz wreszcie nie nudzilem sie na walce Undertakera. Byl to naprawde dobry pojedynek, z dobrze napisanym finisherem. Nie wiem co prawda po co Undertakerowi WWF Hardcore Title, ale jego walka z RVD byla naprawde co najmniej dobra.
O innych walkach do jakich doszlo na "Vengeance" nie ma po co wiele pisac. Edge i Regal stoczyli niezla walke, jednak beznadziejnie napisany finish popsul dobre wrazenie. Dudleyowie tradycyjnie zmierzyli sie z Big Showem, który nawet jednak majac do pomocy Kane'a, nie byl w stanie zabrac Dudleyom pasów. Sama walka byla nadspodziewanie niezla i wiekszosc osób, mówi o niej jako niespodziance na "+" tego PPV. Trish Stratus w walce z Jacky obronila Women's Title, a w meczu otwarcia (nadajacym sie do ogladania) Scotty 2 Hotty & Albert pokonali Testa i Christiana. Podsumowujac - "Vengeance" wydaje mi sie gala na poziomie Summer Slamu, czyli nie najgorsza.
To juz prawie koniec mojego dosc dlugiego felietonu, na koniec chcialem podziekowac bookerom WWF za zrezygnowanie z "Kiss My Ass" angle'a. Gdy zrobil to Regal bylo to jeszcze zabawne, ale osmieszenie Jima Rossa juz bylo raczej zalosne. Balem sie, ze bocznymi drzwiami do WWF wejdzie duch Vince'a Russo, ale na szczescie bedzie on straszyl gdzie indziej. Na szczescie tez WWF znalazl fajny sposób na przerwanie tego glupiego angle'a, a segment gdy Vince pocalowal tylek Rakishiego (brali tez tam udzial Ross, Rock i Trish Stratus) byl naprawde smieszny. Tym optymistycznym akcentem koncze mój dzisiejszy felieton - Whoo!!!. Stinger (stinger@pnet.pl)
Autor: Wojtek Malinowski
Felieton pochodzi z S-W-N (Stinger Wrestling Newsletter)
De Szót czyli WWF w 2001 i inne
Komentarze (0)
Skomentuj stronę