ECW umarło dwa razy

W 2001 roku Paul Heyman poszedł na dno ze swoim statkiem. W 2006 opuścił statek niedługo po wypłynięciu, bo po pierwsze - ten statek tylko udawał jego statek, a po drugie - nie miał tam nic do powiedzenia. Co było nie tak z nowym ECW?

Ze spotkania, na którym zapadła decyzja o stworzeniu brandu ECW, Heyman wyszedł ze skwaszoną miną. Był zdania, że ECW powinno się zostawić w spokoju po pierwszym One Night Stand w 2005 roku, którego jakimś cudem udało się nie zepsuć. Zbliżająca się druga gala ECW była już jego zdaniem tylko "platformą do tego, by RVD pokonał Cenę". Nie był to zresztą ukłon w stronę fanów ECW, ale ruch taktyczny. Van Dam jako mistrz WWE miał uwiarygodnić nowy brand w oczach fanów WWE.

Za kulisami mówiło się, że ECW będzie hardcore'ową alternatywą dla Raw i Smackdown, a sam RVD w to uwierzył. Po promie Joeya Stylesa, ówczesnego komentatora Raw, w którym ten rzucił pracę w WWE, uwierzyć mogli też fani. - Nie mogę używać słów "wrestling" i "wrestler". Muszę mówić "sports entertainment" i "superstars". Mam dość sportowej rozrywki i męskich czirliderek. Odchodzę.

Złudzeń nie miał jednak Heyman. - Magiczna moc Vince'a działa tylko wtedy, gdy tworzy coś od początku. Jeżeli coś jest już gotowe, nie umie z tego korzystać - mówił później. Poza tym gdyby nowe ECW kontynuowało ideę starego, McMahon zaakceptowałby w swoim królestwie cudze zasady. A to się nie miało prawa wydarzyć.

Czerwiec 2006 roku. Rozmowa RVD z Vincem po pierwszych galach ECW na Sci-Fi:

- W ECW jest coś innego i właśnie to podoba się fanom. Wykorzystaj tę inność.
- Nikt nie pamięta starego ECW. Wytworzyłem ten entuzjazm dla nowego produktu.
- Zaraz, zaraz, czy przypadkiem nie reaktywowaliśmy tego z powodu sukcesu DVD ["Rise and Fall of ECW", rozeszło się w blisko 400 tysiącach egzemplarzy, stając się drugim najlepiej sprzedającym się DVD w historii WWE - przyp.] i One Night Stand? Czy to nie dowodzi, że wciąż mamy wielu fanów?
- Rob, macie wielu fanów, bo WWE promuje ECW. To nasza publiczność, nie wasza sprzed lat. Ludzie dorastają, mają dzieci, świat się zmienia.
- To bez sensu. Powiedz mi, Vince, dlaczego chantują "ECW" za każdym razem, gdy nas widzą?
- Pewnie dlatego, że przez ostatnie pięć lat ich tego uczyłem.

Nowe ECW miało być produktem globalnym, mainstreamowym, który nie celuje wyłącznie w fanów hardcore'u. Na każdej gali odbywał się tylko jeden Extreme Rules match. Heyman: - To tak, jakby ktoś reaktywował Beatlesów i powiedział: "Chcemy, żeby byli bardziej globalni, więc będziemy mieli białego faceta, Azjatkę, latynoskiego biseksualistę i Murzyna ze szkockim akcentem". W świecie WWE takie coś miałoby sens. Ale to nie byliby Beatlesi. A to nie było ECW.

Roster brandu pełen był wrestlerów starego ECW, których jednak Vince w większości nie znosił. Zatrudnił ich, żeby Heyman wreszcie dał mu spokój (Paul: - Wolę nie pamiętać, ile włosów straciłem, walcząc o to, że komentatorem brandu powinien być Joey Styles). Kiedy jednak w wyniku wpadki z marihuaną RVD został pozbawiony pasów WWE i ECW, McMahon postanowił wykorzystać sytuację do pozbycia się originalsów. - Czas powiedzieć ludziom, że stare ECW jest trupem, podobnie jak ci goście - powiedział Heymanowi. A od pierwszej gali na Sci-Fi minęły dopiero trzy tygodnie.

W rolę grabarza starego ECW miał wcielić się sam Heyman, który był teraz heelem (odwrócił się od RVD i pomógł Big Showowi zdobyć pas). McMahon chciał, żeby na następnej gali wyszedł na ring i publicznie zwolnił wszystkich originalsów z wyjątkiem Van Dama i Sabu. Sytuacja ta miała prowadzić do prawdziwych zwolnień, toteż Heyman stanął w obronie swoich wrestlerów. - Z pomocą Johna Laurinaitisa i Stephanie McMahon udało mi się przekonać Vince'a, żeby oszczędził originalsów. Zrobiłem to nie dlatego, że ten brand potrzebował wychowanków ECW Arena, ale dlatego, że ci ludzie mają swoją wartość - wyjaśniał.

Heyman nie lubi publicznie prać brudów. Zapytany przez dziennikarza, czy nie żałuje tego, co McMahon zrobił z ECW, odpowiada dyplomatycznie: - Ma prawo robić to, na co ma ochotę. To jego własność. RVD zdradza jednak, że Heyman wcale nie był taki obojętny na to, co się działo z ECW. - Przychodził do pracy i mówił mi, jak wiele pogardy i obrzydzenia ma do Vince'a. Pamiętam, jak powiedział, że czuje się, jakby zgwałcił mu żonę. Uważał, że Vince dobrze się bawi, patrząc na jego cierpienia.

Ale Vince nie reaktywował ECW, by poniżyć Heymana. Był to ruch czysto biznesowy. Stacja Sci-Fi zaoferowała WWE wielkie pieniądze oraz czas antenowy, by przekonać je do utworzenia trzeciego brandu. Inicjatywa nie wyszła więc nawet od federacji. Motorem napędowym była telewizja.

Epilog

Heyman odszedł z WWE 4 grudnia 2006 roku, dzień po December to Dismember, pierwszym (i jak się później okazało, jedynym) PPV brandu ECW. PPV było wielką klapą pod każdym względem - finansowym organizacyjnym i wrestlingowym. Decyzja Heymana nie została jednak podjęta pod wpływem emocji, z zamiarem odejścia nosił się od dwóch miesięcy. Miał dość ciągłych sporów z McMahonem o to, jak powinno wyglądać ECW, brand, którego był przecież głównym bookerem. Skrypt feralnego December to Dismember wyszedł spod pióra Vince'a, Heyman do ostatniej chwili próbował coś zmienić. Chciał, by w ciągu pierwszych pięciu minut Elimination Chamber CM Punk wyeliminował mistrza ECW Big Showa. Miało to umocnić pozycję Punka, a zwolennikiem takiego rozwiązania był sam Show. McMahon zdecydował jednak, by Punk odpadł jako pierwszy, a cała uwaga skupiła się na Lashleyu, który w decydującym momencie walki miał pokonać Showa w dwuminutowym squashu. Heyman twierdził, że bookowanie Bobby'ego niczym Goldberga nie przysporzy mu zwolenników. Vince uważał natomiast, że ludzie będą zadowoleni z samego faktu, że wyłoniono nowego mistrza.

dodane przez SixKiller w dniu: 01-06-2012 16:11:31

Udostępnij

Komentarze (11)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Dobry tekst, ale chyba za bardzo robi z Heymana męczennika ;)

napisane przez luki w dniu : 01-06-2012

Mogę tylko napisać, że nawet na chwilę nie przyszło mi do głowy, by robić z Heymana męczennika, tym bardziej, że mam do niego stosunek wybitnie neutralny :). Nie ma jednak co udawać, że wszystko było w porządku, skoro główny booker nie miał nic do powiedzenia, a był tak naprawdę jedyną osobą, która miała jakiś pomysł na ten brand (mimo niechęci do jego powstania). Stracili przede wszystkim fani, choć oczywiście nie da się udowodnić, że gdyby Paul miał wolną rękę, byłoby dużo lepiej. Ale każdy, kto oglądał ECW w WWE, wie, że był to ciężkostrawny produkt.

napisane przez SixKiller w dniu : 01-06-2012

Ekstra tekst, ostatnio SixKiller jesteś bardzo płodnym twórcą artykułów. Oby tak dalej :-)

napisane przez Bever w dniu : 01-06-2012

Prawdziwe ECW zawsze w mojej pamięci Sabu RVD Sandman Raven itp.
Mam wszystkie ppv od 1997 roku,to był wrestling a nie to co teraz.

napisane przez Archi w dniu : 05-06-2012

Dla mnie ECW to kompletnie czarna magia. Nie oglądałem wtedy wrestlingu. Wiem tylko tyle, że coś takiego istniało. Tekst ciekawy. Swoją drogą - rozkręciłeś się Six z artykułami ostatnio. Oczywiście chwała ci za to. Muszę pomyszkować w necie i znaleźć gale ECW. Aż wstyd się przyznawać, że tego nie znam.

napisane przez Ghostwriter w dniu : 06-06-2012

Jak na razie nie mam pomysłu na kolejne artykuły. Ale rzeczywiście, z tego co widzę, był to mój szósty tekst w tym roku. Co do ECW, to sporo znajdziesz na YouTube - wiem, bo akurat sam oglądam :wink: . Z jednej strony zauważam wiele ciekawych rzeczy, np. Shane'a Douglasa, który na galach ECW rozlicza się z HBK za swój nieudany run w WWE, a z drugiej - wiele innych rzeczy, za które każda inna federacja zostałaby zjechana. ECW jest mitologizowane - pamiętaj o tym, zanim cokolwiek obejrzysz. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie pochwały pod adresem tej federacji wynikają z sentymentu i mitu upadłego raju. Przeciwnie, spokojnie można nazwać ECW wyjątkowym i powiedzieć, że takiej federacji bardzo dzisiaj brakuje. Ale czy to znaczy, że tam nie było bullshitu? Nie.

napisane przez SixKiller w dniu : 07-06-2012

Wg mnie fedka rewelacyjnie wynalazła wówczas niszę i dawała fanom to czego nie mogli znaleźć w innych mainstreamowych produktach (ucz się, Dixie!). Oryginalne ECW podobało mi się zajebiście także za jej "życia" (choć oczywiście kiksów było tam sporo i nie był to żaden ideał. Jako jednak "całość produktu" - potrafiła sobie "kupić" widza i to na luzaku), ale oczywiście po jej "śmierci" nastąpiła totalna mitologizacja i parcie na teorie, że "trzeba być wrestlingowym dyletantem, aby nie doceniać ówczesnego produktu Paula H.". Gówno prawda - był to produkt jak każdy inny (choć w tamtych czasach wyróżniał się na mainstreamowej scenie swoją innowacyjnością w stosunku do WCW czy WWF) i mógł się podobać (mi tam się zajebiście podobał) lub nie. Kwestia gustu. Wiadomo jednak, że "dzieła" zawsze zyskują na wartości, po śmierci twórcy (vide: wielkie malarstwo) i podobnie jest z ECW po jej śmierci. Najlepszym przykładem na tego typu tendencje także i we wretlingu jest to jak gros osób spuszcza się obecnie nad starym WCW i robi z niej niemal ideał, zapominając jak bardzo gliniane nogi miał ten kolos.

napisane przez -Raven- w dniu : 07-06-2012

Ghostwriter, może zacznij od przywołanego w tekście Rise and Fall of ECW. Tutaj masz recenzję tego DVD mojego autorstwa. W ten sposób najszybciej i najlepiej dowiesz się, czym było i jaką rolę odegrało ECW, a potem będziesz mógł się zabrać za poszczególne gale albo inne DVD o ECW (recenzje również na Attitude).

napisane przez SixKiller w dniu : 07-06-2012

Dobry artykuł, chociaż bardziej wkręciła mnie "Niekrótka rozprawka..." - zapewne dlatego, że była faktycznie niekrótka :) Tak czy siak, dzięki Six za teksty o ECW bo po ich przeczytaniu złapałem wkrętkę na tą federację i oglądam co się tylko trafi (i na ile czas pozwala), gdyż wcześniej jakoś nie miałem na nią zajawki i podobnie jak Ghostwriter muszę się przyznać, że poza jakimiś migawkami w ogóle ECW nie znałem.

napisane przez estevez w dniu : 13-06-2012

Fajnie wiedzieć, że lektura okazała się dla kogoś inspirująca :wink: Przypadkiem tak wyszło, że to właśnie ja zacząłem pisać o ECW, bo ambasadorem tej federacji na forum właściwie powinien być Vaclav. Wygląda jednak na to, że nasz ekstremalny magister nie zamierza dzielić się wiedzą z szerokim gronem odbiorców i żeby poczytać jego wywody, trzeba najpierw wejść na IRCa :twisted: W każdym razie, estevez i Ghost, dajcie znać, jak Wam się podoba ECW :).

napisane przez SixKiller w dniu : 14-06-2012

Póki co zdążyłem obejrzeć tylko Rise and Fall of ECW oraz One Night Stand 2005 i jestem zachwycony. Jak każde PPV ma poziom nie gorszy od tej gali to na pewno wiele postaram się obejrzeć :) WWE wydało teraz nowe homevideo ECW Unrealesed vol.1, które już czeka w kolejce do obejrzenia (to zbiór różnych najlepszych walk jak się nie mylę)

napisane przez estevez w dniu : 15-06-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy