Grzechy głowne TNA, czyli federacja Dixie na równi pochyłej

Od kilku lat TNA bezskutecznie próbuje ruszyć z miejsca swój produkt. Oficjele prężą się i prężą, aby ratingi poszły w górę, ale jak szybko idą, tak szybko znów spadają. Jeden dobry Impact przeplatany jest serią kilku słabszych. Czasami można odnieść wrażenie, że TNA brakuje powietrza w płucach, aby tak dmuchnąć swój produkt, żeby pofrunął do góry na stałe i tam się utrzymał.

Każdy rok wydaje się być tym przełomowym dla federacji, która na rynku istnieje już (albo dopiero) 11 lat. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to dopiero początek, że boom na wrestling zmalał, że w dobie powszechnego dostępu do Internetu wszystko traci swoją wartość. Oczywiście można się z tym zgodzić, ale śmiem wątpić czy TNA, gdyby startował w tym samym czasie co WCW, dałoby radę przetrwać chociaż rok. Przy obecnych pomysłach federacji jest to raczej mało realne.

W jednym z wywiadów były pracownik WCW, TNA, a obecnie GM SmackDown! w WWE - Booker T powiedział, że Dixie Carter to bardzo miła osoba, obdarzona dobrym sercem, która zawsze stara się zachować odpowiednio w stosunku do swoich pracowników, których nie zawsze dobrze sobie dobiera. Huffman powiedział również, że szefowa TNA stara się być w przyjacielskich relacjach i stworzyć w federacji rodzinną atmosferę, natomiast Vince McMahon, szef WWE, traktuje wszystko w kategoriach czysto biznesowych, w których nie ma miejsca na sentymenty. To pokazuje, moim zdaniem, błędne podejście Dixie do zarządzania federacją. Oczywiście dobra i spokojna atmosfera w pracy jest potrzebna, aby można było normalnie pracować. Jednak robienie wielkiej rodziny z firmy, która ma przynosić określone korzyści biznesowe, a przede wszystkim generować zyski, a nie straty, to duży błąd. Czasami trzeba powiedzieć komuś wprost, żeby przyłożył się bardziej do pracy albo mu podziękować.

W kwestii dziękowania komuś za współpracę - w przypadku WWE nie zauważyłem problemów ani sentymentów. Oczywiście część zawodników nie może zostać zwolniona, bo potrzebni są ludzie do bycia obijanymi. To jedna sprawa, a druga - WWE to obecnie inny kaliber federacji niż TNA. To tak, jakbyśmy porównali pistolet na wodę do glocka, gdzie oczywiście federacja McMahona jest glockiem. TNA może sobie straszyć, może próbować iść na wojny poniedziałkowe lub jakiekolwiek inne, ale to będzie na nic, dopóki nie wytoczy solidnych argumentów przeciwko argumentom Vince'a. A takich argumentów TNA zaczyna brakować, podobnie jak powietrza w płucach.

Pierwszym problemem jest sprawa zatrudniania byłych pracowników WWE, czyli temat stary jak TNA - jedenastoletni. Federacja obecnie opiera się przede wszystkim na zawodnikach, którzy część kariery (bardziej lub mniej chwalebną) spędzili w WWE. Wystarczy spojrzeć na takie nazwiska, jak Kurt Angle, Jeff Hardy, Bully Ray, Devon, Knux, DOC, Chavo, Wes Brisco, Mr. Anderson, Matt Morgan, Tara, Gail Kim, Mickie James, Taryn Terrell. A przecież jeszcze w tym roku w TNA był powracający obecnie do WWE - Rob Van Dam. Przy kilku nazwiskach postawiłbym oczywiście dużego plusa, ale pozostali to bardzo wątpliwe wzmocnienia rosteru. Zastanawia mnie dlaczego TNA, mając "swoją" rozwojówkę w postaci Ohio Valley Wrestling (nota bene dawna rozwojówka WWE), nie stawia na własnych zawodników. Dlaczego woli częściej przyjmować odrzuty niż samemu budować wrestlerów. Przecież wielu wrestlerów będących kiedyś i obecnie na szczycie WWE to produkty zaczerpnięte z małych niezależnych, często zagranicznych szkółek, którym w FCW nadano kształt, a które teraz procentują. Wystarczy spojrzeć - Randy Orton, John Cena, Sheamus, Dolph Ziggler. WWE oczywiście też pozyskuje zawodników ze znanych i markowych federacji, jak Ring of Honor czy PWG, ale ona przebiera w nich, jak w ulęgałkach i podkupuje tylko tych najlepszych, jak np. Kings of Wrestling, Daniel Bryan, CM Punk, Seth Rollins, Dean Ambrose, PAC czy El Generico. A co robi TNA? Przebiera w zawodnikach, którym WWE powiedziało "good luck in your future endeavors", bo nie byli perspektywiczni, albo byli tak słabi, że szkoda było marnować na nich czas i dobre pomysły.

Tutaj należy jeszcze wspomnieć o braku promocji nowych twarzy. Ktoś oczywiście może powiedzieć, że TNA postawiło na Roode'a, Storma, Ariesa. Ale gdzie oni teraz są? Na Ariesa nie ma pomysłu, więc postanowiono nim żonglować, jak pasem Dywizji X. Storm po rozpadzie Beer Money miał swoje pięć minut, potem błąkał się trochę w obrębie BFG Series, aby znów trafić do tagu i raczej pomóc w promocji przywołanego z rozwojówki Gunnera niż samemu zdziałać coś więcej. Roode po stracie pasa na rzecz Ariesa trafił niedługo potem do tag teamu właśnie z Ariesem. Jak widać większość z nich wróciła do punktu wyjścia, bo federacja postanowiła promować bardziej perspektywicznego Stinga, jeszcze bardziej perspektywicznego Angle'a i najbardziej perspektywicznego z tej trójki - Hogana. Gdzieś po drodze jest jeszcze Bully Ray z głównym pasem federacji, ale to raczej jest checkpoint dla tryumfującego w chwale, na tegorocznym Bound for Glory, Hogana. Chyba, że TNA nas zaskoczy…

Inną kwestią jest zatrudnianie osób, bez których TNA by sobie poradziło. Rozumiem, że ściągnięcie w 2009 roku Hulka miało pomóc federacji w uzyskiwaniu punktów w ratingach, ale celu jak widać nie osiągnięto. Za to Hulkster jest główną postacią większości Impactów. Jego proma otwierają lub/i zamykają prawie każdą tygodniówkę. Bardzo często kradnie spotlight zawodnikom, jak na przykład Chrisowi Sabinowi na ostatnim Slammiversary. Trzeba przecież jeszcze przypomnieć, że co roku jest zamieszany w najważniejszy storyline z finałem na Bound for Glory - no bo najważniejsza gala w roku nie może się bez niego obejść. Mało tego, do federacji dołącza także Brooke Hogan, która miała pełnić funkcje managera dywizji Knockouts, a potem oczywiście została zamieszana w główny storyline z udziałem Hogana, Ray'a i Asów. Uważam, że TNA poradziłoby sobie znacznie lepiej zarówno bez Hoganów, jak i bez Bischoffa, a i zaoszczędziłoby więcej niż zwalniając ewentualne prospekty. Ponoć Hoganowi hajs się musi zgadzać, i jak zdradził rok temu jeden z byłych zawodników TNA Shane Douglas, Hulk inkasuje ok. 75 000 dolarów za występ. W tym samym momencie Ric Flair wyciągał z kasy Dixie połowę tej kwoty, a innym zawodnikom płacono nawet kwotę 250 dolarów za występ w ringu (przykład zawodników z ECW Reunion).

Problemem TNA jest też brak konsekwencji w prowadzeniu programów. Bardzo często kompletne gnioty - jak program z Claire - prowadzone są przez bardzo długi czas, a doprowadzają w rzeczywistości do niczego. Jednymi plusami było powstanie mniej więcej wtedy drużyn Kazariana z Danielsem, Kurta ze Stylesem, ich pojedynki oraz starcia singlowe AJ'a z Chrisem. Storyline słaby, ale chociaż oprawa ringowa nie zawodziła, co akurat było zasługą samych wrestlerów. Innym przykładem może być szumny powrót Matta Morgana, którego Bischoffa zapewniał o planowanym dla niego wielkim programie, jeżeli wróci, a póki co z tej dużej chmury nie ma ani kropli deszczu. Matta w sumie też za często ostatnio nie widać. No i jeszcze ten długofalowy push dla Samoa Joe, może teraz ruszy z miejsca, kiedy Joe dołączył do reaktywowanej (nie)Main Eventowej Mafii. Czasami mam wrażenie, że Impacty są rozpisywane na szybko, na kolanie, aby w każdym mieście, do którego przyjeżdżają z tapingiem, czymś próbować zaskoczyć (kolejnym członkiem jakiejś stajni, zmianami mistrzów, etc). A w ten sposób całość traci swój urok.

Kolejnym grzechem jest rezygnacja z tych rzeczy, które nadawały oryginalność TNA, ale o tym już było pisane i mówione tyle razy, że nawet nie będę wspomniał na przykład o sześciokątnym ringu. Warto jednak powiedzieć o dywizjach w federacji Dixie. Kto oglądał TNA kilka lat przed przybyciem Hogana ten wie, że o wyjątkowości tego produktu stanowiły trzy dywizje - dywizja Iksów, dywizja Knockouts i dywizja drużynowa. W obecnie prowadzonej polityce żadna z trzech części nie jest na tyle silna, aby być porównywana do lat wcześniejszych. Kobiety, zarządzane raz przez Karen Jarrett, raz przez Brooke Hogan, nie bardzo wiedzą coś się u nich dzieje. W sumie dywizja nie jest wzmacniana, a duże ubytki próbuje się zaszpachlować byle jak. Przecież mamy obecnie w federacji tylko trzy zawodniczki, które potrafią wykręcić dobrą walkę - Gail Kim, Tara i Mickie James. Niestety, ale pozostałe panie to tylko statystki, chociaż zdarza się, że ładniejsze od tych potrafiących walczyć (nie mówię tu o ODB rzecz jasna). Wydawało się, że GutCheck (o którym kilka słów potem) będzie dobrym sposobem na ściągnięcie nowych kobiecych twarzy do dywizji. Wyszło, jak wyszło - Taeler Hendrix odeszła z federacji, Lei'D Tapa błąka się po OVW razem z brytyjskimi siostrzyczkami Blossom, a Ivelisse Velez - chyba najlepszej z tego grona - podziękowano jeszcze w trakcie GutChecka. Brakuje tylko, żeby na BFG do walki o pas kobiet stanęła Brooke Hogan.

Dywizja X, która była perełką tej federacji, obecnie znów leży i kwiczy, chociaż jest (trochę) lepiej niż było. Pamiętamy wszyscy przecież taki okres, w którym mistrzem był Abyss, z którego taki cruiser, jak z Mysterio waga ciężka. Wtedy, po szumnym przejęciu pasa przez Briana Kendricka (program z ratowaniem dywizji X z rąk Abyssa), wieszczono wielkie odrodzenie Iksów i nową erę. Gdybym był na miejscu Dixie i dostał taką "nową erę Iksów", to twórcę takiej koncepcji zrzuciłbym w przepaść z najwyższej góry w Stanach. Ale w tym roku postawiono na nowy koncept Dywizji X, który miał ją trochę rozruszać. Sam fakt robienia zwykłych niegimmickowych trzyosobowych walk Iksów jest fajny, ale ograniczanie się dodatkowo restrykcjami, że osoba poddana lub spinowana nie może walczyć w kolejnej walce to trochę strzał w stopę. Dobre byłoby to rozwiązanie, gdyby federacja mogła w takich zawodnikach przebierać, a tutaj nie dość, że nie mają ich zbyt wielu, to jeszcze blokują sobie ewentualne rozwiązania. Znając jednak życie, za jakichś kilka miesięcy oficjele zapomną o blokadach albo nawet o przymusowych trzyosobowych pojedynkach.

Pozostała jeszcze dywizja drużynowa, o której krótko - czasy silnych tag teamów w postaci Beer Money, Team 3D czy MCMG już minęły i powinniśmy z tym pogodzić. Obecne drużyny - poza Bad Influence - nie stanowią o żadnej sile tej części TNA. Niestety, nawet będący w najlepszej formie Storm nie wykręci świetnych pojedynków mając za partnera Gunnera. Krótko jeszcze współpracują ze sobą, ale nie widzę w działaniu chemii. W sumie, to po rozpadzie tagu Ariesa z Roodem, drużyny Chavo z Hernandezem (dzięki Bogu - podobnie, jak Mexican America), na placu boju nie pozostały żadne innego tagi. Bad Influence zostało odsunięte od pasów, więc musiano stworzyć nowy tag team złożony z komediowej dwójki Robbie E i Jessie Godderz. Nazwa Bro Mans mówi sama za siebie. Szkoda, że podziękowano takiemu tagowi, jak Generation Me. Ich walka z Bad Influence na TNA One Night Only pokazała, co TNA straciło.

Jest jeszcze coś co nosi nazwę - GutCheck. W początkowym założeniu miał być to sprawdzian dla nowych potencjalnych zawodników, którzy mogli potem trafić do TNA lub, jeżeli sędziowie byli na nie, pożegnać się z federacją po jednym występie. W ostatnich dniach TNA pokazało, że GutCheck to był chybiony pomysł, gdyż zwycięzcy tego "programu" zostali zwolnieni z powodu cięcia kosztów lub sami postanowili odejść. Niby utrzymał się jeszcze Sam Shaw, ale długiego pobytu mu nie wróżę. Pomimo tego, że federacja zwalnia uczestników GutChecka to dalej prowadzi ten program. Coś tu chyba jest nie tak. I wiem, wyprzedzam ewentualny zarzut, WWE też zwalnia z rozwojówki. Tak, ale jak pisałem, nie porównujmy WWE do TNA w pewnych kwestiach, bo to nie ten kaliber. Można WWE i TNA porównać w kwestiach jakości walk, promowania zawodników czy układania storyline'ów, ale nie w sprawach związanych chociażby z finansami, promocją i organizacją. Wystarczy spojrzeć na liczbę fanów przybywających na PPV, tygodniówki i live eventy obu federacji. Markę TNA od marki WWE oddziela ogromna przepaść.

Rok temu ogłoszono także, że TNA będzie miało swoją Halę Sław. Myślę, że jest to zrobione na wyrost. TNA, jeżeli chodzi o historię swojej federacji jest dopiero na początku drogi i robienie już grupy zasłużonych dla federacji to błąd. Kiedy powstało HoF WWE? w 1993 roku. A ile lat liczyła wtedy federacja Vince'a? 30 lat licząc tylko od powstania WWWF. TNA po 10 latach robi swoje Hall of Fame i to jeszcze wprowadza zawodnika (Stinga), który nie budował tej federacji od samego początku. Tutaj wiele osób było zgodnych - Sting to marka sama w sobie, ale na pierwszeństwo zasługiwali przynajmniej Jerry Jarrett i Jeff Jarrett. W tym roku znów Double JJ jest poza tym, a do HoF dołącza Kurt Angle, który markę wyrobił sobie w WWE. Mam dziwne wrażenie, że to strach TNA przed tym, aby Vince wcześniej nie wprowadził tych osób do swojej Hali Sław. A przecież wprowadzenia Kurta w WWE HoF jest bardziej niż pewne, a nad Stingiem też bym się mocno zastanawiał (chociaż takie zastanawianie się publiczne pojawia się każdego roku przed Road to WrestleMania). Może niedługo Ring of Honor też stworzy sobie ROH Hall of Fame - mają chyba podobny staż do TNA, a i wielu zasłużonych zawodników w szeregach.

W tym roku TNA postanowiło jednak czymś się wyróżnić. Ruszyło z Impactem w trasę oraz zmniejszyło liczbę PPV. Pierwsza rzecz to dobre posunięcie, bo wszyscy mieli już dość Impact Zone, potocznie zwanego kurnikiem. Każdy z nas przecież krzyczał - "Impact w trasę! Impact w trasę!" Każdy z nas pokładał nadzieję w tym, że wyjście z Orlando da efekt w postaci wyższych ratingów i lepszego produktu. Tak więc TNA spakowało się, zabrało manatki i pożegnało się ze stałą siedzibą swoich programów opuszczając Orlando na Florydzie. (W sumie, gdyby nagle teraz zachciało im się wrócić do kurnika, to mieliby problem, bo WWE planuje im tę arenę podkupić i utworzyć tam stacjonarną siedzibę WWE Hall of Fame.) Szkoda tylko, że muszą nagrywać dwa Impacty pod rząd w jednym miejscu i w rzeczywistości ludzie płacą tylko za wejście na jedną galę, a oglądają dwie. To odbija się także na jakości reakcji fanów, którzy muszą siedzieć dwukrotnie dłużej i pod koniec tapingu są już zmęczeni. Pojawiły się także informacje, że TNA nie puszcza w trakcie tapingów większości segmentów z zaplecza, aby zaoszczędzić czas i fani na arenie czasami są zdziwieni pewnymi sytuacjami, o których nie wiedzą, a nagle wspomina się im o nich. Wszystko rozbija się o oczywiście o koszty i pieniądze.

Wydaje mi się także, że źle oszacowano zyski i straty związane z wyprowadzką, bo teraz rozpoczyna się kolejna fala cięć budżetowych, której efektem są zwolnienia osób niewykorzystywanych na wizji, ale w rzeczywiści nikt ulgi finansowej z tego powodu nie odczuje. Przecież oprócz zwolnień, cięcia sprawiły, że zawodnikom płaci się za jeden dzień występów, a nie za dwie nagrane gale. Oprócz tego sami, pewnie znaczna większość, muszą opłacać sobie transport do miasta, w którym odbywa się taping. Mało tego (chociaż pewnie obrońcy TNA wytkną mi propagowanie treści z Observera, czyli zawsze przedstawiających TNA w złym świetle) jeden z byłych mistrzów federacji powiedział swoim znajomym, że TNA spóźnia się z wypłatami i zdarza się, że wrestlerzy nie otrzymują tygodniowej wypłaty nawet przez półtorej miesiąca. Domyślam się, że to może mieć przełożenie na wielu wrestlerów, a tylko te topowe nazwiska otrzymują regularnie pensję. Myślę, że miesięcznie federacja więcej by zaoszczędziła zwalniając Hulka i Brooke niż rocznie pozbywając się Crimsona, Taeler Hendrix, Joey'ego Ryana i Christiana Yorka, którzy przy odpowiednim bookingu mogliby stanowić o sile TNA.

Ostatnią rzeczą jest zmniejszenie liczby gal PPV w roku z 12 do 4. Tutaj kolejny błąd federacji, gdyż PPV rozmieszczono w bardzo dziwny sposób. W pierwszym półroczu dostaliśmy 3 gale - Genesis, Lockdown i Slammiversary, a w drugiej połowie jest tylko Bound for Glory. Teoretycznie powinno to służyć lepszej budowie storyline'ów, ale nic na to nie wskazuje. Jak już wcześniej pisałem - częściej Impacty wyglądają na rozpisane w ostatniej chwili na kolanie. TNA powinno się zastanowić czy czasem nie dać np. 6 PPV w roku, regularnie co 2 miesiące - 8 tygodni to wystarczająco na zbudowanie dobrego story, które przecież nie musi się kończyć zaraz na tej gali. Jeżeli nie w tę stronę, to może w drugą. Zostawić tylko dwie gale PPV - w pierwszym półroczu Slammiversary, w drugim Bound For Glory, a w międzyczasie weekly PPV, jak teraz mają zamiar zrobić z Destination X. I najlepiej, aby w 2014 zrezygnowali z TNA One Night Only, bo powroty zawodników na jedną galę i tapingi tych gal z rocznym wyprzedzeniem nie są dobrym posunięciem, skoro i tak nie ma to mieć wpływu na aktualne programy. Śmiesznie poza tym oglądało mi się Gauntlet Match na wczorajszym ONO PPV, w którym pojawił się Crimson i Gunner, a komentatorzy powiedzieli, że obaj zawodnicy to partnerzy drużynowi. Pewnie w innej sytuacji nie byłoby to nic dziwnego, ale obecnie kiedy Gunner jest partnerem ze Stormem i posiadają pasy drużynowe, a Crimsona pożegnano, brzmiało to co najmniej śmiesznie.

Myślałem, że zjedzie mi trochę z mniej z tym felietonem na temat grzechów i zaniedbań TNA, ale i tak mam świadomość, że nie wyczerpałem tematu. Tych minusów jest znacznie więcej niż plusów, ale i tak nie zrezygnuję z oglądania TNA, bo wciąż mam nadzieję, że jeżeli jakość federacji Dixie pójdzie w górę, jeżeli ratingi wreszcie pójdą w górę i TNA zyska atuty w "starciu" Dawida z Goliatem, to i Goliat zacznie serwować nam swoje produkty w znacznie lepszej jakości. Dopóki Vince nie poczuje na plecach realnego oddechu TNA (a nie wyimaginowanego) to będzie dalej nam serwował w wielu miejsca chłam. Jeżeli TNA, a przede wszystkim Dixie Carter, nie zmieni podejścia, to w kolejnych kilku latach będzie oglądali upadającą federację, na której upadku na pewno nie skorzystają fani.

dodane przez Vercyn w dniu: 06-07-2013 15:04:07

Udostępnij

Komentarze (24)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Ech, ciężko mi napisać coś innego, niż "zgadzam się" - odnośnie wszystkiego. Ale nadal wolę ich tygodniówkę od tych z WWE i będę ich oglądał.........aż upadną. Jeśli ma się to zdarzyć, to oby jak najpóźniej. (N!KO to na szczęście nie prorok, #jawierzę że wytrzymają dłużej niż do 2015 :D)

...dobry artykuł. Wszystko na spokojnie, co najważniejsze - bez hejtu.

napisane przez aRo w dniu : 06-07-2013

Zdaje sobie sprawe z błędów jakie popełnia TNA, ale jestem fanem tej federacji i będe w nią wierzył. A artykuł bardzo fajnie się czytało

napisane przez Kurt w dniu : 06-07-2013

W 100% zgadzam się z Vercynem(brr jak to strasznie brzmi -,-). Ja osobiście lubię TNA ale te momenty w których nie ma byłych gwiazd WWE. Najbardziej przyszłościowym momentem jaki teraz mogła by zrobić Dixie to zwolnić Hogan Family. Ale to raczej niemożliwe. Ja bym widział jako głównego mistrza AJ Styles'a. Ma wszystko czego wymaga się od mistrza. :) Dziękuję Ci Vercynie(znowu ciarki. To straszne :D) za ten felieton.

napisane przez Blalight w dniu : 06-07-2013


Cytat:

Kurt Angle, Jeff Hardy, Bully Ray, Devon, Knux, DOC, Chavo, Wes Brisco, Mr. Anderson, Matt Morgan, Tara, Gail Kim, Mickie James, Taryn Terrell.


Boli to, że te postacie w większości sa wplątane w główny storyline. Dziwię się czumu TNA nie postawi na swoich "Originalsów" a na odpadki z WWE (nie licząc Angle'a, bo jeśli się nie mylę, to został jako jedyny wyszarpnięty z rąk WWE). TNA niczym się nie wyróżnia i wszystkie aspekty, które były po stronie TNA zostały wyrzucone do kosza (patrz. np. X-Division). Ogólnie cięzko się z tobą nie zgodzić. Wszystko co zostało zawarte w tym felietonie jest prawdą.

napisane przez MAT1 w dniu : 06-07-2013

Lubię TNA i to wszystko o czym napisał Vercyn niestety optymizmem nie nastraja. Bardzo chciałbym by TNA było równorzędnym konkurentem WWE (bo na tym skorzystaliby wszyscy), ale pewnie długo (o ile w ogóle) tak nie będzie. Sam chciałbym by:
- inwestowano bez strachu w originalsów nie w weteranów,
- była jakaś konsekwencja w uzupełnianiu głównego rosteru o młodzików z OVW i jednocześnie dano sobie spokój z GutCheckiem (tu TNA może brać przykład z nowego NXT),
- zatrudniono dobrych writerów/bookerów, którym nie obce są takie rzeczy jak konsekwencja czy minimum logiki (szkoda, że nie zgarnęli Heymana gdy była okazja) :P oczękuję fajnych, wciągających storyline'ów z dobrymi walkami w całej karcie, a nie tylko dla maineventerów i od święta X-Division)

To w sumie niedużo, ale sądze by wystarczyło by skierować TNA na właściwe tory. Liczę, że ktoś w końcu wstrząśnie Dixie i oficjelami TNA, bo jak nie teraz, to kiedy?

napisane przez Nook w dniu : 06-07-2013

TNA to gowno i przy storyline'ach WWE wygląda jak rozlazła sraczka, a co do celebrytów w TNA to Hoganów w klozecie powinni spuścić. Dajmy na ten przykład Hulka - debil chwali sie, że ma łapę poparzoną no przecież kogo to gówno obchodzi. Zamiast robić z siebie frajera powinien myśleć jak poprawić ratingi no bo te asy i ósemki no to było może ciekaw prze pierwsze 2 tygodnie. Hardego wyp******ić na zbity ryj i powrócić do sześciokątnego ringu!!!!!!

napisane przez trepel h w dniu : 06-07-2013

TNA zacząłem oglądać późno, bo dopiero w 2009 - wtedy podobał mi się ich produkt, był inny niż WWE i miło było oglądnąć sobie tygodniówkę, a co dopiero PPV. Po przyjściu Hogana, TNA stało się gównem. Stało się takim WWE, tylko z gorszymi storyline'ami, gorszym prowadzeniem postaci i gorszą oprawą.
Jedyne co mi się podoba obecnie w postępowaniu TNA to promowanie Magnusa (chociaż teraz może zginąć, gdy jest w MEM).

napisane przez tna w dniu : 06-07-2013


Cytat: aRo

(N!KO to na szczęście nie prorok, #jawierzę że wytrzymają dłużej niż do 2015)


Jak to nie prorok?! Ty wiesz ile ja już "końców świata" przeżyłem?! Sam się sobie dziwie, że jeszcze nie chodzę po wodzie :wink:

napisane przez N!KO w dniu : 06-07-2013

co do tna ... był czas gdzie ta federacja naprawdę bardzo dobrze rokowała. mogliśmy w niej zobaczyć prawdziwy wrestling, bardzo dobrych zawodników i naprawdę ciekawie się to oglądało ... do czasu... do czasu gdy ściągnięto HOGANA < na jaki huj to ja do dziś nie wiem > i zaczęto po prostu lecieć w H. wiecie co mogło by uzdrowić tna? skoro tak kopiują WWE to najlepszym pomysłem obecnie było by zrobienie przez TNA coś podobnego do wwe attitude era. ściągneło by to mase ludzi < którzy naprawdę niecierpią PG > i tna trzepało by kase jak trzeba. ale na to trzeba mieć chcęci i nie nazywać się DIXIE CARTER.

napisane przez Legopower w dniu : 06-07-2013

Jedyne co mogę zrobić to zgodzić się z tym artykułem. Ja osobiście nie mam nic do tego, że federacja stawia także na wypromowanych już wcześniej przez WWE zawodników bo nie którzy z nich potrafią przyciągnąć uwagę do produktu TNA. Może ze względu na sentyment? Jednak wkurza mnie fakt, że jest ich aż tyle oraz, że na przykład tacy zawodnicy jak właśnie Devon, Wes Briscoe czy też młody Bischoff są wplątani w naprawdę duże story TNA, a w ringu nie pokazują nic ciekawego.. i to wszystko dzieje się kosztem takich zawodników, którzy powinni cały czas być w centrum federacji jak: AJ Styles, James Storm czy Christopher Daniels. Są to marki, które od początku były w TNA i wytłumaczy mi ktoś dlaczego Daniels jeszcze ani razu nie trzymał pasa Wagi Cięzkiej? Dlaczego Storm stoi w martwym punkcie? I dlaczego Styles zostaje po powrocie podłożony Kurt'owi tylko dlatego, że ten wstąpił do HOF? Cholernie lubie Kurt'a, ale ta sytuacja akurat mnie zdenerwowała i dopóki federacja nie wpuści do ME na stałe takich zawodników jak Storm, Daniels, AJ czy Sabin, którym to się należy... to nigdy żaden z produktów zarówno WWE jak i TNA nie będzie lepsze. WWE nie czuje się zagroźone.. nie zmienia się bo wie, że i tak fajni przy nich zostaną.. a TNA nie potrafi tego zmienić.. Wrestling staje się coraz bardziej monotonny, ludzie coraz bardziej wracają do dawnych lat... przydałaby nam się taka wojna raitingów pomiędzy tymi organizacjami, ale aktualnie... Impact nie potrafi dorównać nawet Smackdown.

napisane przez DeathScreaming w dniu : 06-07-2013


Cytat:

Impact nie potrafi dorównać nawet Smackdown.


Jeśli się nie mylę, to trzecia tygodniówka WWE - Main Event osiąga regularnie ratingi 0.8, 0.9 a w Marcu pamiętam było chyba 1.0. TNA może tylko walczyć z ME, więc niech WWE przeniesie ME na czwartek to będziemy mieli "Thursday Noght Wars" :lol:


Cytat:
skoro tak kopiują WWE to najlepszym pomysłem obecnie było by zrobienie przez TNA coś podobnego do wwe attitude era. ściągneło by to mase ludzi < którzy naprawdę niecierpią PG > i tna trzepało by kase jak trzeba. ale na to trzeba mieć chcęci i nie nazywać się DIXIE CARTER.


Pomył mimo, ze fajny, to nie wiem czy mozliwy do wykonania. TNA mimo, że jest w TV 14 to w ogóle tego nie pokazuje. Sam pisałem kiedyś, że powinni przejśc na PG. Głównym celem TNA powinni być zwolnienie Chavo, DOCA i innych "odpadków" z WWE, a następnie wzmocneinie dywizji X, któa powinna stanowić siłę TNA.

napisane przez MAT1 w dniu : 06-07-2013


Cytat: N!KO

Jak to nie prorok?! Ty wiesz ile ja już "końców świata" przeżyłem?! Sam się sobie dziwie, że jeszcze nie chodzę po wodzie :wink:

Też już parę przeżyłem, więc sorry, nie jesteś wyjątkowy :twisted:

Cytat: trepel h
TNA to gowno i przy storyline'ach WWE wygląda jak rozlazła sraczka(.......)

I tu jest różnica pomiędzy hejtem(cytat) a dobrą argumentacją(artykuł).

napisane przez aRo w dniu : 06-07-2013


Cytat: Matex

Jeśli się nie mylę, to trzecia tygodniówka WWE - Main Event osiąga regularnie ratingi 0.8, 0.9 a w Marcu pamiętam było chyba 1.0. TNA może tylko walczyć z ME, więc niech WWE przeniesie ME na czwartek to będziemy mieli "Thursday Noght Wars" :lol:

Tak, trzecia tygodniówka WWE osiąga wyniki ratingów podobne bardzo często do ratingów Impactu. To jest właśnie smutne. TNA na swoje największe eventy (Impact, PPV) przyciąga tyle fanów ile WWE na live eventy w Europie lub na tapingi SmackDown!

Czasem mam wrażenie, że Vince wymyśla kolejne tygodniówki, aby pośmiać się z TNA i pokazać, że on potrafi stworzyć kilka programów, które i tak będą miały wyższe (lub porównywalne) wyniki oglądalności niż flagowy program TNA :twisted:

Dzięki za pozytywny odbiór tekstu, myślałem, że będzie jednak więcej krytycznych uwag z powodu poruszenia świętego (dla niektórych osób) tematu :twisted:

napisane przez Vercyn w dniu : 07-07-2013

Vercyn, świetna robota! Dobrze napisane, poruszone ważne kontrowersje, a sam tekst daje forumowiczom pole do dyskusji...

Ja odniosę się jedynie do jednej rzeczy, która mnie boli w TNA... prowadzenie historii. Nie wiem ile razy w ostatnim czasie pisałem, że TNA zaczęło coś zajebistego, ale uwierzcie, pisałem to bardzo często. Problem w tym, że po kilku tygodniach musiałem napisać, że to roztrzaskali o przybrzeżne skały...

Cały wątek z A&8 i planem Raya był świetny, a promo po ujawnieniu lidera kapitalnie to podsumowało, ale co mamy dalej? Aż się prosiło o kontynuowanie tego przede wszystkim pod szyldem Hogan vs Ray, a obecnie zeszło to na któryś tam tor... brak logiki i pomyślunku.

AJ Styles... tego nie mogę przeboleć najbardziej. Facet dostał gimmick roku i szansę na zostanie wrestlerem roku (a nie pamiętam żeby ktoś z TNA tego dostąpił w rankingu PWI), a wszystko jakoś się zepsuło. To za szybko odkrywamy karty, to podkładamy go Kurtowi, to tamto, to sramto...

Tag-team Ariesa z Roodem... dlaczego to zepsuto? Dlaczego zepsuto masę innych świetnych pomysłów? :roll:

Nie skłamię jak powiem, że TNA ma obecnie o wiele więcej ciekawych pomysłów na story niż WWE, ale to jak to psują przechodzi ludzkie pojęcie... a szkoda.

napisane przez E_9 w dniu : 07-07-2013

E_9, już był jeden wrestler który wygrał PWI 500 z TNA. Ironia losu, bo to był AJ Styles ;) (inna sprawa to sens tego rankingu, ale zawsze więcej się dzieje w IWC)

napisane przez Jack Doomsday w dniu : 07-07-2013


Cytat: Jack Doomsday

E_9, już był jeden wrestler który wygrał PWI 500 z TNA. Ironia losu, bo to był AJ Styles ;) (inna sprawa to sens tego rankingu, ale zawsze więcej się dzieje w IWC)


W którym roku to było? Bo sprawdziłem właśnie kategorię "Wrestler of the Year" i od '95 zwycięzcy pochodzili tylko i wyłącznie z WWE... ;)

napisane przez E_9 w dniu : 07-07-2013

Kiedy był mistrzem TNA, Ric Flair chciał z niego zrobić Nature Boya 2.0, rok bodajże 2010. Ale teraz to dokładniej sprawdziłem (w '10 wrestlerem roku był Orton), więc na chłopski rozum wiarygodność jest mocno wątpliwa, bo na co komu dwa plebiscyty - jeden to 500-tka, a drugi "wrestler roku" (ja zawsze uważałem 500-tkę jako tą wazniejszą).

napisane przez Jack Doomsday w dniu : 07-07-2013

Niestety prawdziwy artykuł,ale nie chciałbym aby TNA upadło, mam nadzieję, że coś w sobie zmieni i zacznie podejmować dobre, perspektywistyczne decyzje.

Ja głównie oglądam TNA z dwóch powodów, pierwsze że jako dzieciak byłem ogromnym fanem WCW i przyjmowałem je lepiej niż (WWF) mimo błedów i w miarę interesujących storyline'ów i po upadku oraz wykupieniu przez WWF szukałem swojego nowego wrestlingowego "domu" i znalazłem go w TNA, po mimo wielu podejść do WWE nie dawałem rady oglądać dłużej.A druga to swego czasu dobrze rozwinięta x-division, której gwiazdy nadal w TNA występują.

Przepraszam za off-top: ale mam pytanie czy wogóle jakichś federacjach wrestlingowych funkcjonuje podział na kategorie wagowe? Jak w MMA, że zawodnicy np. kategorii light heavyweight nie mają prawa walczyć o pasy kategorii Wagi Cięzkiej? Bo widzę, że CMLL ma wiele takich pasów, no i często czytając opinie walk z Japonii też chyba taki podział istnieje np. w NJPW ? Z góry dziekuję za odpowiedź.

napisane przez Lew w dniu : 07-07-2013

wszystko rozumiem i nawet się zgadzan z zazutami, ale i tak wolę TNA od WWE, które też idealne nie jest

napisane przez kkp016 w dniu : 08-07-2013


Cytat: Jack Doomsday

Kiedy był mistrzem TNA, Ric Flair chciał z niego zrobić Nature Boya 2.0, rok bodajże 2010. Ale teraz to dokładniej sprawdziłem (w '10 wrestlerem roku był Orton), więc na chłopski rozum wiarygodność jest mocno wątpliwa, bo na co komu dwa plebiscyty - jeden to 500-tka, a drugi "wrestler roku" (ja zawsze uważałem 500-tkę jako tą wazniejszą).


Faktycznie, sprawdziłem i PWI ma tak jakby dwie główne wrestlingowe nagrody, zawodnik roku oraz najlepsza 500-ka roku. Idiotyzm, bo to w końcu to samo... no ale co zrobić. Co nie zmienia faktu, że w tym roku AJ miał szansę zgarnąć kolejną nagrodę (chociażby pierwsze w historii TNA Wrestler of the Year), a genialnie zapowiadający się storyline i rozwój postaci został zahamowany... szkoda.

napisane przez E_9 w dniu : 08-07-2013

Jeśli chodzi o te zatrudnienia zawodników z WWE to nie wiem czy jest to aż tak duży błąd TNA. Przecież każdy wrestler, który jakoś zaistniał w tym świecie musiał mieć chociaż raz styczność z WWE. Co prawda są wyjątki, ale ich WWE szybko ściągnie do siebie. Jednak tak jak większość uważam, że TNA robi to zbyt pochopnie. Starają się ściągnąć wszystkich, którzy byli kiedyś w WWE i wrzucają ich od razu do main eventu co jest błędem. Znacznie lepiej by robili, gdyby stawiali na swoich jak AJ, Storm, Roode, Morgan ( wiem, że był w WWE, ale chyba kariery tam nie zrobił, a przynajmniej ja go nie pamiętam w WWE ).
Zgodzę się, że błędem jest brak takiego zdecydowania. Dobrym przykładem może być James Storm. Koleś spędził bodajże prawie 10 lat w TT i nagle stał się największym face'm federacji. TNA powinno pójść wtedy za ciosem i dalej go promować ( ja nawet dałbym mu pas na dłużej niż 2 tygodnie ). Niestety TNA jak zawsze musiało skopać sprawę i cofnęli go znów do dywizji TT. Ogólnie jest kilku takich zawodników, których TNA zaczyna promować i w pewnym momencie o nich zapominają, bo akurat w tym momencie został wyrzucony ktoś z WWE, którego trzeba ściągnąć i dać mu push.
W 100 % zgadzam się z tym co napisałeś o dywizji X, TT i KO. Przed przybyciem do TNA wszystko układało się bardzo przyjemnie i te dywizje potrafiły zachwycić. Ich walki zawsze były wysoko oceniane na galach, a przede wszystkim miał tam kto walczyć.

Cytat: Vercyn

Myślę, że miesięcznie federacja więcej by zaoszczędziła zwalniając Hulka i Brooke niż rocznie pozbywając się Crimsona, Taeler Hendrix, Joey'ego Ryana i Christiana Yorka, którzy przy odpowiednim bookingu mogliby stanowić o sile TNA.

To jest akurat pewne. Ale jak już chcą go zostawić to niech go zostawią, ale niech mu zmniejszą pensje. Podobno za rok zgarnia 2 mln, a wszyscy zwolnieni, których wymieniłeś w roku nie wezmą pewnie nawet 1 mln.

Wszyscy piszą, że jeśli TNA nie pójdzie w górę i nie zacznie być realnym zagrożeniem dla WWE, to Vince nadal będzie nam dawał taki chłam. Ale jednak nadal ten chłam stawiają wyżej nad TNA :D

Super artykuł Vercyn !

A tak na marginesie planujesz napisać jakiś artykuł jeszcze o TNA? A może coś podobnego tylko, że z WWE ?

napisane przez Tupak w dniu : 08-07-2013


Cytat: Tupak

Super artykuł Vercyn !

A tak na marginesie planujesz napisać jakiś artykuł jeszcze o TNA? A może coś podobnego tylko, że z WWE ?

Dzięki. Tak, usilnie zastanawiam się nad napisaniem felietonu o grzechach głównych WWE, ale muszę dostać od nich porządnego kopa, bo takiego dostałem od TNA na ostatnich tygodniówkach. Oczywiście nie jest to rzecz nierealna. Natomiast czy coś jeszcze napisze o TNA? Nie wykluczam :)

napisane przez Vercyn w dniu : 08-07-2013

Wreszcie znalazłem czas na przeczytanie artykułu i ogólnie podobał mi się.
Zgadzam się ze wszystkimi przytoczonymi błędami ze strony TNA. Najbardziej boli słaba kondycja X Division. Sam bodaj po X-Travaganza pisałem, że X Division powoli się odbudowuje, ale jednak od tamtej gali nie widać żadnej poprawy. Świetnie prezentowali się Rubix, Andrews, Cameron, Neese, Dutt, Williams i wydawało się kwestią czasu zatrudnienie na stałe przynajmniej kilku z nich. Dwaj ostatni chyba nawet takie propozycje dostali, ale od dłuższego czasu nie widzimy ich na Impaktach. Nowy regulamin z three wayami jest fatalny. Co z tego, że poziom takich walk jest przeważnie wysoki, skoro przez ciągłe eliminacje zawodników nie możemy się doczekać żadnego feudu o pas. TNA jest jedyną federacją, która ma u siebie X Division Title, więc powinni dopieszczać go i stawiać na highflyerów, a nie zaniżać rangę pasa do minimum.
Z dywizją tag team nie jest tak źle. Oczywiście daleko jej do czasów LAX, MCMG, Team 3D czy Beer Money, ale mieliśmy w ostatnich latach dobre drużyny, np. Angle & Styles, Joe & Magnus, Dirty Heels oraz Bad Influence. Teraz tych drużyn zrobiło się mało (raptem 3), ale zawsze można liczyć na jakiś transfer lub trafne połączenie w tag zawodników obecnych w rosterze (przykład Angle/Styles oraz Joe/Magnus pokazuje, że z takich miksów może wyjść coś dobrego).

Wychodzi na to, że największym problemem TNA jest Hogan. Wąsaty pierdziel zgarnia niemałą sumkę (Brooke pewnie również, tatuś załatwił) i kto wie, może federacja zaoszczędzając kasę pompowaną na Hoganów, nie musiałaby się zamartwiać problemami finansowymi. Albo Dixie nie umie liczyć (Hogan jest obecny na każdym Impakcie, więc sumując jego dochody za cały rok, pewnie wyszłoby tyle, ile zgarnia pół rosteru razem wzięte), albo w dalszym ciągu ma mokro w majtkach na sam widok wielkich nazwisk. Jego obecność nie poprawiła notowań TNA, ratingi się nie powiększają, fanów nie przybywa, a zamiast promować swoje gwiazdy, wąsacz zgarnia cały spotlight. Hogan to nowotwór TNA i jeśli chcą wyjść na prostą, muszą się go pozbyć z córeczką w pakiecie.

napisane przez marcel w dniu : 08-07-2013

Jako dowód na to, że fedka Dixie cienko przędzie często podaje się słabe ratingi. Ale gwoli uczciwości trzeba przyznać, że to i tak jedne z najwyższych ratingów na Spike TV. W związku z tym jako główny grzech TNA powinno być raczej wymienione kurczowe trzymanie się tej stacji, zamiast prób negocjowania z większymi graczami.

napisane przez HrabiaZuo w dniu : 14-07-2013

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy