In the Pit with Piper: Narodziny Hot Roda

W tym biznesie nie ma zbyt wielu prawdziwych ludzi. Roddy Piper należy jednak do tego grona. Jest zwykłym gościem, który każdemu w szatni podawał rękę - duży, mały, stary, młody. Był spokojny i całkowicie inny od tych wielkich nazwisk, które miałem okazję poznać. Kiedy przyszedłem do WWF w 1984 roku, Roddy już był na samej górze, jako pierwszy heel federacji. Nie musiał poświęcać mi swojego czasu, ale to zrobił. Na długo przed tym, jak kliki opanowały główne historie, była duża grupa z Roddym, Donem Muracao, Bobem Ortonem, Adrianem Adonisem i Panem Fuji. Nie trzymali się razem z "politycznych" powodów, ale z przyjaźni. Pewnej nocy, po walce z Hard Foundation, Roddy zaprosił Jima Neidharta i mnie do pokoju hotelowego na piwo i spotkanie z chłopakami. Był to zaszczyt móc siedzieć z tymi gośćmi, słuchając ich rad na temat wrestlerów, wrestlingu, psychologii ringowej, angle'i i miejsc. Prowadzili oni w tym pokoju hotelowym prawdzie lekcje, dla takich młodych, jak ja.

Pewnego dnia wspomniałem Roddy'emu, że mój ojciec ma jakieś powiązania z ludźmi o nazwisku Toombs, prawdziwe nazwisko Pipera. Jak się potem okazało, Roddy pochodził z Saskatoon tak, jak mój ojciec Stu. Odkryliśmy, że w Północnej Dakocie Hartowie i Toombsowie mają jakieś powiązania rodzinne. Nikt o tym nie wiedział. Od tamtego czasu zaczęliśmy się do siebie zwracać - "Kuzynie."

Najpiękniejszym momentem mojej kariery był czas, kiedy rzuciłem wyzwanie Roddy'emu o WWE Intercontinental Title na WrestleManii VIII w Indianapolis. Nigdy tak naprawdę nie mieliśmy ważnej walki, a tak, jak się okazało wyprzedała Hoosierdome i zebrała dodatkowo milion ludzi oglądających PPV na całym świecie. Jak się okazało, Roddy miał dużą odporność na ból, pracował tak ciężko, jak nikt inny kogo znałem, i wiedziałem, że podczas WM VIII wyciśnie ze mnie wszystko. Odebranie pasa Interkontynentalnego mojemu mentorowi było dla mnie wielkim zaszczytem.

Przez kolejne lata znalazłem się w wielu sytuacjach, w których potrzebowałem dobrej rady i czasami śmiałem się, że wyślę sygnał świetlny na niebo, jak u Batmana, a Roddy przybędzie na pomoc. Zawsze mogłem mu ufać, wiedząc, że jego rady były nie tylko dobre, ale najlepsze. Mogłem iść przez ten biznes własną drogą, ale zawszę będę wdzięczny za jego rady.

Bycie wrestlerem, jest jak bycie plemieniem, rodziną. Najlepszą rzeczą, jaką każdy z nas mógł czuć były więzi braterskie, którymi siebie darzyliśmy. Podążałem za Roddym, jak Siuksowie za Szalonym Koniem. Był prawdziwym wojownikiem, który miał prawdziwe zadatki na wodza. W świecie pro wrestlingu, prawdziwi wielcy nie zawsze walczą przeciwko sobie. Czasami stają twarzą w twarz ze światem.

Dziękuję Roddy za bycie moim prawdziwym bohaterem i przyjacielem.
Bret "The Hitman" Hart

NARODZINY PIPERA
Większość normalnych ludzi przychodzi na świat konkretnego dnia w konkretnym miesiącu w konkretnym roku. Nie ja. Przychodząc na świat, jako Roderick George Tooms 17 kwietnia 1954 roku w Saskatoon, nie przyszedłem tak naprawdę na świat do piętnastego roku życia, kiedy odkryłem życiowe powołanie - pro wrestling. Tam zdobyłem swoją prawdziwą tożsamość - "Rowdy" Roddy Piper. Podjąłem się tego sportu w 1969 roku, jednak przed tym byłem wyrzutkiem w społeczeństwie, w którym nikomu nigdzie się nie spieszyło. Jedyną rzeczą, w której byłem dobry było granie na dudach. Jeżeli mam być szczery, to nie pamiętam, gdzie się tego nauczyłem. Na pewno nie było to od ojca, którym był Szkotem, ani od matki, która pochodziła z Irlandii. Byłem bardzo młody - może pięć czy sześć lat - i przebywałem w rezerwacie Indian nazywanym The Pas in Manitoba, kiedy zacząłem grać na kobzie. Nie pamiętam nawet, kto przedstawił mnie tym ludziom. To nie był chyba żaden z moich sąsiadów, ponieważ byłem jedynym białym dzieciakiem żyjącym w rezerwacie i nie potrafię sobie jakoś wyobrazić siebie grającego na dudach i tańczącego przy ogniu z czternastoma Apaczami. Dlaczego nie wybrałem gitary i nie zostałem drugim Erickiem Claptonem albo perkusji i nie zostałem drugim świetnym Ringo Starrem? Nie, Bóg dał mi dudy stawiając mnie od początku na straconej pozycji, ponieważ wiecie co jest powiązane z dudami - kilt - nie sukienka, a kilt! Jednak nie ma już wśród żyjących osoby, która pozwoliłaby mi rozwiązać zagadkę kiedy i jak zacząłem grać.

Mają trzynaście lat opuściłem dom i zadecydowałem, że poradzę sobie sam. Podróżowałem autostopem z miejsca na miejsce i grałem na dudach z otwartą walizką, mając nadzieję na jakieś drobne i nocleg w hostelu. Nigdy nie przebywałem zbyt długo w jednym miejscu. Wciąż byłem w ruchu, a gdziekolwiek poszedłem, były ze mną także dudy. Pewnego dnia połączyłem się w zespół pod nazwą Keber Fe i wziąłem udział w konkursie w Toronto C&E Gardens. Stanęliśmy przeciwko najlepszych dudziarzom z całego globy, i możecie uwierzyć lub nie, skończyliśmy na piątym miejscu - na świecie. Zaskakujące, jak na kogoś, kto nie jest pewien kiedy i jak zaczął grać. Nieprawdaż?

Jednak pozostałe moje wczesne wspomnienia nie są zbyt specjalne. Prawdę mówiąc są trochę gówniane. Miałem tendencję do wpadania w kłopoty. Nawet kiedy starałem się ich unikać, one znajdowały mnie. Teraz, pomimo tego, że nie zgadzam się z większością zasad w Kanadzie, mam wiele szacunku dla kraju, jednak nie dla systemu edukacyjnego. Widzicie, w Kanadzie jest kilka eksperymentalnych programów, które mają młodych delikwentów poprowadzić prosto i zrobić z nich szare myszki. W pierwszym z moich lat w szkole, zostałem włączony do programu, w którym nauczyciele uczyli nas matematyki i wymowy wprowadzając jakieś nowe metody. Cóż, nieszczęśliwie dla mnie, nic z tego nie zadziałało. Po dziś dzień nie potrafię dobrze wymawiać słów, a liczyć i dodawać potrafię tylko w momencie, w którym promotor wypłaca mi pieniądze. Jak widzicie, nie mam dobrych wspomnień ze szkoły już od samego początku. Chciałem się jednak uczyć i zostać psychologiem. Kolejnym programem, w który byłem zamieszany był ten, w którym umieścił mnie kanadyjski rząd - Canadian Armed Forces (Kanadyjskie Siły Zbrojne). Spędziłem sześć tygodni na podstawowym szkoleniu, a potem pojawiałem się raz w roku, dopóki nie ukończyłem programu, co dało mi zaszczytne zwolnienie. Nigdy nie wyobrażałem siebie w mundurze służącego krajowi, jednak to szkolenie okazało się dla mnie dobrą rzeczą. Pozwoliło utrzymać mnie z daleka od ulicy i kłopotów do momentu, w którym odnalazłem swoje powołanie w zawodzie, który trzyma mnie do tej pory. Wojsko sprawiło, że zostałem strzelcem wyborowym. Stałem się dobry w strzelaniu z karabinu maszynowego, a lepszy nawet we władaniu nożem - wszystko, czego nieletni powinien się nauczyć. To były zorganizowane walki - a, ja to lubiłem!

Po tym, jak zostałem honorowo pożegnany z armii, po raz kolejny wróciłem do mojego nomadycznego stylu życia, mieszkając w hotelach lub na ulicy. Tak, jak powiedziałem - w trakcie moich podróży, jako nastolatka - próbowałem zdobywać edukację. Byłem zamieszany w szkolne dyscypliny. Grałem w piłkę nożną, koszykówkę i hokeja, ale nawet będą naturalnym atletą, nie mogłem się przebić w nich. Jednak tylko jednej dyscypliny spróbowałem i ją polubiłem - wrestling. Szybko się za to zabrałem, może dlatego, że mój ojciec i wuj byli amatorskimi bokserami, a ja miałem to we krwi. Prawdę mówiąc, kiedy odchodziłem z domu, oni dali mi solidne podstawy boksu i nauczyli mnie, jak mam siebie chronić. Wrestling wychodził mi naturalnie, ponieważ całe swoje życie walczyłem.

Mieszkając w jednym z takich hoteli dla nieletnich dostałem się do Police Athletic League prowadzonej przez trenera-amatora wrestlingu. Od samego początku byłem świetny na macie. W wieku piętnastu lat zdobył swoje pierwsze mistrzostwo - Amateur Wrestling Championship of Manitoba w kategorii 75 kilogramów. To było ważne wyróżnienie i zastrzyk pewności siebie, ponieważ - wierzcie mi lub nie - byłem bardzo nieśmiałym dzieckiem, które nie zabiegało o uwagę. Kiedy wszedłem do tego turnieju, nie wiedziałem czego mam się spodziewać, zwłaszcza na początku, kiedy mój tyłek został skopany przez pierwszego przeciwnika, który był dwie klasy wagowe wyżej niż ja i był zbudowany, jak Chris Benoit. Zaskakująco wygrałem wszystkie kolejne walki, a w finale spotkałem się właśnie z tym zawodnikiem. Nie oczekiwałem, że wygram. Walczyłem zachowawczo w pierwszej rundzie, ponieważ on miał przewagę doświadczenia, rozmiaru i przede wszystkim pewności siebie potrzebnej do zwycięstwa. Jednak to, co wydarzyło się w drugiej rundzie nie tylko zmieniło finał, ale także całą moją wrestlingową karierę. Usłyszałem, jak mój przeciwnik zgrywa się ze mnie. To dało mi zastrzyk, którego potrzebowałem. Zdałem sobie sprawę, że to moja szansa. W trzeciej rundzie uderzyłem i założyłem mu half nelsona. Jednak, kiedy sędzia go wyliczał, zabił gong i oznajmił koniec rundy i walki. Byłem wkurzony, ponieważ myślałem, że uzyskam pin, kiedy skończyła się walka. Myślałem, że ją przegrałem. Jednak ku mojemu zaskoczeniu sędzia podszedł i podniósł moje ramię w górę w geście zwycięstwa. To dało mi wiele pewności siebie w świecie, który stał się potem całym moim życiem.

Jeden z moich przyjaciół trafił do szkoły pro wrestlingu prowadzonej przez gościa o imieniu - Tony Candello, który był z zawodu fryzjerem. Powiedział mi pewnego dnia - "Dlaczego nie przyjdziesz do nas i nie zobaczysz, jak to wygląda?" Poszedłem więc i zostałem przedstawiony panu Candello. Przyjaciel powiedział swojemu nauczycielowi, że jestem mistrzem amatorskiego wrestlingu, a przed oczami tego gościa musiały pojawić się wtedy znaczki dolarów. Widzicie, Candello nie tylko prowadził tę szkołę pro wrestlingu, ale był także promotorem wyjętym spod prawa, który szukał we wszystkim pieniędzy. Zaczął mi wiele obiecywać i powiedział, żebym podpisał kontrakt, a on uczyni ze mnie profesjonalnego wrestlera. Na początku chciałem pójść na to, ale po dłuższych rozmowach z tym gościem, zrozumiałem, że on chce wyciągnąć ode mnie pieniądze, a to było, jak próba pobrania krwi z kamienia, ponieważ nie miałem żadnych pieniędzy. W tamtym czasie byłem na ulicy od dwóch lat i nie miałem zamiary być dla kogoś frajerem. Kiedy opuścił pokój, ukradłem podpisany kontrakt z jego walizki, ale wciąż byłem zabookowany w karcie, ponieważ myśleli, że poszedłem do tej szkoły.

Pierwszy profesjonalny event, w którym wziąłem udział był aż w tundrze u lokalnego promotora - Ala Tomko z Churchill (Manitoba). Tomko zapakował od swojego vana wszystkich zawodników na galę, w których wliczałem się ja i pięciu innych przerażonych wrestlerów, którzy mogliby rywalizować z miejscowymi saskłaczami w wyglądzie i budowie, oraz dwie karlice, które miały ładne długie czarne włosy do samych nów. Myślę, że one służył do utrzymywania ciepła podczas mroźnych dni. Dojechaliśmy vanem do lotniska, gdzie dwusilinikowy wodolot czekał na nas i miał nas zrzucić, jak najbliżej miejsca przeznaczenia w Churchill. Kiedy samolot wystartował, jedna z karlic zaczepiła mnie i powiedziała, że z jednego z silników wydobywa się olej. Nie chcąc nikogo alarmować i będąc pierwszy raz na pokładzie, poszedłem do pilota i poinformowałem go, że z lewego silnika cieknie. Bez żadnego przerażenia, spokojnie chłodno powiedział mi - "Tak. Wiem. Lekko cieknie. Zapomniałem tego naprawić." Dotarliśmy do naszego miejsca przeznaczenia, które było obozem drwali wypełnionym najgorzej wyglądającymi drwalami, jakich kiedykolwiek widziałem. Ci ludzie, według tego co powiedział Tomko, lubili zobaczyć krew. Potraktowali nas, jak stado piękności. Scena wyglądała jednak dużo gorzej niż drwale. Nie było żądnego ringu, tylko kilka mat na zimnej twarde podłodzie. Nie było krzeseł, tylko jakieś połamane drewniane taborety na stołówce. Udało nam się wypaść dobrze przed tymi idiotami, którzy opuścili miejsce z uśmiechem od ucha do ucha, po tym, jak zobaczyli dobre walki i trochę krwi. Nieszczęśliwie była to moja krew. Jednak nie dbałem o to. Dopóki Tomko dawał mi piętnaście dolarów za noc, byłem szczęśliwy. Wróciliśmy do samolotu, przy którym pilot napełniał silnik olejem, abyśmy mogli wrócić.

Kiedy wylądowaliśmy, wsiedliśmy z powrotem do vana i udaliśmy się w poszukiwaniu miejsca do noclegu. Byłem tak wyczerpany, że nie mogłem doczekać się wejścia pod prysznic i wczołgać się do łóżka. Po jakimś czasie Tomko zatrzymał auto na parkingu w parku i powiedział - "W porządku. Jesteśmy na miejscu." Zacząłem się zastanawiać o co chodzi. Ktoś musiał skoczyć za potrzebą? Nie. Okazało się, że park miał być naszą bazą noclegową na tę noc. Panie miały luksus i spały w vanie. My natomiast musieliśmy znaleźć sobie miejsce pod gwiazdami na łonie natury. Al był dbającym o nas promotorem. Zbudował małe obozowisko z ogniskiem, które miało nas utrzymywać w cieple. Wybrałem najbardziej komfortowe miejsce - stół piknikowy - jakie mogłem znaleźć i spróbowałem zasnąć po pierwszej długiej nocy, jako pro wrestler. Myślałem że to będzie koniec takich przygód, ale to był dopiero początek. Obudziłem się w środku nocy, aby skorzystać z Porta Potti (toi toi) i już siadałem, aby załatwić swój interes, kiedy usłyszałem jakieś dźwięki, jakby ryczenie, dochodzące zza blaszanej konstrukcji. Uchyliłem lekko drzwi i zobaczyłem wielką postać biegającą po naszym obozowisku. Początkowo myślałem, że to któryś z wrestlerów chcący się odlać. Zacząłem się śmiać. Jednak żarty się skończyły kilka chwil później, kiedy mój świat obrócił się do góry nogami w lecącym toi toiu. I ja i moje gówno znaleźliśmy się w powietrzu. Kiedy podniosłem się z ziemi usłyszałem krzyki dochodzące z vana. To pozostali krzyczeli, gdyż po obozowisku biegał dziki niedźwiedź. Z gaciami wokół kostek biegłem tak szybko, jak tylko potrafiłem, aby dotrzeć do grupy do powoli ruszającego vana, uciekając przed dziką bestią. Kiedy myślałem, że jestem bezpieczny, Tomko i cała grupa wysadzili mnie z auta ponieważ śmierdziałem, nie wspominając o tym, że gówno było rozsmarowane na całym siedzeniu w aucie. O tak, bardzo cieszyłem się z życia, jako pro wrestler.

Tomko pozwolił mi potem korzystać z siłowni, ale pod warunkiem utrzymywania jej w czystości i sprzątania. To były pamiętne czasu, ponieważ nie tylko miałem możliwość pracy z najlepszymi i największymi zawodnikami w tym biznesie, ale miałem także wiele powodów do śmiechu. Pewnego razu Al chciał, abym przemalował część sprzętu, ponieważ zaczął wyglądać na stary od używania go przez kilka lat. Wziąłem więc trochę farby, aby nadać świeżego wyglądu hantlom. Był to kolor niebieski z białymi numerami oznaczający ciężar. Jednak w ramach żartów celowo źle oznaczyłem te hantle. Zamiast 18 kilogramów namalowałem 11 kilogramów, a tam gdzie 45 kilogramów namalowałem 35 kilogramów. Wyobraźcie sobie, jak bardzo śmiałem się oglądając 200-kilogramowego wrestlera Billy'ego Grahama czy Herculesa Corteza próbujących rozgryźć, co jest z nimi nie tak tego dnia. Dezorientacja na ich twarzach była bezcenna, chociaż krótka. Moi przodkowie w tym biznesie nie byli głupi. Kazali Alowi zważyć hantle. Kiedy zrozumieli co się stało, zaczęli bawić się ze mną na swój sposób - rzucali mnie na matę raz po raz, ćwicząc na mnie ich najlepsze akcje. Szczerze, wybili ze mnie wszystkie głupie pomysły. Ta sytuacja nie tylko dała mi kolejną lekcję poniżenia, ale także sprawiła, że wylądowałem z powrotem na ulicy.

Jednak za te pieniądze, które zarabiałem na wrestlingu, mogłem pozwolić sobie na wynajęcie własnego pokoju za 25 dolarów na miesiąc u pani Melanie w Winnipeg. Ona zawsze śpiewała jedną piosenkę - "I've got a brand new pair of roller skates, you've got a brand new key…" Jednakże ona ważyła ponad 130 kilogramów, a ja nawet nie chciałem sprawdzać czy klucz pasuje! Nieważne. Melanie udostępniła mi swój przedni ganek. Miałem płytę grzejną, łóżko i dwie świece na ścianie. Winnipeg to miasto, w którym temperatura spada czasami poniżej 15 stopni, a ja spałem na ganku! Jednak to i tak lepiej, niż na ulicy...

dodane przez Vercyn w dniu: 01-05-2012 21:51:02

Udostępnij

Komentarze (7)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Hej Vercyn kiedyś napisałeś,że jak znajde lin do książki w rozmaże pdf to ją kiedyś przetłumaczysz i oto co znalazłem tylko ja ten link już kiedyś podałem i znajduje się on w tłumaczeniu Behind in Mask: od Peurto Ricko do WWE

napisane przez Edge&Christian w dniu : 01-05-2012

:lol: Spokojnie. Bedzie i ta ksiazka - niestety pdf nie dal rady sie sciagnac, ale zakupilem ksiazke za granica i oczekuje az przyjdzie.

napisane przez Vercyn w dniu : 01-05-2012

Świetny początek i bardzo ciekawy rozdział. Mimo ich nieszczęścia jakoś dobiła mnie scena z niedźwiedziem. Miał bardzo interesujące początki. Fajnie poznać taką osobę dokładniej. Wiedzieć jak wyglądało jej dzieciństwo, jaki był w dzieciństwie i jak rozpoczynała się oraz rozwijała jego kariera. Dobra robota, czekam na więcej.

napisane przez CharlieScene w dniu : 02-05-2012

Porównując z niedawno ukończonym przez Ciebie tłumaczeniem biografii Reya, od razu rzuca się w oczy drastyczna zmiana stylu :twisted: Wygląda to trochę tak, jakby panowie trzymali się swoich gimmicków - Mysterio jest milutki aż do zrzygu, podczas gdy Piper szarżuje, aż miło (od razu przypominają mi się speeche tego pyskacza :)).
Fragment jest świetny, bo sam Hot Rod mocno się o to postarał i napakował go kilkoma mocnymi historiami. Motyw z toi toi rzeczywiście powala i chyba jest pewnego rodzaju deklaracją szczerości ze strony autora (na zasadzie: "nie pominę nawet najbardziej wstydliwych fragmentów"). Generalnie początek biografii zachęca do dalszej lektury i chyba o to właśnie w tym wszystkim chodziło. Nie życzę Ci źle, ale ta angina pięknie wzbogaciła materiały z tłumaczeniami na forum :twisted:

napisane przez Grishan w dniu : 02-05-2012

O ile o Reyu nie miałem ochoty czytać, tutaj wciągnąłem się od samego początku. Czekam na kolejne części :)

napisane przez aRo w dniu : 02-05-2012

Też mam przeczucia, że książka mi przypadnie bardziej do gustu niż biografia Mysteria (przestałem po paru epizodach). Narazie jest nieźle, oczekuję następnych części. 8)

napisane przez Catarax w dniu : 02-05-2012

Fajnie, że się zabrałeś za kolejną autobiografie, zapowiada się ciekawie, ale jak tą skończysz to mógł byś się zająć autobiografią EDGE'a ;)

napisane przez ila_99 w dniu : 03-05-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy