Poza tym, że byłem topowym wrestlerem WWF w ringu, w tamtym czasie stałem się także głównym człowiekiem federacji za mikrofonem. Obsługiwałem dwóch wrestlerów jednej nocy w 1983 roku - Paula Orndorffa i Davida Schultza. Miałem przeprowadzić z nimi wywiad, a Vince pozwolił mi potem na swój własny segment w WWF - "Piper's Pit". Schultz był typem dupka, który zawsze próbuje się wepchnąć wszędzie, a Orndorff był tak napięty, jak mistrzowski koń wyścigowy Man O'War. W trakcie ich prawie trzyminutowego wywiadu tamtej nocy, ta dwójka tęgich atletów próbowała zawłaszczyć sobie cały czas na mikrofonie, nie wspominając, że przy okazji blokowali całkowicie mój chudy tyłek. Pozostali wrestlerzy przyglądali się temu. Schultz i Orndorff stanęli ramię w ramię, pozostawiając mnie na drugim planie. Każdy z nich miał swój czas na mikrofonie. Zaczynał Orndorff, Schultz był drugi. Próbowali jak najbardziej być over i pozostawiali mnie w cieniu swoich mas. Kiedy już ich czas dobiegał końca i pozostały tylko cztery sekundy, jak skradłem show. Położyłem jedną rękę na ramieniu Orndorffa, a drugą na ramieniu Schultza i wepchnąłem się przed nich usuwając ich z pola kamery. Z całą swoją charyzmą powiedziałem - "Roddy Piper - giant killer!" I na tym zakończyliśmy wywiad. To była ostatnia rzecz, którą widzieli fani i to właśnie zapamiętali najbardziej. Moi Bracia również to widzieli i zaczęli się dziko śmiać, dlatego, że tamtych dwóch próbowało pogrzebać Pipera w trzyminutowym wywiadzie, a sami zostali pogrzebani w cztery sekundy. Ta improwizacja nie tylko zwaliła wrestlerów i widzów z nóg, ale także otworzyła mi drzwi z moim własnym segmentem "Piper's Pit".
Po tym sukcesie poprosiłem Vince'a Juniora w St. Louis, aby dał mi taki segment z wywiadem w każdym tygodniu. Poprosiłem także o trzy tygodnie, muszkę i stanowisko z mikrofonem, a jeżeli nie sprostam oczekiwaniom, sam zrezygnuję bez żadnych pytań. Co miałem do stracenia? Próbowałem pokazać głównym zarządcom WWF, że bardziej przysłużę się federacji przed kamerą we własnym segmencie, niż pełniąc funkcję buntownika-managera. Cóż, Vince nie tylko kupił całą tę koncepcję, ale także przygotował dla mnie specjalną scenę, która dodawała blichtru i przepychu moim segmentom. Jednym z głównych powodów utworzenia mojego segmentu był fakt, że wciąż trwała bitwa pomiędzy wrestlerami, o to kto i ile dostaje czasu antenowego. Do tego, pamiętajcie, że było jeszcze 25 topowych wrestlerów na świecie pracujących w jednej federacji, walczących o uwagę fanów, których ego dawało o sobie znać. Czas antenowy stał się także problemem, ponieważ Ci goście widzieli, że muszą sami wywalczyć sobie swoje miejsce częściej niż Hulk Hogan, który był ostro pushowany przez McMahona. Hogan czerpał z tego pushu i z filmowej sławy z filmu "Rocky III" ze Stallonem, a większość z chłopaków była przekonana, że on i Vince podpisali pakt z diabłem. Oni byli partnerami w zbrodni, a cała reszta, czyli my, mieliśmy być tylko przystawkami.
Nie ja. Nie miałem zamiaru grać drugich skrzypiec dla nikogo. Nawet kiedy managerowałem Orndorffowi czy Schultzowi, wciąż próbowałem stać się rozpoznawalnym i być over z widzami. Wtedy właśnie zacząłem wykorzystać swoje usta. Moje niewyparzona gęba pozwoliła mi zostać zauważonym we wcześniej mojej karierze w L.A., Charlotte, Atlancie, Kanadzie i w Portland, więc dlaczego w Nowym Yorku i WWF miałoby być inaczej? Po raz kolejny nie wnikałem w prywatne sprawy moich wresetlingowych gości, ale wszystko inne było w mojej grze. Chciałem bawić publiczność i utrzymać swoich widzów przy "Piper's Pit". Już od pierwszego mojego gościa - wrestlera Frankiego Williamsa - rzuciłem się do szyi, pozostawiając go ze łzami w oczach i prawie niemego. W pierwszej chwili widzowie musieli poczuć się dziwnie widząc gościa w kilcie prowadzącego wywiad z innym twardym facetem, ale bardzo szybko nauczyli się, że "prawdziwy mężczyzna nosi kilt". Widownia zakochała się w "Piper's Pit" i przyszyła mi łatkę człowieka, którego kochają nienawidzić. Czekali, aż wyzwolę w tych wrestlerach bestie albo sprowadzę ich na kolana. W przypadku Williamsa było to drugie.
Frankie był zawodnikiem z San Juan, który walczył już długo, ale nigdy nie wygrał walki. Więc tak szybko, jak usiadło do wywiadu, zapytałem go - "Frankie, skąd jesteś?" On odpowiedział ze swoim charakterystycznym akcentem - "Z Columbus w Ohio!" Odwróciłem się do niego i powiedziałem - "Oh, jesteś z Columbus w Ohio, co? Cóż, powiem Ci coś. Wracaj natychmiast do Ohio i znajdź pracę, jako sprzedawca butów, bo jako wrestler jesteś nikim! W całym swoim życiu nie wygrałeś nawet jednej walki." Takich rzeczy nie słyszy się w wrestlingu. Zwykle w takich wywiadach, jeden próbuje postawić się ponad drugim i tak na zmianę, ale nigdy nie mówi się, że ktoś nigdy nie wygrał walki. To uderzyło w dumę Williamsa i próbował się bronić, tłumacząc mi i widowni, dlaczego nie odniósł zwycięstwa. Zachowawczo, jąkając się, powiedział - "Nigdy w życiu nie wygrałem walki, ale za każdym razem, jak tam wychodziłem zostawiałem tam całe serce". Odpowiedziałem mu - "Cóż, całe Twoje serce nie wystarczy" i w tym momencie wstaliśmy, a ja zacząłem obijać Frankiego, aby wypchnąć go na zaplecze i zakończyć segment. Jednak jego duma była tak mocno urażona, że przerodziło się to w prawdziwą walkę. Wkręciłem się w tym momencie - BOOM! BOOM! BOOM! - a kiedy ostatecznie wyrzuciłem go, odwróciłem się w stronę kamery i powiedziałem jeden z moich znanych zwrotów - "Słuchaj, nigdy nie rzucaj kamieniami w gościa, który ma karabin maszynowy". Tak fizyczność i prawdziwość na antenie była dość imponująca. To sprawiło, że ratingi zaczęły rosnąć.
Ze sporym szumem i świetnym odbiorem pierwszego "Piper's Pit" przez fanów, moje notowanie miały się dobrze. Zarówno i fani, jak i wrestlerzy, zaczęli postrzegać "Piper's Pit", jako rywalizację kto pierwsze zabłyśnie. Jednak zawsze starałem się wyprowadzać wszystkich z równowagi, ponieważ "za każdym razem kiedy oni myśleli, że znają odpowiedź, ja zmieniałem pytanie!" To bardzo szybko obiegło świat, a zanim się spostrzegłem, to dzieciaki z uniwersyteckich bractw nie były jedynymi, którzy oglądali show - wrestling wkroczył teraz do domów lekarzy, prawników, dzieci i ich rodziców. Stał się bardzo popularny, zwłaszcza "Piper's Pit"!
Piękno moich wywiadów stanowił fakt, że żaden z tych segmentów nie był rozpisany w scenariuszu. Nie mieliśmy nigdy tych samych gości co tydzień, a wszystko było czystą improwizacją. Za każdym razem było to dla mnie nowe doświadczenie. Tak samo dla widzów. Zawsze mogliście spodziewać się nieoczekiwanego obrotu spraw i to właśnie dawało popularność. "Piper's Pit" było także forum, dzięki któremu WWF przebijało inną rozrywkę, ponieważ pojawiały się w nim, jako goście, ludzie spoza branży wrestlingowej. Jedną z pierwszych była piosenkarka Cyndi Lauper z jej managerem Davem Wolffem. Oboje byli przyjaciółmi Lou Albano i kochali oglądać "Piper's Pit" co tydzień.
Kiedy tylko dowiedziałem się, że Cyndi będzie gościem, zabrałem się do pracy i zbierania materiałów na temat tej dziewczyny, gdyż chciałem, żeby było zabawnie. Oprócz kilku błyskotliwych rzeczy do powodzenia, miałem także kilka wizualnych trików w rękawie. Jak Lauper, miałem spinacz do ubrań przyczepiony do ucha i postawione włosy, co wygenerowało wielki heat od widzów. To było bardzo istotne, ponieważ od tego momentu Cyndi i Dave Wolff zaangażowali się bardzo w wrestling, a to także zwróciło w stronę tego sportu społeczność rock'n'rollową.
Jednak nie ograniczałem gości "Piper's Pit" z grona niewrestlerów tylko do gwiazd muzyki. Pewnego razu, podczas eventu w Madison Square Garden, John Stossel z "20/20" przyszedł, aby zrobić kilka wywiadów i miałem go w "Piper's Pit". Raz w miesiącu robiliśmy także show dla NBC - "Saturday Night's Main Event". Po wywiadzie Stossela u mnie, jego przyjaciel chciał przeprowadzić wywiad z innym wrestlerem, Davidem Schultzem, i zapytać go o to, czy wrestling jest prawdziwy czy udawany. Schultz robił wtedy jakiś biznesowy wykład pracownikowi "20/20", a Stossel odszedł od nas mówiąc, że musi zająć się tą sytuacją. Ja stałem od nich kilka metrów i widziałem, jak arogancki prezenter bierze mikrofon od swojego kolegi i mówi do ekipy, aby włączyła kamery. Jak tylko byli gotowi, Stossel powiedział do Schultza - "Czy wrestling jest prawdziwy czy jest sztuczny?" Cóż, tak szybko jak wypowiedział te słowa, które kwestionowały nasz sport, otrzymał spore uderzenie w głowę. Schultz otwartą dłonią zdzielił reportera i powalił na ziemię, krzycząc mu prosto w twarz - "Czy to jest sztuczne, dupku?" Potem jeszcze raz uderzył go otwartą dłonią, a Stossel zszedł za kamery prawie płacząc. Ten incydent zwrócił na Schultza i wrestling sporo uwagi zwłaszcza w mediach, ale także kosztował WWF i/lub Schultza trochę ze względu na pozew Stossela.
Kiedy bitwa pomiędzy Stosselem a WWF została rozwiązana w sądzie, pojawiła się kolejna wojna, która miała zwrócić uwagę na pro wrestling. 18 lutego 1985 roku, MTV emitowała na żywo z Madison Square Garden galę "The War to Settle the Score", w której main evencie znalazłem się z Hulkiem Hoganem. W trakcie drogi do tego eventu, grałem swoimi kartami bardzo dobrze. Była to kombinacja ze mną jako topowym heelem federacji, popularnością "Piper's Pit", powiązaniami z Cyndi Lauper i Davem Wolffem oraz Hulkiem Hoganem. Podczas negocjacji na temat tego dużego eventu, Wolff był w ciągłej łączności z Vincem McMahonem Juniorem i MTV. Lauper była wtedy wokalistką roku, a jako gwiazda rocka miała zachęcić fanów muzyki do obejrzenia tego sportu. Natomiast ja i Hogan mieliśmy zadbać o unikalny przebieg tego eventu. W tym względzie nie było pomiędzy nami problemów. Zawsze była w nas jakaś naturalna chemia.
Pewnej nocy byliśmy w MSG i Cyndi Lauper oraz Dick Clark wręczali nagrodę Lou Albano, który wystąpił w klipie do jej hitu "Girls Just Want to Have Fun". Cóż, zanim Lou mógł im podziękować, ja wszedłem do ringu, wziąłem tę nagrodę i rozwaliłem ją o jego głowę. Potem prawie przyprawiłem młodo wyglądającego Clarka o siwe włosy, kiedy obróciłem się w jego kierunku, a on krzyknął - "Proszę nie bij mnie!" Zdecydowałem dać mu spokój, ale Cyndi nie miała tyle szczęścia. Z typowym stylem heela podszedłem do biednej bezbronnej dziewczyny i bez jakichkolwiek hamulców kopnąłem ją w głowę, co wywołało falę buczenia w tłumie. Ale uwierzcie mi, że gdybym tylko chciał, to piosenkarka skończyłaby gorzej. Przed całym tym występem w TV, Dave Wolff zapytał mnie, czy nie kopnąłbym Cyndi podczas wręczania nagrody, co miałoby wywołać szum i powiązać bardziej rock i wrestling. Chciał mieć także pewność, że nie zranię jej. Powiedziałem mu, że podejmę się wzywania i zrobię to tak, że będzie wyglądało bardzo realnie. Jednak jakieś 30 minut przed tą akcją przyszedł do mnie ktoś z nowojorskiego biura WWF i roztoczył bardziej brutalną wizję tego wszystkiego w mojej głowie, mówiąc - "Koniec kariery Cyndi Lauper będzie początkiem Twojej." To siedziało w mojej głowie do samego końca. Była to moralna decyzja, którą musiałem podjąć. Czy naprawdę musze kopnąć niewinną kobietę, która tym storylinem próbuje pomoc w promocji naszego sportu i która ufa mi, że nie zrobię jej krzywdy? Czy może mam złamać obietnicę daną Wolffowi? Czy mam ją kopnąć tak mocno, że cała widownia to poczuje, co uszczęśliwi WWF. Miałem naprawdę wielki dylemat moralny. Choroba naszego sportu dopadła mnie po raz kolejny, pozostawiając mnie w zadumie, co zrobię piosenkarce kiedy przyjdzie ten czas. Czy kopnę ją czy nie kopnę? Co z tego wyjdzie?
Nawet kiedy Cyndi wchodziła na ring tego wieczoru, ja wciąż nie byłem pewien co zrobię. Wiedziałem, że posiadam takie umiejętności, które pozwolą uczynić to wszystko realnym, jeżeli będzie tego chciał, ale wciąż zastanawiałem się, co mieli na myśli oficjele WWE mówiąc - "koniec jej kariery może być początkiem Twojej." Jednak z drugiej strony martwiłem się o bezpieczeństwo Cyndi i uszkodzenia, które jedno gwałtowne kopnięcie może w rzeczywistości wyrządzić. Kiedy nadszedł ten czas, zaatakowałem Cyndi na pełnej szybkości, ale w pewnym momencie zdecydowałem nie ranić jej. Nawet po tym, widzowie, włączając w to policjantów z NYPD, myśleli że uderzyłem ją naprawdę. Uwierzcie mi, potrafiłbym żyć z tym, gdybym chciał - byłem wystarczająco gruboskórny - ale zdecydowałem się nie przekraczać tej linii. Fani i tak myśleli, że rzeczywiście to zrobiłem. To zwróciło ich uwagę. Media wypełniły także swój dzień tym aktem, a to było w czołówkach gazet i głównych newsów w całym kraju. Ale to nie wszystko. Teraz przyszła kolej Wolffa. Tydzień później Dave skonfrontował się ze mną w ringu, a ja dałem mu bardzo bliskie spotkanie z wrestlingiem, kiedy wykonałem na nim body-slam na oczach fanów. Byłem nie tylko tym gościem, którego fani kochali nienawidzić, ale także zwracałem uwagę mediów na nas, jak nikt przedtem. Moje wybryki rozpoczęły także wśród fanów kult złych gości. Wolff zebrał wszystkich swoich znajomych ze społeczności rock'n'rolla i napisali wiele tekstów o tym incydencie, co w rezultacie przełożyło się na wiele okładek magazynów muzycznych i wrestlingowych.
Wszystko teraz było już ustalone. Moja ciężka praca i w ringu i poza nim zmusiła McMahona do postawienia mnie naprzeciw Hulka Hogana w main evencie "The War to Settle the Score". Pamiętam, jak wysiadałem z samolotu na lotnisku Newark, a tam stała ekipa filmowa MTV czekająca na mnie. Tak szybko, jak tylko mikrofon znalazł się przede mną, ja dałem wyraz swojego zdania odnośnie tego kanału, który reprezentowała pani reporter. Powiedziałem, że MTV serwuje muzykę, którą można rzygać, a ona odbiła piłeczką pytając, jakie to uczucie bić kobietę. Powiedziałem jej, że byłem równym oportunistą - jeżeli kobieta weszła mi w drogę, zdzieliłem ją, jak nikt inny! To wywołało pewne zamieszanie tuż przed galą, na której teraz miała się pojawić Cyndi Lauper, ale także dobry przyjaciel Hulka Hogana - Mr. T.
Mr. T był gwiazdą "Drużyny A" w tamtym czasie i miał bardzo rozbudowane ego (nie żebyśmy my nie mieli), a Hogan był świetnym gościem i świetnym biznesmenem, ale nie sądzę, aby któryś z nas darzył drugiego wielką miłością w tamtym czasie. Mieliśmy jednak obaj jedną wspólną rzecz - przyjaciela o imieniu Rick Martel. Pomimo tego, że byliśmy po dwóch różnych stronach barykady, obaj mieliśmy za współlokatora Ricka w różnych momentach naszych karier. Powiedział każdemu z nas, że ten drugi to przyzwoity facet i obaj uszanowaliśmy jego opinię. To był także czas, w którym selekcjonowaliśmy osoby na tych, którzy mogą narazić reputację i na tych, którym można ufać w ringu. Jednak część z ludzi nie wie, że nawet pomimo tego, że zostałem zapowiedziany w walce wieczoru, prawie w niej nie wystąpiłem. W dzień tej gali byłem w MSG i zostałem zapytany czy nie podłożę się Hoganowi. Nie zgodziłem się. Byłem na tym etapie kariery, że nie chciałem, aby mnie przypinano, ale miałem ku temu swoje powody. Pracowałem zbyt ciężko i zbyt długo na to miejsce, w którym byłem i nie miałem zamiaru podkładać się nikomu. Nie zrozumcie mnie źle - nie miałem problemu z przegraniem walki, ale nie przez pinfall. Wiedziałem, że jak Hogan przypnie mnie tamtej nocy, to będzie mój koniec. On po prostu przejdzie do kolejnego heela w następnym miesiącu, a gdzie ja wtedy będę? Nie byłem jakąś gwiazdą jednego sezonu, więc nie mogłem pozwolić, aby to się wydarzyło. Kiedy poszedłem do Lou Albano i powiedziałem mu co się stało i co ja bym chciał zrobić z Hoganem, ostrzegł mnie, że McMahon i cała federacja tego nie zrozumie. Oni tylko widzieli gwiazdorski pojedynek, w który wpakowali wiele pieniędzy i nie dbali o karierę żadnego innego wrestlera poza Hoganem. Poradził mi, abym trzymał się swoich argumentów i nie pozwolił, aby ktokolwiek mnie przypiął. Więc poszedłem do nich i powiedziałem, że przegram z Hoganem tylko przez dyskwalifikację. McMahon i Hogan zgodzili się na moje żądania i przygotowania ruszyły. Teraz stałem się królem dyskwalifikacji.
Tamtej nocy obaj mieliśmy ogromną energię w MSG. Pamiętam, jak chciałem zaleźć za skórę Hulkamaniakom i widzom MTV zanim jeszcze zaczęliśmy walczyć. Założyłem więc koszulkę Hogana, którą rozerwałem jak Hogan zaraz jak wszedłem do ringu i bardzo drogą gitarę, którą rozwaliłem na oczach widzów. Te wybryki szybko rozgrzały fanów. To wniosło coś nowego do wrestlingu. Teraz to już nie był tylko sport walki, ale także show. Tego nie można porównać do zwycięstwa w Super Bowl, World Series czy NBA - to była całkowicie nowa energia.
Pamiętam, jak Gorilla Monsoon będąc za mikrofonem tamtej nocy tłumaczył oglądającej przed telewizorami widowni, jak tłum krzyczy i drze się na nas zanim nawet zaczęliśmy walczyć. Kiedy zabrzmiał gong, Hogan i ja nie traciliśmy czasu. Natarliśmy na siebie i zaczęliśmy zadawać punche. Byliśmy zdolni do wzniesienia tego sportu na kolejny poziom przez połączenie show i walki w ringu, jak nikt nigdy wcześniej. Były tam prawdziwe animozje i heat. W ringu stał dwumetrowy opalony gość z sześćdziesięciocentymetrowym obwodem ramienia, a naprzeciwko mierzący 185 cm prawdziwy dudziarz w kilcie i do tego obaj za sobą nie przepadali. W trakcie walki, mieliśmy publiczność w garści. Po jakichś pięciu minutach zauważyłem, że wszyscy dokładnie śledzą to co się dzieje. Wszyscy byli totalnie skupieni - fani, wrestlerzy, promotorzy. Kiedy nadeszła piętnasta minuta Hogan leżał, a ja szarpałem jego żółte włosy. Wtedy do ringu wskoczyli Paul Orndorff i Mr. T. Na zakończenie Mr. T otrzymał ode mnie uderzenie od tyłu. Potem zaatakował mnie nowojorski policjant. Wskoczył do ringu i chwycił mnie, ale go odepchnąłem. To przyciągnęło kolejnych policjantów, którzy przyszli pomóc koledze. Wyobraźcie sobie, że teraz mieliśmy w to zamieszane prawdziwe osoby. Jednak to nie oni wtedy przeszli do historii - wszystko co widzieli, a co ich denerwowało było dziełem szalonego człowieka w kilcie. Przez ostatnich kilka tygodni skopałem Cyndi Lauper, powaliłem jednego z najtwardszych gości w Ameryce i to jeszcze w telewizji i wkurzyłem najważniejsze osoby w Nowym Jorku. Spieniężałem właśnie swoją szansę i pomagałem zaistnieć naszej branży na mapie.
Razem z Hoganem byliśmy tamtej nocy bez wątpienia w centrum i nie tylko dlatego, że policjanci i fani na widowni wiedzieli, że konflikt jest prawdziwy, ale też dlatego, że MTV miało wtedy największą oglądalność w sezonie. Nie tylko była to historyczna noc dla MTV i wrestlingu, ale przygotowaliśmy także podwaliny pod najbardziej historyczny wrestlingowym event - WrestleMania I.
Po raz kolejny Vince McMahon Jr. wszedł na nowy grunt wraz z Cyndi Lauper i Davem Wolffem, i stworzył najgorętsze wrestlingowe wydarzenie w Nowym Jorku. Niecały miesiąc wcześniej wspomniane trio połączyło rock'n'roll i świat wrestlingowy w MTV, a teraz chciało poszerzyć swoje horyzonty tworząc największe show wrestlingowe w historii. To trio bazowało na pieniądzach McMahona i jego zawodnikach. Natomiast Lauper i Wolff wykorzystywali swoje znajomości w przemyśle rozrywkowym, aby zrobić swego rodzaju Super Bowl wrestlingu. Przełomowy event miał odbyć się w samym sercu Nowego Jorku w Madison Square Garden 31 marca 1985 roku. W main evencie byłem ja i Hulk Hogan. Jednak ta walka miała się różnić od tej w MTV. Hogan i ja nie mieliśmy zmierzyć się jeden na jednego. Miała to być wojna tagteamowa. Oficjele WWE musieli znaleźć dla mnie partnera do zbrodni, ponieważ mój ochroniarz w tym czasie - Ace (Bob Orton), mój wielki przyjaciel, miał rękę w gipsie. W jego miejsce został wybrany niesamowity atleta i zawodnik "Mr. Wonderful" Paul Orndorff. Mieliśmy walkę przeciwko Hoganowi i jego przyjacielowi aktorowi Mr. T.
Swój pierwszy smak wielkości WrestleManii poczułem, kiedy Vince urządził konferencję prasową w Rockefeller Center na kilka tygodni przed galą. Spóźniłem się trochę i muszę przyznać, że nie byłem na to przygotowany. Nie zdawałem sobie sprawy z rozmiarów tego, w co wszedłem. W korytarzu zaczepiło mnie dwóch ludzi z działu artystycznego McMahona i kazało mi trzymać dwa pomalowane zdjęcia Mr. T. Nie miałem zielonego pojęcia dlaczego każą mi je trzymać i o co w tym wszystkim chodzi. Jeszcze bardziej się zszokowałem, kiedy otworzyłem drzwi i wszystkie błyski aparatów uderzyły mnie w twarz…
In the Pit with Piper: Prawdziwy mężczyzna nosi kilt
Komentarze (3)
Skomentuj stronęDlugo kazales czekac na kolejny rozdzial. Troche sie pogubilem w historii. W kazdym badz razie, pogubil sie rowniez Roddy. Segmenty mu sie troche pomieszaly. Wywiad z Frankiem wygladal troche inaczej:
- Po pierwsze, skad jestes?
- Z Columbus Ohio
- ... Columbus Ohio... Nigdy nie przegralem walki w Columbus Ohio, czy Ty kiedys przegrales walke?
- Tak
... i dopiero pozniej pojazd po Frankiem, gdzie troche mu Piper ublizyl i doszlo do szarpania. A tekstem, ktory uzyl pod koniec nie byl "You do NOT throw rocks, at a man who got a machine-gun", tylko "Just when they think, they've got the answers, I change the questions!" Tekst z kamieniami i karabinem, padl dopiero w Pipers Pit z Andre The Giantem.
Sytuacja z Schultezem jest dosc popularna w internecie:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=zrX9Ca7LSyQ[/youtube]
Jeden z lepszych rozdzialow. Przynajmniej dla mnie, fana rozrywkowej czesci wrestlingu, Pipera za mikrofonem, a co za tym idzie Pipers Pit.
Mam takie wrażenie właśnie, że Rowdy gubi się czasem w zeznaniach. Na dobrą sprawę, jak nie pamięta czegoś to mógłby przed napisaniem usiąść i przejrzeć internet :) Taka sama sytuacja była tą walką podczas gali w MSG czy z segmentem z Cyndi. Przy okazji tłumaczenia sprawdzam na filmach (jeżeli są na YT czy DM), czy rzeczywiście jest tak, jak to pisze Pipera. Czasami mi się to nie zgadza, ale cóż - mam tłumaczyć to co napisał, a nie to co można obejrzeć :twisted:
Cytat: N!KO
Wziąłem czytelników na przeczekanie. Kolejną część już mam gotową i poczeka do przyszłego tygodnia.
Nareszcie znalazłem czas na poczytanie... Może i Roddy trochę namieszał w faktach, ale szczerze - mnie to tak bardzo nie przeszkadza. Najważniejsze, że czyta się to świetnie i wiadomo, o co chodzi ;)