Jednak wiem, że to spędzało Vince'owi także sen z powiek. McMahon nie obawiał się tego, ponieważ wiedział co należy zrobić, aby pozostać czystym. W jego mniemaniu odpowiedź była bardzo prosta. Jego proces myślowy wyglądał mniej więcej tak - "Hogan mieszka tuż obok mnie, Hogan jest moim przyjacielem, Hogan zarabia dla mnie pieniądze. Roddy Piper jest drugą połową mojej własności i też zarabia dla mnie pieniądze, jak Hogan. Jednak, Piper nie przyjdzie do mojego biura, aby porozmawiać. Piper jest buntownikiem. Jego żona odmówiła wzięcia ode mnie domu za darmo. Piper jest drugą połową mojej własności i też zarabia dla mnie pieniądze, jak Hogan. Piper jest trzy tysiące mil stąd i jest znany z tego, że jest nieprzewidywalny. Hmm…ktoś musi polecieć. Którego powinienem wybrać? Nie mam zamiaru czekać, aż to będę ja, ponieważ najbardziej lubię siebie. Odpowiedź jest jasna - Piper."
Po raz pierwszy o tym całym zamieszaniu usłyszałem pewnego ranka, kiedy włączyłem TV, aby dowiedzieć się co dzieje się na świecie. Pierwszym obrazem, jaki zobaczyłem, było zdjęcie moje z Hoganem w Headline News na CNN. Było pokazywane co pół godziny przez cały dzień. To było, jak niekończący się przypadek grzybicy krocza. Było to bardzo irytujące po kilku godzinach. Taki był początek najsławniejszego sterydowego skandalu. Wszystko zaczęło się w przyjemnym miasteczku Hershey w Pensylwanii u doktora George'a Zahoriana. Bardzo szybko pomyślałem, że to była wina Hogana, ponieważ to on wyglądał za dobrze. Oczywiście branie sterydów nie jest częścią mojej filozofii, ponieważ nie mam żadnych muskułów porównywalnych z tymi Hogana. Jedyne co mam to para wielkich jaj, jak się niedługo przekonacie.
Hershey było jednym z ulubionych wakacyjnych przystanków wrestlerów. Do diabła z Oskarami! Do diabła ze spotkaniem z prezydentem! Do diabła z Disneylandem! Jeżeli zapytacie któregoś zawodnika, gdzie udawał się po szczególnie ciężkich walkach, krzyknie "Do Hershey w Pensylwanii!" (Oczywiście, aby zobaczyć się z doktorem Zahorianem.) Doktor był niewiarygodnie miłym i bardzo popularnym urologiem, który podawał wrestlerom różne leki. W tym czasie Zahorian został powołany przez PSAC (Pennsylvania State Athletic Commission) na stanowisko lekarza dla WWF. Naprawdę na początku wierzyłem, że on miał w sobie wiele współczucia dla nas. Objeżdżaliśmy kraj przez 53 tygodnie w roku i pokazywani byliśmy, jak zwierzęta cyrkowe przez promotorów. Doktor podsyłałem FedExem wielokrotnie różnie leki w różne miejsca w kraju, aby pomóc chłopakom, jeżeli odczuwali fizyczny lub psychiczny ból (oba idą ze sobą za rękę w tym biznesie!). Było to o tyle dochodowe dla niego, że za podawanie chłopakom tych leków, mógł zakupić sobie nowego czekoladowo-brązowego Mercedesa, a także miał swoje własne miejsce parkingowe przed drzwiami Hershey Arena. Po skontaktowaniu się z doktorem telefonicznie i przedstawieniu mu swoich dolegliwości, udawało się do jego biura w Hershey Arena i tam zabierało się przygotowaną dla siebie "receptę". Była to brązowa papierowa torba na zakupy z wypisanymi dokładnie imieniem na niej i wypakowana wszystkim, czego się potrzebowało. Każdego dnia ustawiały się tam kolejki wrestlerów. Zahorian, jednakże, popełnił wielki błąd. Zadecydował, że rozszerzy swoje usługi także na ciężarowców, którzy sprzedawali sterydy szkolnym graczom footballu. W celu zachęcenia ciężarowców, doktor powołał się na star power kilku z nas - "Tak, dwaj moi najlepsi klienci to Roddy Piper i Hulk Hogan." To sprowadziło mu kolejnych kupców, a "Piper i Hogan" stali się jego litanią. Niedługo potem dotarło to do FBI, a Federalni nabrali wiatru w żagle i zaczęli grę - obserwowali go i nagrywali jego rozmowy telefoniczne.
Nie wiedziałem czego oczekiwać więc czekałem, aż to wszystko się rozwinie. Doktor zadzwonił do mnie po południu i zapytał - "Czy słyszałeś cokolwiek o FBI?" Odpowiedziałem, że nie, a on dodał - "Jeżeli coś usłyszysz, daj mi znać." Powiedziałem, że tak zrobię, ale było już za późno. Śledztwo się już toczyło. FBI zaczęło przyglądać się wszystkim stronom domniemanego przestępstwa. Agent federalny obszedł moje zabezpieczenia na moim ranczu w Oregonie i chciał mnie złapać. Nie zastał mnie, ale miał za to spotkanie z moim dogiem niemieckim - Hagarem. Jak tylko Hagar wyczuł pokarm, rzucił się na niego. Mogę sobie tylko wyobrazić minę tego biednego gościa, który odbywał bieg swojego życia, mając na swoim tyłku wzrok mojej ujadającej bestii. Z tego co potem agent mówił, został trochę mocno pogryziony w półdupki. Nie było mnie w tym czasie w mieście i dowiedziałem się o tym później, kiedy nakaz został uznany za nieprawidłowy, a agent musiał poinformować o tym sąd. Unikałem potem agentów najlepiej, jak potrafiłem. Przemierzanie wzdłuż i w szerz kraju, aby walczyć, czyniło to naprawdę łatwym, a w moim przekonaniu, byłem przecież niewinny w stosunku do jakichkolwiek zarzutów. Nikogo nie krzywdziłem. Robiłem tylko to, co miałem robić, jeżdżąc od jednego miasta do drugiego. Nigdy nie robiłem moralnych osądów, czy branie leków od lekarza było legalne czy nielegalne. Nikomu ich nie sprzedawałem, nawet innym zawodnikom. My pakowaliśmy je tylko do naszych toreb podróżnych, a potem używaliśmy ich. Według naszego przekonania, nikomu krzywdy nie robiliśmy, próbowaliśmy tylko przetrwać. Żyliśmy w innym świecie.
Wreszcie dotarłem do domu i około drugiej pewnego popołudnia zadzwoniłem do kolegi. Pogadaliśmy i ustawiliśmy się w miejscowej siłowni, aby trochę popracować. Obaj przyjechaliśmy tam 25 minut później…w sam raz na spotkanie z agentami FBI. Nagrywali rozmowy z mojego telefonu. W oczekiwaniu na termin mojego przesłuchania odkryłem, że Hogan nie był już na gorącym stołku. Jego nazwisko zniknęło z akt śledztwa całkowicie. Zahorian był przecież urologiem, a Hogan odwiedzał go wyłącznie w sprawach urologicznych, więc on miał legalne podstawy do odwiedzin doktora. Hulk był poza podejrzeniami, ale dobry doktor opowiadał przecież także o drugim sławnym wrestlingowym kliencie, więc zagadnijcie kto był tym drugim? Roddy Piper, to imię było zapisane czarnym markerem na papierowej torbie, którą teraz cały świat mógł zobaczyć w telewizji i w gazetach. Wracając do mojej pracy w WWF, byłem także komentatorem na zapleczu poza kamerami razem z Vincem. Podczas chwili, w której wyłączone były mikrofony, odwróciłem się do niego i skonfrontowałem swoje zdaniem z jego - "Hogan jest poza tym, dlaczego to wszystko zostało zwalone na mnie? Co próbujesz zrobić, chcesz mnie wystawić?" McMahonowi zmienił się wyraz twarzy i zaczął stosować swoją taktykę zastraszania, mówiąc - "Jak mogłeś kiedykolwiek pomyśleć, że mógłbym Ciebie wystawić?" W trzech słowach mogę Wam powiedzieć, jak to się zakończyło - nie zakończyło się. Wyjaśniłem Vince'owi, że przez całe swoje życie byłem samotnym wilkiem i zawsze radziłem sobie własnymi siłami, nieważny czy byłem w ringu czy nie. Vince stał się bardzo zły po mojej odpowiedzi i nie wiedząc co odpowiedzieć, wstał i opuścił stoisko komentatorskie.
Pierwsze miejsce, w którym domagano się mojej obecności, to stary dobry Harrisburg w Pensylwanii. Ława przysięgłych spotkała się, aby zadecydować czy oskarżyć i kogo. To było nieformalne spotkanie, w którym udział wzięli także policjanci, prawnicy, prokurator okręgowy i miejscowi szeryfowie. Byli bardzo przyjaźni, od jednego dostałem nawet kapelusz. Nigdy wcześniej nie byłem przesłuchiwany przed ławą przysięgłych, ale występowałem już przed 90-tysięcznym tłumem fanów w Pontiac Silverdome, 80-tysięcznym na Wembley w Londynie i wieloma milionami widzów od live eventów po PPV. Dlatego więc występ przed trzydziestką osób nie przerażał mnie. Przywykłem do występów każdego dnia mojego życia. Usiadłem, a tam był młody prokurator okręgowy i ława z trzydziestoma osobami. Prawnik zapytał mnie o moje chrześcijańskie imię, a potem przystąpił do zadawania właściwych pytań. Zapytał - "Co wiesz o doktorze Zahorianie?" Odpowiedziałem, że dobrze znam doktora. Prawnik zadał kolejne pytanie - "Czy jest on Twoim lekarzem?" Powiedziałem - "Nie moim osobistym. Myślę, że ma on wielu pacjentów, ale nie jest pewien, sir." Teraz wyobraźcie sobie mnie na metalowym krześle z rękoma założonymi za głowę patrzącego na prawnika i pozostałą trzydziestkę na sali. Nie czułem w ogóle strachu. Mój spokój po prostu rozsadzał gorącego prawnika i widać było, że chce mnie zabić. Zdecydował się zatem zadać jedno wielkie pytanie, jedno z tych, które miało mnie ustawić w szeregu. Trzymajcie się krzesła. Oto ono - "Co wiesz o cyckach dziwek (bitch tits)?" Zacząłem wyć ze śmiech - "Cyckach dziwek? Cyckach dziwek?" Pozostałe osoby w pokoju wpadły w histerię. Mody prokurator okręgowy zrobił się czerwony i szybko wyjaśnił swoje pytanie. Zwrot "bitch tits" oznacza pewien rodzaj piersi, które mogą się pojawić u mężczyzn przy zażywaniu sterydów. Dowiedziałem się o tym później. Widziałem je, ale nigdy nie słyszałem takiego określenia. Gdy porządek na sali został przywrócony na sali rozpraw, sędzia zadecydował, że jest wystarczająco dużo dowodów przeciwko Zahorianowi, aby wytoczyć proces. Kolejną rzeczą jaka mnie spotkała, było zaoferowanie mi przez prawników immunitetu w sprawie zeznań podczas procesu. Dlaczego dostałem ten immunitet? Przecież nie zrobiłem nic źle. Nie tylko to. Vince zaoferował mi także prywatny samolot, który zabrałby mnie na proces. Mój prawnik (chociaż raczej powinienem powidzieć - prawnik Vince'a) dał mi immunitet i bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Nie można oszukać Pipera, to jest inteligentne uliczne zwierzę. Wierzę, że Bóg pozwolił mi spać na ulicy z jakiegoś powodu. Wierzcie mi, to ocaliło mi życie wiele razy. Dla zabezpieczenia zacząłem obmyślać własny plan działania na wypadek, gdyby prawnicy Vince'a mieli mnie okłamywać w sprawie immunitetu.
W noc przed moim zeznawaniem w sądzie udałem się do małego miasta w Pensylwanii, na któreś zaplanowane show, a Vince dał mi instrukcję w sprawie podłożenia się. To było oskryptowane zakończenie jednego z bieżących feudów. Przecież to był house show w jakiejś mieścinie. Coś było na rzeczy, a Roddy nie lubił grać w taki sposób. Zostałem rozpisany razem z Undertakerem. Tłum był dziki. Okej nie był w sumie dziki, ale to przecież moja książka! Dobrze się jednak bawili. Kiedy dostaliśmy znak, że minęło dziesięć minut, szepnąłem do mojego przeciwnika - "Odsuń matę z podłogi i wykonaj na mnie pile-drivera na cement." Taker odpowiedział przyjaźnie - "Oczywiście.." Kiedy przyjmujesz taką akcję, jak pile-driver, niestety im głębiej wsadzisz głowę w krocze przeciwnika, tym mniej boli. Niektórzy zawodnicy cieszą się tym niezmiernie. Kiedy Undertaker schodził na dół, pchnąłem głowę niżej pomiędzy jego kolanami tak, że moja głowa uderzyła w cement, a moja głowa otworzyła się na oścież. Plan zadziałał perfekcyjnie. Byłem znany z tego, że potrafię przyjąć ciężkie uderzenie, więc Undertaker nie przykładał do tego większej uwagi. Leżałem twarzą do dołu na podłodze, a sędzia zaczął odliczać - "Jeden, dwa, trzy…" Nie podnosiłem się. Nawet nie drgnąłem. Undertaker kręcił się wokół i wreszcie zszedł z ringu, aby zatrzymać liczenie. Wciąż się nie podnosiłem. Wrócił na ring, a liczenie trwało nadal - "Sześć, siedem, osiem…" Równie dobrze mogłem być w śpiączce. Ostatecznie zostałem odliczony. Słyszałem, jak ktoś wołał ambulans, a trzech lub czterech gości zabrało mnie za kurtynę, gdzie byli medycy. Zacząłem z nimi walczyć, nie uderzałem ich, ale starałem się odpychać. Osunąłem się ciężko na najbliższe metalowe krzesło i piania zaczęła mi płynąć z ust, a ja plułem dookoła i oczy mi się wywracały. Jeden z medyków próbował patrzeć mi prosto w oczy i pytał - "Roddy, czy mnie słyszysz, czy wszystko w porządki?" Potrząsnąłem głową i spojrzałem spokojnie na niego mówiąc - "Tak. Wszystko dobrze, dlaczego pytasz?" Zacząłem znów majaczyć. Ciśnienie mojej krwi nie pozwalało mi tam siedzieć, a moje ramiona trzepotały wokół.
Był tam także Rene Goulet, były wrestler, który w tym czasie pracował, jako road agent, ale był także moim przyjacielem przez wiele lat. Dałem mu znak i powiedziałem, aby zabrał mnie do auta. Rene i kilku innych zarządziło, aby wyprowadzić mnie na zewnątrz i wsadzić do samochodu, a potem na pokład prywatnego samolotu McMahona, który przetransportowałby mnie do Harrisburga. Moje drgawki trwały jednak dalej. Szarpały mną i szarpały, a potem trochę znormalniały, kiedy auto pędziło na lotnisko. Gdy dojechaliśmy, spróbowałem wysiąść z auta. Pochyliłem się i pchnąłem siebie na nogi. Przez chwilę balansowałem, a potem upadłem twarzą prosto na ziemię, pieniąc się i trzęsąc. Wreszcie włożyli mnie do samolotu, a Rene chwycił za telefon. Wykręcił numer i usłyszałem, że łączy się z Vincem. Tak szybko, jak dostał go na linię, tak szybko przekazał mi telefon. Usłyszałem ze słuchawki - "Rod, to ja, Vince. Wszystko z Tobą dobrze? Słyszysz mnie? Wszystko w porządku?" Uśmiechnąłem się do siebie i powiedziałem - "Vince, nikt mnie nie wystawi, nawet Ty!" - po czym się rozłączyłem. Samolot wystartował, a podczas lotu miałem jeszcze dwa napady. W trakcie drugiego przypadkowo zdołałem kopnąć jakiś przycisk na panelu sterowania, który zabrzęczał, a samolot zanurkował przez chwilę powodując u pilota lekką panikę. Zdecydowałem, że być może wystarczy mi już drgawek w mojej podróży samolotem i usadowiłem się porządnie na moim siedzeniu. Kiedy samolot wylądował, a ja wysiadłem, znów padłem na twarz i zacząłem się czołgać. Dwóch gości przeciągnęło mnie kawałek, a kolejnych dwóch zaopiekowało się mną do przyjazdu auta. W trakcie drogi do hotelu rzeczy miały się podobnie, jak wcześniej, a ja wyobrażałem sobie, jakie jeszcze siły wykorzysta Vince, aby mnie powstrzymać. Byłem już jednak wyczerpany.
Wyszedłem z auta prosto do hotelowego holu wspierany przez dwóch gości. Przy recepcji czekał już na mnie perfekcyjnie przygotowany prawnik Vince'a. Jeszcze jedna drgawka i to była chyba moja najlepsza. Straciłem oddech, a moja twarz zmieniła się z psychodelicznie czerwonej w śmiertelnie białą. Prawnik spojrzał na mnie będącego w ramionach tych gości i zapytał ich, czy nie przeszliby się ze mną wokół. Doszedłem do siebie, stanąłem prosto i powiedziałem - "Wszystko dobrze. Dlaczego powiedziałeś coś takiego?" Wtedy upadłem po raz kolejny i zostałem wniesiony do windy, a potem do apartamentu. Prawnik usiadł na jednej stronie łóżka i powiedział - "Roddy, Ty nie musisz jutro zeznawać. To jasne, że nie jesteś w odpowiednim stanie, aby się w ogóle ruszać stąd." Odpowiedziałem - "Słuchaj, jestem mężczyzną i będę tam." John Wayne byłby ze mnie dumny. Tak szybko, jak wrzucili mnie do łóżka (odmawiając zapewne ciche modlitwy, abym tam spędził całą noc) i wyszli, ja wstałem i otworzyłem barek i poczęstowałem się piwem.
Zapewne teraz wszyscy zastanawiacie się do czego to całe gówno - drgawki, itd. - doprowadziło. No cóż, bądźmy szczerzy, moje opcje samoobrony były ograniczone, dlatego też wpadłem na pewien plan. Pomyślałem, że jak powiem coś głupiego na nadchodzącej rozprawie, zawsze mogę się wybronić - "Jaka rozprawa? Nie pamiętam ostatnich trzech dni." To było bardzo bliskie prawdzie, bo bądźmy szczerzy, mogłem legalnie zapomnieć ostatnie trzy miesiące. Następnego ranka przyszli mnie sprawdzić. Jęczałem żałośnie, ale odważnie powiedziałem - "Chcę mieć to już za sobą Panowie." Prawnik i jakiś agent FBI przyszli, aby mi towarzyszyć. Byli na tyle uprzejmi, że wprowadzili mnie do sądu tylnimi drzwiami, aby uniknąć prasy. Jednak bardziej bali się, że zostaną zobaczeni ze mną, a ja wyglądałem w rzeczy samej, jak kupa gówna. W pierwszej kolejności zostałem zabrany przez mojego prawnika do biura prokuratora okręgowego, które było wypakowane tonami dowodów - czyli sterydów. Zapewne chcieli mnie tym nastraszyć. Jednak, uważni czytelnicy, musicie coś zrozumieć. Byłem w trasie dwadzieścia lat w tamtym momencie, a aktualnie kończyłem czterdziestodniowy maraton. Kiedy jest się tak zmęczonym i tak twardym, niczym się nie przejmujesz, zwłaszcza kiedy walczy się przeciwko ogierowi Paulowi Orndorffowi przez całe pieprzone czterdzieści dni!
Kiedy tak tam siedzieliśmy, mój (Vince'a) prawnik powiedział do mnie coś poniżającego, a ja powiedział mu coś, co przekroczyło pewną granicę. Wtedy odpowiedział - "Masz niewyparzoną gębę" Skwitowałem to tak - "Tak, mam. Dlatego właśnie płacą mi siedem razy więcej niż Tobie przez rok" Wciąż się tam kłóciliśmy tuż przed rozprawą. Ja wylewałem na niego kolejne gówna, a on na mnie. Jednak naprawdę zabolało go, kiedy powiedziałem - "Jak się czujesz wiedząc, że Twoi rodzice płacili Tobie za osiemnaście lat szkoły, abyś bronił wrestlera, który osiągnął więcej od Ciebie? Gdzie to Ciebie stawia w łańcuchu życia, partnerze?" Odsunął się zdenerwowany, aby zamienić zdanie z prokuratorem, ale prokurator nie chciał wydusić z siebie słowa, ponieważ nie chciał tej całej sprawy spieprzyć. Jeden z agentów federalnych powiedział mi, że przyszedł już mój czas. Drugi z agentów, którego nazywali Slim, był wysokim i chudym kolesiem, który stojąc naprzeciw mnie starał się być pomocny. Podszedłem do niego, jakieś trzydzieści sekund przed wejściem na salę rozpraw i powiedziałem - "Hej chudy, taki gość jak Ty byłby prawdopodobnie świetnym wrestlerem. Czy wiesz, że Abe Lincoln był tak chudy, jak Ty, a był świetnym wrestlerem? Uściśnijmy sobie dłonie na chwilę." Uśmiechnąłem się moim najbardziej czarującym uśmiechem. Nie wiem dlaczego, ale Bóg dał mi piekielny chwyt. Mogłem wrzucić na sztangę o wadze ponad 130 kilogramów i wyciskać cały dzień. Wykorzystywałem go do transportowania swoich ciężkich bagaży przez całe lotnisko przez dwadzieścia lat.
Złapałem dłoń Slima. Zapomniał, że byliśmy w drodze na salę rozpraw i pokazał swój śmiertelny uścisk. Chwycił mnie tak mocno, jak potrafił, a ja go tak trzymałem. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… Ktoś ze środka otworzył drzwi sali. Przeszedłem tak ze Slimem kilka metrów po sali. Wciąż trząsłem jego ręką żwawo tak, aby wszyscy widzieli i powiedziałem - "Miło było Pana poznać, sir. Kocham FBI!" Taki to miało swój początek. Podszedłem do mównicy, odmówiłem przysięgę i usiadłem. Sędzia był starej daty, który patrzał cały czas na mnie, ale to nie poprawiało mi nastroju. Prokurator zbliżył się do mnie i zadał dwa nieistotne pytania. Nie pamiętam ich, ale możecie je sobie zobaczyć - to było publicznie pokazywane. Trzecie pytanie brzmiało następująco - "Jak długo doktor Zahorian pchał panu sterydy?" Przesunąłem się na krześle i spojrzałem w dół na niego - "Co miałeś na myśli mówiąc "pchał"?" Nie powiedziałem nic więcej, a prokurator wycofał pytanie i odwrócił się, po czym powiedział - "Nie mam więcej pytań. Wysoki Sądzie, skończyłem z tym świadkiem." Po tym wszystkim zostałem odesłany. Potrząsnąłem głową i podszedłem do doktora Zahoriana. Uścisnąłem mu dłoń i powiedziałem - "Powodzenia." po czym wyszedłem stamtąd.
Śledząc Post-Dispatch i Jockbeat z 27 czerwca 1991 roku, doktor Zahorian został skazany za 12 z 14 zarzucanych mu czynów. Skazano go na trzy lata więzienia za sprzedawanie anabolików i painkillerów oraz Valium wrestlerom i kulturystom. Ta rozprawa rozpoczęła kontrolę w WWF, a ja nigdy tych testów nie oblałem. Zawsze były zgodne. Jednak dzięki mojemu sądowemu wystąpieniu Vince miał powód do prywatnej zemsty na mnie. Następnym razem, kiedy zostałem wezwany na test moczu, Vince wysłał ze mną osobę, która obserwowała, czy oddaję prawidłowo mocz do pojemnika. Możecie sobie wyobrazić, że ten ktoś miał pójść ze mną?! Nie było nawet mowy o tym, że ktoś mógłby na mnie patrzeć, a na pewno dotykać, więc uderzyłem jego głową o ścianę, a on osunął się na podłogę. Powiedziałem - "Nie zbliżaj się do mnie więcej albo naszczam Tobie do ust i będzie mógł to zanieść bezpośrednio do laboratorium!" Bardzo szybko zostałem wezwany do biura Vince'a. Był wkurzony i zapytał - "Czy Ty uderzyłeś jego głową o ścianę?" Przytaknąłem, a McMahon dodał - "Nie możesz tego robić. To jest nielegalne!" (Od kiedy "legalność" pojawiła się w WWF?) Odpowiedziałem - "Właśnie to zrobiłem!"
Czy to nie było śmieszne? Czy oni naprawdę myśleli, że pozwolę człowiekowi Vince'a patrzeć jak szczam do pojemnika? Zakończyłem naszą rozmowę mówiąc - "Coś Ci powiem Vince. Mając tych wszystkich pedałów w federacji, jak do cholery mogę wiedzieć o co Tobie chodzi, Vince McMahon Junior. Czy teraz mogę wyjść?" To była chyba najgorsza rzecz, jaką mogłem powiedzieć Vince'owi. No i wyszedłem, ale pracowałem dla niego przez kolejne cztery lata i nawet rosła moja pozycja. Rozgryziecie to?
In the Pit with Piper: Roddy Sterydziarz, czyli afera sterydowa w WWF
Komentarze (6)
Skomentuj stronęHej Vercyn, ten rozdział można było już wcześniej przeczytać na attitude, mam rację?
Cytat:
Ten rozdział już niby był, ale i tak czytało się go dobrze - szczególnie teraz, kiedy nie jest już wyrwany z kontekstu. Piper to niezły świr i nawet jeżeli czasami trochę wyolbrzymia pewne sprawy, to to jest do cholery jego książka, więc ma do tego prawo :lol:
Może i to już było, ale fajnie przeczytać jeszcze raz, zgodnie z chronologią, w oczekiwaniu na końcówkę książki :)
Fajnie się czyta, jakiś czas temu przeczytałem wszystkie artykuły. Dobra robota.
Piper to niezły świr i nawet jeżeli czasami trochę wyolbrzymia pewne sprawy :evil: