Ludzie Heymana

Trenował wrestling dopiero od miesiąca, kiedy Jim Cornette, szef rozwojówki z Ohio, dał mu w twarz. Powód? Na tapingu gali OVW, w którym nawet nie brał udziału (siedział na widowni), uśmiechnął się do Boogeymana, a miał się go przestraszyć. Nikt mu tego nie powiedział, sam powinien był wiedzieć.

U Cornette'a był skreślony, ale na jego szczęście Jim wyleciał z pracy za ten incydent. Zastąpił go Paul Heyman, który słyszał o młodym wrestlerze z przeszłością w MMA (podobno ma rekord 6-1, ale nikt nie jest w stanie tego potwierdzić, więc pewne jest tylko, że trenował) i postanowił nad nim popracować.

Kobra po rusku

Tym wrestlerem był Anthony Carelli, szerzej znany jako Santino Marella.

To nie Heyman dał mu ten gimmick. Pomysł wyszedł od Vince'a McMahona tuż przed Raw w Mediolanie, na którym Carelli miał zadebiutować.

W OVW występował jako Boris Alexiev, rosyjski fighter, taki trochę Fedor. Gimmick ten oddawał fascynację Heymana mieszanymi sztukami walki. Stiffowe kopniaki, dźwignie, dominacja przeciwnika - to było to, co charakteryzowało Borisa. Santino jest inny, ale nie zmienia to faktu, że jest człowiekiem Heymana. Gdyby nie on, prawdopodobnie nie byłby dziś wrestlerem.

Armia Paula E.

Zacznijmy jednak od tego, że sam Heyman nie znosi, gdy wrestler dostaje etykietkę "człowiek Heymana". Twierdzi, że wrestler jest przede wszystkim człowiekiem swojej federacji, bo to federacja zarabia na nim pieniądze. On tylko nadaje mu kształt. Jak jednak, jeśli nie "ludźmi Heymana", nazwać zawodników, na których nikt inny nie stawiał, a on zrobił z nich gwiazdy? Weźmy na przykład luchadorów, którzy przed ECW byli traktowani w USA wyłącznie jako atrakcja dla latynoskiej widowni.

Zostawmy jednak ECW, bo tam o niemal każdym można powiedzieć "człowiek Heymana".

Rozmowa z wrestlerem OVW: - Widzę w tobie te same cechy, które mają Dwayne Johnson i Steve Austin. W ciągu najbliższych kilku tygodni mocno popracujemy na wizji. WWE nie będzie się mogło doczekać, żeby cię stąd wyrwać!

Wrestler nazywał się Ken Anderson.

On także nie mógł zrobić kariery u Cornette'a. Był nawet przez niego pomijany przy ustalaniu karty na gale OVW. Dopiero Heyman w niego uwierzył i dał mu szansę. Wymyślił też chwytliwy gimmick - Mr. Kennedy (nawiasem mówiąc, najlepszy gimmick 2005 roku w plebiscycie "Wrestling Observera").

Człowiekiem Heymana jest wreszcie Gabe Sapolsky, jego asystent z czasów ECW i były główny booker ROH. - Jestem z niego bardzo dumny. Wiele się nauczył, analizując mocne i słabe strony ECW - mówi. Heyman przyznaje też, że choć Sapolsky kontaktował się z nim w sprawie gimmicków czy storyline'ów, nigdy nie otrzymał od niego żadnych wskazówek. - Nie rozmawiam z nim o wrestlingu, bo nie chcę wpływać na jego produkt. Jego wizja jest dobra.

Miał być drugi Hardy

Najbardziej znanym człowiekiem Heymana jest oczywiście CM Punk. - Od pierwszego dnia w tej federacji byłem szykanowany i nienawidzony, bo Paul Heyman widział we mnie coś, czego nikt inny nie chciał zobaczyć. Tak jest, jestem człowiekiem Paula Heymana - powiedział w swoim pamiętnym promo.

Mało kto wie, że Punk trafił do WWE w wyniku pomyłki. Jesienią 2005 roku John Laurinaitis szukał high flyera, drugiego Jeffa Hardy'ego, i myślał, że każdy wrestler ROH walczy w podobnym stylu. Wątpliwości rozwiał sam Punk, który przed swoim pierwszym dark matchem zdziwił się, że oczekuje się od niego Swanton Bomba. Został odesłany do OVW, bo był zbyt utalentowany, żeby mu podziękować. Ale ani na Raw, ani na Smackdown nie było miejsca dla kogoś takiego.

Heyman wiedział, że trafił mu się diament. Był przecież w kontakcie z Sapolskym, a to właśnie on odpowiadał za Punka w ROH. - To będzie hit bez względu na to, jak długo zajmie WWE zrozumienie tego - powiedział mu Gabe. I rzeczywiście, Punk szybko stał się najjaśniejszym punktem OVW.

Obowiązkiem Heymana w Ohio było pisanie cotygodniowych raportów o postępach wrestlerów i wysyłanie ich do Vince'a, Stephanie, Laurinaitisa i całego creative teamu. Od chwili debiutu nazwisko Punka pojawiło się w każdym z tych raportów, ale mimo to nikt z głównego rosteru się nim nie zainteresował. W ciągu siedmiu miesięcy, jakie Heyman spędził w OVW, na Raw lub Smackdown wylądowało za to ponad trzydziestu innych zawodników z rozwojówki. - Wiem, że każdy inaczej rozumie talent, ale zawsze szokował mnie brak jakiegokolwiek pomysłu na ciężko pracujących i ciekawych wrestlerów jak Punk - narzekał Heyman.

Kiedy więc na przełomie wiosny i lata 2006 roku zaczął budować roster brandu ECW, Punk był pierwszym wrestlerem, po którego sięgnął.

Mój przyjaciel Brock

- Wiecie, kto jeszcze jest człowiekiem Paula Heymana? Brock Lesnar - kontynuował Punk.

O tym jednak też zdecydował przypadek.

Po zakończeniu Invasion angle w listopadzie 2001 roku Heyman wypadł ze storyline'ów. Plan Vince'a był taki, żeby wrócił po WrestleManii 18 jako manager Chrisa Benoita, miał mu pomóc złapać lepszy kontakt z publicznością. Wszystko zmieniło się jednak już na początku stycznia.

W dark matchu wystąpił wtedy Brock Lesnar z OVW. - Był tak wielki, tak potężny, tak ogromny, a ruszał się jak kot. To było nieprawdopodobne, że ktoś o takich gabarytach jest tak szybki i zwinny - opisuje swoje wrażenia Heyman. Jego uwagę na występ Lesnara zwrócił Tazz, który jako wielki fan amatorskich zapasów pamiętał Brocka jako mistrza NCAA z 2000 roku.

Lesnar miał tylko 24 lata, ale był szalenie pewny siebie i chciał być najlepszy. - Szybko się uczę - powiedział Heymanowi podczas rozmowy po walce. - Nie mógł powiedzieć czegoś bardziej prawdziwego. Największym atutem Brocka nie są mięśnie. Są nimi mentalność sportowca i słuchanie instrukcji. Rozumiał, że same gabaryty i siła to za mało, by coś zdziałać w sporcie. Potrzebował kogoś, kto nim pokieruje i ułoży mu plan.

Heyman chciał być kimś takim. Tym bardziej, że nikt nie miał pomysłu na Lesnara, każdy podpowiadał mu co innego. "Wystarczy, że jesteś duży", "Bądź bardziej jak Goldberg", "Nie ruszaj się za dużo. Zobacz pierwsze walki Sida". Heyman twierdził, że takimi radami można co najwyżej zaszkodzić, więc przez następne dwa dni pracował z Lesnarem przy jego dark matchach. W końcu McMahon powiedział do niego: - Weź tę bezkształtną glinę i ulep mi z niej maszynkę do robienia pieniędzy.

Lesnar zadebiutował dzień po WrestleManii 18. Pięć miesięcy później pokonał Rocka i został najmłodszym mistrzem WWE w historii.

Dziś Heyman i Lesnar są bliskimi przyjaciółmi. - Byliśmy nimi nawet po tym, jak przestaliśmy pracować w WWE. To, że ludzie idą w różnych kierunkach, nie znaczy, że przestają być przyjaciółmi. Mogę powiedzieć, że jest moim najlepszym przyjacielem - mówił Heyman po gali UFC 116 (Lesnar pokonał Carwina) w lipcu 2010 roku.

Niecały rok później na półki trafiła autobiografia Lesnara zatytułowana "Death Clutch". Jej faktycznym autorem jest oczywiście Heyman, czego zresztą Brock nie ukrywa. Albo, ściślej mówiąc, nie ukrywa do końca. - Śmiesznie się czuję, wspominając o Paulu, bo jak wiecie, pisze tę książkę razem ze mną - zdradza w jednym z rozdziałów.

dodane przez SixKiller w dniu: 23-05-2012 22:14:25

Udostępnij

Komentarze (9)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Paul Heyman to jest gość! Czemu Vince nie zatrudni go w CT albo w rozwojówce?!

napisane przez andy w dniu : 23-05-2012

Może dlatego, że prawie nigdy się z nim nie zgadzał? :) W najbliższym czasie powinny się ukazać dwa kolejne artykuły o Heymanie, które rzucą więcej światła na relacje Vince-Heyman i na stosunek Heymana do wrestlingu w ogóle. Ale mówiąc w skrócie - Heyman zajmuje się teraz innymi biznesami, ma ambicje, by działać w MMA itd. Kilka lat temu odrzucił propozycję powrotu do rozwojówki, chociaż przedstawiono mu super warunki. Podsumowując: Heyman ma pieniądze i nie musi wracać do wrestlingu. Jego obecny powrót wygląda więc bardziej na próbę pomocy Lesnarowi, dla którego wrestling jest teraz jedyną opcją.

[ Dodano: 2012-05-24, 00:55 ]
PS: zupełnie przypadkowo opublikowałem ten artykuł w 9. rocznicę powstania Wrestling Informera, mojego newslettera, którego prowadziłem przez 2,5 roku. Zbiorczą nazwą dla artykułów o Heymanie będzie więc "WI Collection: Paul Heyman" 8) .

napisane przez SixKiller w dniu : 24-05-2012

Najbardziej żałuję tego, że TNA nie zdecydowało się na Paula.
WWE ma swoje PG i w tym świecie nie widzę Heymana.
Natomiast w TNA Paul mógłby stworzyć nową jakość. Jeśli było Dixie stać na Bischoff'a, Flair'a i Hogan'a to myślę, że i Paul był w zasięgu.
Tylko wtedy odbyło by się czyszczenie rosteru z emerytów, a wielu z nich jest bardzo wpływowych u Dixielandzie.

napisane przez nightwatcher w dniu : 24-05-2012

Z tego co wiem, to Heyman chciał pomóc TNA, ale jego warunkiem było wywalenie wszystkich wrestlerów powyżej 40 roku życia.

napisane przez PiTeRo w dniu : 24-05-2012

Heyman to jedna z bardziej rozpoznawalnych postaci, nawet nie wiedziałem, że to on "stworzył" Santino, Mr. Kennedy'ego i CM Punka. Napewno jest to człowiek z głową na karku, a powrót do WWE pewnie tylko z powodu chęci pomocy swojemu przyjacielowi.

Cytat: PiTeRoNGW

Z tego co wiem, to Heyman chciał pomóc TNA, ale jego warunkiem było wywalenie wszystkich wrestlerów powyżej 40 roku życia.

Były takie plany, aby go zatrudnić, ale Heyman chciał również 25 milionów. To może troche wystraszyło Dixie, ale jak dla mnie to zrobiła wtedy błąd. Plany Heymana ( o których coś tam wspomniał w wywiadzie ) były dość konkretne i napewno wyszłoby to TNA na dobre.

Kolejny dobry artykuł SixKiller :)

napisane przez Tupak w dniu : 24-05-2012

Pamiętajcie, że w ten sposób wyleciałby również Angle.

napisane przez guest w dniu : 24-05-2012

Te mówienie o wywaleniu wszystkich po 40-ce to było pewnie ogólnikowe "pierdnięcie". Poleciałby pewnie Hogan, Steiner i jeszcze trochę zbędnego szrotu, ale w rosterze zostawiono by na pewno takie perły jak Angle, który jest wręcz maszynką do promowania innych, o czym sam nie raz wspominał.

O niektórych przypadkach nie wiedziałem, np. tym Andersona, czy nawet starym Santino (którego bądź co bądź widziałem w OVW, gimmick przy jego umiejętnościach na majku pewnie kręciłby się teraz w okolicach ME). Facet na prawdę ma ogromną banię do tego biznesu, pomysłami jak widać wprowadzał genialne i cholernie realistyczne gimmicki, co pewnie sprzedawałoby się jeszcze lepiej niż te obecne, na pewno lepiej...

Wspomniany Santino:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=wZMrOV22rRc[/youtube]

napisane przez E_9 w dniu : 24-05-2012

Zostawcie dyskusję o TNA na potem - jeden z tekstów dotyczy właśnie związków Heymana z tą federacją :). Odniosę się tylko do jednego, bo nie wyjaśniłem tego w tekście (mógłbym dopisać, ale nie jest to na tyle ważne). Otóż te 25-30 milionów za pięć lat to była kwota z kosmosu, bo np. Hogan zarabia 2 miliony na rok. Heyman o tym wiedział i rzucił właśnie taką kwotę, by pokazać, jak bardzo nie zależy mu na pracy w TNA. To tak, jakby, dajmy na to, Messi powiedział: "Zagram w Ekstraklasie, jak ktoś da mi 10 milionów za sezon".

A jako ciekawostka, zmiana Kena Andersona w Mr. Kennedy'ego na gali OVW:

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=sxtPM71XFEI[/youtube]

napisane przez SixKiller w dniu : 24-05-2012

Aż szkoda, że taki facet jak Heyman nie dostanie prawdopodobnie nigdy federacji z mega pieniądzem pod swoje skrzydła... to pewnie zniszczyłoby wszystko, oczywiście jeżeli nie popadłby w komercjalizm i leciałby nadal tym samym tokiem myślenia. Nawet prosty przykład WWE... Santino jako genialny ruski heel z zapleczem MMA, Mr. Anderson błyszczący jak dotąd, Punk w swoim świetnym gimmicku itd... patrząc po innych postaciach od Vince'a, Orton biegający jako śliniący się psychopata i skurwiel, można tak wymieniać i marzyć w kółko.

Jestem w stosunku do tego biznesu marzycielem, ale Heyman zarządzający obecnymi postacami WWE (które w wielu przypadkach mają mega potencjał jak na Main Stream) robiłby o wiele większą kasę niż Vince, co za tym idzie zyskałby kupę innych fanów, w tym pewnie starszych.

Nie znam się na tym od strony marketingu i od strony samej kasy, ale z perspektywy samego Main Streamowego wrestlingu facet zrobiłby pewnie furorę... wrestlingowy Spielberg!

napisane przez E_9 w dniu : 24-05-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy