Recenzja Monday Night War

Monday Night War (2004)




Monday Night War obejrzałem pierwszy raz trzy lata temu i z tego, co pamiętam, nie spodobało mi się za bardzo. Moje odczucia po kolejnej projekcji, która skończyła się kilkanaście minut temu, są jednak diametralnie inne. Bynajmniej nie dlatego, że jest to dokument, do którego trzeba dorosnąć aby zrozumieć, tylko mój angielski wspiął się na wyższy szczebel. Recenzowane DVD jest bowiem niemal bezwartościowe gdy nie rozumie się o czym mówią jego goście. W porównaniu do innych home videos, zobaczyć można niewiele, za to usłyszeć bardzo dużo. Owszem, nie brakuje scen, w których wiedzieć o co chodzi będą nawet osoby nieznające słowa po angielsku, ale w większości przypadków fragmenty gal są jedynie uzupełnieniem wypowiedzi.

„Vince fears Ted Turner”, transparenty o podobnej treści w trakcie poniedziałkowych wojen można było na Nitrach spotkać niejednokrotnie. Ten trwający blisko sześć lat (de facto nie więcej niż trzy) okres jest w końcu najbardziej elektryzujący w całej historii wrestlingu. Najlepiej świadczy o tym fakt, że do dziś wzbudza emocje. Dzięki dokumentowi, którego recenzję właśnie czytacie, widzowie poznają kulisy współpracy Vince’a McMahona z Tedem Turnerem w latach osiemdziesiątych, jak również przejęcia Jim Crockett Promotions, czyli wydarzeń, jakie leżą u podstaw późniejszej rywalizacji WCW i WWE. Ponadto Eric Bischoff opowiada m.in. o tym, jak wiele dała World Championship Wrestling obecność Turnera, czego dokonał jako executive producer, jak wyrwano Vince’owi Hulka Hogana, Randy’ego Savage’a i Lexa Lugera (na home video znajdują się ich debiuty), jakie były reperkusje zwiększenia liczby PPVs, czy w jaki sposób nakłonił swojego pryncypała do dania mu prime time’u. Wypowiedzi Bischoffa są zresztą, obok Jima Cornette’a i Gene’a Okerlunda, najciekawsze na DVD.

Kiedy Nitro jest już na TNT, wojna rozgorzała na dobre. Bischoff zdradza sposób, którego użył, aby zniechęcić fanów do przełączania na RAW, a także wspomina rozmowę z Debbie Micelli (Madusa), która nie wiedziała co zrobić z posiadanym wówczas przez siebie WWE Women’s Title. Następnie w WCW pojawiają się kreowani na najeźdźców z WWE Kevin Nash i Scott Hall, i jest to punkt zwrotny w walce dwóch największych (w tamtym czasie) federacji w Stanach Zjednoczonych. WCW, głównie za sprawą nWo, stało się bowiem bardziej realne, przez co zaczęło zdobywać przewagę nad kreskówkowym jeszcze światem McMahona. Sukces organizacji z Atlanty dał jednak nie tylko angle z New World Order, ale także wspaniali zapaśnicy, których w ówczesnym WWE było jak na lekarstwo. Mniej więcej w tym samym czasie rodzi się jednak „Austin 3:16”.

W dalszej części Monday Night War pokazuje marsz World Wrestling Entertainment ku realności. Jego największymi gwiazdami w tamtym czasie byli Stone Cold, The Rock i DeGeneration X. Z dokumentu dowiemy się zatem jaki manewr spowodował eksplozję ich popularności, ale nie tylko. Zobaczymy prócz tego montrealski screw job, który choć jest jedną z najciemniejszych kart w dziejach naszej ulubionej rozrywki, paradoksalnie wyszedł WWE na dobre. Dlaczego? Posłuchajcie sami. W tej części właśnie możemy zobaczyć również wywiad z Vincem, podczas którego wypowiedział on słynne: „Bret screwed Bret”. Najbardziej rozbrajający jest jednak komentarz Micka Foleya do tamtej sytuacji. DVD zawiera oczywiście angle z Mikem Tysonem, którego ściągnięcie było jak postawienie kropki nad „i” w rywalizacji Bischoffa z McMahonem. Rozpoczęła się era Attitude. W WWE jest teraz więcej seksu i przemocy niż w WCW. WWE jest więc bardziej realne.

Ostatni duży temat opisywanego home video mówi o błędach Erica Bischoffa, czy WCW w ogóle. Tu prym bez dwóch zdań wiedzie Mean Gene. Nie on sam jednak się w tej części wypowiada. Pod adresem WCW padają różne zarzuty, m.in., że gdy WWE niczym fabryka dostarczało swoim widzom nowe gwiazdy, ono wciąż jechało na tych, które stanowiły o jego sile jeszcze kilka lat wcześniej. Konkluzja jest więc taka, że Bischoffa stać było jedynie na wypromowanie Goldberga. Jego walka z Hoganem na Nitro, która była sukcesem w każdym tego słowa znaczeniu, jest zresztą na DVD. WCW nie było już jednak w stanie odzyskać utraconej przewagi, a to, jak dużo mniejszym zainteresowaniem Nitro cieszyło się od RAW pokazała jedna głupia wypowiedź Tony’ego Schiavone. Najciekawszy fragment dotyczy jednakże Vince’a Russo i Eda Ferrary. Komentarz Rica Flaira nt. tego pierwszego jest zresztą do bólu szczery. Tuż przed końcem dokumentu Bischoff mówi natomiast dlaczego nie kupił WCW.

Monday Night War nie tylko można, ale wręcz trzeba zobaczyć! Nie jest to z całą pewnością sklecone naprędce DVD, po obejrzeniu którego można jedynie ziewnąć. WWE w jego przypadku odwaliło bowiem kawał dobrej roboty. Gdybym chciał wymienić wszystkie rzeczy, jakie można zobaczyć, niniejsza recenzja miałaby co najmniej kilka stron więcej. Jeśli więc nie widzieliście jeszcze Monday Night War, to nie macie na co czekać.

Ocena końcowa: 5/6

dodane przez SixKiller w dniu: 13-08-2007 18:17:39

Udostępnij

Komentarze (0)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy