Nie żyje Roddy Piper!
W wieku 61 lat odszedł od nas kolejny Hall of Famer - Roddy Piper. Prawdopodobnie zmarł z powodów naturalnych w swoim domu w Hollywood.
"Rowdy" to była legenda NWA, WCW i WWE. W 2005 roku dołączył do Hall of Famer, a wprowadził go Ric Flair.
Cała redakcja Attitude łączy się w żałobie z rodziną i bliskimi Pipera.
- Informacje z tapingów Impact Wrestling (wtorek i środa), James Storm odchodzi z TNA
- John Cena wycofany z touru po Australii, WWE poszukuje nowej latynoskiej gwiazdy
Komentarze z forum (9)
Skomentuj newsaZnowu podbiera spotlight Hoganowi, klasyk.
Kolejna legenda w tym roku... I większy shocker, u Dusty'ego było widać zmiany, a tu się nic takiego nie zapowiadało. Brak mi słów.
PS: Nie miałem na myśli, że był Szkotem... Te dźwięki po prostu tu pasują.
Większy shocker od Dustiego? Moim zdaniem porównywalny, Piper od lat miał problemy zdrowotne (kręgosłup chociażby) a też na ostatnich materiałach wideo wyglądał dość mizernie. Ciekawe jak musi się czuć SCSA który po części wywalił z pracy Pipera zaledwie 2 tygodnie temu... Nigdy nie był moim ulubionym wrestlerem, zawsze był mi obojętny, ale wiele zrobił dla tego biznesu.
Wielka strata...
PS: Może wreszcie ludzie się nauczą, że on nie był Szkotem!
PS: Dosłownie 20 minut temu szukałem podcastu z Piperem.
Wielka tragedia dla świata wrestlingu. Legenda wrestlingu odchodzi bardzo wcześnie. To nie jest nawet wiek emerytalny. Gołym okiem widać, że wrestlerzy po zakończeniu kariery mają problemy zdrowotne, mniej lub bardziej widoczne. W przyszłości prawdopodobnie będzie się obniżać średni wiek wrestlerów w federacjach.
WTF Roddy?
Siedzę sobie kulturalnie przed komputerem, aż tu nagle czytam, że "Ronda Rousey zadedykuje jutrzejszą walkęswojemu zmarłemu idolowi" ; |
Szczerze przyznam, że jestem w lekkim szoku, bo bardziej spodziewałbym się powrotu Pipera na ring, niż jego... z resztą "śmierci z przyczyn naturalnych" też jakoś nie kupuję, za wcześnie, zbyt nagle.
Czułem się przez chwilę, jakby zginął członek mojej rodziny. Piper był moim idolem. O ile kocham wrestling, lubię wrestlerów, tak za idoli mógłbym uznać zaledwie paru. Jeden z nich właśnie odszedł. Genialna persona, tak w ringu, jak i poza nim. Jak tylko widziałem z nim wywiad - oglądałem i słuchałem zaciekle, bo nie było opcji, że się zawiodę. Był tak dobry. Obejrzałem nawet wszystkie - bądź większość - klasycznych Pipers Pit. Jego klasyczne segmenty, klasyczne walki, wszystko. Byłem maniakiem Pipera, który wyszukiwał materiałów z nim związanych. Cieszyłem się jak był w jakimś Old-School RAW, choćby to miało być na chwilę i w jakimś słabym segmencie. Jak tylko WWE Network wypuści jego stare Home Video na swojej platformie, wiem, że obejrzę kolejny raz. Jestem w szoku.
Człowiek zasypia przed północą, kontrolnie przegląda Instagrama z rana, a tu od razu posty upamiętniające Rowdiego. Szok.
Ja Pipera nie mogłem kojarzyć, oglądając WWE na bieżąco. Tzn. mogłem dzięki gościnnym występom już jako legendy, ale nie miałem możliwości śledzić jego kariery, tak jak śledzę kariery obecnych gwiazd, bo jestem za młody i to najnormalniej w świecie nie moje czasy. Nie przeszkadzało mi to w przypominaniu sobie highlightów kariery Kanadyjczyka. Gość o olbrzymiej charyzmie i mic-skillach. Paczkę Piper's Pitów potrafiłem pochłonąć dosłownie na raz. Było w nim coś takiego, że gdy wracał na gościnne występy, to wręcz nie chciało się przewijać segmentów z nim w roli głównej, w przeciwieństwie do innych ,,dziadków", dlatego że w jego przypadku pewnikiem było usłyszenie kolejnego genialnego proma.
Oficjalnie wiadomo już, że przyczyną śmierci Pipera było zatrzymanie akcji serca, więc spekulacje zostały szybko ucięte. Odszedł śmiercią naturalną, nagle. Tym bardziej ciekawi mnie reakcja WWE na to zdarzenie, gdyż wiadomo, że Rowdy był skłócony z federacją i zerwał kontrakt legend już jakiś czas temu. Mimo to można spodziewać się wspominek z kariery i z całego życia Pipera. Jego persona jest bez wątpienia tego godna.
Spoczywaj w pokoju!
Wracasz z pracy i pierwsza rzecz jaką widzisz w monitorze to tribute'y dla Roddy Pipera...
O ile Roddy nigdy nie był na szczycie osobistych list ulubionych wrestlerów, tak do Pipera zawsze będę miał sentyment - wszak był to pierwszy wrestler które widziały moje oczy. Co ciekawe, to nie było w ringu, tylko w filmie "Oni Żyją" - w wieku ośmiu lat miałem tą przyjemność oglądania tego filmu. I choć do 2012 roku nie wiedziałem główny bohater tego filmu to jedna z największych legend/ikon wrestlingu, tak zawsze miałem w pamięci faceta paradującego po mieście z karabinem i w ciemnych okularach, przez które można było zobaczyć pseudo-kosmitów.
"I have come here to kick-ass and chew bubblegum. And I'm all out of bubblegum." - Tego nigdy nie zapomnę.
W ringu zawsze był kolorowy - jeszcze bardziej na majku. Piper's Pit był oryginalny, wyprzedził swoje czasy. Zawsze kiedy wypowiadał słowa - chciało się go słuchać. Mimo genialnej kariery, brakowało mu zdobycia WH Title - a był materiałem na mistrza, bez cienia wątpliwości.
"When you think you've got the answers, I change the questions!" - klasyczny tekst.
Przykra sprawa, 2015 rok nie ma litości dla legend - Verne Gagne, Dusty Rhodes, a teraz Roddy Piper ... a innych też nie szczędzi (czy to początkujący wrestlerzy, czy też zwykli nastolatkowie [luźna refleksja]). Niech spoczywa w pokoju.
Kolejny Hall of Famer odchodzi z tego świata. Smutna wiadomość. Nie pamiętam czasów jego kariery, nie oglądałem, ale co nieco moje oczy widziały, gdy zacząłem się interesować wrestlingiem. Piper zdecydowanie był w moim odczuciu o wiele barwniejszą postacią niż Dusty. Porywczy "Szkot" potrafił swoimi segmentami przykuć uwagę. Zawsze kiedy było słychać dudy i pojawiał się gość z charakterystyczną czupryną w skórzanej kurtce i klicie można było oczekiwać, że będzie się coś dziać. Wielka szkoda.
Informacja o śmierci Pipera trafiła na główną stronę wp.pl
Komentarze