Odeszli od nas w minionym roku...
Świat wrestlingu pożegnał w ciągu minionych 12 miesięcy wiele zasłużonych postaci. 1 listopada - dzień, w którym chrześcijanie na całym świecie wspominają osoby zmarłe, jest dobrą okazją, by przypomnieć sobie sylwetki części z nich.
5 grudnia 2018 roku, dokładnie w swoje sześćdziesiąte urodziny, zmarł Thomas Billington, znany lepiej pod aliasem The Dynamite Kid. Kontrowersyjny zawodnik, przez lata występujący jako część tag-teamu "The British Bulldogs", wspominany jest dziś jako jeden z prekursorów nowoczesnego, widowiskowego stylu walki. W 1983 r. wziął udział w pierwszym w dziejach prowadzonego przez Dave'a Meltzera Wrestling Observer Newslettera meczu okraszonego rangą 5 gwiazdek.
Dzień później, 6 grudnia, odszedł Larry "The Ax" Hennig, legendarny zapaśnik znany głównie z występów w American Wrestling Association oraz National Wrestling Alliance. Jego synem był Curt "Mr. Perfect" Hennig, wnukiem zaś występujący od lat w WWE Curtis Axel.
2 stycznia, w wyniku komplikacji po przebytej chorobie nerek, zmarł jeden z najsłynniejszych głosów w historii wrestlingu, Mean Gene Okerlund. Na przeprowadzanych przez niego wywiadach z zaplecza wychowały się całe pokolenia fanów AWA, WWF/E oraz WCW. Legendarny komentator miał 74 lata.
Nieco ponad miesiąc później, 12 lutego, odszedł Pedro Morales - portorykański zapaśnik, czwarty w historii posiadacz WWWF Heavyweight Championship. Jego gargantuiczny, liczący tysiąc dwadzieścia siedem dni run z pasem do dnia dzisiejszego pozostaje piątym najdłuższym reignem w historii federacji należącej do rodziny McMahonów. 76-latek przegrał walkę z chorobą Parkinsona.
4 marca w wyniku komplikacji związanych z chorobą cukrzycową odszedł King Kong Bundy - monster heel znany głównie z udziału w main evencie drugiej WrestleManii, podczas którego przegrał z Hulkiem Hoganem. W tym samym miesiącu odeszli również: były posiadacz pasa AWA World Heavyweight Championship - The Destroyer (7 marca), Wally Yamaguchi - menadżer popularnej w czasach Attitude Ery stajni Kai En Tai (9 marca) oraz Roger Kirby, utytułowany bokser oraz drugi w historii pro-wrestlingu "Nature Boy", znany głównie z występów w NWA (18 marca).
4 kwietnia, zaledwie dwa dni przed tegoroczną ceremonią WWE Hall of Fame, zmarł Al Wilson - ojciec Torrie, znany z udziału w głośnej rywalizacji córki z Dawn Marie. W tym samym miesiącu, 22 kwietnia, odszedł kanadyjski zawodnik John Quinn, jeden z najwyżej cenionych heeli amerykańskiej sceny lat 60.
Wyjątkowo głośnym echem w świecie wrestlingu odbiła się śmierć Silver Kinga - meksykańskiego luchadora, który doznał tragicznego w skutkach zawału serca podczas odbywającej się 11 maja w Londynie walki z Juventudem Guerrerą. Były posiadacz pasa CMLL World Heavyweight Championship i syn legendarnego Doktora Wagnera zmarł w wieku 51 lat.
Równie wielki szok wśród fanów wywołała wiadomość o samobójczej śmierci Ashley Massaro, zwyciężczyni programu WWE Diva Search z 2005 roku. 39-latka, swego czasu jedna z najpopularniejszych zawodniczek w federacji, targnęła się na swoje życie 15 maja. Po jej śmierci byłe koleżanki z ringu zorganizowały publiczną zbiórkę pieniędzy na utrzymanie córki samotnie wychowywanej przez byłą divę.
Z własnej ręki odszedł z tego świata również Adrian McCallum, znany lepiej pod aliasem Lionheart. Zaledwie 36-letni zawodnik, w chwili śmierci będący w posiadaniu ICW World Heavyweight Championship, popełnił samobójstwo 19 czerwca. W początkach lipca opuścili nas Kanadyjczyk Jacques Rougeau Sr. (1 lipca) oraz Perro Aguayo Sr. (3 lipca), jeden z najwyżej cenionych heeli w dziejach meksykańskiego Lucha Libre. Jego syn, Perro Aguayo Jr. zginął tragicznie kilka lat temu podczas walki z udziałem, m.in., Reya Mysterio.
1 sierpnia zmarł Harley Race. Wielokrotny posiadacz NWA World Heavyweight Championship oraz drugi w historii zwycięzca turnieju King of the Ring zmarł w wieku 76 lat po przegranej walce z nowotworem płuc.
Niespełna dwa tygodnie później, 12 sierpnia, odszedł Koji Kitao - były sumita (w randze Yokozuny) oraz wrestler, amerykańskim fanom znany najlepiej z krótkiego pobytu w WWF na początku lat 90. ubiegłego wieku. Do historii (z negatywnych względów) przeszła jego walka z Johnem "Earthquake" Tentą, podczas której odmówił on sprzedawania ataków rywala mogącego poszczycić się niższą rangą w świecie sumo.
Listę zamyka Rick Bognar, weteran z kilkunastoletnim stażem w biznesie, niesławny "fake Razor Ramon" występujący w WWF w latach 1996-97. Kanadyjczyk, zmarły 20 września, miał zaledwie 46 lat.
Redakcja Attitude składa jeszcze raz najszczersze kondolencje bliskim i rodzinom wszystkich wymienionych (oraz pominiętych).
- Czołowa gwiazda SmackDown przechodzi na Raw!
- Tyson Fury zawalczy na WrestleManii 36? Oryginalne plany dla boksera
Komentarze