Piąta Kolumna #8: Dziesięć lat minęło jak jeden dzień...

Pewnego mroźnego piątkowego wieczoru w lutym 1999 roku kilku pierwszych internetowych pasjonatów wrestlingu zrealizowało prosty z pozoru pomysł, aby polscy fani mogli się ze sobą komunikować w czasie rzeczywistym. W tak skromny sposób narodził się kanał #wcwfans, który całkiem niedawno obchodził dziesiątą rocznicę swojego powstania.



Przez te dziesięć lat zmieniło się wszystko, dość powiedzieć, że w chwili jego powstania Polską rządziła egzotyczna z dzisiejszego punktu widzenia koalicja AWS/UW, o członkostwie w UE mogliśmy pomarzyć, a WCW wciąż była bardzo dobrze prosperującą federacją, dzielnie stawiającą czoło WWF. Nie było, tak jak teraz, kilku serwisów o wrestlingu, ba, samych fanów wrestlingu w polskim internecie można było pewnie policzyć na palcach obu rąk. To były ciekawe czasy, o których na pewno często słyszeliście od starszych fanów - jeśli dziś narzekacie, że trzy godziny po zakończeniu gali nie jest ona jeszcze dostępna na żadnym serwerze to pomyślcie sobie, że jeszcze kilka lat temu szczytem marzeń było ściągnięcie jednego entrance themu z oficjalnej strony wcw.com. Ściągnięcie głupiej piosenki było zresztą nie lada sztuką, przy średniej klasy modemie podłączonym do linii telefonicznej trwało to 2-3 godziny, przy czym należało uważać, by w międzyczasie nie zerwało połączenia, bo wtedy proces ściągania należało rozpocząć od początku. Jak widzicie - dziś sytuacja jest diametralnie inna, a mimo tych wszystkich zmian kanał przetrwał wszystkie lata zawirowań i mimo przejściowych kłopotów (vide ostatnia blokada dla użytkowników neostrady) korzystamy z niego do dzisiaj. A ponieważ dziesiąte urodziny to jakby nie patrzeć spore osiągnięcie, stwierdziłem, że warto, byście poznali choćby w skrócie historię tego kultowego dla każdego fana miejsca.

Wszystko zaczęło się bardzo prozaicznie od strony free.polbox.pl/w/wcwfans prowadzonej przez Pawła "Boryssa" Borkowskiego. Tak, to nie jest przypadkowa zbieżność - WCWFans była pierwszą polską stroną internetową traktującą o wrestlingu. Każda osoba mająca styczność z wrestlingiem i jednocześnie dostęp do Internetu (w tamtym czasie była to raczej rzadkość) musiała prędzej czy później przewinąć się przez ten serwis. Kiedy dołączyłem do niej na początku 1999 roku były to jej absolutnie pionierskie początki. Strona była wtedy bardzo skromna, poza newsboardem i działem o grach wrestlingowych jej najważniejszą częścią był dział "Fan Club" zrzeszający polskich "maniaków". To była pierwsza forma interakcji i komunikacji wśród rodzimych fanów. Pamiętam, że na początku zawsze kiedy do FC dołączała nowa osoba wysyłało się do niej maila z pytaniami o ulubionego wrestlera, opinię o aktualnej sytuacji w świecie wrestlingu etc . A jeśli odpowiedź przychodziła szybko, frajda była nieziemska. Przestało to jednak wystarczać tym bardziej, że liczba członków "klubu" rosła dość szybko i wśród fanów pojawił się pomysł założenia chat roomu. Z tego, co pamiętam nie cieszył się on jednak wielkim powodzeniem. Wtedy z pomocą przybyło dwóch wtedy jeszcze studentów Politechniki Śląskiej w Gliwicach ukrywający się pod pseudonimami Skylight i A_jot. Będąc biegłymi w szeroko pojętej informatyce i posiadając (co w tych czasach było bez mała luksusem) stałe łącze internetowe zaproponowali Boryssowi założenie kanału. Ten oczywiście na to przystał i tak w któryś z lutowych piątków 1999 roku kanał został oficjalnie otwarty. Piątek nie był oczywiście przypadkową datą - dla każdego fana wrestlingu w Polsce ten dzień tygodnia oznaczał ponad czterogodzinną przygodę z WCW na kanale TNT, zaczynającą się ok. 22, a kończącą się grubo po północy. Najpierw obowiązkowo flagowe WCW Nitro, chwilę potem Thunder. A wiadomo, że gale zawsze lepiej ogląda się w towarzystwie, nawet jeśli tylko na ekranie komputera, niż samemu.

Wrażenia - absolutnie bezcenne. Dzisiaj możecie organizować sobie ustawki, oglądać skocznych kitajców i okładanie się jarzeniówkami żywo wszystko komentując, ale tamtych czasów nie zastąpi nic. Niesamowity klimat, świadomość obcowania z nowinkami technicznymi niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników no i nieśmiertelne rozmowy, czasem na temat aktualnych wydarzeń oglądanych na ekranie telewizora, jednak znacznie częściej na tematy zupełnie inne. Jak widać, pod tym względem na kanale niewiele się zmieniło ;)

Na pewno zmienili się za to użytkownicy - pierwsze postaci jakie przychodzą mi do głowy oprócz Skaja, Ajota i Boryssa to TommyBoy_PL (pod tym dziwnym pseudonimem kryje się kolejny kanałowy nestor J-Ro), niejaki kidman, Emers, Jaceck i Syksy - pierwsza i bez mała legendarna niewiasta regularnie nawiedzająca kanał, bez dwóch zdań odpowiadająca w dużej części za panujący wówczas na nim poziom humoru i dobrego nastroju. Swoją drogą, to jedyna osoba ze starej gwardii z którą do dzisiaj utrzymuję kontakt. A na marginesie dodam, że w czasie swojej bytności na # była die-hard fanką Kidmana i…Davida Flaira ;)

W tamtych czas kanał żył właściwie tylko w weekendy, od czasu do czasu "po szkole" można było się napatoczyć przypadkiem na inną zbłąkaną duszę, ale zwykle w tygodniu #wcwfans świeciło pustkami. Powód jest aż nadto klarowny - rachunki telefoniczne, które wśród największych hardkorowców na kanale potrafiły osiągać kwoty rzędu 400-500 złotych. A wiadomo, że cierpliwość rodzicieli miała swoje granice. Często zdarzało się, że ktoś nie pojawiał się przez jakiś czas na kanale, a gdy wracał, wystarczyło, że powiedział jedno magiczne zdanie "przyszedł rachunek do domu", a reszta ze zrozumieniem przyjmowała to wytłumaczenie. Zresztą, aby nie być gołosłownym - bardzo często, stosowaną nie tylko przeze mnie techniką surfowania po sieci w tych mrocznym czasach było wyszukiwanie interesujących stron czy artykułów, zapisywanie ich na dysku i czytanie...dopiero po uprzednim odłączeniu się od sieci. Ot, taka forma oszczędności, by bez potrzeby nie obciążać dodatkowo telefonicznego rachunku. A trzeba jeszcze pamiętać, że często w czasie kanałowej sesji zdarzało się, że ktoś z domowników akurat chciał skorzystać z telefonu (internet i telefon były w tych czasach podłączone pod jedną linię, co oznaczało, że jeśli ktokolwiek chciał do nas zadzwonić, musiał się liczyć z usłyszeniem charakterystycznego sygnału "zajęte")

Jak już wspomniałem, na kanale rozmawiało się o wszystkim - od piłki nożnej, przez poezję, skończywszy na zawieraniu sojuszy w Polish Championship Wrestling ;) (drugi dowód na to, że wiele się nie zmieniło ;) ). Cały czas rosła też liczba aktywnych użytkowników - pojawili się Alluminas, AlkoHallic ze Szczecina(najfajniejszy nick, jaki kiedykolwiek spotkałem na # J ), Annihil8or, a także mający wkrótce zacząć rozdawać karty na kanale Bullzeye, Blazman i Hell_Outsi, wtedy jeszcze znany jako The_Outsi. Droga tego ostatniego użytkownika jest zresztą modelowym przykładem, jak pod opiekuńczymi skrzydłami #wcwfans można wyjść na ludzi - zaczynał jako 11-letni rozwrzeszczany lamer, który przesiadywał na kanale godzinami i wszystkich wkurzał, po latach zaś dokopał się statusu @ i szanowanego użytkownika ;)

Idyllę kanału i całej sceny polskich fanów przerwały wydarzenia z listopada 1999, kiedy TNT zostało zakodowane. Jasne, zostawał DSF z galami sprzed trzech tygodni i reklamami brzydkich pań w przerwach, były też magiczne sposoby, aby stację TV Teda Turnera odkodować przed mityczny VideoCrypt Soft, jednak dla wielu ludzi oznaczało to koniec przygody z wrestlingiem. Inni próbowali walczyć, jednak tak jak ja, po pewnym czasie też wymiękli.

Kolejne lata kanału mniej więcej do 2004 roku to dla mnie raczej czarna plama, którą znam głównie z opowieści i akcydentalnych wejść na #wcwfans z kafejek internetowych, ewentualnie z komputerów na uczelni. W tym czasie nastąpił m.in. trwający do dzisiaj rozłam wśród polskich fanów, którego "ofiarą" padł też po części kanał #wcwfans. Początkowo zarządzany przez Boryssa i spółkę, w pewnym momencie został przejęty przez załogę spod znaku Attitude, która nie oddała go do dnia dzisiejszego. Więcej na ten temat mogą zapewne powiedzieć osoby, które aktywnie działały wówczas na kanale.

Na dłużej do #wcwfans i w ogóle do świata Internetu powróciłem tuż przed Wrestlemanią XX w 2004 roku. Przyczyną był WrestleQuiz prowadzony przez Y2J'a, który wygrzebał skądś mój adres e-mailowy i zaproponował udział w pojedynku legend, w którym miałem się zmierzyć z Bullzeyem i J-Ro. Meczyk okazał się być świetną zabawą, ludzie, choć zupełnie inni, całkiem sympatyczni i tak…w pewnym momencie postanowiłem zostać. Przez dłuższy czas wchodziłem raczej nieregularnie, ale od tego momentu nigdy nie traciłem łączności z kanałem na dłużej niż pół roku. Wiadomo, że wtedy była już inna rzeczywistość - dla mnie, osoby która wróciła do regularnego korzystania z Internetu po 4-5 latach było szokiem, że jedną galę można było ściągnąć w kilka godzin z Internetu za pomocą jakichś tam torrentów.

Od tego czasu minęło pięć lat i kanał ciągle stoi. Co więcej - ma się dobrze. Są stali użytkownicy przesiadujący tu od lat (Przemk0, Koper, RazorR, SixKiller), po pewnym czasie dołączyli do nich nowi (nasjazz, Bonkol, Luk, Grim, Euz, który w pewnej mierze odpowiada za powtórny renesans #wcwfans). Kanał widział przez te lata wiele rzeczy - to tu m.in.padły wszystkie kultowe kwestie Weemana. I zanosi się na to, że przetrwa jeszcze kilka lat. Czy ze mną? Trudno powiedzieć, bo z biegiem lat człowiek ma coraz mniej czasu. Jednak w miarę możliwości postaram się tu dalej wpadać - wiem, że zabrzmi to trochę lamersko, ale #wcwfans było i chyba dalej jest jakąś tam częścią mojego życia. Fajną częścią ;)

Oczywiście, kanał jest jak najbardziej otwarty na nowych użytkowników i zaprasza wszystkich, którzy mają ochotę do niego dołączyć.

Na koniec jeszcze kilka słów o specyficznym klimacie i wymaganiach, które w przeszłości zniechęciły już kilku potencjalnych użytkowników. Wstępując do ircowej świątyni musicie dysponować przynajmniej trzema umiejętnościami: dystansem do samego siebie, poczuciem humoru i przynajmniej względnie poprawną polszczyzną. Czemu o tym piszę? Specyfika #wcwfans polega na tym, że przebywa tam zgrane towarzystwo bardzo lubiące żartować - z siebie oraz z innych. Kluczem do przetrwania tam jest nie branie wszystkiego dosłownie ani za bardzo do siebie i odpowiadanie na zgryźliwości ciętą ripostą i ostrym dowcipem. Jeśli posiadacie takie umiejętności, czeka Was tam wiele bardzo miło spędzonych chwil. A jeśli nie posiadacie, wejdźcie i tak - na pewno Was tego nauczymy ;-)

Pozdrawiam wszystkich użytkowników i...do zobaczenia za 10 lat.

Sweet Prince of Pain

dodane przez Mariusz Piotrowski (SPoP) w dniu: 01-04-2009 11:12:09

Udostępnij

Komentarze (5)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Świetny tekst, który kapitalnie pokazuje czym jest #wcwfans.

Tak jak SPoP napisał tak i ja serdecznie zachęcam "kumatych" użytkowników do odwiedzenia kanału i przekonania się na własnej skórze jak bardzo jesteśmy świetni, hehe. ;)

napisane przez Bonkol w dniu : 01-04-2009

Podpisuje sie pod słowami Bonka. Szkoda tylko, że przez głupi polnet nie mógł się odbyć one night stand starych bywalców. Aha i bardzo mi miło, że o wspomniałeś o mnie :-)

napisane przez Euz w dniu : 01-04-2009

Super felieton. Fajnie, ze wyszedles z taka inicjatywa i opisales poczatki kanalu, ktore dla mnie tez nie do konca byly znane (choc o feudzie Boryss vs reszta swiata slyszal juz chyba kazdy :) ).

Wrestlemania XX to także początki mojej działalności na kanale. Warto wspomnieć, że trafiłem tam zupełnie przypadkowo, mając w zamiarze pomolestować RazorRa, by wytłumaczył mi, jak ściągać przez osławione wówczas IRC'owe DCC gale.

Od tamtego momentu pozostałem stałym bywalcem #, z krótkimi przerwami (tak jak ma to miejsce teraz, z winy admina akademikowego, który chyba poblokował już wszystkie serwery IRC'a..)

napisane przez Luk w dniu : 01-04-2009

Doskonale pamiętam 1999, ponieważ właśnie wtedy, notabene w marcu, kupiłem modem ;). O ile pamiętam, pierwszą stronę, której adres wklepałem do przeglądarki, było WCW.com. Ponieważ nie miałem pojęcia, czym ten internet tak naprawdę jest, czułem się zawiedziony, że nie jest tak, jak w reklamie Nitro, że po drugiej stronie siedzi Konnan i rozmawia ze mną ;). Podobnie jak SPoP zacząłem zapisywać wszystkie strony (nie tylko wrestlingowe, ale też piłkarskie), które odwiedziłem. Efektem tego jest (nie)małe archiwum, które z pewnością stanowi kawałek historii wrestlingu w internecie (mam np. stronę DSF-u, na której była najlepiej napisana historia pasów WCW i różne polskie strony). Kiedyś będę musiał je odkopać, bo jest rozrzucone po wielu płytach z zawartością dysku ;). Aha, nigdy nie ściągałem theme'ów z oficjalnej strony WCW, ale wiem co to znaczy czekać kilka godzin, jako że korzystałem z dobrodziejstw downloadu WF (piosenki wrzucał Stinger, do dziś je mam). Próbowałem również obejrzeć słynną walkę z BatB '96 na WrestleClips, ale modem pozwolił mi dojść tylko do połowy zapowiedzi Buffera (rachunkowi na pewno wyszło to na dobre ;)).

Na #wcwfans trafiłem w tym samym roku, ale wielkiej kariery tam nie zrobiłem, bo po pierwsze byłem modemowcem z kontrolowanym czasem, a po drugie na kanale często można było porozmawiać jedynie z samym sobą ;). Mimo to pamiętam kilka osób z tamtego okresu, m.in. przywołaną Syksy. Powinienem był jednak zacząć od początku, to znaczy od wyboru klienta IRC ;). Na dzień dobry ściągnąłem Pircha, który był pierwszym polecanym przez WF. Niestety nie udało mi się go uruchomić i dopiero po jakimś czasie odkryłem mIRC-a ;). Spodziewałem się, że po wejściu na kanał zobaczę tłumy i dlatego zrezygnowałem z pierwszego nicka, którego zamierzałem użyć, bo byłem przekonany, że już jest w użyciu. Może dobrze, że tak się stało, bo tym nickiem miał być... Hulk Hogan (nie byłeś sam, Sir Goldbergu) ;).

Poznałem też czat WF, na którym RAZ udało mi się kogoś spotkać (na kilka wizyt) ;). Tamten człowiek miał znajomy nick - DDP, ale nie sądzę, żeby był to nasz Didi (chociaż są pewne znamiona :P). Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

ja (pod jakimś nickiem): cześć, dlaczego tu tak pusto?
DDP: BANG!

DDP opuścił czat.

;)

To był 1999, może 2000. Do 2002 r., czyli do założenia stałego łącza, wchodziłem na #wcwfans ze szkoły, Młodzieżowego Domu Kultury i kafejek (nawet na wakacjach). Raczej sporadycznie, chociaż coraz częściej udawało mi się wchodzić dzień po dniu (czasem po to, żeby potem mieć półroczną przerwę). Długo nie rozumiałem czym są e-fedy, o których na kanale akurat mówiło się bardzo często ;). Rok 2000 pamiętam tak sobie, a 2001 już całkiem dobrze (wciąż nie wiem, czy GeNeRaTi0 to ReyRey). Z wypiekami na twarzy śledziłem burzliwe dyskusje w HP, który długo był nie tylko jedynym miejscem do wylania frustracji, ale też do poważnej dyskusji.

To były naprawdę fajne czasy, które nigdy nie wrócą, bo fani są już inni. Nie było też takiej przepaści wiekowej między fanami. Najstarsi przeciętnie mieli 18-19 lat, a najmłodsi 14-15 (nie pamiętam nikogo wyróżniającego się wiekiem do ery Hartfana ;)). Autentyczna wiedza była w cenie, bowiem nie było żadnej Wikipedii i pseudoeksperci nie wyrastali jak grzyby po deszczu ;). WF ceniłem za Zoomy (naprawdę czytałem je z przyjemnością), newsboard (ze Stingerem, później z Hartym) i lekkie działy (np. ten z przepisami na finishery ;)). Na Attitude na przełomie 2001 i 2002 ukazywały się natomiast świetne raporty, które w czasach złej koniunktury były znakomitym źródłem wiedzy o bieżących wydarzeniach.

napisane przez SixKiller w dniu : 02-04-2009


Cytat: SixKiller

Długo nie rozumiałem czym są e-fedy, o których na kanale akurat mówiło się bardzo często ;)


Ja przy pierwszych wizytach od razu się dowiedziałem bo trafiłem na łapankę do PECW, na samiutkim początku 2001 roku. Momentalnie J-Ro lub Bullzeye wprowadzili mnie w temat i zachęcili do zapisu.

---

A tak ogólnie to fajny artykuł który udanie pokazuje klimat początków #wcwfans. Niestety nie było mi dane uczestniczyć w nich.. bo moja kariera zaczeła się kilka lat później.

napisane przez Przemk0 w dniu : 02-04-2009

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy