Podsumowanie miesiąca: Maj 2021

Kolejny miesiąc za nami, więc przyjrzyjmy się najważniejszym wydarzeniom w wrestlingowym światku z ostatnich czterech tygodni.

Comeback is real



Chyba najbardziej wyczekiwany moment przez fanów na całym świecie w końcu się zbliża. W ślady Major League Wrestling poszły bowiem ROH, AEW oraz WWE oficjalnie ogłaszając lipcowy powrót do tourowania i nagrywania gal w obecności (w przypadku dwóch ostatnich większej / niepodstawionej) widowni.

Ring of Honor startuje 11/7 ze swoim Best In The World PPV, AEW zaczyna 7 lipca ze środowym Dynamite (+ 30 maja organizowali Double or Nothing PPV na 100% pojemności Daily's Place, którego trzymali się od roku), a WWE rozpoczyna od ostatniego SmackDown przed Money in the Bank PPV - 16 lipca.

Jak duża będzie to zmiana w jakości i odbiorze produktu, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Po 434 dniach fani wrócili także na galę meksykańskiej CMLL, jednak południowi sąsiedzi USA są w nieco gorszej sytuacji, jeśli chodzi o radzenie sobie z covidem i dopiero zaczynają etap warunkowego organizowania imprez - na Arenie Mexico zasiadło jedynie 500 osób.

Przeprowadzka AEW



Kolejne duże wieści pojawiły się z frontu All Elite Wrestling, które wspólnie ze swoim partnerem WarnerMedia (który wkrótce połączy się z Discovery) ogłosiło parę rzeczy. Po pierwsze, w końcu doczekaliśmy się daty opóźnionego przez pandemię startu nowego show - godzinne Rampage debiutuje 13 sierpnia i będzie transmitowanie w piątki (zaraz po zakończeniu SmackDown).

Po drugie, Zarówno Dynamite, jak i Rampage od początku przyszłego roku przenoszą się z TNT na TBS. Między kanałami nie ma specjalnej różnicy, jeśli chodzi o jego dostępność czy popularność - AEW ma otrzymać bliżej nieokreśloną ośmiocyfrową sumę za przeniesienie (jako rekompensata, bo w dotychczasowej umowie widnieje zapis mówiący o tym, że Dynamite musi być pokazywane na TNT).

Co więcej, po przenosinach Dynamite ma nie być przerzucane na inne dni tygodnia kilka razy w roku, jeśli w ogóle. Ciekawe też, jakie są plany na nowe show. Mam nadzieję, że nie skończy (czy w sumie rozpocznie się) na wprowadzeniu pasów trójek, żeby pod tym pretekstem wepchnąć tam singlowych main eventerów, na których obecnie nie ma pomysłu. O tym, że plany na te pasy są mocno rozważane wspominał już jednak Cody Rhodes na swojej konferencji prasowej przed Double or Nothing…

Link do filmu


Za drawa, na którym będzie się opierać show można spokojnie traktować mistrzów TNT, przez co pas zyskałby na ważności i mógłby być też traktowany jako test przed mistrzostwem świata. Poza tym mam nadzieję na poświęcenie czasu na ludzi takich jak Penta czy Tay Conti, którzy na moment pojawili się na Dynamite (w przypadku tego pierwszego mam tu na myśli jego singlowy run), ale za bardzo nie było czasu na pójście za ciosem i kolejne wartościowe feudy w tv. Można by też uniknąć sytuacji jak z Thunder Rosą, którą po bardzo ciepło przyjętym matchu z Britt Baker zaginęła w akcji. Zasadniczo więcej czasu dla pań byłoby nie najgorszym pomysłem.

Dodatkowo, począwszy od 2022, na TNT transmitowane będą dodatkowe cztery gale AEW - zapewne coś w klimatach większych odcinków Dynamite, jak Winter is Coming. Niejako da nam to więc rozszerzenie z czterech do ośmiu "destination show" na poziomie PPV, czyli coś większego mniej więcej co sześć tygodni. Chociaż szczerze mówiąc, będę zaskoczony, jeśli najpóźniej przy podpisywaniu nowej umowy z (najprawdopodobniej) WarnerMedia (obecna wygasa w 2023) AEW skończy z większym show w każdym miesiącu.

Dojdą do terminarza przecież jeszcze wypady do innych krajów, a wiemy, że już w 2020 roku planowane było PPV w Londynie.

Link do filmu


Zastanawiać natomiast się można czy i ewentualnie jaka będzie odpowiedź WWE. Jeśli kiedyś McMahon chciałby przedłużyć SmackDown do trzech godzin, to z jednej strony jak nie teraz, to kiedy? Z drugiej jednak trzeba pamiętać, że w takim przypadku nie byłaby ona na FOXie, a FS1. Nawet jeśli założymy, że nie robiłaby ona tak złych cyferek, jak te kilka odcinków przeniesionych na ten kanał w ostatnich dwóch latach, to na pewno byłyby one zdecydowanie niższe, niż obecne wyniki niebieskiej tygodniówki.

Pytanie więc, czy warto podejmować ryzyko i narażać się na pożegnanie się ze swoim "no ale przecież rywalizowali tylko z rozwojówką" prezentując Rampage jako show, które jest w stanie zbliżyć się do poziomu oglądalności trzeciej godziny na FS1. Oczywiście, piątkowa gala AEW na pewno nie będzie robić takich liczb jak Dynamite, ale w takiej sytuacji miałoby przewagę bycia na większej stacji.

Koniec SCU - pożegnanie Christophera Danielsa?



W tym miesiącu pożegnaliśmy się także z jednym z bardziej uznanych tag teamów ostatniej dekady. Frankie Kazarian i Christopher Daniels przegrali bowiem walkę o drużynowe tytuły mistrzowskie AEW z Young Bucksami ze stypulacją mówiącą o tym, że kolejna porażki teamu będzie ich ostatnią. Dodatkowo wygląda też na to, że w ten sposób ten drugi kończy swoją ringową karierę.

Cały storyline zaczął się w grudniu ubiegłego roku w jednym z segmentów programu Britt Baker The Waiting Room w trakcie AEW Dark, kiedy Kazarian w emocjonalnym promie dał do zrozumienia, że to jedyny sposób na "odzyskanie" starego dobrego Danielsa.

Link do filmu


Na kolejnym Dynamite panowie także o tym wspomnieli, a potem… ktokolwiek widział, ktokolwiek wie… SCU pojawiało się głównie na Darkach transmitowanych na YouTube, gdzie wygrywali kolejne matche, a na głównym show nikt o tym za bardzo nie wspominał.

Przewinęli się też przez tag team battle royal o miano pretendentów na marcowym Revolution PPV, które przegrali… ale się nie liczy, bo to battle royal, a nie bardziej tradycyjny tag match…?

Na Dynamite w końcu pojawili się (nie licząc siedzenia na trybunach przy walkach innych osób parę razy) w kwietniu, powiedzieć Bucksom o tym, że udało im się wspiąć na szczyt rankingu i idą po ich pasy. Jeden 4-way tag match o oficjalne miano pretendentów później byliśmy już na ostatniej prostej do - jak się później okazało - ich ostatniego matchu.

Link do filmu


12 maja w końcu doszło do pojedynku, który pozostawił sporo niesmaku. Oczywiście, jak można się domyślać walka sama w sobie stała na wysokim poziomie, jednak wątpliwa jakość story SCU została idealnie zwieńczona sposobem, w jaki ich pożegnano. Zaraz po walce dostaliśmy bowiem ukłon w stronę "starego dobrego" TNA i "To the back!" na segment na zapleczu. Do Danielsa i Kazariana wróciliśmy jeszcze na kilkusekundową powtórkę.

Tydzień później też nie uświadczyliśmy żadnego większego pożegnania, a jedynie promo, które niczego nie wyjaśnia i jedynie sugeruje, że CD skupi się już jedynie na swojej pracy jako Head of Talent Relations.

Link do filmu


Nie brzmi to jak najlepszy sposób na pożegnanie jednego z najbardziej szanowanych weteranów w biznesie. A nie potrzeba wielkiej fantazji, żeby wyobrazić sobie, jaki potencjał miała ta historia, począwszy od tego, jak łatwiej byłoby się w nią zaangażować emocjonalnie, gdyby mogli ją śledzić na głównym show - nie mam nic przeciwko temu, żeby Darki miały swoje osobne storyline'y, ale jeśli chcemy robić wielki pay off na Dynamite, to opowiedzenie 90% fabuły na YouTube jest dość średnim pomysłem.

Wystarczyło zrobić to, co na dobrą sprawę AEW robi teraz z duetem Moxley / Kingston, pokazując proces ich pięcia się w tag teamowym rankingu na Dynamite, wykorzystując Dark czy Dark: Elevation jako uzupełnienie.

Wracając do puszczania wodzy fantazji i potencjału, jakie miało to story, można też się zastanawiać czy po poświęceniu pół roku na tę historię nie można jej było zostawić na Double or Nothing, mając z tyłu głowy planowany powrót fanów, którzy mogliby godnie pożegnać Danielsa.

A jeśli tag title match między Jacksonami a Moxem i Kingstonem był tak ważną częścią planów na PPV, zawsze można było zestawić Danielsa i Kazariana przeciwko sobie w openerze w oficjalnym retirement matchu tego pierwszego. Bardzo dobre otwarcie karty, emocjonalny moment z uściskami, krótkim promem i owacjami ponad 5-tysiecznej widowni brzmią według mnie lepiej, niż takie pożegnanie, jakie zaserwowało AEW i nie byłoby to raczej jakoś bardzo trudne do wykonania.

Link do filmu


Był Ospreay, nie ma Ospreaya



Wracamy także do tematu nowego pasa IWGP World Heavyweight, który po 46 dniach (i jednej obronie) został zwakowany przez Willa Ospreaya. Oficjalnym powodem podanym przez NJPW jest kontuzja, jakiej były już mistrz miał nabawić się w walce z Shingo Takagim.

Zdążyło się już jednak pojawić trochę informacji mówiących o tym, że spore niezadowolenie w szatni japońskiej federacji związane z problemami organizacyjnymi (głównie? związanymi z koniecznością odbywania dwutygodniowej kwarantanny po przylocie do kraju w przypadku obcokrajowców) mogło także być ważnym czynnikiem. A przynajmniej miało wpływ na przyspieszenie decyzji po tym, jak Ospreay wrócił do UK zanim NJPW zdążyło oficjalnie cokolwiek zdecydować czy ogłosić.



Można się też zastanawiać czy taka samowolka z opuszczeniem kraju przed decyzją federacji nie zaszkodzi pushowi Brytyjczyka po jego powrocie, bo przez te kilka lat śledzenia organizacji zdążyłem się zorientować, że Japończycy to dość pamiętliwi ludzie. Wydaje mi się jednak, że jest zbyt lubiany przez szefostwo, żeby nawet krótkoterminowo zatrzymało to jego wielki push. Anglik zdążył już także poinformować, że planuje wrócić do akcji jeszcze w tym roku.

Kolejnym wątkiem w sprawie jest oczywiście pytanie, co dalej z głównym pasem federacji. Sam spodziewałem się, że na zbliżającej się gali w Tokyo Dome tytuł miał powędrować w ręce Kazuchiki Okady i chyba to byłoby dla mnie najbardziej wskazane rozwiązanie. Zapowiedź matchu, który wyłoni nowego mistrza utwierdza mnie w tym przekonaniu.



Z innych kandydatów, którym można było dać złoto mamy pierwszego posiadacza nowego pasa Kotę Ibushiego, ale wygrywając go w takich okolicznościach, wydaje mi się, że ciążyłoby na nim bycie zastępczym mistrzem i "wcale nie jesteś najlepszy, dopiero co widzieliśmy, jak przegrywasz z #1".

Jest także Jay White, którego spodziewam się zobaczyć jako triumfatora tegorocznego G1 Climaxa, patrząc na przegranie finału dwa lata temu i porażkę w walce wieczoru styczniowego WrestleKingdom. Nawet jeśli Gedo mocno zjechał poziomem bookingu, to chyba jednak za bardzo pisze się to samo.

Dalej mamy takich ludzi jak nadchodzący rywal Okady, Shingo Takagi czy Zack Sabre Jr., jednak nie sądzę, żeby trzecim posiadaczem złota miał być ktoś, dla kogo byłby to dopiero pierwszy reign z głównym pasem w federacji. Tym bardziej patrząc na fakt, że NJPW jest obecnie na fali opadającej, jeśli chodzi zainteresowanie produktem i zamiast nieprzetestowanych środków wypadałoby wybrać jakiegoś sprawdzonego w main eventach drawa.

A fakt, że ZSJ poza New Japan Cup na początku swojej przygody z organizacją w 2017, nie wygrał niczego poważnego to skandal swoją drogą.

Roszad w WWE ciąg dalszy



Maj w Dziale Wysyłania Worków Na Śmieci zaczęliśmy od wygaśnięcia kontraktu Daniela Bryana, który także storyline'owo pożegnał się przynajmniej ze SmackDown, przegrywając swoją karierę na niebieskiej tygodniówce w walce o mistrzostwo WWE. Nikt nie wiedział o zbliżającym się końcu umowy Bryana i raczej wszyscy spodziewali się go na Raw czy NXT.

Sam zainteresowany w przeszłości wspominał o chęciach występu w CMLL czy NJPW, a gdyby nie zielone światło także od głównego doktora WWE, to już parę lat temu śmigałby w ROH i dzisiaj pewnie AEW, więc tych kierunków też wykluczyć nie można. Dodatkowym utrudnieniem przy wróżeniu gdzie wyląduje jest fakt, że ten gość może się pojawić na jakimś losowym show, bo jakiś nikomu nieznany wrestler mu zaimponował i chciał z nim pracować. Jak na razie jednak cisza. No, może poza możliwością trafienia jego merchu w paczce od Wrestle Crate.



Do federacji po kilku latach wróciła za to Eva Marie - cóż za wymiana! A tak fajnie udało jej się zakończyć swoją wcześniejszą przygodę paroma tygodniami pomysłowych segmentów, przez które nie była w stanie wziąć udziału w walkach i odejściu, zanim trzeba ją było obejrzeć w akcji…

Najwięcej za to działo się w NXT - z którym to brandem pożegnały się m. in. dwie chyba najbardziej kontrowersyjne postaci: Velveteen Dream i sędzia Drake Wuertz - oraz w biurach organizacji w Stamford, gdzie doszło do połączenia kilku działów medialnych, w efekcie czego zwolniono kilkadziesiąt osób.

Największym nazwiskiem w tej grupie jest była już wiceprezydent organizacji Susan Levison, zatrudniona w 2019 głównie w celu zrobienia porządku z WWE Studios. Od tego czasu nie pojawił się żaden nowy film, a jedynie doczepili się do kilku zewnętrznych projektów jak Fighting with My Family The Rocka, więc chyba się udało.

Kevin Dunn ma przewodzić nowemu działowi, a więc wciąż się trzyma. No cóż…

Po kilku tygodniach z rolą głównego komentatora na Raw pożegnał się Adnan Virk, którego zastąpi były komentator organizacji Bellator MMA (i przez rok UFC) Jimmy Smith. Jeśli te nazwiska kompletnie nic Wam nie mówią, to dlatego, że obaj nie mają żadnego doświadczenia w komentowaniu wrestlingu czy śledzeniu go w ostatnich latach.

Pracę stracił także najlepszy play-by-play, jakiego tam mieli Tom Phillips. AEW za chwile startuje z nową tygodniówką, to może się tam zakręcić. Sam bym miał wątpliwości z kategorii "kolejny osoba z WWE". W razie czego Impact ostatnio żongluje komentatorami - w miejsce Josha Matthewsa pasowałby idealnie.

WWE / NJPW



Pod koniec miesiąca w swoim Newsletterze Dave Meltzer poinformował także o planach prezydenta WWE Nicka Khana, aby nawiązać oficjalną współpracę z NJPW. Najważniejszym warunkiem miałoby oczywiście być to, aby federacja z Connecticut była jedynym partnerem New Japana w Stanach Zjednoczonych, uniemożliwiając współpracę m.in. na linii NJPW-AEW. Według Mike'a Johnsona z PWInsider głównym tematem rozmów kilka miesięcy temu było ewentualne pozwolenie WWE na występy Daniela Bryana w japońskiej organizacji.


fragment tygodnika Wrestling Observer Newsletter z ubiegłego tygodnia



Nie ma w tej chwili co się za bardzo rozpisywać, ale gdyby się udało, byłby to szczególnie pozytywny ruch WWE. Poza osłabieniem AEW pozwoliłoby to też promować się w Japonii na jeszcze większą skalę niż dotychczas, a przecież gdzieś tam Triple H czai się ze swoimi planami zdominowania każdego większego wrestlingowego miejsca na świecie (nie tak dawno, bo w 2019 organizacja chciała kupić Stardom - największą kobiecą federacją na świecie i Pro-Wrestling Noah, a więc mniej więcej trzecią i czwartą siłę w Japonii).

I może człowiek znowu polubiłby się z Sethem Rollinsem, jakby wystąpił w którymś Climaxie i na chwilę przestał obwiniać za wszystko fanów.

Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie…



W tym miesiącu WWE po raz kolejny postanowiło też przypomnieć, że tradycyjnego wrestlingu to w ich produkcie w sumie dużo nie ma i przesunąć granicę absurdu jeszcze kawałek dalej znowu rzucając coś w stylu najgorszych lat WCW.

Oczywiście mówimy tu o tym walce The Miza z Damianem Priestem z ostatniego WrestleMania: Backlash PPV, w którym to lumberjackami wokół ringu według opowiadanej fabuły były zombie. Nie, nie ludzie przebrani za zombie, żeby pośmiać się z niekumatego heela, który się ich przestraszył, ale wszyscy wiemy, że zmarli nie wstają z grobów. W WWE wstają, komentatorzy przed nimi uciekają w bezpieczne miejsce, a Miz w ostatniej chwili wskakuje pod śmietnik. Prawdopodobnie.

Pierwszą moją myślą po zobaczeniu tego był dokument kanału WatchMojo o akceptacji poszczególnych grup kulturowych i to, czy moje przewidywania co do traktowania wrestlingu jak każdej innej rozrywki przez społeczeństwo nie były zbyt optymistyczne. Film trwa 1,5 godziny, ale polecam szczególnie fanom kina.



Dentystka, Tarzan i 62-letni młodzieniec



Miesiąc zakończyliśmy kolejnym bardzo dobrym PPV od AEW przy oglądaniu którego można było odnieść wrażenie, że żadnej przerwy covidowej nie było. Wygląda też na to, że zbotchowana końcówka Revolution nie zabiła biznesu.

Jak już wspomniałem wcześniej, na gali w większej ilości wrócili fani, którzy nie mając większych ograniczeń (bilety można było kupić na wszystkie dostępne miejsca, a nie np. 30% areny - maski na gale organizacji od piątkowego Dynamite są zalecane, a nie wymagane) obecni w liczbie około 5000 zapewnili atmosferę jak na galach sprzed ponad roku.

Do minusów można zaliczyć chyba tylko ilość run-inów, które miały miejsce aż przy pięciu walkach. Patrząc z osobna na każdy z nich, wszystkie były robione w sposób czy to posuwający jakieś story do przodu (np. Team Taz) czy w najgorszym wypadku prowadząc nie do nieczystego finishu, a bardziej realistycznego near falla (np. Shida vs Baker), ale patrząc na szerszy obrazek, jednak było tego trochę za dużo. To był ten moment, w którym Tony Khan miał wybrać sobie jeden czy dwa takie spoty i resztę odłożyć na później.



Trochę nie podobało mi się jeszcze zatrudnienie Marka Henry'ego w roli analityka / komentatora na Rampage i trenera. Wystarczająco mają już ludzi z długą historią w WWE. Pamiętam Khana mówiącego, że trzeba wyciągać wnioski z historii WCW. Z historii TNA też można. Nie ma młodych komentatorów?

Z drugiej strony tym razem bardziej równoważyło się to z promocją nowych twarzy niż na Revolution, gdzie dostaliśmy Christiana zapowiadanego jako jakąś wielką legendę, niedługo po tym, jak z WWE przyszedł Paul Wight / Big Show.

Teraz w tym samym czasie dostaliśmy koronację Britt Baker, pierwszy większy sukces Jungle Boya, który zapewnił sobie world title shota, wygrywając battle royal, zgarnięcie pinu w main evencie przez Sammy'ego Guevarę czy debiut Lio Rusha, który co prawda był w WWE, ale nie był tam ani szczególnie długo, ani nie był tam jakoś szczególnie mocno promowany i nikt go nie kojarzy jako tego "kolejnego gościa stamtąd".



Co do Rusha, to już zdążyliśmy się dowiedzieć, że jest pod kontraktem NJPW i jego pojawienie się było bardziej gościnnym występem, niż pełnym debiutem jako regularnie obecny członek rosteru.

A, no i Sting pokazał, że jednak jeszcze żyje. W razie czego teraz już może powiedzieć, że skończył na własnych zasadach.



Tu i tam…



Z innych rzeczy, o których warto wspomnieć, w ubiegłym miesiącu mieliśmy emocjonalne show ku pamięci Hany Kimury - wrestlerki Stardomu, która rok temu odebrała sobie życie.
Generalnie jak ktoś uważa, że 90 dolarów to zbyt mała kara za cyberprzemoc, zawsze można się podpisać - klik.

W maju dostali także oficjalne potwierdzenie walki Andrade - który niedawno na własne życzenie opuścił WWE - z Kennym Omegą o pas AAA Mega Championship na sierpniowej TripleManii. Można już zacierać rączki.



Mamy też dwa trailery. Pierwszy dotyczy serialu Heels, opowiadającego o dwójce rywalizujących ze sobą braci. Jedną z głównych ról w serialu gra Stephen Amell, którego można pamiętać z występów na SummerSlam czy All In. Gościnnie pojawi się także pewien jegomość z Chicago… Show ma premierę w 15 sierpnia.

Link do filmu


Drugi dotyczy MLW, które w Polsce z FightClubu przenosi się na kanał Active Family. Oni startują 3 czerwca o 22:00.

Link do filmu


I tym optymistycznym akcentem kończymy… Zostawiam link do arkusza z ocenami walk i nie obrażę się na udostępnianie podsumowania.

dodane przez Ziggy w dniu: 05-06-2021 00:23:06

Udostępnij

Komentarze (0)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy