Prześwietlenie TNA: Jak porywać się z motyką na słońce, czyli TNA vs. WWE

Odnoszę wrażenie, że my, fani, wyrządziliśmy TNA krzywdę, okrzykując je z miejsca konkurentem WWE. Przy tym również sobie. Z tego błędnego wniosku wynika bowiem większość naszych rozczarowań. Bo gdy iMPACT! dostaje lepszy czas antenowy, wierzymy, że ratingiem doścignie RAW. A gdy TNA organizuje PPV z dala od Universal Studios, że osiągnie buyrate niczym WrestleMania. Potem jest wielki lament, gdyż nic się nie sprawdziło. I tak zawsze. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że TNA ma podobne oczekiwania. Ale nam wolno myśleć emocjami. Dixie Carter i spółka powinni natomiast twardo stąpać po ziemi.

TNA przyjęło za dobrą monetę nastroje swoich fanów i przy licznych okazjach wbijało szpilkę WWE. Wszystko w imię wydumanej rywalizacji. Wśród najgłośniejszych incydentów są: komediowe przedstawienie Vince'a McMahona i Triple H-a, udostępnienie w sieci materiału filmowego ze spotkania wrestlerów obu federacji, wypowiedzenie wojny przez VKM. TNA chwytało się również daleko bardziej pomysłowych rozwiązań, jak rozdawanie darmowych biletów na swoje PPV wokół hali, w której odbywała się akurat gala WWE. Napięcie wzrasta zawsze podczas prom byłych zapaśników WWE, którzy zawitali do TNA. "TNA biorąc odpady z WWE, ukazuje ich jako pokrzywdzonych. Każdy na dzień dobry bierze mikrofon i jedzie po McMahonie i jego federacji, mówiąc wprost, że nie jest jakimś cieniasem, jak się wydaje markom. Jobbował tylko przez politykę i widzimisię Steph, która woli nekrofilię od wrestlingu. Fani TNA wiedząc to zapominają, że np. Rhino ostatnią walkę w WWE wygrał rok temu z Rikishim. Pamiętają za to, że był mistrzem ECW i jest dobrym brawlerem, który przecina ludzi wpół robiąc Gore" - twierdzi DDP.

Poproszony o komentarz Jim Ross powiedział: "O jakiej rywalizacji WWE z TNA mowa? Z całym szacunkiem dla wszystkich zainteresowanych, TNA ma kilka mil do przejścia zanim będzie na tym samym poziomie co WWE. Decydenci TNA powinni większą wagę przywiązywać do ulepszania swojego produktu, a nie zajmować się wyimaginowaną wojną z WWE. To jest to, co WWE robiło podczas poniedziałkowych wojen, których nie można moim zdaniem przyrównać do obecnych poniedziałkowych wojen z TNA". Nie mniej trafne są spostrzeżenia Jacoba G.: "TNA musi bardziej skupić się na robieniu dobrych gal niż rywalizacji z WWE. Problem WCW polegał na tym, że chciało tylko wdeptać Vince'a McMahona w ziemię. Przez chwilę było nawet w stanie dzięki robieniu dobrych gal i pokonywaniu WWE. Ale jego (WCW - przyp. red.) storyline'y nie przynosiły już takich zysków kiedy skupiło się tylko na walce z McMahonem, a nie zabawianiu fanów".

TNA jest, jak niegdyś WCW, drugą największą federacją w USA. Ich sytuacje są jednak diametralnie różne. "TNA nie ma pieniędzy, wpływów i układów Teda Turnera, więc to, co WCW zrobiło w dwa lata, ono będzie robiło dziesięć" - mówi w rozmowie ze mną FH. Po chwili dodaje: "Mimo otwartego głoszenia odrębności od WWE, w TNA od lat panuje tendencja do zbliżania się do WWE w kwestiach programowych". Przykłady można mnożyć: Big Fat Oily Guy, jego "walka" z Christy Hemme, ujawnienie prawdy o mrocznej przeszłości Abyssa, Jackass w X Division, idiotyczne gimmicki ("The Guru" Sonjay Dutt, Black Reign, Ron Killings robiący karierę w Hollywood) i stypulacje (więcej na ten temat w tekście "Śmierć gimmick matchy"), bikini contest z udziałem Erica Younga, ściąganie drugoligowych celebrities zajmujących i tak ograniczony czas antenowy czy sentymentalny powrót na ring "Bulleta" Boba Armstronga. Jak widać, gdzieniegdzie nie są to już próby naśladowania WWE, tylko powielanie najgorszych schematów umierającego WCW. A wszystko, przypominam, odbywa się pod hasłem "We are wrestling".

Istotę problemu w niezwykle trafny sposób oddają słowa Keelana Baldersona: "Na początku ludzie oglądali TNA, ponieważ pokazywało coś innego i bardzo emocjonującego - wielu wrestlerów sceny niezależnej i unikalny styl. Zgodnie z mentalnością ROH - mamy lepszych wrestlerów i nie robimy syfu jak WWE. Niczym ECW w latach 1994-1999. Bezkompromisowe i nieprzejmujące się WWE. Dumne z tego, że było inne, a nie cieszące się z powodu bycia prawie jak WWE". Bo o ile kiedyś mówiło się, że TNA jest federacją z pogranicza indys i mainstreamu, tak dzisiaj podąża tylko w stronę mainstreamu. FH przewiduje, że z każdym tygodniem będziemy bliżej powstania drugiego WWE. Czym to może grozić? Przede wszystkim odpływem fanów, którzy przestaną postrzegać TNA jako alternatywę. W końcu miało być nową twarzą profesjonalnego wrestlingu. A odmienność jest czynnikiem konsolidującym środowiska, które stanowią większość fanbase'u TNA. Zwolennicy radykalnego sports entertainment skupieni są wokół WWE. Dlatego nie przewiduję dużych profitów związanych ze zmianą kierunku. Co więcej, obawiam się, że odbije się ona TNA czkawką.

dodane przez SixKiller w dniu: 09-01-2008 20:57:15

Udostępnij

Komentarze (5)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Mysle ze najwiecej powinno byc odniesien do WCW i powielaniu bledow wlasnie przez TNA. Ja osobiscie na produkt TNA patrze obecnie od niechcenia, ich polityka to juz totalne pasmo bledow, sprowadzanie wrestlerow ktorzy poprostu niesa potrzebni poniewaz maja spadek formy.
Juz nawet odejde od transferow z WWE ale wlasnie mielismy niedawno przyklad, Ricky Banderas i transfer z AAA. Jako ze Banderas byl dobrym wrestlerem w IWA(Puerto Rico), pozniej w AAA, zaslynol w MTV WSX, ale coz cos peklo w nim nie wiedziec czemu zaczol robic coraz slabsze walki wkoncu kontuzja mimo tego dostal pas w AAA Heavy i ma go trzymac rok, oraz kupilo go TNA. Wlasnie ogladajac walke miedzy nim a Abyssem zastanowilem sie po co teraz push daja Banderasowi niech wpierw dojdzie do formy jaka mial bo narazie slabo.
Kolejna rzecza jest Christian, ktory robi slabe walki a push jak z bajki, malo tego tylko raz jobbnol czysto. Sting kolejny przyklad.
Chodzi mi o to ze w tym tez widze nasladowanie WWE, ze pushuja zawodnikow slabych(obecnie) w ringu, a tak sie kazdy smieje ze WWE pushuje Cene, Batiste czy Khaliego, a TNA robi podobnie.
Widac niestety w tym tez chca doscignac produkt konkurencyjny.

napisane przez Streetovs w dniu : 09-01-2008

Moim zdaniem TNA mogłoby konkurować z WWE gdyby dalej zmeirzało kursem zaznaczonym na koncu artykułu - robimy wrestling, ale w naszym stylu. Czyli nie chodzi o konkurecje w wrestlingu opakowanym w entertaiment, lecz w wrestlingu w ogole. Gdyby booking pozostal pro indy, to sądze że wielu fanów przelaczylo by się z WWE na TNA - federacje ktora byłaby polączeniem walk na dobrym poziomie i bookingu w którym ustrzegano by się crappowatych gimmicków. Dawniej TNA starało się dostarczyć to, czego McMohan nie mógl - np. hardcore wrestling. Na Rawie rózne gimmick matche zdarzały się sporadycznie, typowa gala to zwyczajne walki single, tag i rozne 3 - 4 way matche. Zaś TNA bralo takiego Ravena, Abyssa, Rhyno, czy kogoś tam jeszcze i puszczało się w ruch różne akcesorja. Zawsze to jakieś urozmaiczenie dla fanów. Tylko że ktoś tam postanowił konkurować z WWE na ich polu, co automatycznie oznaczało przyjęcie ich regul gry - dziwne, ''zabawne'' gimmicki, wynikające z nich durne segmenty oraz booking walk w których zdarzały się rzeczy, ktore tylko rozczarowywały fanów. Jeżeli TNA chcę konkurować z WWE, to nie jako federacja nastawiona stricte na entertainment, lecz jak to sami określili ''the new face of professional wrestling'' - z bookingiem odchodzącym od naśladowania poczynań WWE.

napisane przez Vaclav w dniu : 10-01-2008


Cytat: Streetovs


Kolejna rzecza jest Christian, ktory robi slabe walki a push jak z bajki, malo tego tylko raz jobbnol czysto. Sting kolejny przyklad.


Christian nie robi zlych walk (nie chce sie podpierac "glosem ludu" ale jego walka zostala walka roku u nas, wiec pewnie nie tylko ja tak uwazam), do tego jest bardzo mocny przy micu. Jest tez przykladem czlowieka ktory nie byl "odpadem z WWE" lecz przeszedl do TNA z premedytacja.. a TNA zrobilo z niego porzadnego main eventera. Mozna powiedziec ze juz jest prawie jak produkt TNA. Akurat mysle ze Christian jest przykladem na sluszny push.

Co do Stinga to zgadzam sie.. lekko rozczarowalem sie jego osoba i bookowaniem.. Sting nadal jest swietny przy micu.. walki robi hmm.. roznie.. potrafil zrobic dobra walke w swoim runie w TNA.. ale i tez potrafil zrobic fatalna.. Spelnia w TNA role takiej starszej gwiazdy.. ale nadal w formie.. legendy.. Taki wrestler tez jest potrzebny... aczkolwiek moglby wreszcie kogos wypromowac do cholery :)

[ Dodano: 2008-01-10, 09:19 ]
Co do samych zapedow TNA na walke z WWE to.. hmm pamietam ze wkurzaly mnie strasznie swego czasu wszystkie przytyki do WWE bo bylo ich za duzo.. za czesto.. tak jak DDP stwierdzil.. co przychodzil koles z WWE to jeczal jak tam bylo zle.. a jak jest dobrze w TNA.. ze TNA jest jak rodzina . bla bla bla.. w pewnym momencie mialem tego dosc..

Jedynymi osobami ktore zyskaly na tym "feudzie" WWE vs TNA.. byli Kip i BG James.. bo dostali fajny gimmick VKM i.. odzyskali swiezosc i przychylnosc fanow.. duzo mieli czasu przy micu.. Niestety aktualnie VKM trzyma sie na powierzchni tylko dzieki Roxxi Laveaux.

Teraz ciesze sie ze czasy jechania po WWE przy kazdej okazji juz minely..

napisane przez Przemk0 w dniu : 10-01-2008


Cytat:

Kolejna rzecza jest Christian, ktory robi slabe walki a push jak z bajki, malo tego tylko raz jobbnol czysto.


No prosze Cie.. Raz, jak juz napisal Przemk0, jego walka z Kazem znalazla sie na pierwszy miejscu w Attitude Awards. Dwa, obejrzyj Final Resolution i walke Christiana z Anglem. Chyba nie powiesz, ze poziom tej walki zawdzieczamy tylko i wylacznie Angle'owi? Poza tym, jak tez juz wspominal Przemk0, Christian jest genialny na majku i stworzony wrecz do roli heela.

napisane przez Luk w dniu : 10-01-2008

Niestety ale prawda jest taka, że samym wrestlingiem TNA się nie sprzeda. Owszem, może utrzymywać rating na poziomie 0.8-1.0, ale wiadomo, że organizacja ma dużo większe apiracje , potrzebne są więc akcje które przyciągną szerszą publikę. Nie popieram takich działań jak ściąganie ,,starych" wrestlerów, czy większy nacisk na entertainment, ale jestem w stanie je zrozumieć. Wszak chodzi o pieniądze, a nie satysfakcję fanów TNA, którzy tęsknią za poziomem sprzed kilku lat.Wszyscy ci, którzy chcieli oglądać komercyjny produkt o jakości lepszej niż WWE, już przerzucili się na TNA i go raczej nie opuszczą - to wciąż pod względem samego wrestlingu produkt dużo lepszy od federacji Vince'a. TNA może więc śmiało eksperymentować, nie bojąc się o jakiś diametralny spadek wpsarcia tej części widowni która chce przede wszystkim oglądać dobre walki. Na miejsce zawiedzionego fana zawsze znajdzie się jakiś jeden Gruby John chcący oglądnąć Pacmana czy bikini contest. Może nawet dwóch?

napisane przez Beholder w dniu : 12-01-2008

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy