Witajcie !!!
Kiedy piszę ten felieton jest 19.04.04 i godzina gdzieś mniej więcej 21:33. Skończyłem właśnie oglądać wieczorne seriale, popijając miętową herbatę i słuchając składanki "U2: Best of 1990 - 2000" postanowiłem coś "skrobnąć" dla naszego poczciwego Attitude, którego to mam zaszczyt współredagować. Tak więc postanowiłem napisać tego arta na temat który mnie ostatnio dosyć nurtuje i jest na "topie" czyli pogłoski o reaktywacji WCW, tym razem pod sztandarem WWE. Pora zaczynać ten niezbyt długi felieton!
W tym roku minęła 3 rocznica od upadku jednej z najlepszych federacji lat '90, WCW - World Championship Wrestlling. Federacja będąca na początku częścią NWA, z mało znanej oraz nie ma co się oszukiwać, niezbyt zamożnej stała się przy dużym udziale Ted'a Turnera federacją bardzo dużą, bogatą ale co najważniejsze w tym - poważną konkurencją dla ówczesnego WWF, dzisiaj WWE. Generalnie przejęcie federacji czy też raczej całego konsorcjum przez Turnera oraz jego "imperium" medialne, było głównym powodem nagłego wzrostu popularności tejże federacji. Dla WCW rozpoczął się nowy okres, dzięki któremu Pan McMahon miał na początku raczej same problemy, tzn. odejście Hogana, później Savage'a, Lugera, Nasha oraz Halla czyli największych gwiazd federacji. Jednak dobrze wiemy co stało się później i Vince bardzo dobrze poradził sobie w tej sytuacji promując nowe gwiazdy jak Mankind, Austin, Kane, Rock czy w końcu HHH. Jednak powróćmy do WCW. Nie przedstawię tutaj nic co miało miejsce w najlepszym okresie WCW, czyli w latach 1996-1998 gdyż możecie sobie poczytać całą historię WCW napisaną przeze mnie, w dziale WCW → Historia Promocji. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i tak niestety miało to miejsce w WCW. W sumie 3 lata świetnego okresu federacji i WCW stacza się nam. Zainteresowanie samym produktem kolosalnie zaczyna się zmniejszać i wszyscy "lęgną" do WWF (akurat ja tak samo zrobiłem :P), które miało prawie wszystko (poza walkami cruiserów) to czego WCW brakowało, czyli miało niesamowity klimat, niesamowitą widownię która zapełniała w tamtym okresie hale po brzegi ale co najważniejsze miało nowe i świetnie wypromowane gwiazdy, które toczyły bardzo dobre a miejscami wręcz rewelacyjne walki. Ktoś może powiedzieć iż WCW miało Nasha, Halla, Hogana, Savage'a, Piper'a czy też Lugera, czyli największe dawne gwiazdy WCW. Jednak WWF miało Rocka, Austina, Kane'a, Undertaker'a, HHH czy też Mankinda, czyli "świeże" gwiazdy, które zostały świetnie wypromowane i zapełniły w 100% luki jakie zostały po odejściu wielkich gwiazd WWF do WCW. I to w sumie był wielki gwóźdź do "trumny" WCW, gdyż federacja przez cały ten okres gdzieś do połowy 1999 roku promowała stare gwiazdy, jednak nie potrafiła wylansować zupełnie nowych. Stare gwiazdy w końcu "wypaliły" się i zainteresowanie nimi nie było już tak duże. Kiedy za namową kumpla przełączałem się na Nitro lub Thunder i to z wielkim trudem, gdyż niejednokrotnie w tym czasie leciało WWF to rzygać mi się chciało patrząc na to co się dzieje. Sting już mnie kompletnie wkurzał (wiem, wiem ikona WCW, jednak był i jest dla mnie żałosny), Hogan pokazujący swoje zasrane cielsko i Goldberg mówiący "Who's next" (akurat jego miło mi się oglądało ale przez jakiś czas) - pomyślałem sobie że są 3 odpowiedzi na taką sytuacją: 1)jestem chory na łeb; 2)mój kumpel jest chory na łeb, gdyż nazywał WWF shitem a WCW z okresu 1999-2000 czymś pięknym; 3)świat jest chory a jestem jego częścią. Na szczęście okazało się, że odpowiedź druga była tą poprawną. Tak więc w 2001 roku niestety musiałem znowu oglądać WCW, gdyż WWF zeszło z anteny TM3 a sam kanał poszedł się rąbać. Na nie szczęście mordowałem się tylko 3 miesiące i....WCW padło. Żałoba mnie kompletna obleciała i mam ją do teraz, gdyż nie ma WWE we free tv, która jest dostępna w sieciach kablowych (ja chce Italia 1 oraz Tele5 w mojej kablówce a nie jakieś zasrane ITV, gdyż ja nawet nie mam komórki :). WWE zrobiło co miało zrobić z tym, iż ma WCW i wszelkie prawa do tej federacji. Tak więc powstało już słynne Invasion Angle, które okazało się 6 miesięcznym kmiotem i wielkim niewypałem a to ze względu na brak wielkich, byłych gwiazd WCW z Goldbergiem, Nashem, Bishoffem, Hallem, Flairem na czele. Myśleliśmy, że WWE nie zrobi takiego angle'a w przyszłości, jednak wszelkie znaki na niebie które ostatnio pojawiają się, dają nam jasno do zrozumienia, że ponowna inwazja bądź angle z WCW wisi w powietrzu i może wejść w życie w dosyć nieoczekiwanym momencie. Jakie to są znaki. Pierwszy to taki, iż WWE ma kilka gwiazd dawnego WCW (m.in. Steiner, Flair, Booker T, Benoit, Eddie Guerrero,Bishoff, nie wiemy co z Goldbergiem ale czuje, że on jest na to przygotowywany). Drugim znakiem jest niedawna informacja o nazwie PPV, które odbędzie się w czerwcu, czyli Great American Bash (nazwa dawnego PPV WCW). Ostatnim znakiem, który jeszcze bardziej, jeżeli nie najbardziej daje do zrozumienia jest Johnny Nitro (aka Johnny Blaze), który pojawia się przy entrance theme'u WCW Nitro. Wszystkie te 3 argumenty składają się na domniemania reaktywacji bądź zrobienia angle'a związanego z WCW. Temat tego felietonu to czy reaktywacja WCW ma sens, na to pytanie odpowiem przy końcu tego felietonu. Angle związane z WCW to nie musi być reaktywacja federacji, może być to utworzenie grupy wrestlerów pod przywództwem Erica Bishoffa, którzy poniekąd spełnialiby taką rolę jak podczas Invasion Angle'a. Może także nastąpić rzecz mało prawdopodobna ale kto wie, czy nie niemożliwa, czyli zmiana nazwy z RAW na Nitro (WWE Nitro, nawet ciekawe by było :). Jeżeli miałaby powstać taka grupa to trzeba wiedzieć, iż nie składałaby się tylko i wyłącznie na wrestlerach z RAW ale także ze SmackDown. Samo angle mogłoby być nawet bardzo ciekawe, ale tym razem gdyby stajnia WCW byłaby ściśle face'owa. Nie ma co ukrywać, iż angle z ponowną inwazją WCW nie ma raczej szansy bytu, więc pozostaje nam rzecz bardziej prawdopodobna czyli reaktywacja WCW. I w tym momencie mogę postawić pytanie: Reaktywacja WCW w WWE - czy to ma jeszcze sens ?. Moim zdaniem...ma! Po pierwsze, tworzenie nowej federacji wiaże się z promocją wrestlerów już pracujących w WWE a także zatrudnieniem nowych. Jeżeli Big Show nie stałby się główną atrakcją nowego WCW, to moim zdaniem Rob Van Dam powinien być pierwszym mistrzem WCW, gdyż już bardzo dawno zasłużył sobie na World Title a akurat wątpię aby to on po Eddie'm Guerrero został WWE Championem. Ktoś może powiedzieć, iż tak powiedziałem, gdyż bardzo lubię RVD. Jednak to nie prawda, tzn. bardzo lubię RVD (w końcu to moje pseudo) ale myślę, iż jest najbardziej niedoceniany w chwili obecnej z wrestlerów. Dlatego też Van Damowi należy się wielki, może nawet monter push a udowadniał nam to już niejednokrotnie (może nastąpi taki czas że RVD będzie celebrować zdobycie World Title na PPV tak jak Guerrero czy Benoit a akurat jeszcze rok temu nikt nie wierzył w taki stan rzeczy). Wracając jednak do tematu. Zdecydowanie pas WCW dostałby świeżego powiewu i z całą pewnością jego image byłby jeszcze większy, zwłaszcza w dobie kiedy najważniejsze tytuły w WWE trzymają tacy wrestlerzy jak Chris Benoit czy też Eddie Guerrero. Po RVD, pożądny push powinien dostać Booker T, który byłby heelem i feudowałby właśnie z RVD a seria walk tej dwójki na PPV byłaby zdecydowanie czymś lepszym niż planowany main event Judgment Day: Eddie Guerrero vs. Bradshaw. Booker T mógłby zostać drugim po RVD WCW championem, chociaż ja osobiście bym zrobił trade Kane'a i on zdobyłby od RVD zasłużony tytuł, gdyż jest kolejnym niedocenianym ostatnio w WWE (squashowa walka z Undertakerem na WM XX to już było lekkie przegięcie, a jeszcze przegrana z Edgem na Backlah to już bez komentarza, przy chwale uznania dla Edga). W wyniku powstania WCW pod sztandarem WWE, trzeba wiedzieć iż roster tej drugiej byłby znacznie okrojony, więc nagminne ściaganie wrestlerów z OVW byłoby raczej wskazane, chociaż niektórzy z nich już są gotowi do pojawienia się w pełnym wymiarze w WWE TV (chociażby Nova). McMahon musiałby ruszyć wreszcie głową i zacząć zatrudniać gwiazdy z federacji niezależnych (zwłaszcza dywizja tag team'ów oraz cruiserów, gdyż z heavyweightami raczej ostatnio słabo na arenie niezależnej) i dać im należyty push. Generalnie chodzi mi tutaj o takie znakomitości jak Christopher Daniels, Low-Ki (ich wykorzystanie w 2001 roku to kompletny blamaż WWE), CW Anderson czy tez Amazing Red ale także teamy Christian York & Joey Matthews, Danny Doring & Roadkill czy też zatrudnienie Chrisa Chettiego i reaktywacja teamu z Novą. Na koniec pozostają gale zarówno PPV jak i te w TV. Na początek w TV wystarczyłaby jedna gala, czyli Nitro ale tutaj pojawia się problem emisją. W poniedziałki jest RAW, w czwartki SmackDown. Tak więc realnym dniem jest wtorek. Fani mieliby w poniedziałki RAW, we wtorki Nitro, w czwartki SmackDown + Sunday Night Heat oraz Velocity. PPV odbywałoby się co 2-3 miesiące i mogłoby zastępować galę wtorkową. Tak wyglądałoby nowe WCW. Są to tylko moje gdybania, jednak pora odpowiedzieć w końcu na postawione pytanie. Odpowiedź już mamy, ale postaram się to w jednym zdaniu bardziej podsumować i uzasadnić tą odpowiedź. Reaktywacja WCW ma sens gdyż potrzeba czegoś nowego w świecie wrestlingu, tak jak miało to miejsce z wrestlingiem hybrydowym. Na pewno nie byłaby to aż taka rewolucja, jednak szara codzienność spędzona przed oglądaniem WWE zmieniłaby się. Otworzenie WCW na nowo wiązałoby się z pewnymi i to sporymi kosztami, jednak znając Vince'a oraz jego rodzinę wyszliby szybko z kryzysu. Tak więc otworzenie WCW ma sens aby odciągnąć się nieco od WWE, chociaż byłoby to WCW w wydaniu WWE a dla samej federacji McMahona przy udanej promocji i prowadzeniu federacji przyniosłoby same korzyści....
Koniec, The End, Ende, Fine :)
Ps1. Następny felieton pojawi się na Attitude hm, hm... Właściwie to nie wiem ale jak coś mnie ruszy to jeszcze w tym tygodniu. Jak nie, to w przyszłym.
Ps2. Pytacie mi się nagminnie kiedy wreszcie RVD Corner #4 ? Pora odpowiedzieć na to pytanie. Prawdopodobnie pojawi się w maju, gdyż akurat mam więcej czasu i nie jestem tak zawalony na uczelni (ale w domu nauką tak :). Mogę tylko powiedzieć, iż zbieram myśli i materiał, który jak tylko czas pozwoli, opracuje i zmontuje Corner po raz czwarty.
Do następnego razu - RVD !
Komentarze (0)
Skomentuj stronę