Koniec roku to tradycyjnie czas wszelkiego rodzaju podsumowań i plebiscytów. Warto zatem spojrzeć na swiat wrestlingu w 2001 roku. Jaki był? Udany czy wrecz przeciwnie?
Zaczęło się dobrze
Rok zaczal sie na pewno dobrze dla WWF. Royal Rumble wygrywa Austin (po raz 3 w swej karierze, to jedyny taki wrestler w historii Royal Rumble). Na No Way Out jestesmy świadkami ciekawej walki Triple H ze Stone Coldem, a na kończącej poprzedni sezon Wrestlemanii dochodzi dio świetnie zapowiadającego sie pojedynku o mistrzostwo WWF pomiędzy Austinem a Rockiem. W tym samym mniej więcej czasie ECW zostaje definitywnie zlikwidowane(Vince McMahon kupuje wiekszosc udziałów) i na dobre znika z TV. W WCW też nie jest najlepiej. Na kolejnych PPV (Sin, Super Brawl Revenge, Greed) znikają z TV Goldberg, NAsh, Sid Vicious i DDP, Scott Steiner triumfuje jako mistrz WCW, a Ric Flair jako C.E.O. Ratingi gwałtownie spadają w dółi wszyscy oczekują rychłego konca tej drugiej co do popularnosci federacji w USA.
Przychodzi marzec
Na Wrestlemanii Austin z pomocą Vincea pokonuje Rocka, zdobywając po raz 5 tytuł mistrzowski (staje sie heelem). Jeszcze przed Wrestlemanią dochodzi jednak do bardzo ważnego, historycznego momentu w swiecie zawodowego wrestlingu. 26 marca, po raz pierwszy w historii Vince Macmahon pojawia sie (za pomocą łaczy TV) na gali Nitro, ogłaszając zakup WCW przez WWf (udział Shanea to poprostu ciąg dalszy feudu z Vincem). Booker T zostaje ostatnim mistrzem WCW pokonując Scotta Steinera, a w meczu legend, Sting pokonuje Rica Flaira. WCW znika z TV dołączając tym samym do ECW. Moment ten w opinii większości fanów miał być momentem przełomowym w historii wrestlingu. Zapowiadano rychłe odrodzenie się WCW jako federacji związanej co prawda z WWF, ale równocześnie z nią konkurującej (obie federacje miałyby osobne show w TV, wrestlerzy przechodziliby z jednej federacji di drugiej, ilość nowych scenariuszyi feudw byłaby nieograniczona). Zapowiadano wielki pojedynek syna i ojca (Shane vs Vince). Wszyscy oczekiwali że podniesie się, i tak juz wysoki, poziom WWF, oraz że nastąpi znacząca poprawa wizerunku WCW. Były jednak i takie głosy, które domagały się całkowitego skasowania byłej federacji Teda Turnera. A co było dalej?
Zaczęło się całkiem ciekawie
W WWF Stone Cold i Triple H stworzyli Power Trip, team który stwarzał duże możliwosci na przyszłość (Triple H to jeden z najlepszych heelów w WWF). Pojawiło się też kilku obiecujących wrestlerów z ECW (RVD, Rhyno, Credible). Co raz czesciej wrestlerzy z WCW zaczeli pojawiac na RAW i Smackdown oraz na PPV, na razie jednak w roli "przeszkadzaczy" (Lance Storm, Booker T, DDP jako Stalker Undertakera). Nadszedł jednak moment, w którym trzeba było zagrać w otwarte karty.
Invasion
Na Invasion, W lipcu, doszło do starcia pomiędzy połączinymi siłami WCW i ECW (Alliance) a WWF. W finale, przy pomocy Stone Colda, zwycięstwo odnieśli wrestlerzy WCW i ECW. Odtąd "legalnie" mogli pojawiać się na RAW i Smackdownie, walcząc o wszystkie możliwe tytuły mistrzowskie. Gala ta była moim zdaniem jedną z większych wpadek mijającego roku.Wszystko zapowiadało się dobrze, ale patrząc wstecz, i mając na uwadze że na Survivor Series Alliance przegrało, dochodzę do wniosku że cała ta historia okazała się dużym niewypałem. Po Invasion przez ponad 4 miesiące mieliśmy do czynienia z dużym feudem trzech federacji, feudem, który tak naprawdę okazał sie być poniżej oczekiwań. Przypomnijmy sobie tylko słabe (moim zdaniem) feudy Bookera T z Rockiem, DDP z Undretakerem, czy też kompletną mizerię w wykonaniu "młodych" wrestlerów z ECW i WCW (np. story z Shawnem Stasiakiem, słaby Mike Awesome, niewykorzystanie możliwości Lanca Storma czy Hugh Morrusa). Na tym tle dobrze wypadł jedynie feud Kurta Angla i Stone Colda (walki na Summerslam, Unforgiven i No Mercy).Całość skończyła się na Survivor Series Meczem "winner takes all", w którym to Angle pomógł WWF odnieść sukces i zakończyć żywot Alliance (wcześniej, jak pamiętamy,przeniósł się z WWF do Alliance. Oj grubymi nićmi było to szyte). Od tego momentu na pierwsze miejsce wysunął się konflikt Rocka z Y2J o tytuł World Champion (stary pas mistrzowski WCW), który to konflikt już wcześniej zwracał uwagę (bardzo dobrze pomyślany feud). Do walki włączyli się Austin (znowu face), Angle oraz Vince i powracający, po 10 letniej przerwie, do WWF Ric Flair (jako współwłaściciel). Kuliminacja nastąpiła na PPV Venegance, kiedy to Jericho stał się pierwszym w historii Undisputed Champion. Całość wyglądała moim zdaniem dobrze. Czekam więc z niecierpliwoscia na poczatek Nowego Roku i na Royal Rumble.
Alliance zniknęło, ale jak się okazuje, cześć wrestlerów powraca do WWF (choćby Booker T czy Lance Storm). Zobaczymy co z tego wyniknie (nieźle zapowiada się feud Austina z Bookerem).
Poszczególni zawodnicy
Co do poszczególnych wrestlerów, to warto wskazać takich, dla których ten rok był wyjątkowo udany. Na pierwsze miejsce wskakują Y2J i RVD. Bezsprzecznie był to rok Jericho. Wreszcie udowodnił że potrafi być jednym z najlepszych (wstyd dla Bischoffa). Dobre story lines, mistrzostwo WCW, później Undisputed Champion. To wszystko przemawia za tym żeby uznać Chrisa Jericho wrestlerem nr.1 w roku 2001. RVD na drugim miejscu? No cóż, to moja osobista opinia, ale uważam że zawodnik ten bardzo dobrze pokazał się w mijającym roku. Zyskał dużą popularność, angażował się w najgorętsze feudy, bardzo długo był mistrzem Hardcoru (choć to może nie wiele znaczy). Słowem zrobił duże postępy. Stone Cold i The Rock też nie zawiedli. Rocky to ciągle najpopularniejszy wrestler, i ten rok to potwierdził. Stone Cold to stary wyga,który nie dał się zdominować żółtodziobom i ciągle pozostaje na topie (prawie cały rok był mistrzem to o czymś swiadczy). Nieźle prezentowałi się też Kurt Angle, Dudley Boys (najlepszy obecnie team w WWF), Edge (King of the Ring i IC champion), Christian (fajny gimmick, dobrze że rozstał sie z Edgem).Zaskoczył pozytywnie komediowym gimmickiem William Regal. Zdecydowanie zwiedli Undertaker i Big Show. American Bad Ass był bardzi źle wykorzystywany przez bookerów(słaby feud z DDP, czy ostatnio walki o Hardcore Title), i mam tylko nadzieje ze to sie zmieni. Big Show to gość, który z racji swej postury, powinien walczyć o najwyższe tytuły, a o co walczył wszyscy widzieli. Zwiódł Billy Gunn, ale ciężko oczekiwać od niego czegoś lepszego po rozpadzie New Age Outlaws. Zniknęli kompletnie Saturn, Boss Man, za mało udzielali sie APA (ale tak bywa kiedy rooster jest za duzy). Gdzie podziali się Funaki i Taka? Za mało było też jednego z moich ulubieńców (i oczywiście jednego z najwiekszych wrestlerów w historii) czyli Micka Foley (mógł być dłużej commissionerem). Co do wrestlerów z WCW, to niestety, bardzo się zawiodłem na polityce nowych szefów tej federacji. Palumbo, Hurricane Helms (fajny gimmick), Jindrak czy O'Haire nie mają jeszcze wystarczającej haryzmy, aby godnie zastąpić Steinera, Nasha czy Goldberga, a motyw z "idiotą" Stasiakiem wołał o pomstę do nieba (chociarz może o to chodziło). Jedynie Booker T może coś zdziałać w WWF (chyba że dalej bedzie pakowany w słabe feudy, i niech wreszcie postara się o przyzwoity finisher) Wypadałoby też sięgnąć po DDP, oraz dać szansę Lanceowi Stormowi, choć powszechnie wiadomo że rooster WWF jest i tak za duzy. Szkoda też że marne są szanse na powrót Kroników( ich feud z Undertakerem i Kanem zapowiadał sie nieźle).
Co przyniesie zatem rok 2002?
Mam nadzieję że bedzie lepszy. Duże nadzieję widzę w powrocie Triple H na Royal Rumble (oby).Zobaczymy czy dojdzie do skutku podział WWF na dwie federacje,a Wrestlemania X8 już zapowiada się na wielkie wydarzenie. Oby taka była!
Szcześliwego Nowego Roku!
Have a nice day! (jak mawia Foley)
Autor: Big Gun
Komentarze ()
Skomentuj stronę