Rozdział 22: Masło orzechowe i ryż

Teraz, kiedy byłem mistrzem, wiedziałem, że muszę pracować dwa razy ciężej. Pat powiedział mi, "Kiedy jesteś na szczycie, wszyscy chcą cię z niego zrzucić". Cała federacja śledziła więc każdy mój krok, czekała na jakiekolwiek potknięcie. A moim największym krytykiem był sam Vince. Nie mogłem go zawieść.

Wybór mnie na Undisputed Championa był jego wielką inwestycją. Potrzebował nowych twarzy, bo HHH i Michaels byli wyłączeni z gry, Angle był mistrzem wiele razy, Rock spędzał coraz więcej czasu w Hollywood, a Austin był największą gwiazdą w branży. Vince nie miał wyboru, musiał mnie wypromować.

Pragnąłem pokazać swoją determinację. Problem w tym, że nie czułem się najlepiej jako mistrz. Nie byłem zadowolony z mojej pracy w WWE, moje stosunki z Vincem układały się średnio, a poza tym wielu wciąż we mnie wątpiło.

Następnej nocy na Raw odbyła się ceremonia na moją cześć, podczas której Flair (który według storyline'u był współwłaścicielem WWE) zaprezentował mnie z dwoma pasami. Wyszedłem na ring i wygłosiłem szczery speech, w którym podziękowałem człowiekowi, któremu zawdzięczałem swój sukces - sobie.

Tej samej nocy miałem rewanż z Austinem w stalowej klatce. Dostałem taki łomot, że w pewnym momencie miałem na sobie więcej krwi niż fan na koncercie Gwar. Austin sprzedał mi Stunnera i ruszył w stronę wyjścia, ale Booker T raz jeszcze interweniował. Tym razem walnął go drzwiami, umożliwiając mi ucieczkę i zwycięstwo. Byłem Undisputed Championem, ale nadal nie pokonałem nikogo bez pomocy. Publiczność przyjęła moje zwycięstwo na chłodno.

Owszem, wygrywanie dzięki interwencjom to element bycia heelem. Ale fani jeszcze nie kupowali mnie jako mistrza.

Jak dotąd moje wielkie zwycięstwo na nikim nie zrobiło wielkiego wrażenia. Poza ochroną lotniska.

Pierwszą rzeczą, której nauczyłem się u Hart Brothers, było to, by zawsze trzymać sprzęt przy sobie. To tak na wypadek, żeby nic się nie zgubiło. W efekcie musiałem taszczyć dwa pasy mistrzowskie przez każde lotnisko, na którym byłem. Każdy z tych pasów ważył jakieś 10 kilo i zawsze reagowały na nie bramki. Codziennie więc słyszałem pytanie, "Czy może pan pokazać bagaż?"

Musiałem tam stać i patrzeć, jak otwierają mój bagaż. Byli jak Vincent Vega, który otwiera teczkę Marsellusa Wallace'a.

"Co my tu mamy?", zapytał ochroniarz, a jego twarz podejrzanie się rozpromieniła. "W czym jesteś mistrzem?"
"We wrestlingu".
"Wrestling? Musisz być dobry", powiedział, po czym poczuł potrzebę, by powiadomić kolegę z pracy o swoim odkryciu. "Hej, Enos, patrz na to! Mamy tu prawdziwego mistrza wrestlingu!!"

Enos (obliczenia autora: 30 procent ludzi na bramkach ma na imię Enos) opuścił swoje stanowisko, szukając bomb w gaciach i jakichś pamiątek dla siebie.

"Patrzcie na to!", krzyknął Enos, wyjmując pasy z torby. Badał je, pieścił i przymierzał. Chciał pochwalić się kolegom z pracy, Ednie, Ethel i Eliasowi, więc strzelił kilka póz. W tym czasie Elvis skończył analizować butelkę wody mineralnej i dołączył do przymierzanek.

"Hej, patrzcie na mnie", ryknął Elvis, zapinając pas.

Może wydaje się to wam zabawne, drodzy czytelnicy, ale wyobraźcie sobie coś takiego cztery razy w tygodniu. Wtedy zrozumiecie, jak szybko może się to znudzić.

Po tygodniu mojego wspaniałego mistrzowskiego panowania miałem na Raw walkę z Robem Van Damem. Przekroczyliśmy czas i walczyliśmy pięć minut dłużej. Normalnie nie byłby to problem, ale Rob wciąż dostosowywał się do stylu WWE, a mnie też nie pracowało się dobrze. Zauważyłem, że ciężko wypełnić dodatkowy czas. Walka kulała i stawała się coraz gorsza, bo Vince siedział za stołem komentatorskim. Robił to rzadko, więc zastanawiałem się, czy był tam po to, by mnie oceniać. Chciał zobaczyć moją pracę z bliska? Sprawdzał, jak reaguje na mnie publiczność? Na obu tych polach zawiodłem. To nie była dobra walka, a publiczność nie zerwała się ani razu.

Miałem fatalny start jako mistrz i wszyscy o tym wiedzieli. Było źle do tego stopnia, że następnego dnia na Smackdown! usłyszałem plotki, że Vince chce, żebym stracił pas. Na początku to lekceważyłem, ale kiedy trzy różne osoby powiedziały mi, że Vince przemyślał swoją decyzję, zacząłem myśleć, że coś może być na rzeczy.

Wysłuchiwanie plotek naprawdę mnie wkurzało. Byłem mistrzem dopiero od tygodnia i po jedenastu latach pracowania na to nie miałem zamiaru się łatwo poddać. Zdecydowałem, że pójdę porozmawiać z Vincem zanim będzie za późno.

Znalazłem go przed jego biurem.

Nie miałem niczego do stracenia. Jeśli już podjął decyzję, by zabrać mi pas, było po sprawie. Ale jeśli wciąż się zastanawiał, może mogłem mu pokazać coś, czego wcześniej nie dostrzegł. To był czas albo-albo.

"Słuchaj, Vince. Jestem Undisputed Championem i dałeś mi tę szansę nie bez powodu. Jestem pewny, że są za kulisami ludzie, którym twoja decyzja się nie spodobała. Ale co mnie to - jestem mistrzem! To mój czas, moja szansa i jeśli ludzie we mnie nie wierzą, mogą się pieprzyć. I wiesz co, Vince? Jeśli i ty we mnie nie wierzysz, też możesz się pieprzyć!"

Powiedziałem to. Powiedziałem wielkiemu Vince'owi McMahonowi, żeby się pieprzył. Wyraziłem swoje prawdziwe uczucia.

Teraz czekałem na konsekwencje.

Vince gapił się na mnie z twarzą pozbawioną emocji. Schyliłem się i czekałem, aż wyciągnie Miecz Damoklesa i zetnie mój buntowniczy łeb.

Ale on wciąż gapił się na mnie martwym wzrokiem.

(Czas płynie wolno... trzy minuty mijały jak godziny...)

W końcu się poruszył. Ale zamiast mnie wypatroszyć, zmienił wyraz twarzy - z zimnokrwistego mordercy na zachwycone dziecko, które otwiera upragniony prezent o 6 rano w świąteczny poranek.

"Takiego zachowania od ciebie oczekuję! To chciałem usłyszeć!", powiedział Vince. Wyglądał jak Dr. Emmett Brown, gdy dowiedział się, że DeLorean może podróżować w czasie.

"Musisz wierzyć, że jesteś mistrzem i zachowywać się tak przez cały czas! Kiedy Bret Hart był mistrzem, wierzył w to i nikt nie mógł powiedzieć, że jest inaczej. Dlatego tego od ciebie oczekuję! Wiem, że masz pasję i wierzysz w siebie, ale nigdy wcześniej tego nie pokazałeś. Jesteś pierwszym Undisputed Championem w historii tej branży, dammit! Udowodnij, że zasłużyłeś na to".

Właśnie kopnąłem diabła w jaja i przeżyłem.

Chwilę później Pat podszedł do mnie i zapytał, "Co powiedziałeś Vince'owi?"

"Powiedziałem mu, żeby się pieprzył", odparłem w połowie oszołomiony.

"Naprawdę?", powiedział zszokowany Pat. "No dobra, cokolwiek mu powiedziałeś, podziałało, bo nie może przestać cię chwalić! Wiesz co, Jericho? Masz jaja, dzieciaku!"

Następnym PPV było Royal Rumble, gdzie w main evencie miałem bronić pasa przeciwko Rocky'emu. Rock był moim ulubionym przeciwnikiem, więc mogłem w końcu pokazać, dlaczego zasługiwałem na bycie mistrzem świata. Pomysł był taki, że zachowam pas, pokonując go przez screwjob, czyli low blow, interwencję lub użycie niedozwolonego przedmiotu. Uznałem, że zbiorę większy heat, jeżeli użyję wszystkich trzech. Była więc interwencja Unamericans (Christian, Lance Storm i Test), a gdy sędzia był odwrócony, walnąłem Rocka w jaja, uderzyłem jego głową w niezabezpieczony narożnik i odliczyłem, trzymając obie nogi na linie. Publiczność w Atlancie była wściekła i wybuczała mnie niczym milionerzy Obamę. To zwycięstwo uwiarygodniło mnie i było najważniejszym momentem mojego runu.

Na tym PPV triumfalnie powrócił też HHH, który po siedmiu miesiącach w końcu wyleczył kontuzję uda. Wygrał Royal Rumble i zdobył title shot na WrestleManię X8. Nie był jednak jedyną znajomą twarzą, która wróciła do rosteru WWE.

Na końcu gali Vince zapowiedział, że ściągnie do WWE oryginalne NWO z Kevinem Nashem, Scottem Hallem i Hulkiem Hoganem. Nie tylko ja byłem zaskoczony, że trzech największych winnych upadku WCW dostanie szansę w WWE.

Było w rosterze kilka osób, które pamiętały, jak to było w WCW, gdy rządziło NWO. Nie były one jednak przerażone ich nieuchronnym przybyciem. Cała szatnia zbuntowała się za to, nie mając pewności, co dokładnie nas czeka. Czy zatrują atmosferę szatni swoim fatalnym zachowaniem? Czy użyją swoich ciemnych sztuczek Jedi na Vince'u, tak jak to zrobili z Ericiem? Kto ich powstrzyma? I kto nas uratuje?

Był tylko jeden człowiek, który miał moc, by walczyć z NWO. Musiałem oszukać człowieka, którego wszyscy szanowali i który miał największe wpływy w federacji. On był wyrocznią. On był autorytetem. On był Deadmanem.

Podzieliłem się swoimi obawami z The Undertakerem. Wysłuchał mnie uważnie zanim wyraził swoje zdanie.

"Różnica polega na tym, że tu szefem jest Vince. On tu rządzi i wszyscy o tym wiemy. W WCW było pół tuzina szefów, dlatego każdy mógł łatwo dostać to, co chciał. Albo ci goście [NWO] się dostosują, albo nie przetrwają. Dopilnuję tego". Po chwili machnął ręką i zniknął w smudze dymu.

Pan przemówił.

Wszystko będzie dobrze.

Dzień prawdy w końcu nadszedł i po trzech latach znów byłem w tej samej federacji co Scott Hall, Kevin Nash i Hulk Hogan. Pierwszego dnia byli w swojej najlepszej formie, zwłaszcza Hulk. Uśmiechnął się, uścisnął mi dłoń i raz jeszcze powiedział to, co na pogrzebie Owena Harta trzy lata wcześniej.

"Obiecałeś, że zabierzesz mnie ze sobą, gdy już tu trafisz".
"Ale widzę, że sam znalazłeś sposób, by się tu dostać", odpowiedziałem z jeszcze większym uśmiechem.

Nash z miejsca zaczął komentować czerwony kolor, na który - zainspirowany Ozzym - zafarbowałem końcówki moich włosów.

"Niezły kolor, Jericho".
Odbiłem piłkę, "Widzisz, niektórzy z nas farbują na czerwono blond włosy, a inni muszą farbować na brązowo siwe". Prawda boli, a sarkastyczny uśmiech Nasha zniknął jak kolor jego włosów.

Hall pojawił się jako ostatni ze swoim nieszczerym uśmiechem i fałszywym "cześć". Wiedziałem jednak, że rekin czeka tylko, by się wynurzyć. Szczęki nie potrzebują wiele czasu, by zaatakować, bo jakieś pięć minut później Hall przywitał się z Bubbą Rayem Dudleyem i swoim głębokim głosem powiedział, "Uwielbiam 3D. Świetny finisher... nie mogę się doczekać, by zrobić z niego kick out".

Hall miał wiele bystrych powiedzonek i zawsze powtarzał, "To wrestlingowy biznes, nie wrestlingowa życzliwość" oraz "Nigdzie w moim kontrakcie nie jest napisane, że muszę być dla kogoś miły". To było jego stare podejście z WCW, ale tutaj nie było na to miejsca. WWE miało zarabiać pieniądze. Nie było piaskownicą, w której możesz ściągnąć komuś gacie, gdy uznasz, że masz na to ochotę.

Sprawy miały się inaczej i nie dałem się zastraszyć, jak kiedyś. Nie byłem tym samym facetem, którym byłem w WCW. Byłem pieprzonym mistrzem.

Na kolejnym PPV, No Way Out, moim przeciwnikiem był Austin. Steve i ja zastanawialiśmy się, jak podbudować naszą walkę i wyszliśmy z kilkoma dobrymi pomysłami (miałem mu, na przykład, przywalić jego własną chłodziarką do piwa). Szef się nie wtrącał, co było dość zaskakujące. O ile jednak podbudowa była przeciętna, tak walka była 316 razy gorsza. Nic nie zaskoczyło. Mieliśmy całkiem niezłe walki w przeszłości, ale tej nocy pasowaliśmy do siebie jak masło orzechowe do ryżu. Po prostu coś nie zadziałało, a ja wziąłem całą odpowiedzialność na siebie. Steve był uznawany za świetnego workera, a ja byłem cholernym mistrzem. Powinienem umieć kontrolować sytuację i zrobić dobrą walkę z każdym.

Skończyło się tak, że pokonałem Steve'a po interwencji NWO, które znęcało się nad nim jeszcze przez kilka minut. Zastanawiałem się nad swoim fatalnym występem. Może nie byłem wystarczająco dobry, by być czołową postacią WWE?

Następnego dnia Paul Heyman powiedział mi, że stracę pas na rzecz HHH w main evencie WrestleManii X8 w Toronto. Powiedział mi też, że pewne osoby lobbują za tym, by to Nash odebrał mi pas na Raw i zmierzył się z HHH na WrestleManii. Vince chciał jednak zobaczyć HHH i Jericho. Tak miało być, nieważne, co mówią inni.

Niestety, Vince chciał też zobaczyć Hogan vs. The Rock. Był to wrestlingowy odpowiednik walki Mike Tyson vs. Muhammad Ali, więc bez względu na miejsce w karcie, to był prawdziwy main event i wszyscy o tym wiedzieli.

HHH i ja mieliśmy jedną rzecz, której nie mieli Rock i Hogan - Undisputed Championship. Gdyby zabookowano nasz angle we właściwy, przemyślany sposób, moglibyśmy konkurować z magią dwóch wielkich legend walczących ze sobą po raz pierwszy.

Jednak tak się nie stało.

Podsunąłem wiele pomysłów, a jeden z nich, moim zdaniem, mógł zrobić wielką różnicę. Wszystko zaczęłoby się po powrocie HHH na Royal Rumble. Podczas Raw wyszedłby na ring i powiedział fanom, że dobrze jest być z powrotem. Wtedy pojawiłbym się ja i przekazałbym mu poważną nowinę, że przez siedem miesięcy, gdy nie było go w WWE, jego żona Stephanie miała romans. Byłbym jedyną osobą, która by mu o tym powiedziała, bo oczywiście nie lubiłem Stephanie i wykonałem wielką detektywistyczną robotę, by ją przyłapać. W toku mojego dochodzenia odkryłem, że miała romans z RVD.

Ukrytą kamerą nagrywałbym jego żonę, gdy ta namiętnie zabawia się z gościem z długimi spiętymi włosami. Chcąc zdobyć zaufanie HHH, próbowałbym uleczyć jego złamane serce.

"Przykro mi, że musisz to oglądać, ale musisz wiedzieć, co się stało z twoim małżeństwem".

HHH parowałby ze złości, a nagranie szło by dalej, aż do momentu, w którym gość z kucykiem się odwrócił. Wtedy okazałoby się, że nie był to RVD, tylko ja.

Po zakończonej projekcji stanąłbym za HHH z jego własnym sledgehammerem i przywaliłbym mu.

Sądziłem, że romans Stephanie z jej byłym największym wrogiem to doskonały zwrot akcji w tej historii. Mogłaby się usprawiedliwiać, mówiąc, "Ciężko być kobietą w trasie. Kobieta ma swoje potrzeby! Potrzeby, które może zaspokoić tylko mistrz". Moje wytłumaczenie byłoby takie, że HHH po powrocie i tak szukałby zemsty za to, że go kontuzjowałem. Musiałem więc zdobyć nad nim psychologiczną przewagę. A jak zrobić to lepiej niż pukając jego żonę?

Jednak mój pomysł przepadł, bo HHH nie był typem babyface'a, który jest tak głupi, że nie wie o zdradach swojej żony. Cały plan legł w gruzach.

No, może większość planu.

Elementem mojej historii było też to, że Stephanie wzięłaby mnie pod pantofel. Miałem stać się frajerem, który spełnia wszystkie jej zachcianki bez względu na to, jak źle jest traktowany. Myślałem, że to świetny sposób, by dostać heat - mistrz świata zabawką Stephanie McMahon. Była to jedyna część mojego planu, która spodobała się Vince'owi.

Stałem się osobistym Kunta Kinte Stephanie. Mogła mnie wysyłać po warzywa, kazać myć podłogę, nosić siatki, cokolwiek. Nie byłem już mistrzem świata. Byłem lokajem Stephanie McMahon. Stało się to jasne na grafice zapowiadającej moją walkę na WrestleManii. Było tam napisane: "HHH vs. Chris Jericho w/Stephanie McMahon", a ja byłem gdzieś w tle za jej ramieniem.

Podbudowa pod tę walkę była słaba. Zaczęło się od tego, że ukradłem szlafrok HHH, który ten dostał od Killera Kowalskiego.

Gdy pies Stephanie i HHH, Lucy, zrobił kupę w mojej szatni w Detroit, musiałem wszystko posprzątać. A kiedy wyprowadziłem Lucy na spacer, kundelek przypadkowo wpadł pod samochód.

Odtwórcą mojej roli mógłby być Lloyd Christmas [jeden z bohaterów komedii "Głupi i głupszy" - przyp.].

Shawn Michaels, Ric Flair i Bret Hart byli wspaniałymi heelowymi mistrzami. Dostawali nieprawdopodobny heat z powodu brudnych sztuczek, które stosowali. Ja byłem przeciętnym heelowym mistrzem, który dostawał mały heat z powodu kradnięcia kostiumów, sprzątania kupy i wyprowadzania psa. Z wyjątkiem walki z The Rockiem na Royal Rumble, mój mistrzowski run był do niczego.

Czułem jednak ulgę, bo udowodniłem federacji (a przede wszystkim sobie), że mam cechy, by być wielkim mistrzem świata.

dodane przez SixKiller w dniu: 26-09-2012 18:27:11

Udostępnij

Komentarze (4)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Ubawiłem się czytając tą odsłonę biografii Chrisa :lol: Jericho ma sporo dystansu do samego siebie, a ja cholernie sobie to cenię. Pod tym względem jest podobny do Pipera - nie waha się przed opisaniem sytuacji, w których coś mu nie wyszło, albo w których wręcz okrył się śmiesznością. I o to chodzi w autobiografiach - o szczerość. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Y2J zachował pewne sprawy dla siebie, ale w książce zawarł wystarczająco dużo autentyzmu, żebym bez problemu kupił jego historię.

Mam nadzieję, że tych tłumaczeń będzie więcej ;)

napisane przez Grishan w dniu : 26-09-2012

Musze przyznac ze pomysl Jericho ze storylinem na walke z HHH na Wm-ce byl genialny!

napisane przez TLK w dniu : 27-09-2012

Dzięki za komentarze.

Co do kolejnych tłumaczeń, Grisham, to mam jeszcze jeden rozdział. Może nawet dzisiaj go wrzucę. A potem... Potem sam nie wiem, co. Tłumaczę, kiedy mam czas i ochotę. Fragmenty, które przetłumaczyłem, mnie samego interesowały i to był główny motor napędowy :)

napisane przez SixKiller w dniu : 27-09-2012

Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że zainteresuje Cię więcej rozdziałów :twisted: Jestem wdzięczny za to, co już wrzuciłeś i oczywiście nie pogardzę większą ilością ;)

PS. Rozmowa Jericho z Takerem po prostu zarządziła :D

napisane przez Grishan w dniu : 28-09-2012

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy