Rozdział 29


Rozdział 29



Od autora tłumaczenia



Przedstawiam kolejny rozdzial biografii Micka Foley "Have a nice Day". Tym razem jest to rozdzial 29, poswiecony w calosci turniejowi King of the Death Match, który odbyl sie w 1995 roku w Japonii.

Rozdział 29



18 sierpień 1995

Bylismy w podrózy od 8 dni, i jechalismy w japonskim szybkim pociagu do wczesnych godzin porannych. Obudzilismy sie po 5 godzinach snu, i od razu udalismy sie w dwu godzinna podróz autobusem z Ikebukuru (dzielnica Tokio) do Jokohamy. Wysiadlem z autobusu przed rozpadajacym sie stadionem basebalowym, i od razu wiedzialem ze bede w klopotach. Byla dopiero 10 rano, ale temperatura przekroczyla juz 900 Farenhaita ( okolo 32 stopni Celsjusza). Wilgotnosc byla nie do zniesienia.

Wkroczylem na stadion i zobaczylem trzy ringi ustawione w samym jego srodku. Dzien mial byc wypelniony róznego rodzaju gimmick meczami, a trzy ringi ustawione posrodku stadionu, mialy ulatwic szybkie przejscie od jednej walki do drugiej. Bez tych ringów siedzielibysmy na tym stadionie pewnie do wrzesnia. Spojrzalem na drabinke turnieju the King of the Death Match. W pierwszej rundzie mialem zmierzyc sie z Terrym Gordym, w barbed wire bat, 10,000 thumbtack match. Pinezki mialy byc wylozone w dwóch plytkich pudlach. Cel byl prosty- wladowac przeciwnika do pudla i próbowac go spinowac. Jezeli wygralbym pierwsza runde (a mialem powody sadzic ze tak sie stanie), mialbym zmierzyc sie ze zwyciezca walki Nakamaki-Ono, barbed wire board, bed of nails match. Nazwa meczu wyjasniala wszystko. Po wygraniu pólfinalu, trafilbym oczywiscie do wielkiego finalu, coup de grace. No rope, barbed wire board, C4 explosive, exploding ring death match!

Nie musze Wam chyba mówic ze sam pomysl troche mnie przerazal. Zgodzilem sie na wszystko, dopóki nie powiedziano mi o C4, co do którego mialem watpliwosci. C4 mialo byc przyczepione do czterech okreconych drutem kolczastym tablic, i mialo byc detonowane pod wplywem zderzenia z tablica. Widzialem wczesniej eksplodujace ringi na japonskich video, i musze przyznac ze warto bylo je zobaczyc. Podczas 10 minutowego skrótu z meczu, w kazdym z czterech rogów ringu wybuchaly materialy wybuchowe. Wybuchy te byly strasznie glosne (ogluszajace), i buchaly wysokim ogniem w powietrze. Terry Funk, który przezyl jeden z takich meczy powiedzial mi, ze mozna "przezyc" lezac w trakcie wybuchu na ringu, ale i tak jest cholernie goraca dookola, i przez kilka chwil nie mozna oddychac, z powodu dymu.

Victor Quinones poprowadzil mnie poza stadion, gdzie ekspert od materialów wybuchowych mial nam zademonstrowac jak dziala C4. Stalem tam patrzac na opleciona drutem tablice, z przyczepionymi na obydwu koncach materialami wybuchowymi. Razem z Funkiem, Nakamakim i Leatherfaecem, podeszlismy troche blizej, a ekspert nacisnal guzik. BABOOM! To byla najglosniejsza rzecz jaka w zyciu slyszalem. I najstraszniejsza zarazem. Przemówilem jako pierwszy. "Nic z tego" powiedzialem " To nas pozabija." Nakamaki i Leatherface zgodzili sie ze mna.

I wtedy przemówil pomarszczony, siwy, ale bogaty w doswiadczenie Funker. "Nie, nie, to wyglada w porzadku, ale mysle ze potrzebujemy dwóch ladunków wiecej, najlepiej w srodku. Wtedy bedzie wspaniale."

"Terry," powiedzialem z wiecej niz lekka nuta desperacji w glosie, " ty chyba zartujesz-przeciez nie bedzie miejsca na tablicy, na które bedzie mozna upasc. Jak chcesz na to upasc jezeli na calej tej tablicy beda materialy wybuchowe?"

Terry pomyslal przez chwile, po czym usmiechnal sie w swoim stylu. " Nie, nie Cactus - wszystko bedzie w porzadku. Zaufaj mi!" Zaufalem, i pózniej zalowalem.

O pierwszej godzinie rozlozylismy stoly na dwugodzinna sesje sprzedazy gadgetów. Przyjezdzalem do Japonii dopiero od 7 miesiecy, ale od tego czasu japonski jen zdazyl stracic wiele na swojej wartosci. Sprzedawalem moje koszulki za 2,000 jenów sztuka, co w przeliczeniu dawalo 16 $, podczas gdy w styczniu te same koszulki szly 24 $ dolary za sztuke. Wiedzialem ze bede bral udzial w morderczym turnieju, ale cholera, jestem sprzedawca, nie wrestlerem. Usadowilem sie razem z the Headhunters przy stoliku ustawionym przy tylnym wejsciu. Podczas gdy japonscy wrestlerzy siedzieli sobie pod daszkiem przy wejsciu glównym, gai-jins, pocili sie w pelnym sloncu. Sprzedaz szla dosc zwawo. Opuscilem stól bardziej zgrzany i wypocony, ale pomimo to bogatszy.

Przygotowalem sie na mecz z Gordym. Terry Gordy byl w pewnym momencie jednym z najlepszych wrestlerów na swiecie. Byl slawa jak czlonek oryginalnych Freebirds, i stal sie legenda w calym japonskim wrestlingu, do momentu kiedy wypadek spowodowal iz na kilka dni zapadl w spiaczke. Kiedy sie juz wykurowal, nie byl tym samym wrestlerem co kiedys.

Niedlugo potem Terry wrócil do wrestlingu, ale byl to bardzo bolesny powrót. Agresywny, okrutny Gordy zniknal, a na jego miejscu pojawil sie zmieszany, ospaly facet. Jego uderzenia i kopniecia, które kiedys byly jego mocna strona, teraz wygladaly zalosnie. Jednym z moich najsmutniejszych wspomnien, bylo zwiazane z Terrym, który podczas przerwy na jednym z niezaleznych show wrestlingowych w Chattanooga, Tenessee, wyszedl na ring pozowac do zdjec. Tylko dwóch, czy trzech fanów pofatygowalo sie na ring, aby zrobic sobie zdjecie z jedna z prawdziwych legend wrestlingu, a mnie wtedy zrobilo sie go zal. Nie sklonilo to jednak Terrego do zejscia z ringu. Zamiast tego stal w pustym ringu jeszcze przez kilka minut sam, usmiechajac sie swoim smutnym usmiechem.

Trzeba jednak oddac Terremu, ze po kontuzji trenowal naprawde intensywnie. Tak naprawde byl w lepszej kondycji fizycznej, niz w momencie swojej najwiekszej popularnosci, i wraz z uplywem czasu poprawiala sie jego kondycja psychiczna. Zdarzaly sie krótkie chwile podczas walk, kiedy wygladal jak stary Gordy. Podczas gdy zapomniano o nim w USA, w Japonii, gdzie poszanowanie tradycji jest bardzo silne, ciagle pamietano i ceniono Terrego. Pamietajac o tym Pan Asano zatrudnil go na turniej, o skomplikowaniu którego Terry nie mial pojecia.

Tydzien wczesniej IWA zorganizowala konferencje prasowa dotyczaca turnieju, który zyskal zaskakujaco duze poparcie fanów. Kiedy zapytano Terrego o jego walke w pierwszej rundzie ze mna, nawiazal do naszej znakomitej walki, która stoczylismy dla Global Wrestling Federation w lecie 1991 roku. "Jack, juz raz Cie rozlozylem. Moge to zrobic jeszcze raz."

Dano mi szanse zeby odpowiedziec, wiec krzyknalem, " To bylo co innego Gordy. Powiedz mi, co zrobisz, kiedy znajdziesz sie w ringu na Kawasaki Stadium, i zobaczysz te 10,000 pinezek? Bo ja zamierzam przerobic Twój tylek na najwieksza na swiecie poduszke na pinezki."

Oczy Terrego zrobily sie wielkie jak spodki, i po konferencji prasowej podszedl do mnie. "Stary," powiedzial swoim glebokim smutnym basem, "Nie wiedzialem nic o pinezkach."

Podszedlem do tej walki bardzo powaznie z kilku powodów. Chcialem, dla atmosfery turnieju, zeby walka byla bardzo dobra, ale bardzo zalezalo mi takze zeby nie ucierpiala w tej walce reputacja Terrego. Bylem bardzo zaniepokojony slaboscia uderzen Terrego, i poinformowalem go o tym. "Terry," powiedzialem, "Chce zeby ta walka dobrze wygladala, i moze powinienes walic mnie jak najmocniej."

" Jestes tego pewien stary?" zapytal Terry.

" Jasne Terry, jestem pewien."

Terry spojrzal na mnie bardzo smutno, i jestem pewien, ze slowa, które za chwile padly z jego ust, bylo mu naprawde ciezko wypowiedziec. "Stary, tylko pomóz mi podczas walki."
Wyszedlem na ring do piosenki zespolu Megadeth. Japonczycy potrafia bardzo dobrze dobierac muzyke do wejsc, i ta tez byla dobrze dobrana. Patrzac na tlum fanów, który naprawde wygladal imponujaco (30 tys. ludzi), poczulem potworny zar lejacy sie z nieba. Potem zapowiedziano Gordiego. Ustawilismy sie po przeciwnych stronach boiska, a spiker zaczal wyliczac nas po angielsku. 10-9-8- bylem strasznie zdenerwowany. 7-6-5- serce walilo mi jak mlot, ale wiedzialem, ze jest gotowy. 4-3-2-Gordy wskoczyl na ring, i w momencie kiedy do niego dolaczylem, juz czekal na mnie z kijem owinietym drutem kolczastym. Odwrócilem sie do niego plecami, a on przejal inicjatywe. Dostalem dwa mocne ciosy i wylecialem poza ring, na podloge. Terry udal sie za mna. " Dawaj Terry, uderz mnie," krzyknalem. Wszystkie obawy co do jego ciosów zniknely natychmiast. BAM, poczulem uderzenie piescia w czache. BAM. BAM. BAM. BAM. W koncu odwrócilem sie i zatoczylem do tylu. Dotknalem glowy, i poczulem ciepla lepkosc mojej wlasnej krwi. Terry rozwalil mi luk brwiowy bez specjalnego polecenia zeby to zrobil. Nie zawiódl mnie. Musicie wiedziec, ze zdjecie okladki jednego z magazynów RAW zatytulowanego "Blood, Guts, and Mick Foley" zostalo zrobione zaraz po tym jak Terry walnal mnie w glowe.

Wrócilem na ring, a za mna wrócil Gordy. Popchnal mnie do naroznika, i poprawil brutalnym clotheslinem. Kiedy bieglem, wdepnalem w jedno z pudel z pinezkami, i nabilem nimi podeszwe jednego z moich kowbojskich butów. Nastepne whippowanie, nastepny clothesline, i upadlem obok pudla, z twarza faktycznie zwrócona w jego strone. Gordy mocno kopnal mnie w druga strone twarzy, i poczulem pinezki zatapiajace sie w moim ciele. "Uhwahh." Potoczylem sie, i najwolniej jak moglem, potykajac sie przy próbie powstania zwrócilem swoja twarz w kazdym kierunku, aby wszyscy fani mogli dokladnie sie przyjrzec. Oddzwiek byl niesamowity- uczucie obrzydzenia i przyjemnosci za razem. Tak jak wtedy kiedy wielki bialy rekin pozera Quinta w filmie "Szczeki"- strasznie wyglada, ale przy okazji zabawne. Wydaje mi sie ze to tak jak ogladac Mean Street Posse w akcji, tylko w tym przypadku brak zabawy.

Minute pózniej Terry podniósl mnie zeby wykonac Powerbomb. Moment byl nie za dobry, i Terry nie uniósl mnie za wysoko, ale powalil mnie dokladnie na pinezki. Tlum oszalal! Gordy obrócil sie w kierunku fanów i rozpoczal swój niepowtarzalny taniec zwyciestwa, ja w tym czasie chwycilem pelna garsc pinezek. Kiedy Terry odwrócil sie w moim kierunku, rzucilem pinezkami w jego twarz. Kiedy zlapal sie za twarz, zapodalem mu kopa w brzuch, oraz DDT na pudlo z pinezkami, i wygralem walke.

Walka byl wspaniala, a ja bylem wyczerpany, ale i zadowolony. Za wyjatkiem reki, Terriemu udalo sie uniknac powazniejszych urazów spowodowanych pinezkami. W przeciwienstwie do moich przewidywan z konferencji prasowej, okazalo sie, ze wielka poduszka na szpilki okazalem sie byc ja, a nie Terry. Po walce udzielilem wywiadu do video King of the Death Match, które to video odnioslo pózniej duzy sukces na swiecie, pomimo tego, ze nigdy nie otrzymalem za nie ani centa. Mój wywiad byl mocny, kiedy docenilem w nim Terrego za dana mi, cenna lekcje, ale nie przebil wywiadu Gordiego, zwlaszcza pod wzgledem slownictwa i przekazu: " Kurwa, nie moge uwierzyc, ze ten skurwiel mnie pokonal. Kurwa!"

Wycofalem sie do szatni, gdzie ze zdziwieniem stwierdzilem brak wody, sody, soków i innych napojów orzezwiajacych. Rozgladnalem sie dookola, poszukiwaniu Billa Wattsa, który byc moze wyniósl wszystko w tajemnicy. Skonczylem poszukiwania w strefie dla fanów, gdzie jeden z nich byl bardziej niz szczesliwy, mogac postawic krwawiacemu i spoconemu Cactusowi drinka.

Niebezpieczny gosc, Shoji Nakamaki, pokonal Ono w ich walce, wiec, po krótkiej przerwie, z wielkimi zainteresowaniem, spogladalem na ring, gdzie wlasnie ustawiano dwa, wielkie loza nabijane gwozdziami. Wczesniej widzialem tylko jeden "bed of nails match", pomiedzy Ono i Nakamakim (w teamie), a Leatherfaecami, i byla to walka wyjatkowo brutalna.

Mike Kirschener byl oryginalnym Leatherfacem w japonskim FMW. Przez krótki okres, w polowie lat 80-tych, pracowal dla WWF jako kapral Kirschener, ale próby uczynienia z niego nowego sierzanta Slaughtera spelzly na niczym i Mike nie mógl odnalezc sie w biznesie az do momentu, kiedy zalapal sie do Japonii. Byl to mily, ale w goracej wodzie kapany gosc. Dwa lata pózniej, klótnia, której nie zaczal, skonczyla sie kiedy Mike uderzyl jednego Japonczyka w twarz. Cios byl tak silny, ze twarz Japonczyka zostala prawie zupelnie zmasakrowana, a Kirschener spedzil 6 miesiecy w japonskim wiezieniu.

W trakcie kiedy Kirschener siedzial w wiezieniu, Rick Patterson z Kanady zostal wybrany na nowego Leathrfacea i przeniósl sie do IWA, kiedy Victor Quinones postanowil zmienic federacje. 6 miesiecy pózniej, wraz z powrotem Kirschenera, stworzono tag team Leatherfaces. Team ten walczyl tylko w jednym meczu - bed of nails. Kirschener byl zdecydowany nie przegrac w swojej pierwszej walce po swoim powrocie, i kiedy przegral, byl wsciekly. "Zalatwmy tych drani" wrzeszczal swoim glebokim, grobowym glosem. Kirschener wyrwal kawalek tablicy z gwozdziami, i podal Pattersonowi, aby ten przylozyl go do karku Ono. Sekretem tego typu walk, jesli oczywiscie taka tajemnica istnieje, jest próbowac wyladowac na jak najwiekszej ilosci gwozdzi. Dzieki temu zaden gwózdz nie jest w stanie wyrzadzic powaznej krzywdy. Kirschener mial zamiar udowodnic dokladnie odwrotnosc tej teorii - mniej gwozdzi, wiecej uszkodzen - kiedy krzyczal: " Trzymaj go, zaraz zapodam mu pieprzony leg drop." Patterson byl jednak czlowiekiem, i staral sie przytrzymac deske dosc mocno, tak aby zminimalizowac uderzenie. Nie udalo mu sie to jednak do konca, kiedy byly kapral spadl z cala sila leg dropem, wbijajac gwozdzie niebezpiecznie gleboko w kark Ono. To mu jednak nie wystarczylo. "Zapodajmy mu pieprzony powerbomb" rozkazal. Ono staral sie wydostac z uscisku, ale Kirschener byl za mocny. Podniósl Ono i rzucil go na nabita gwozdziami deske. Od razu po walce zostal zwolniony.

Nie jestem sadysta i nie pozwalam sobie na za duzo, ale to byl wielki mecz, i ludzie oczekiwali wielkich rzeczy. Na cale szczescie, the Danger Man (Nakamaki) kochal tego typu sprawy. Kiedy zblizalem sie do ringu, gorace popoludniowe slonce oddawalo wlasnie pola cokolwiek chlodniejszemu wieczorowi. Nakamaki wszedl do ringu i bed of nails, barbed wire board match rozpoczal sie. Zapodalem dobremu, staremu Shoji kilka kopniaków, a potem wyrzucilem go poza ring. Oparlem jedna z desek owinietych drutem kolczastym o ring, a nastepnie popchnalem go na nia. Shoji skontrowal mój ruch i pchnal mnie na deske. Uderzylem w nia, ale zaraz odwrócilem sie i zaatakowalem clotheslinem. The Insane Clown Posse, rapowa grupa, która pózniej pojawila sie w WWF, wydala video do tej walki, które zawiera niepowtarzalny komentarz: " Wali Cactus Sackiem w drut kolczasty, ale patrzcie, to nawet nie czyni zadnego wrazenia na tym bezzebnym draniu!" Rzeczywiscie, niewiele robilo na mnie wrazenie tego dnia - bylem w gazie.

Bilem Nakamakiego, ale i sam dostawalem troche po glowie. Powalilem go na deske z drutem kolczastym i zamierzalem wykonac big elbow. Shoji usunal sie i to ja wyladowalem na drucie. Lata pózniej, nawet Paul Bearer skrzywil sie kiedy zobaczyl video, i na nim drut wbijajacy mi sie w ramie, kiedy próbowalem wstac. Dostalem jeszcze troche headbuttów od Nakamakiego (jego specjalnosc), ale zaraz pozbieralem sie i rzucilem do na druty. Nadszedl czas, zeby zaprezentowac loze z gwozdziami! Wnioslem je do ringu, i ustawilem w narozniku. Tlum zaczal wyc. Zlapalem krwawiacego Danger Mana i, stojac nad nim, przygotowalem sie do potarcia jego glowa o gwozdzie. Krwawienie byl czescia gimmicku Nakamakiego. Nie wspólczujcie mu. Tej nocy krwawil by nawet wtedy, gdybym go w ogóle nie dotknal. W dziwnej japonskiej kulturze wrestlingu, blizny byly widziane jako swiadectwo odwagi, i wielu mlodych zawodników za punkt honoru stawialo sobie zdobycie takiego swiadectwa. Bedac szczerym, moja kariera wiele zawdziecza mojemu, pokrytemu bliznami ramieniu. "Ulegalnilo" mnie ono w oczach wielu fanów.

Nakamaki przesliznal sie pomiedzy moimi nogami i zapodal mi headbutt. Upadlem na gwozdzie. "Uhwahhh," tlum byl zachwycony. Nastepny headbutt, nastepny upadek, nastepne "uhwahhh." Gwozdzie przebily mi skóre, ból przeszyl moje cialo, ale szczerze mówiac nie bylo az tak zle. Zataczalem sie i kolysalem, ale w koncu zastopowalem go i wywalilem na boiskowa trawe. Znalezlismy sie obok drugiej deski z gwozdziami, i kiedy podnioslem Nakamakiego, wszyscy fani zgodnie wstali, aby zobaczyc uderzenie ciala w naostrzona stal. Zamiast tego, uderzylem nim, nieszkodliwie, o murawe stadionu. Jek zawodu przeszedl wsród w tlumie fanów. Ale ja mialem plan, w którym nie moglo byc miejsca na cos tak zwyklego jak prosty slam na gwozdzie. Nie nie, widzowie zaslugiwali na wiecej. Na Boga, placono mi 300 dolarów za dzien (100 za walke), i zamierzalem splacic Asano i fanom kazdego centa. Dzwignalem deske, polozylem na Nakamakim i szybko wskoczylem na ring (przed liny). Fani znowu powstali z miejsc. Mysle ze mogli wyczuc co dla nich szykuje (w oryginale "They could smell what I was cooking" przyp. B.G.). Podnioslem reke w kierunku niebios, i polecialem znana mi dobrze trasa z ringu w dól. Nakamaki byl oddalony ode mnie zaledwie o osiem stóp, ale w tym wypadku dystans nie mial znaczenia - Nakamaki lezal pod pieprzona decha ponabijana gwozdziami! Wystartowalem i ciezko wyladowalem. Próbowalem jakos uwazac na biednego Nakamkiego, ale sklamalbym, gdybym powiedzial, ze dbalem bardziej o jego zdrowie, niz o dobro nagrywanej kasety video. Jego ból ostatecznie minalby, kasety nie daloby sie poprawic. A poza tym, w próbie uspokojenia sumienia, "ten gosc to kocha."

Faktycznie jednak, Nakamaki nie wygladal jak "zakochany", kiedy lezal na ziemi skrecajac sie z bólu. Moje doswiadczenie z gwozdziami nie bylo takie zlo, ale nie moglem tego samego powiedziec o Nakamakim. Gwozdzie pozostawily glebokie slady, a on sam byl bardzo obolaly. "Okay,okay," zapewnil mnie, kiedy spytalem go jak sie czuje.

Koncówka byla nie mogla byc gladka, gdyz zamierzalem wykonac na Nakamakim superplex z naroznika na deski z drutem kolczastym. Nakamaki byl jak wielki "worek z piachem", którego podniesienie z ziemi bylo prawie niemozliwe. Zamiast superplexa wykonalem, byle jak wygladajacy, niski suplex w ringu, i skonczylem walke poprzez DDT na deske obwinieta drutem kolczastym. Dwóch pokonanych, jeden w kolejce.

Tymczasem, w drugiej grupie, Terry Funk pokonal Leatherfacea w chain match, i Tiger Jeet Singha w glass match. Tiger byl jeszcze jednym weteranem ringów japonskich, i równiez w jakims stopniu legenda, ale dla mnie byl przeciwienstwem Terrego Funka. Przez trzydziesci lat krwi, potu i lez Terry stal sie ikona i legenda, podczas gdy Tiger doszedl do tego dzieki kilku zwyciestwom z Antonio Inokim, w czasie gdy Inoki nie przegrywal (do tego czasu nie przegrywal, przyp.B.G). Terry ostal sie dzieki temu ze niezmiennie dawal wszystko innym ludziom. Dawal swoje serce, madrosc i uprzejmosc. Tiger ostal sie dzieki temu, ze bral zamiast dawac.

W tygodniu, w którym odbywal sie turniej moje zdjecie zostalo zamieszczone na okladce japonskiego magazynu poswieconego wrestlingowi, o nazwie Baseball. Nie pytajcie mnie dlaczego magazyn ten nazywa sie wlasnie Baseball. Nie mam pojecia. Nie mam równiez pojecia, dlaczego w tak technologicznie zaawansowanym kraju, zamiast zwyklych toalet, znajduja sie porcelanowe dziury w ziemi. Kilka toalet, które zrobiono w Japonii, wydaja sie byc modelami luksusowymi. Posiadaja bowiem urzadzenia ogrzewajace i bidety. Nie wiem dlaczego. Nie wiem takze dlaczego japonskie wersje popularnych magazynów informacyjnych posiadaja wkladki z aktami kobiecymi. Nie wiem takze dlaczego Tiger ostal sie w Japonii, chociaz byl dosc byl sprytny. Zobaczyl mnie na okladce Baseball, i od razu przekonal Asano aby polaczyl nas w teamie. Jak tylko Asano dal przyzwolenie, Tiger od razu zwolal konferencje prasowa. Pomimo tego, ze caly czas byl w bieliznie, pozwolil fotografom sfotografowac nasza "sesje treningowa", podczas której, w ringu, "pobilismy" kilku mlodych chlopaków. Jestem pewien, ze japonscy fani odebrali to jak przyklad, ze dziki tygrys jest ciagle grozny. Moja zona jednak, odebrala to inaczej. Kiedy wrócilem do domu, spojrzala na zdjecie przedstawiajace Tigera i spytala: " Kim jest ten stary gosc, który pokazuje jaja?" Faktycznie, bo blizszym przyjrzeniu sie fotografii moglem faktycznie zobaczyc jaja Tigera wystajace z jego majtek.

Tiger wzial mnie na kolacje pierwszego dnia naszego touru. Dwadziescia lat wczesniej, kiedy wrestling byl najbardziej ogladanym programem w Japonii, obcokrajowcy, którzy byli gwiazdami mogli przyciagac "sponsorów", którzy mieli sie nimi zajmowac. Sponsorzy mogli poic i karmic ich, i czesto dawali im duze sumy pieniedzy za mozliwosc przebywania w ich towarzystwie. To bylo prawie jak prostytucja, ale bez seksu. W obecnych czasach sponsorzy byli po prostu fanami, którzy zapraszali nas na wspólne posilki, ale kilka starych gwiazd, takich jak Tiger, trzymalo stare kontakty.

W Ikebekuro zostalismy zabrani przez przyjaciela Tigera, który przyjechal Cadillaciem, posiadanie którego oznaczalo w Japonii wielki luksus. Jechalismy dwie godziny do Kobe, i przez caly ten czas Tiger dawal mi instrukcje i rady, jak zachowywac sie w towarzystwie sponsorów. " Nie podawaj reki. Patrz na mnie. Rób to co ja robie," pouczal mnie Tiger w drodze do restauracji. Kiedy w koncu dotarlismy na miejsce, zjadlem, bez watpienia, najlepszy posilek podczas wszystkich moich podrózy. Koreanskie barbecue bylo niewiarygodne. Jadlem z przyjemnoscia, dopóki nie napelnilem zoladka. Chcialem jechac z powrotem, ale najwidoczniej nie przyszla na to jeszcze pora.
Siedzialem tam, wszyscy rozmawiali, a ja myslalem o Yakuzie (mafia japonska). Jedyne rzeczy jakie wiedzialem, byly takie, ze czlonkowie mafii nosza tatuaze na calej powierzchni ciala, powyzej pasa (cos jak w szatni WWF), oraz to, ze ucinaja sobie kawalek malego palca, na znak lojalnosci, lub jej braku. Popatrzylem przez stól na trzech moich nowych znajomych, i próbowalem, bez wzbudzania podejrzen rzucic okiem na ich palce. Czulem sie jakbym próbowal podpatrzyc bielizne Irene Farugii, kiedy bylem w dziesiatej klasie. I zobaczylem - brak palca, brak palca, brak palca. Moglem uslyszec spiewajacego bez konca Ricky Nelsona, ale nie mialem jak wyjsc.

Kilka godzin pózniej, po wysluchaniu oszalamiajacej wersji karaoke piosenki "Green, Green, Grass of Home"(tylko tyle po angielsku przez te kilka godzin), przyszedl czas aby opuscic towarzystwo. Zobaczylem jak Tiger podchodzi do sponsorów i podaje im rece. Hej, myslalem ze to zabronione. Kiedy to robil, uslyszalem szelest pogniecionych banknotów, przechodzacych z reki do reki. Pewnie podawanie rak i przekazywanie banknotów nie bylo przewidziane dla legendy hardcoru. W drodze powrotnej do Tokio obiecalem sobie, ze juz nigdy nie wladuje sie w cos podobnego. Od tamtej chwili pozostalem przy moich sponsorach - normalnych fanach. Przez wiekszosc czasu pilem Met-Rx, albo placilem sam za siebie.

Jeden z moich przyjaciól spytal mnie kiedys, ile wydaje podczas tygodniowego pobytu w Japonii. Powiedzialem mu, zeby zgadywal, a on, slyszac o niebotycznych cenach zywnosci w Japonii, odpowiedzial "Tysiac?"

"Nie" odpowiedzialem " troche mniej"

"Osiemset?"

Pokrecilem przeczaco glowa. Po kilku blednych odpowiedziach z jego strony, postanowilem wyjawic prawde. "Wydaje okolo 100 dolarów tygodniowo."

"100 dolarów," powiedzial bardzo zdziwiony przyjaciel. "To tylko 15 dolarów dziennie."

Usmiechnalem sie i odpowiedzialem, "Wiem, jezdze do Japonii aby zarabiac forse, nie po to aby ja wydawac." Tej jednak nocy, na Kawasaki Stadium, mialem nadzieje, ze oprócz pieniedzy, uda mi sie przywiezc do domu, jak najwiecej siebie.

Spojrzalem w lustro, i zobaczylem bardzo zmeczonego i znuzonego faceta. Mialem bardzo duza rane ponad prawym okiem, oraz powazna opuchlizne pod nim. Moje prawe ramie bylo lekko rozciete. Plecy bolaly okrutnie. Naprawde nie zamierzalem zrobic bardzo dobrej walki, zamierzalem po prostu przez nia przejsc. Ciagle slyszalem w myslach te wybuchy C4, i pomimo zapewnien Funka, bylem przerazony. Pomyslalem o Colette, Noelle i Dewey, którzy zostali w domu. Bardzo za nimi tesknilem i bardzo chcialem ich zobaczyc. Myslami bylem tez przy moim posttourowym rytuale - japonskim batoniku czekoladowym i lodach, które zwyklem zjadac przed snem. Myslalem o podrózy powrotnej do domu, nawet wtedy gdy musialbym ja spedzic zaklinowany na siedzeniu 26B w samolocie. Usiadlem na lawce i pomodlilem sie.

Wyszedlem z szatni. Byl zmrok. Wilgotnosc prawie znikla, i zrobil sie calkiem mily gwiazdzisty wieczór. W ringu trwal wlasnie mecz o trzecie miejsc turnieju. Tarzan Goto walczyl z mistrzem UFC Danem "the Beast" Severnem. Lata pózniej w Chattanooga, spytalem Owena Harta jak poszlo mu w jego walce z Severnem. Owen odpowiedzial: " To mily gosc." Zatrzymalem go i powiedzialem: " Nie pytalem Cie jaki to gosc, tylko jak poszlo Ci w walce z nim."

Owen usmiechnal sie, i czego bardzo brakuje mi slyszec, kiedy Owena juz nie ma, lekko zachichotal. "To bardzo mily gosc" odpowiedzial po raz drugi.

Dan nigdy nie mógl sie przestawic z ultimate fighting na walke w sports-entertainement. Tej jednak noc pokazali z Goto swietny wrestling, i fanom sie to podobalo. Wrócilem z powrotem do szatni aby przygotowac sie mentalnie do mojej walki, ale faktycznie moglem myslec tylko dobrze o Danie. To byl naprawde mily gosc.

Kiedy wrócilem do ringu ciagle bylem przerazony, ale wypelniala mnie energia podobna do tej, która czulem bedac na szczycie rusztowania, podczas walki w Fort Worth szesc lat wczesniej. Niektórzy z fanów zaczeli skandowac "Cock-toos-uh," ale wiekszosc z nich byla juz fizycznie i psychicznie wyczerpana z powodu godzin spedzonych w sloncu i ogladanego rozlewu krwi. W ringu, przy dzwiekach swojej muzyki, oraz okrzykach "Telly,Telly," pojawil sie równiez Funk. Wygladal na starego i zmeczonego. Ale do cholery, on byl stary i zmeczony! Jego podkoszulek byl opryskany krwia z jego poprzedniej walki, w której uzyto szkla. Bez ogródek mozna byloby powiedziec, ze Terry przyjalby cios szklem - to nie bylo w stylu Tigera. Jeszcze raz, Terry, dawal, Tiger bral.

Dzwonek zadzwonil i zaczelismy sie gonic po ringu, jak Rocky i Apollo Creed w ostatniej rundzie filmu Rocky. Terry trzepnal mnie lekko kilka razy ciosami, które otarly sie o moje oko, i otworzyly moja rane. Ciezko bylo utrzymac rytm. Walki z drutem kolczastym byly zazwyczaj dosc ostre, nawet bez dodatków w stylu desek w kazdym rogu ringu, z przyczepionym materialem wybuchowym. Próbowalismy uzyc drutu, i próbowalismy wykonac kilka ciosów. Walczylismy poza ringiem uzywajac desek bez materialu wybuchowego. Udalo mi sie nawet uderzyc Terrego uzyta juz wczesniej szpula drutu kolczastego. Wturlalismy sie z powrotem do ringu, a Terry przeciagnal jedna z przyczepionym materialem wybuchowym dech jego srodek. Fani na Kawasaki Stadium zaczeli odzywac. To bylo powód dla którego przybyli na turniej.

Majac wybuchowa deske na srodku ringu podkrecilismy troche tempo walki. Walczylismy cios za cios, ale po chwili przejalem kontrole. Wham! Moje przedramie dosiegnelo siwego weterana. Wham! Nastepny cios i Funk zatoczyl sie. Terry ustawil sie dokladnie naprzeciw deski i byl przygotowany na upadek. Cztery ciosy wiecej i w koncu Funker zwalil sie jak zciete drzewo na materialy wybuchowe. BABOOM! "Uhwahh!" To bylo tak glosne i przerazajace jak siedem godzin wczesniej podczas demonstracji. Faktycznie jednak nawet bardziej przerazajace, dlatego ze mój idol lezal trzesac sie i z ciezko poparzona reka, posród 30 tysiecy ludzi. Wiedzialem ze pomysl z dodatkowymi materialami wybuchowymi nie byl najlepszy. Wiedzialem takze, ze teraz moja kolej.

Kleczacego na kolanach Terrego zaprowadzilem do lin ringu owinietych drutem kolczastym. Polozylem go na nich, i zrobilem dwa kroki do tylu. Zaatakowalem lokciem, ale Terry odsunal sie, i dzieki temu wyladowalem na drucie. Moje plecy i triceps ucierpialy najbardziej. Terry podniósl mnie i jeszcze raz polecialem na druty. Kiedy zblizalem sie do nich, moja odwaga byla juz w takim punkcie, ze pomyslalem: " Przyjme to calym bokiem." Zrobilem tak wczesniej dwa razy w Korakuen Hall. Wygladalo to swietnie, ale prawdopodobienstwo kontuzji bylo znaczne. W tym jednak momencie nie za bardzo zalezalo mi na tym; i tak juz bylem dosc obity. Sytuacja okazala sie sporna - drut byl tak mocno zawiazany, ze moje cale cialo ledwie go naciagnelo. Porwalo mnie, to w porzadku, ale tez niestety dla fanów, nie wygladalo za dobrze.

Dzieki tej akcji Terry zyskal troche czasu, i kiedy podnioslem sie, nastepna eksplodujaca deska lezala na srodku ringu, a Terry juz czekal z hip tossem. BABOOM! "Uhwahh!" "Zaraz, o co chodzi?" pomyslalem, "Nawet nie jestem ranny?" Widocznie toczac sie po hip tossie, i w ulamku sekundy pomiedzy uderzeniem i detonacja, minimalnie uniknalem wiekszosci eksplozji.

Terry wyrzucil mnie z ringu. Po krótkiej akcji wsród fanów, wrzucil mnie z powrotem do ringu, i po serii ciosów, wykonal przerazajacy toehold. Faktycznie chwyt ten jest przerazajacy tylko w Japonii; jesli chcielibyscie wykonac ten nudny, staroswiecki manewr na ringu w Stanach, prawdopodobnie wywalono by was z roboty. Toehold byl jednak tak wielkim manewrem w Japonii, ze fani doslownie tracili zmysly widzac kogos, kto go wykonywal. Wtedy wlasnie, kiedy sprawy wygladaly najgorzej, mój wybawca, Tiger, przyszedl mi z pomoca. Zatrzymal Terrego, a ja ustawilem nastepna deske w narozniku. Ramie w ramie, jak prawdziwi partnerzy, którymi bylismy, rzucilismy Terrym do naroznika. BABOOM! "Uhwahh!" Terry oplatal sie w drutem, na cale nieszczescie za piec dwunasta. Mielismy tylko minute do eksplozji calego ringu. Kiedy zblizylismy sie do momentu prawdy, serce zaczelo bic mi szybciej.

Tiger wycofal sie na zaplecze, a ja pinowalem Terrego raz za razem. W koncu, kiedy spiker rozpoczal 10 sekundowe odliczanie, wysliznalem sie z ringu, aby zobaczyc eksplozje z bezpiecznej odleglosci. 8,7,6 - Terry próbowal wstac, ale upadl z powrotem. Fani skandowali jego imie. 5,4,3 - nie wazne co by sie stalo lub jak dlugo by to zajelo, zamierzalem pozwolic Terremu odbic w trakcie mojego pinu. Od tej pory bylby znany na zawsze jako gosc, który odbil pin po eksplozji ringu. 2,1- zakrylem uszy. Teraz! Pfffft. Cztery eksplozje, które po sobie nastapily wygladaly jak rzymskie swieczki (cokolwiek to znaczy, przy. B.G.). Mój stary sasiad Marc Forte dal lepszy pokaz ogni sztucznych na swoim podwórku w 1976 roku. Fani nie pierdli na to, wygladali raczej jakby wlasnie poczuli gigantycznego pierda (ciezko przetlumaczyc to zdanie na polski : The fans didn't just furt on it, they looked as if they'd just smell a giant fart.) Poczulem jak cala nasza walka wymyka nam sie z rak. Terry stal z rekami w gescie jakby zamierzal powiedziec : "Hej, to nie moja wina." Myslalem ostro o tym jak ratowac walke, i do glowy przyszlo mi tylko jedno rozwiazanie. Terry wpadl na ten sam pomysl. Kontuzje musialy sie pojawic.

Wszedlem do ringu, gdzie stal Terry. Zalozylem mu slabiutki headlock, który byl tylko przygrywka, i czekalem na kontre Terrego. Terry podniósl mnie wolno w góre, w klasycznym Funkowym stylu, i rzucil plecami o pozostala wybuchowa deske. BABOOM! "Uhwahh", i "Owuggha!" Trzeci odglos to mój krzyk. Wyladowalem w takiej pozycji, ze te cholerne bomby Terrego wybuchly bezposrednio pod moim ramieniem. Poczulem sie jak postrzelony. Powinienem byl lezec na tej desce do konca, ale bylem tak przerazony i poraniony ze od razu wstalem. Terry lezal. Czesc materialów wybuchowych wybuchala po jego prawym tricepsem. Byl w fatalnym stanie.

Zszedlem z ringu, aby poszukac czegos czego mozna by bylo uzyc. Pod ringiem znalazlem pudlo na narzedzia i nosze, ale zamiast tego wzialem drabine. Wrócilem na ring i rozciagnalem drabine. Kiedy Terry odwrócil sie, natarlem na niego. Cios, który zadalem mu w glowe okazal sie tak silny, ze poczulem sie troche winny. Ustawilem drabine w strone lezacego Funka. Byl zbyt blisko, wiec poczestowalem go kopem, który troche go przesunal. Wspialem sie na 5 stopien, okolo 6 stóp ponad powierzchnia ringu. Krew lala mi sie z rany na czole. Byla tak gesta, ze przypominala bardziej maske, niz plyn. Moja przyjaciólka, która robila przez dekade zdjecia do magazyny Baseball, powiedziala mi, ze pomimo tego iz nie lubi widoku krwi, wydaje jej sie, ze moje zdjecia sa artystycznie rzecz biorac piekne. Odbilem sie od drabiny, i zapodalem Terremu perfekcyjny cios lokciem.

Terry byl bardzo poraniony. Kiedy go odwrócilem, moglem zobaczyc ból w jego oczach. Próbowalem sie z nim porozumiec, ale jego mamrotanie bylo zbyt chaotyczne. Znowu wspialem sie na drabine, ale kiedy dosiegnalem piatego stopnia Terry wstal i wpadal na nia. Poczulem sie jak gosc w starym F-Troop forcie kiedy poczulem ze drabina przechyla sie. Wczesniej rozmawialem z Terrym na temat takiej akcji, ale wyobrazalem sobie siebie przelatujacego ponad linami z drutem kolczastym i uderzajacego w podloge poza ringiem. Dobra wiadomosc to taka, ze nie uderzylem w podloge. Zla to taka ze polecialem wprost na drut kolczasty. Konsekwencje tej akcji byly dosc ostre. Powaznie rozcialem sobie prawa reke i prawie stracilem jedyne dobre ucho.

Pozbieranie sie zabralo mi troche czasu, i kiedy juz bylem na nogach dostrzeglem, ze Terry ciagle sie nie rusza. Caly czas lezal na plecach, i bylo oczywiste, ze nie jest w stanie kontynuowac walki. Doczolgalem sie do niego, i polozylem na nim ramie chcac, rozczarowujac fanów, zakonczyc walke. Publika byla troche zmieszana, ale nie rozczarowana. Walczylem zbyt dlugo i ciezko tego dnia, zeby ktos kwestionowal moje zwyciestwo. Bylem King of the death match. Przez nastepne kilka minut blyskaly flesze kamer, a dziennikarze sledzili kazdy mój ruch. Zgodnie z zyczeniami Asano, próbowalem podac reke Terremu, ale zanim udalo mi sie to, Terry zostal odprowadzony na zaplecze. Dostalem wielki puchar, który podnioslem wysoko, tak aby kazdy na Kawasaki Stadium mógl go zobaczyc. W chwile pózniej odlozylem go na bok, i wiecej go nie zobaczylem.

Kiedy ja swietowalem, Terrego wsadzono do karetki i odwieziono do szpitala. Scena byla naprawde wzruszajaca. Tlum skandowal jego imie, i kazdy chcial go dotknac. Terry wyswiadczyl mi gigantyczna przysluge. Przegral przeciez tylko kilka walk podczas dziesieciu lat pobytu w Japonii, wiec wiktoria nad nim byl dla mnie krokiem milowym. Terry Funk, który przez cala swoja kariere dawal cos innym, dal mi jednen z najwiekszych prezentów jakie mógl dac. Mysle ze po wszystkich tych latach, moze naprawde widzial to "cos" we mnie.

Poszedlem wolno w strone szatni. Zanim jednak tam sie znalazlem, wskoczylem na jeden z zastepczych ringów i dalem publicznosci ostatnie "bang, bang" (taunt przyp. B.G.). Na zapleczu spotkalem sie z Asano. Wygladal promieniujaco - show okazalo sie wielkim sukcesem dla jego promocji. Krew pokrywala mnie od stóp do glów. Ryzykowalem zyciem dla jego firmy. Myslalem ze pozna sie na tym. "Asano-san" powiedzialem, dodajac san do jego nazwiska, w dowód szacunku. " Duzo ludzi dzisiaj. Moze jakas premia?"

Asano zasmial sie swoim pieciuset milionowym usmiechem, wrzucajac 100 jenowa monete do automatu z soda. " Cocktoss" zaczal siegajac po zmrozony napój, " ha, ha, masz bonus." Nie wiem gdzie wydalem te 300 dolarów, które zarobilem tego dnia, ale wiem co sie stalo z moja premia. Przywiozlem ja, nie otworzona, do domu, gdzie zajmuje teraz honorowe miejsce w mojej toalecie. Nie chce za bardzo sie z nia obnosic, ale zawsze kiedy bede chcial przypomniec sobie o mojej przeszlosci, chce ja miec na widoku.

Odpowiedzialem na kilka pytan od Japonskich dziennikarzy, którzy bardzo dokladnie obejrzeli sobie moje kontuzje. Sfotografowali moje ucho, reke oko i glowe. Dziwnym trafem nie myslalem za bardzo o moim ramieniu od momentu eksplozji, aczkolwiek jego stan troche mnie martwil. Kiedy dziennikarz odeszli zostalem kompletnie sam. Mialem czas, zeby pomyslec o tym co bylo moim udzialem na stadionie, i o tym, co pomysla sobie moje dzieci, kiedy zobacza swojego obitego tatke z powrotem w domu. Po chwili zastanowienia, naszla mnie refleksja, ze byc moze potrzebuje opieki medycznej. Kiedy wyszedl z szatni nie zobaczylem juz wrzeszczacych fanów. Karetki tez nie bylo. Zostal tylko Masa, mój opiekun. Wyjasnil ze wszyscy juz sobie poszli, a on ma dopilnowac, zebym wrócil do Tokio. Mielismy przy okazji szczescie, gdyz okazalo sie, ze szpital znajdowal sie o niecala mile od stadionu. Tak wiec, bez pucharu, ale z glowa wysoko podniesiona, King of the death match, udal sie do szpitala.

Zszyto mnie w tym samym pokoju co Terrego. Terremu zszyto glowe, a jego triceps okazal sie byc bardzo poparzony. Mialem siedem szwów w rece, dziewiec w brwi, jedenascie na glowie, i czternascie poza uchem. I tym razem udalo mi sie nie przyznac do kontuzji ramienia, pomimo tego ze cholernie bolalo. Kiedy wrócilem do Ikebekuru zadzwonilem do domu, i sklamalem Colette mówiac ze czuje sie dobrze. "Tylko kilka siniaków, kochanie, nic powaznego." Zjadlem pózniej mala kolacje z Masa i poszedlem do pokoju, aby policzyc kase ze sprzedazy koszulek, i w koncu zjesc troche lodów w lózku.

Nastepnego dnia rano pojechalem na lotnisko w Tokio, gdzie czekalem na samolot. Uslyszalem moje nazwisko podane przez dyspozytora, wiec poszedlem do miejsca gdzie oddawalo sie bagaze. " Panie Foley," wyjasnila kobieta, "zostal pan przeniesiony do wyzszej klasy." Nie wiedzialem co o tym myslec. Przeniesiono mnie do innej klasy bez pytania. Myslalem o tym przez moment rozsiadajac sie w moim szerokim, wygodnym fotelu klasy biznes, i doszedlem do wniosku, ze ludziom z promocji musialo byc mnie po prostu zal. Po starcie kobieta siedzaca obok mnie zaczela sie wiercic. Próbowala na mnie nie patrzyc, a kiedy juz to robila, najwyrazniej nie czula sie najlepiej. Próbowalem znalezc sie w jej sytuacji, i cala sprawa wydala mi sie troche jasniejsza. Mialem widoczne szwy w brwi i na glowie. Mój prawy policzek byl wyraznie purpurowy od siniaków, a lewe ucho pokrywaly bandaze. Zeby pogorszyc sytuacje, z powodu szwów nie moglem sie umyc, wiec moje wlosy, byl pokryte zakrzepla krwia. Krew ta zaczela odpadac malymi kawalkami na moje ramie. W koncu wreszcie moje prawe ramie, które jak sie okazalo, bylo poparzone od eksplozji, zaczynalo brazowiec. Biedna kobieta, przeprosila mnie i wyszla do toalety. Oczywiscie, nawet po uplywie godziny nie wrócila. Rozejrzalem sie dookola i zobaczylem ja, odpoczywajaca sobie spokojnie gdzies w okolicy rzedu 21C. Ta kobieta zaplacila niezle pieniadze, aby spedzic lot w klasie biznes, ale wolala zmienic te klase, niz siedziec obok mnie.

Po wyladowaniu na JFK spotkalem ojca, który przyjechal aby mnie odebrac z lotniska. Przywitalismy sie, a ojciec od razu zgadl, ze poprzedni wieczór byl dla mnie dosc ciezki. Staralem sie trzymac moje prawe, teraz juz krucho-brazowe, ramie z dala od niego.

Wszedlem do naszego wynajetego mieszkania w West Babylon, i od razu zostalem goraco powitany. Colette mocno mnie usciskala i od razu spytala " Co sie przypala?" Próbowalem udawac glupka, ale Colette obstawala przy swoim. "Boze Mick, niedobrze, czy ktos palil na miejscu obok ciebie w samolocie?" W tym momencie przybieralem rózne dziwne pozy, byle tylko trzymac zone, dzieci i ojca z dala od mojego prawego ramienia. Ojciec pozegnal sie i kiedy wychodzil juz z domu Colette spytala jeszcze raz. "Czy czujesz ze cos sie pali Mick? Strasznie smierdzi." W koncu odpowiedzialem. "Tak Colette, czuje," przyznalem i pokazalem moje prawe ramie zonie, "to ja."


Przetlumaczył: Big Gun

dodane przez Big Gun w dniu: 29-10-2007 11:13:23

Udostępnij

Komentarze (0)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy