Rozdział 49: Cruiserweightowy czyściec

W WCW Eddy Guerrero i ja jechaliśmy na tym samym wózku. Obaj dostawaliśmy spory heat i mogliśmy zrobić dobrą walkę z prawie każdym wrestlerem w federacji. Mimo to nie mogliśmy liczyć na większy push. Dużo razem podróżowaliśmy, choć często się kłóciliśmy. Kiedy była moja kolej na wypożyczenie samochodu, samochód zawsze okazywał się za mały. Kiedy była jego kolej na wynajęcie pokoju hotelowego, pokój zawsze był brudny i zniszczony. On potrzebował włączonego telewizora, by zasnąć, a ja musiałem mieć ciszę. Dużo piliśmy, by przestać się kłócić i nie postradać zmysłów.

Jednak przeważnie dogadywaliśmy się bez problemów. Obaj lubiliśmy słuchać zespołu Rush i oglądać filmy w pokoju hotelowym. "Romy and Michelle's High School Reunion" to nasz ulubiony. Coś się nie podoba? Przestańcie się śmiać w takim razie.

W politycznym bagnie WCW musieliśmy sobie ufać. Kiedyś jechaliśmy przez lesiste wzgórza Pennsylvanii - spojrzałem na fotel pasażera, a Eddy obrócił głowę w moją stronę z głupim uśmieszkiem i plastikowym kapslem na oku, który wyglądał jak monokl. To jedno z moich najzabawniejszych wspomnień związanych z nim. Taki był prawdziwy Eddy.

Uznaliśmy, że dobrym pomysłem będzie utworzenie wspólnego tag teamu. Wkrótce nawet zabookowano nam walkę tag teamową. Miało to być jednorazowe zestawienie, jednak świetnie ze sobą współpracowaliśmy. Byliśmy jak unowocześniona wersja Gringos Locos (tag team utworzony przez Eddy'ego i Arta Barra w Meksyku), ponieważ Eddy miał to, czego ja nie miałem, i vice versa.

Długo rozmawialiśmy o nazwie naszego tag teamu, ale nie umieliśmy dojść do porozumienia. Mnie się podobała nazwa "Bro", a jemu "Manzier".

Pomyślałem, że "North and South of the Border" będzie świetna, jako że ja byłem z Kanady, a on z Meksyku. Jemu natomiast podobało się "Eh and Wey", czyli połączenie słów z kanadyjskiego i meksykańskiego slangu. Zgodnie uważaliśmy jednak, że powinno się nas nazywać "Greatest Tag Team That Barely Ever Was".

Walczyliśmy razem przez miesiąc i za każdym razem byliśmy najlepsi na gali. Byliśmy kopiącymi dupy heelami i wielkimi tchórzami jednocześnie.

Nasza współpraca w ringu była tak owocna, że można było pomyśleć, iż jesteśmy dobrym materiałem na mistrzów i możemy być opłacalni dla WCW. Jednakże federacją kierowali ludzie, którzy rozbili nasz tag team i nigdy go nie reaktywowali.

Eddy i ja popełniliśmy kardynalny błąd, bo staliśmy się over z fanami. To była wielka obraza dla większości rosteru WCW. Wyglądało na to, że niektórym osobom przeszkadzał fakt, że nasze wyczyny przyciągały uwagę i wzbudzały podziw.

W naszej paczce byli wtedy Eddy, Dean, Chris, Brian Hildebrand, Chavito i ja. Świetnie spędzaliśmy czas, a najlepszy był wyjazd na zjazd motocyklistów w Sturgis w stanie Południowa Dakota.

Eric był zapalonym motocyklistą, więc wymyślił PPV Road Wild, które rokrocznie organizował, wykorzystując do tego ten najsłynniejszy na świecie zjazd. Atmosfera była jednak nieciekawa, gdyż motocykliści mieli w dupie wrestling. Eric się tym jednak nie przejmował, gdyż dla niego zjazd był corocznym świętem. Przemierzał więc ze swoimi kumplami Czarne Wzgórza, by dostać się do Sturgis.

W main evencie wystąpił Jay Leno. Eric potrzebował znanego nazwiska, a Leno niespodziewanie okazał się lepszy w ringu niż Dennis Rodman. Rodman (który zainkasował ok. 3 mln dol. za match) zjawił się na gali na godzinę przed swoją walką i zasnął na apronie, czekając na wejście na ring. Ponieważ jednak uprawiał seks z Carmen Electrą, każdy liczył się z nim bardziej niż ze mną.

Dzień przed Road Wild pojechaliśmy na koncert Lynyrd Skynyrd. Członkowie tego zespołu byli wielkimi fanami WCW, więc zaprosili nas i pozwolili obejrzeć koncert z najlepszych miejsc (zagwarantowali też darmowe piwo). Dzięki temu nie musieliśmy się tłoczyć wśród 20 tys. motocyklistów.

To była jedna z najlepszych chwil w moim życiu. Widziałem Skynyrdów śpiewających "That Smell" i "Free Bird", a obok mnie stali moi najbliżsi przyjaciele. Brian, który właśnie pokonał raka i był wielkim fanem muzyki lat 70., był najbardziej podekscytowany. Eddy przestał pić i zaczął coś grać na butelce po wodzie, a Dean, Chavo i ja upiliśmy się. Dean przypadkiem nasikał na nogę Chavo, co oczywiście bardzo nas rozbawiło. Chavo mniej.

Praca w biznesie wrestlingowym jest jak udział w wojnie. Łzy same cisnęły mi się do oczu, kiedy zdałem sobie sprawę, że już nigdy nie spędzę takiego wieczoru z takimi kolegami.

W federacji byli jednak ludzie, bez których mógłbym żyć; Scott Hall sprawiał wrażenie sympatycznego faceta, jednak połączenie władzy i pieniędzy zrobiło z niego prawdziwego dupka.

Z jakichś powodów przeszywał mnie wzrokiem. Czułem się jak wtedy, gdy byłem w siódmej klasie i codziennie dostawałem lanie o szkolnego osiłka Chucka Fontaine'a.

Było tajemnicą poliszynela, że Hall cieszył się z tego, iż był chamem - przypominał o tym przy różnych okazjach. "Płacą mi za walczenie, a nie zawieranie przyjaźni" i "W moim kontrakcie nie ma słowa o tym, że muszę być miły dla ludzi. To jest biznes wrestlingowy, a nie towarzyski." Tak też się zachowywał.

Pewnej nocy nie wytrzymałem i wreszcie postawiłem się Hallowi. "Chcesz coś powiedzieć, Jericho? Więc mów," powiedział. "Położę kres temu małemu pushowi, który dał ci Terry Taylor."

To mnie wkurzyło najbardziej, ponieważ stawałem na głowie, by dostać od Terry'ego Taylora ten mały push, a Hall kpił ze mnie. Bałem się, gdyż Hall i reszta nWo mieli wielki wpływ na federację, więc trzymałem język za zębami, często żaląc się mojemu staremu kumplowi Scottowi Nortonowi. Zaprzyjaźniliśmy się kilka lat wcześniej podczas tournee po Japonii.

Norton spojrzał mi w oczy, jak facet facetowi, i powiedział, "Najlepiej będzie, jeśli zamkniesz mu gębę od razu. Jeśli ty mu się nie postawisz, to ja to zrobię, ale wtedy wyjdziesz na ciotę."

Norton ważył ze 150 kg i wyglądał jakby gołymi rękami rozbijał ściany, więc jego słowa dodały mi animuszu. Podszedłem do Halla.

"Zostaw mnie w spokoju, kurwa. Jeśli jeszcze raz ze mną zadrzesz, dorwę cię. Zrozumiano?"

Hall spojrzał na mnie z niedowierzaniem i powiedział, "Nic do ciebie nie mam. Wyluzuj, chłopie." Jak każdy osiłek, dał mi spokój, gdy tylko mu się postawiłem. Od tamtego czasu Hall był wobec mnie naprawdę przyjaźnie nastawiony. Gdzie był Norton, gdy na mojej drodze stał Chuck Fontaine?

nWo niemożliwie się rozrosło. Na początku składało się przecież z trzech osób. Pamiętacie Virgila, Teda DiBiase, Mike'a Rotundę jako członków nWo? A Horace'a Hogana (Bouldera), Buffa Bagwella i Bryana Adamsa?

Większość grupy stanowiły byłe gwiazdy WWF, gdyż Eric miał słabość do byłych pracowników Vince'a i chciał ich wszystkich w swojej wielkiej heelowej stajni. Jego pomysł spalił jednak na panewce, kiedy okazało się, że te wszystkie dodatki pozbawiły tylko nWo jego pierwotnego charakteru.

Właśnie dlatego odrzuciłem ofertę Erica, by dołączyć do nWo. Po tym całym narzekaniu na brak pushu, odmowa wstąpienia do nWo mogła wydawać się szaleństwem. Czytajcie jednak uważnie.

Zabookowano mi zdobycie WCW Television Title w Rapid City w stanie Południowa Dakota. Było to dla mnie bardzo ważne, gdyż jako mistrz telewizyjny mógłbym wydostać się z tego cruiserweightowego czyśćca i dostać się do krainy dużych wrestlerów.

Jednak decyzja o tym, że odbiorę pas Stevemu Rayowi zapadła na dwadzieścia minut przed Nitro.

Eric powiedział, że Giant pomoże mi zgarnąć zwycięstwo, a potem wstąpię do nWo.

Liczba wrestlerów w nWo była już jednak tak duża, że większość członków nie miała nic do roboty. Nie mieścili się w ringu podczas cotygodniowych, dłużących się prom. Stali więc i śmiali się do siebie, wiedząc, że kamera nie może ich wszystkich objąć.

W tamtym czasie czułem się dobrze, występując solo. Udzielałem wywiadów i brałem udział w segmentach. Byłem over mimo dominacji nWo, więc wstąpienie do tej stajni mogło sprawić, że stałbym się tylko mniej over. Przemyślałem wszystko i powiedziałem Ericowi, co myślę o jego zaproszeniu.

"Myślę, że to mogłoby być fajne, ale znalazłem swoją drogę i nie chciałbym z niej zbaczać, dołączając do nWo. Nie chcę promować się dzięki tobie i wolałbym, aby twoi wrestlerzy nie promowali się kosztem mnie."

To mogło brzmieć dość zuchwale, ale Eric nie wyglądał, jakby się tym przejął. "Jeśli nie chcesz dołączyć do nWo to trudno. Wciąż jednak chcę, aby to Giant pomógł ci wygrać TV title, więc końcówka walki się nie zmieni. Później jakoś wyjaśnimy, dlaczego ci pomógł."

Oczywiście nigdy tego nie wyjaśnili.

dodane przez SixKiller w dniu: 10-05-2010 13:52:37

Udostępnij

Komentarze ()

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy