Jim Cornette vs Santino Marella. To wbrew pozorom nie walka, choć niewiele do takowej brakowało. Zachowanie Santino Marelli doprowadziło bowiem, do zwolnienia Jima Cornette'a z Ohio Valley Wrestling. Nie zamierzam tutaj nikogo osądzać, zostawię to Wam, chcę natomiast przybliżyć aspekty zajścia.
Pewnego słonecznego dnia odbywał się taping gali federacji Ohio Valley Wrestling. Wśród publiczności zasiadł Anthony Carelli (Santino Marella), który przybył na show ze swoją 10-letnią wówczas córką. Lecz źle miało się dopiero zacząć dziać. Nagle do Marelli i jego pociechy podszedł Boogeyman, a wrestler zamiast udawać strach, zaczął się uśmiechać do "dziwoląga"...
To wystarczyło, by rozsierdzić managera OVW. Kilka minut później Santino pojawił się na zapleczu, gdzie spotkał się z Cornette'm. Jim zrobił awanturę wrestlerowi po czym spoliczkował go kilka razy. Po tym zdarzeniu został zwolniony przez władze WWE, a Santino Marella oficjalnie przeproszony. To taka bardziej ogólna wersja tych wydarzeń. A jak całe zajście widział Anthony Carelli?
- W momencie tamtego zdarzenia, byłem w OVW od miesiąca. "Przyszedłem z córką, która mnie wcześniej odwiedziła. Siedzieliśmy na widowni, gdy pojawił się Boogeyman (był to jego debiut w OVW). Pomyślałem, że może rozpozna mnie ze szkoły [wrestlingowej] i schodząc do szatni faktycznie podszedł do nas. Znów pomyślałem, że fajny z niego gość, bo chce przestraszyć moją córkę, co dla mnie stanowiłoby niejako prezent. Zacząłem się uśmiechać, widząc, że moja córka wzięła to na poważnie. Chwilę później Jim Cornette zaczął krzyczeć do mnie: odsuń się! odsuń się! musisz się bać tego faceta! Odsunęliśmy się, myślałem, że sprawa jest zakończona, ale w pewnej chwili ktoś wezwał mnie na zaplecze. Cornette podszedł do mnie kipiąc ze złości. Spoliczkował mnie raz, drugi...Pomyślałem sobie: "Nie możesz go uderzyć, jesteś Kanadyjczykiem i mógłbyś za to zostać wydalony ze Stanów". Przyjąłem więc wszystko spokojnie i puściłem w niepamięć. Jednak WWE wezwało mnie i przeprosiło, mówiąc, że nie tak, traktują swoje talenty i nie jest to droga, jaką zamierzają rozwijać obiecujących zawodników. Dali mi do zrozumienia, że Jim Cornette zostanie zwolniony, gdyż nie było to jego pierwsze przewinienie (Miesiąc wcześniej Cornette wrócił z zawieszenia). Jednocześnie wzięli mnie pod dyskretną obserwację, nie było żadnej taryfy ulgowej i musiałem pracować tak samo ciężko, jak inni."
Carelli wyznał, że według swojego sumienia "zachował się wtedy jak jeden z fanów". Co więcej, początkowo myślał, że dobrze zrobił, gdyż po wyjściu Boogeymana, został poproszony przez jednego z sędziów o przyjście na zaplecze.
- Myślałem, że spodobało im się moje zachowanie. Jednak Jim wpadł w szał i uderzył mnie kilka razy. Federacja wzięła moją stronę. Jednak od razu zaznaczyli: "Nie myśl, że z tego powodu dostaniesz taryfę ulgową. Musisz dalej ciężko pracować, by móc coś osiągnąć."
Do tego można dodać kolejną przyczynę zachowania zimnej krwi przez Marellę, gdy został uderzony. Ten powód wydaję się bardziej prawdziwy niż ten przytoczony powyżej:
- Kiedy mnie spoliczkował, nie wiedziałem co mam myśleć. Słyszałem wcześniej, że Cornette jest wybuchowym człowiekiem, ale nie miałem też wystarczającego doświadczenia, by pokierować jakoś tą sytuacją. Wiedziałem tylko, że jeślibym mu oddał, zostałbym zwolniony. A tak, Cornette przez swoją przestarzałą wizję wrestlingu został wyrzucony, jego miejsce zajął Paul Heyman, a ja zyskałem nawet niemałą popularność"
Do tego dochodzi jeszcze inna wypowiedź Marelli na ten sam temat:
- Jim Cornette to frajer, jest niebezpieczną osobą. Jako, że skandal generuje gotówkę... Jim Cornette, może pewnego dnia wbije Ci twoją rakietę tenisową na głowę. Chcę się zmierzyć z nim w klatce, a pojedynek, żeby było można oglądać przez internet[...] Spójrz, siedzę na widowni i oglądam popisy kolegów, powtórzę to - na widowni. Córka siedzi przede mną. Boogeyman podchodzi do nas, myślę sobie wtedy: "Fajnie, chyba kojarzy mnie z akademii OVW i chce przestraszyć moją córkę, żeby sprawić jej jakąś atrakcję." Czułem się szczęśliwy. Kto będąc ojcem nie czuje satysfakcji, że jego pociecha będzie kiedyś miło wspominała taki dzień? [...] Cornette wykorzystał sytuację, gdyż wiedział, że nie oddam mu, bo byłem tylko studentem. Walnął mnie kilka razy. Nic nie zrobiłem tez dlatego, że nie miałem zielonej karty. Nie posiadałem także obywatelstwa amerykańskiego. Moje ciosy na pewno zostawiłyby na nim widoczny uszczerbek, a za to mógłbym zostać wydalony z kraju. Nie można pojawić się gdzieś, jako nowa osoba i od razu miażdżyc wszystkim czaszki. Jednak teraz mogę Jima wyzwać. Wysuwam oficjalne wyzwanie dla Cornette'a, chce walczyć z nim w klatce.
Wrestler dodał, że manager zapewne nie przyjmie wyzwania, bo jest tchórzem.
A tak brzmiała odpowiedź Cornette'a:
"Doceniam ten wysiłek, ale wole zaczekać i walczyć z kimś kto przyciągnie widzów, kogoś kogo oni chcą oglądać. Jestem już daleko poza punktem w mojej karierze, kiedy musiałem pracować z jobberami. Czy to nie jest zabawne, że jakoś wtedy, gdy spoliczkowałem go 17 razy, nie był tak skory do walki, jak teraz? Ukryty gdzieś w Kanadzie, pewnie na spotkaniu alkoholików, ochranianym przez Jacquesa i Pierre'a (wrestlerzy, którzy w WWF tworzyli team The Quebecers) chce nagle walczyć. Mimo to jestem szczęśliwy, ze stworzyłem kogoś z dzieciaka, który sam nigdy nie osiągnąłby takiego poziomu."
Ocenę po czyjej stronie leży wina pozostawiam Wam.
Santino Marella vs Jim Cornette
Komentarze (1)
Skomentuj stronęNa miejscu Santino bym nie wytrzymał...