Gwiazda WWE Sheamus po pół roku wrócił do Polski i ponownie spotkał się z dziennikarzami. Z "Celtyckim Wojownikiem" (jeden z pseudonimów Sheamusa - red.) dziennikarze spotkali się w sali konferencyjnej Ergo Areny w Gdańsku na minuty przed pierwszym w historii naszego kraju show WWE w Polsce. Tym razem gwiazdor pojawił się nie w garniturze, ale w czarnym t-shircie ze swoim logo. Tej nocy czekał go jeszcze pojedynek z Brytyjczykiem Wade'm Barrettem. Dziennikarzy zainteresowała blizna na czole Sheamusa. Irlandczyk zdradził, że rany nabawił się po tym jak Christian (jeden z najlepszych zawodników WWE, obecnie kontuzjowany - red.) kopnął go w twarz. Dodajmy, że show z udziałem Sheamusa i innych zawodników WWE można oglądać na kanale Extreme Sports Channel.
- Czy reakcje fanów w różnych krajach różnią się?
- Każdy kraj jest inny. Inaczej reagują w Szwajcarii, a inaczej w Ameryce. Czasami nawet w tym samym kraju reakcje są różne w zależności od miasta. Inna jest publiczność np. w Liverpoolu, a inna w Londynie. Niektórzy po prostu siedzą i oglądają show, a inni dają się ponieść emocjom. I właśnie fakt, że każda publiczność w każdym miejscu jest inna stanowi dla nas wyzwanie.
- Zdobyłeś już wiele tytułów w WWE. Jaki jest twój obecny cel?
- Moim celem jest zdobycie pasa World Heavyweight Champion. Wcześniej byłem w brandzie RAW. Kilka miesięcy temu przeszedłem do brandu SmackDown, gdzie tytuł ten jest najważniejszy. Dzisiaj znajduje się on w posiadaniu Marka Henry'ego. Rywalizuje z nim Big Show. To dwaj giganci. Ale ja czekam cierpliwie na szansę zdobycia tego pasa. Moim przeznaczeniem jest być mistrzem wagi ciężkiej.
- Słyszałem, że chciałbyś zmierzyć się z Undertakerem na kolejnej Wrestlemanii, gdzie zawodnik ten jak dotąd nie przegrał.
- Kto by nie chciał… Każdy myśli o pokonaniu legendarnego Undertakera i przerwaniu jego zwycięskiej passy. Obecnie jego streak wynosi 19 zwycięstw i zero porażek. On oczywiście chciałby, streak podbić do 20-0. Undertaker to wspaniała gwiazda, żywa legenda… Oglądałem go jeszcze jako dzieciak. To najsilniejsza postać jaka kiedykolwiek pojawiła się w WWE. Ja jednak czuję, że mógłbym stanąć mu na drodze. Chciałbym przełamać jego streak.
- Gdy byłeś w Polsce w maju byłeś zawodnikiem typu heel. Później przeszedłeś face-turn. Jak się czujesz jak face?
- Nie czuję właściwie wielkiej różnicy. Mogę być równie dobrze face'm jak i heelem. W WWE wiedzą, że ciężko pracuję na swoją pozycję. Jak zawsze mam satysfakcję z tego, co robię. A robię po prostu swoje.
- Jaką radę masz dla ludzi z Polski, którzy chcieliby znaleźć się w WWE?
- Każdy ma szansę zostać gwiazdą WWE bez względu na to z jakiego kraju pochodzi. Ja sam nie jestem Amerykaninem, a pochodzę z Irlandii. Mamy zawodników z Kanady, RPA, Szkocji, Anglii, Indii, a wcześniej z Rosji (chodzi o Vladimira Kozlova, który nie jest już zawodnikiem WWE - red.) więc czemu nie miałoby być u nas także Polaka? To byłoby świetne. W USA mieszka przecież wielu Polaków. Moja rada jest taka, żeby dużo trenować i uczyć się, jak to jest z tym rodzajem rozrywki. Trzeba się także starać unikać kontuzji. Ale przede wszystkim trzeba się orientować o co w tym wszystkim chodzi, znać zasady, edukować się. To bardzo ważne. Nigdy nie wiadomo, co może cię spotkać w tym biznesie.
- Czy interesujesz się piłką nożną i czy znasz jakieś polskie drużyny?
- Lubię piłkę nożną, a moim ulubionym klubem jest Liverpool. Z polskich drużyn znam… Staram się przypomnieć sobie nazwę… Legia Warszawa. Nie mam jednak zbyt wiele czasu na śledzenie piłki nożnej. Jestem często w trasie. Starcia na ringu, spotkania z mediami, wywiady dla magazynów, tour po różnych krajach, podpisywanie autografów… Mam naprawdę napięty grafik. Ale odpowiada mi to, że się dużo dzieje. To dodaje mi energii.
- Czy myślałeś o karierze aktorskiej?
- Nie jestem raczej typem Goerge'a Clooney'a, prawda? Zapewne nie… (śmiech) Może pasowałbym do ról w filmach tj. "Niezniszczalni", "300", czy "Conan Barbarzyńca". Ale na razie skupiam się na WWE. To jest dla mnie teraz najważniejsze.
- Czy boisz się kontuzji?
- Nie. Wiem, że ostatnio Christian, który był z nami na tour po Europie odniósł kontuzję… Ale chodzi o to, żeby pozostać skupionym. Dużo rzeczy dzieje się w ringu. To co robimy jest ryzykowne, wymaga ogromnej siły i sprawności fizycznej. Siłą rzeczy występuje ryzyko kontuzji. Ale nasza praca wygląda tak, a nie inaczej. Tym się zajmujemy.
- Jaki inny zawód mógłbyś wykonywać?
- Definitywnie byłby to coś fizycznego. Sport byłby dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Myślę, że postawiłbym na piłkę nożną. Ale na szczęście jestem tym, kim jestem i nie musiałem myśleć do tej pory o zmianie zajęcia.
- A jaki jest pojedynek marzeń Sheamusa?
- Chciałbym stanąć na ringu naprzeciw Macho Mana (jedna z największych gwiazd wrestlingu, zmarł w tym roku - red.). To była pierwsza gwiazda, na którą zwróciłem uwagę jeszcze jako chłopiec. Rywalizował wtedy z George'm Steelem. Randy Savage był niesamowity, charyzmatyczny, potrafił świetnie przemawiać i oddziaływać na publiczność.
- Który z zawodników WWE jest najmniej doceniany?
- Drew McIntyre (zawodnik pochodzący ze Szkocji - red.). Jesteśmy przyjaciółmi już od dawna. On jest niesamowity. Pracuje z prawdziwą pasją. Nadal jest przy tym młody, bo ma dopiero 25 lat. A wrestling zaczął uprawiać już w wieku 15 lat. To jeden z największych talentów w WWE. Chociaż nadal niedoceniany…
- Który show spod znaku WWE jest najlepszy?
- Wszystkie show oferowane przez WWE są doskonałe. Ja osobiście lubię jednak przyjeżdżać do nowych krajów. To zawsze jest świetne doświadczenie. Pół roku temu po raz pierwszy byłem promować WWE w Polsce. Teraz wróciłem na galę w Gdańsku. Przed rokiem byliśmy także po raz pierwszy w Chinach. Fajnie jest ujrzeć te wszystkie dzieciaki. Za jakiś czas dorosną i już jako dorośli będą wspominać nasze show.
- Jak wygląda typowy dzień gwiazdy WWE?
- Przede wszystkim dużo podróżujemy. Wstajemy rano, jemy śniadanie i wsiadamy do samolotu. Później mamy kilka godzin do show. Po gali udajemy się do pokoi hotelowych. Zasypiamy, budzimy się rano, lecimy do jakiegoś kraju… I tak w kółko.
- To pewnie trudne dla związków.
- Rzeczywiście, to trudne dla związku, gdy jest się tak często w podróży. Niektórzy z nas mają partnerki, żony… Różnica między nami a np. gwiazdami rocka jest taka, że my nie mamy przerw. To nie jest tak, że mamy pół roku trasy, a pół roku odpoczywamy. Większość czasu spędzamy po prostu poza domem. Życie w WWE jest twarde, bywa ciężko. Ale to dobre życie.
Autor: Bartosz Turlejski, Kurier Szczeciński. Więcej przeczytasz na portalu: www.24kurier.pl
Wywiad z gwiazdą WWE Sheamusem
Komentarze (6)
Skomentuj stronęTrzeba bylo zapytac, czemu Henry nie mogl do was wyjsc :wink: Dzieki za wywiad. Przyznac musze, ze poradziles sobie z pytaniami, co do latwych zadan nie nalezalo, bo gadales z nim nie tak dawno.
Wywiad dobry, robota bardzo dobrze wykonana, myslalem, ze powie cos wiecej o Polsce, o publice :wink:
Konferencja była przed galą, a nie po niej. Jest na początku tekstu o tym wzmianka. Zatem mogło paść pytanie co najwyżej o to, co sądzi o Polakach, bo reakcje polskich fanów WWE Celtic Warrior miał dopiero poznać. A pytanie o Polaków padło przy okazji innego wywiadu już: http://www.24kurier.pl/Aktualnosci/Sport/-Lubie-byc-tym-zlym--%28wywiad%29.
Nie chcę się dalej wgłębiać w szczegóły konferencji. Fajnie, że dziennikarze dostali szansę porozmawiania z którymkolwiek z zawodników. Słowem - czytajcie i poklepujcie po plecach media. Słów krytyki nie uznaję. :)
A to przepraszam, ja skoczylem od razu do pytan i odpowiedzi.
Bardzo fajny wywiad. Mimo iż w necie było trochę wywiadów z tym wrestlerem to ten wywiad czytało się przyjemnie i było kilka ciekawych pytań. Nie spodziewałem się że rywalem marzeń Sheamusa jest/był Macho Man. Wywiad na plus szkoda że WWE nie zorganizowało konferencji po gali gdyż na pewno było by o wiele więcej pytań :)
Cytat:
Tylko ja to już gdzieś słyszałem? :twisted:
Bardzo fajny wywiad, dzięki.