W maju 2011 w Internecie pojawiła się wiadomość, że WWE wreszcie zawita do Polski podczas "WWE World Tour 2011". Wstępnie zapowiedziano, że przybędą największe gwiazdy rosteru takie jak Randy Orton, Christian, czy Big Show. Wszystko brzmiało jak piękny sen, dopóki nie przeczytałem, że gala ma się odbyć w... gdańskiej Ergo Arenie. (WTF ???). Zastanawiałem się dlaczego WWE wybrało miejsce, które jest dla mnie na drugim końcu Polski. W jednej chwili radość zmieniła się w złość. Byłem pewny, że nie pojadę. W końcu mieszkam na Podbeskidziu,
do Trójmiasta mam spory "kawałek", a koszta zdecydowanie przekraczały budżet, który moglibyśmy ewentualnie na to przeznaczyć (w przypadku gdybym miał jechać tylko z tatą).
I tak dni, tygodnie, miesiące upływały bardzo szybko, a moja frustracja coraz bardziej narastała. W międzyczasie CM Punk dokonał rewolucji w całym WWE, ogłoszono pierwsze walki na house show (które, jak się później okazało, uległy zmianie), a Mark Henry rozpoczął wprowadzanie gwiazd do swojego "Hall of Pain". Jednak pewnego dnia pojawił się promyczek nadziei. Mój przyjaciel Misza, którego kilka miesięcy wcześniej zapoznałem z "magią" wrestlingu, wraz z drugim dobrym kumplem Maćkiem (który również był "wtajemniczony"), zaproponowali mi wyjazd. Był tylko jeden warunek - zgoda rodziców. Poszło jednak lepiej niż przypuszczałem. W dodatku mój tata zgodził się z nami jechać jako kierowca, co bardzo ułatwiło nam życie. Później wszystko poszło gładko. 23 października zamówiliśmy bilety za 110 zł, które dotarły w expressowym tempie. (Sektor miałem już od dawna upatrzony... po cichu liczyłem na jakiś cud... :)).
10.11.11r.
Dzień wyjazdu wyglądał jak każdy normalny czwartek. Rano szkoła, apel z okazji Święta Niepodległości, powrót do domu ok. 15.00. Po przyjściu do domu tak jak zawsze odpaliłem komputer, wszedłem na swój ulubiony portal Attitude, potem
na forum, klikam w temat "House Show WWE Polsce 11/11/11! Oficjalnie!" i... cios poniżej pasa "Christian doznał kontuzji podczas walki w Brukseli, nie pojawi się w Gdańsku". Że WHAT ??? Mój ulubiony wrestler, na którego najbardziej czekałem, którego miałem ochotę najbardziej dopingować nie przyjedzie ? Czułem ogromny zawód, ale stwierdziłem, że SmackDown! to w końcu nie tylko Christian.
Wieczorem po treningu siatkówki wziąłem szybki prysznic, ostatni raz sprawdziłem czy wszystko spakowałem (m. in. koszulkę Undertakera) i jazda! Z domu wyruszyliśmy dokładnie o godzinie 21.06. Do przejechania było "tylko" 670 kilometrów. (Tak na marginesie co do dróg, widać, że w Polsce się zmienia...szkoda tylko, że w jej południowej części. Trasę od mojego domu do Łodzi przejechaliśmy praktycznie bez przeszkód. Jednak to co było za Łodzią to istny koszmar. Znikający nagle asfalt, źle oznakowane drogi itp., osobiście nie widzę szans na wyrobieniem się ukończeniem najważniejszych dróg przez Euro, niestety).
11.11.11r.
W ubiegłym roku TNA bardzo promowało datę 10.10.10r. Według nich na Bound For Glory miało dojść do przełomu. Skończyło się tylko na heel turnie Hogana i Hardy'ego. Ja jednak wierzyłem, że data 11.11.11r. naprawdę coś zmieni i będzie przełomem jeśli chodzi o wrestling w Polsce.
Godz. 16.45: Ostatnie sprawdzenie czy są bilety, aparat, komórka no i oczywiście zaskórniaki na ewentualną "pamiątkę". Chwilę później wsiadamy do auta. Kierunek Sopot (zakwaterowanie mieliśmy w Gdyni, co okazało się strzałem w 10). Ledwo wjechaliśmy do miasta i ukazał się nam znak, Ergo Arena w lewo.
Z mapy Sopotu pamiętałem, że na Alejach Niepodległości koło zjazdu na halę jest KFC. Bez zastanowienia wysiedliśmy z auta, a tata pojechał z powrotem do Gdyni. Przez 20 minut chodziliśmy w kółko. W końcu wykonaliśmy telefon do przyjaciela, który próbował zlokalizować nasze położenie dzięki Zumi.pl. Okazało się, że jesteśmy cytuje: "w ch** daleko". Szybko zostaliśmy poinstruowani gdzie mamy się kierować. Po kilka minutach udało nam się dotrzeć do restauracji. Złożyliśmy szybkie zamówienie (po dwa B-Smarty) i poszliśmy (o ile nasze tempo można nazwać chodem) na halę, którą było już z daleka widać.
Godz. 17.50: Po godzinnej wędrówce wreszcie stajemy przed Ergo Areną i...
... może tego na tych zdjęciach tak dokładnie nie widać, ale ilość ludzi zgromadzonych przed halą robiła wrażenie. Wszystkie bramki były oblegane przez tłumy. Moja pierwsza myśl: "OMG... jeśli ochraniarze będą chcieli wszystko sprawdzać, to my się za godzinę dostaniemy do środka". Nie było jednak tak źle jak przypuszczałem. Po kilku minutach staliśmy już pod samiutką halą, gdzie trwało wielkie zamieszanie z szukaniem odpowiedniego wejścia na sektor.
Godz. 18.15: Mimo małych problemów udało nam się zająć miejsca stosunkowo szybko. Hala była niesamowita. Świetna akustyka, z każdego miejsca bardzo dobrze było widać ring. Jednak to co mi się najbardziej rzuciło w oczy to... totalny zlew ochrony na... praktycznie wszystko. Wszyscy dookoła robili zdjęcia i kręcili filmy. Bez zastanowienia szybko wyciągnąłem aparat z pudełka po Longerze i sam zabrałem się za cykanie fotek.
Godz. 18.30: Do rozpoczęcia gali pozostało 1,5 godziny, więc postanowiłem pozwiedzać halę. Nogi zaprowadziły mnie na stoisko z koszulkami. Ceny mnie przeraziły. Najdroższa była koszulka, którą najbardziej chciałem kupić. Jednak stwierdziłem, że raz się żyje i skoro kobiety mogą kupować torebki za kilkaset złotych to i ja mogę kupić sobie koszulkę za 120 zł. T-shirt CM Punka "Best in the world" był mój.
Godz. 19.45: Z minuty na minutę hala wypełniała się coraz bardziej.
Na kwadrans przed rozpoczęciem Ergo Arena była praktycznie pełna.
HELLO POLAND !!!
Równo o godzinie 20.00 na ring wyszła piękna konferansjerka Eden Stiles, która przywitała wszystkich kibiców i podała mega wiadomość. 12 kwietnia 2012 roku, czyli 1,5 tygodnia po WrestleManii XXVIII WWE ponownie odwiedzi Polskę !!!
Tym razem do naszego pięknego kraju przyjedzie roster RAW z CM Punkiem na czele. (Pomijam takie szczegóły, że znowu będzie to Ergo Arena na drugim końcu Polski). Bez dłuższego gadania została zapowiedziana pierwsza walka:
Walka nr 1: Daniel Bryan vs Tyson Kidd vs Justin Gabriel
Na początku kibice dopingowali troszeczkę niemrawo. Być może wynikało to z tego, że każdy obserwował co zrobią inni, czy będą krzyczeć, czy może oglądać spokojnie nie wysilając zbytnio swojego gardła. Po pierwszym gongu dźwięki rzutów o matę itp. wydały mi się nienaturalne, ale szybko się przyzwyczaiłem. Początek walki średnio mi się podobał. Tyson uciekał z ringu, pozostali go gonili. Z minuty na minutę akcja zaczęła się jednak coraz bardziej rozkręcać. Spot, który zapadł mi w pamięci to sulpex, który face'owie wykonali na Kiddzie. Jednak w pewnym momencie walki Kanadyjczyk doznał "kontuzji" i utykając skierował się za kulisy. Na placu boju pozostali D-Bryan i Justin.
Pod koniec meczu, Tyson wrócił na ring i próbował spinować rywali, bezskutecznie. Daniel wyrzucił Kidda za ring. Po wymianie ciosów Justin wykonał na Dragonie legsweep i wskoczył na narożnik sygnalizując 450 Splash. To wykorzystał Tyson, który zrzucił go i wykonał Flying Elbow Drop z lin na Byranie. Próba pinu 1, 2.. wybicie. Kidd podejmuje próbę założenia Sharpshooter'a, chwila nieuwagi i Daniel zakłada mu LeBell Lock. Kanadyjczyk odklepuje ! Zwycięzcą walki został Daniel Bryan. Po walce Tyson Kidd miał pretensje do Justina Gabriela o jego zachowanie fair play i oddanie walizki Money in the Bank jej właścicielowi. W "nagrodę" Tyson otrzymał 450 Splash ku uciesze wszystkich fanów.
Walka nr 2: Ted DiBiase vs Brodus Clay
Dużym zaskoczeniem było ciepłe przyjęcie Brodusa przez niektórych fanów. Kibice coraz żywiej dopingowali zawodników. Można było usłyszeć przede wszystkim okrzyki przejęte od amerykanów. Pod względem siłowym Ted nie miał szans
z Clay'em. Mimo kilku zrywów i prób wykonania szybkich akcji, które osłabią Brodusa to jednak wygrał ten drugi po akcji Fall of Humanity, po której DiBiase długo nie mógł się pozbierać.
Walka nr 3: Jinder Maral vs Ezekiel Jackson
Jako pierwszy do ringu wszedł Mahal, który zaczął mówić w bliżej nieokreślonym języku ( zakładam, że hindi). Publiczność po praktycznie jego każdym zdaniu odpowiadała dobrze znanym "WHAT ???". Od zawsze bawił mnie ten okrzyk, więc i ja krzyczałem ile mogłem. Kibice nie dali Jinderowi dokończyć swojej przemowy. Ten ze złości rzucił mikrofon i w tym samym momencie zagrała muzyka Ezekiela. Publiczność wreszcie się ożywiła. Sama walka nie porwała swoim poziomem, jednak przy tak wspaniałej publiczności jakość nie miała dla mnie wielkiego znaczenia. Zwycięzcą został Ezekiel Jackson, po swoim finisherze Torture Rack.
Walka nr 4: Sin Cara (Hunico) vs Yoshi Tatsu
Na ring pierwszy wyszedł Sin Cara. Dzieciaki szalały z radości. "Meksykańska sensacja" wziął na ring jeden z plakatów z napisem "I love Sin Cara" i... potargał go (swoją drogą ciekawe, czy plakat był podłożony). Okazało się, że pod maską Sin Cary skrywał się jego zły klon Hunico. ( Osobiście wiedziałem, że Mistico ma problemy wizowe i nie jest obecny w Europie, wiec nie było to dla mnie dużym zaskoczeniem). Podrobiony Cara wziął mikrofon i zaczął przemawiać w języku hiszpańskim, na co również publiczność odpowiadała "What ?". Podczas walki było kilka fajnych akcji, Yoshi próbował wykonać swój finisher, jednak został skontrowany przez Hunico. Walkę wygrał zły Cara po akcji High-angle senton bomb znanej wszystkim pod nazwą Swanton Bomb.
Walka nr 5: Sheamus vs. Wade Barrett
Wielu naszych forumowiczów zapowiadało, że będzie dopingować Brytyjczyka za ładny gest, który wykonał, a więc umieszczenie znaku Polski Walczącej (z lekką modyfikacją) na swoim stroju. Sam miałem taki zamiar, jednak 2 powody zmieniły moje plany. Po pierwsze, Wade walczył z Sheamusem, którego o wiele bardziej lubiłem, a po drugie, wyszedł w starych majtkach z czasów m. in. The Corre . Obaj wrestlerzy zostali przywitani bardzo żywo. Na Wade'a wszyscy buczeli (poza niektórymi odłamkami z sektoru hmmm... 314 ;)), zaś Sheamus otrzymał jeden z największych popów wieczoru. Początkowo przeważał Celtycki Wojownik, później jednak inicjatywę przejął Barrett. W końcu po długim obijaniu Sheamus skontrował i powalił Wade'a. Irlandczyk szykuje się do swojej akcji kończącej Celtic Cross, jednak Brytyjczykowi udało się wydostać i wylądował w narożniku. Były mistrz WWE rozpędza się jednak ląduje barkiem w słupku. Barrett wykonuje na nim Big Boot i podejmuje próbę pinu. 1, 2... kick out! Publiczność skanduje "Let's go Sheamus!". Po wymianie kilku akcji Wade sygnalizuje Wasteland, jednak Sheamus kontruje, posyła byłego lidera Nexusa na liny, ten się odbija i trafia na Brouge Kick 1..2...3 ! Celtycki Wojownik wygrał. Fani oszaleli !
Celtycki Wojownik długo celebrował swoje zwycięstwo. Wziął m.in. jeden z plakatów z którym dał robić sobie fotki, także flagę naszego kraju. (Swoją drogą myślałem, że skoro było święto narodowe, to publiczność siedząca blisko ringu zaopatrzy się
w większa ilość flag.). Spokojnie mogę stwierdzić, że była to (pod względem ringowym) w miarę dobra walka.
(Po walce nastąpiła 10 minutowa przerwa.)
Walka nr 6 (6,5): Natalya vs Alicia Fox ze specialnym sędzią Aksaną.
Jak to bywa na każdym Raw i SmackDown! Musiała się pojawić również walka kobiet. Kibicowałem Natalii, jednak po chwili odechciało mi się.
Walka była gorsza niż to co nam zazwyczaj panie serwują. Całość opierała się na klepaniu po tyłkach. Nie mówię, klapsy były fajne, ale oczekiwałem czegoś więcej. Alicia w dodatku wyrwała pannie Neidhart włosy i spinowała ją przy pierwszej okazji. Po walce Natalya miała pretensje do Aksany o złe sędziowanie. W tym momencie ktoś uderzył w gong i niespodziewanie rozpoczęła się kolejna walka. Aksana powaliła rywalkę, a Alicia Fox w ekspresowym tempie doliczyła do trzech. W ten oto sposób Kanadyjka przegrała kolejny mecz. Ogólnie odniosłem wrażenie, że walka ta została wrzucona po to tylko, żeby ludzie spokojnie wrócili na swoje miejsca po przerwie.
Walka nr 7: Intercontinental Champion Cody Rhodes vs Randy Orton w Street Fight
Przed walką dociekliwy Cody chciał się dowiedzieć, czy Polacy znają język angielski. Przy okazji przedstawił się, co spotkało się z wielkim buczeniem i skandami "Cody Sucks". Młody Rhodes nie pozostał dłużny i odpowiedział, że to "Polska ssie". Kibice jeszcze bardziej wygwizdali "UnDashinga". Ten podszedł do konferansjerki i kazał jej przedstawić siebie jeszcze raz. Kilka sekund później na hali zabrzmiało "I hear voices..." a na ring powolnym krokiem zmierzał "Viper" Randy Orton. W tym momencie wydałem z siebie prawdopodobnie najgłośniejsze okrzyki w życiu. Randy wyskoczył na narożnik w charakterystyczny dla siebie sposób przyjął pozę Adonisa. Walka ta była chyba najbardziej nagrywaną podczas całej gali. Wszelkie filmiki z różnych miejsc na hali można w całości oglądnąć na youtube, więc ograniczę jej opis do minimum. Walka ta miała być na zasadach Street Fight, ale zapaśnicy ograniczyli się jedynie do stalowych schodków i maski Cody'ego , jeśli chodzi o "bronie". Reakcja kibiców była różna. Markowie kibicowali Ortonowi, a na przekór starsi fani dopingowali Rhodesowi. Szczególnie w oczy rzucił się plakat "Orton - Push Killer". Początkowo Cody uciekał z ringu, później jednak akcja się coraz bardziej rozkręcała. Wrestlerzy pokazali wszystko co mieli w swoim moveset-ie. Po koniec walki Randy szykował się do RKO, jednak Cody skontrował i wykonał Cross Rhodes. To jednak nie wystarczyło na Apex Predatora. Zirytowany Rhodes wyciągnął z pod ringu swoją maskę i próbował uderzyć Ortona. Rady jednak wykonał unik, podniósł maskę z maty i uderzył "UnDashinga" jego własną bronią. Ten padł na ziemie jak długi, a Viper przyszykował się do swojej akcji kończącej. Cody wstaje i otrzymuje R K O !!! Na hali wielka euforia. Randy Orton wygrywa walkę!
Celebracja trwała przez długi czas. Po kilku minutach przybijania piątek i robienia fotek Apex Predator wyszedł i zapadła cisza...
Main Event: The Big Show vs WHC Mark Henry for the World Heavyweight Championship
... która nie trwała zbyt długo, bo już po chwili Eden Stiles podziękowała wszystkim za przybycie na galę i zapowiedziała walkę wieczoru o tytuł Mistrza Świata Wagi Ciężkiej. Fani jednak nie reagowali już tak żywiołowo. Początek walki był nudny jak flaki z olejem. Miałem nie przywiązywać wagi do jakości, ale ciągłe ucieczki mistrza z ringu to zdecydowanie nie to czego oczekiwałem. Mecz był wolny i zanim zdążył się rozkręcić to Henry doprowadził do dyskwalifikacji, uderzając Big Showa krzesłem w nogę. Mark oczywiście obronił pas. Po chwili jednak na ring wbiegli Barrett i Rhodes, którzy zaatakowali Showa. Z pomocą przybyli mu Orton i Sheamus. Henry otrzymał Brouge Kick, a Wade i Cody wylecieli za ring. Przez następne kilka minut face'owie świętowali, przybijając piątki, rozdając autografy, a w tle leciała muzyka. W końcu cała trójka opuściła halę, a SmackDown po prostu się skończył. Po wyjściu z Ergo Areny mój głos brzmiał mniej więcej jakbym połknął piszczałkę.
W mieszkaniu byliśmy już przed północą.
Podsumowując jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się zobaczyć moje ulubione gwiazdy na żywo. Żadne słowa nie potrafią opisać tego jak wspaniała atmosfera panowała w Ergo Arenie. Mogę spokojnie powiedzieć, że byliśmy lepszą publicznością niż niejedna publiczność w Stanach. Wiadomość o kolejnym house show w Polsce napawa mnie wielkim optymizmem na przyszłość. Jednak tak jak już podkreślałem wcześniej osobiście niezbyt odpowiada mi miejsce, w którym ta gala ma się odbyć. Z drugiej jednak strony Ergo Arena jest fantastycznie zaprojektowana, na miarę europejskich standardów i nie dziwię się, że to właśnie tam będzie ponownie możliwość zobaczenia największych gwiazd światowego wrestlingu.
Na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić jedno: ten listopadowy weekend był moim najlepszym weekendem w życiu! Dzięki ci WWE za to !!!
Komentarze (16)
Skomentuj stronęWitam,
Mam jedno pytanie do autora tego artykułu. Tytuł relacji z gali Smackdown w Gdańsku brzmi: SmackDown! w Polsce okiem 16-latka. Czy podczas wchodzenia na galę był sprawdzany wiek (czy jest się pełnoletnim itp.)?
Z góry dziękuje za odpowiedź
Ja także mam 16 lat i Ci @Mike odpowiem, nie sprawdzali czy jesteś pełnoletni przed galą.
W sumie ta relacja mi się najbardziej podobała ze wszystkich innych. Mi też strasznie podobała się ta gala i na pewno będe na Raw, chociarz też mi nie pasuje, że to ERGO Arena wolała bym w Warszawie, żeby się odbyło. Szkoda, że WWE SmackDown nie przyjechało jeszcze przed Wrestlemanią 27 jak był jeszcze Edge i szkoda, że Christiana nie było, wiedziałam już wcześniej, że go nie będzie, ale to go chciałam najbardziej zobaczyć i pokrzyczeć"One more match". Mam nadzieje, że przed przyjazdem WWE Raw Wrestlemania revange tourn nie będzie draftu bo chce zobaczyć takie gwiazdy jak: The Miz, R-truth, Alberto Del Rio, a najbardzej CM Punk'a bo jest w końcu Best in the World:)
@JesionWWE Dzięki za odpowiedź. Wybieram się z Krakowa na galę Raw i wole wcześniej wiedzieć.
No moim skromnym zdaniem ta relacja powinna o jeden szczebel wyżej na podium zawitać. Nie wiem czy była ona napisana najbardziej profesjonalnie ale czytało się nią przyjemniej niż zwycięską pracę (może przez fajne fotki).Szczególnie jestem pod wielkim wrażeniem iż napisał to chłopak w moim wieku, czego ja bym nigdy tak dobrze nie zrobił.
Chodzi mi tylko o to czy podczas wchodzenia na halę była jakaś kontrola wiekowa i czy jak ktoś miał aparat itp. to czy go wpuszczali do środka.
Jeszcze mam takiego jedno pytanie do osób, które były na gali Smackdown. Jak wyglądała sprawa z wnoszeniem aparatów i kamer? Na bilecie na galę Raw jest napisane, że jest zakaz wnoszenia.
P.S: Jak pytałem o ten wiek, czy wypuszczają poniżej 18 roku życia, to miałem na myśli wejście samemu bez żadnej opieki. Wtedy tez nie sprawdzali wieku?
Glownie chodzi mi przed wejściem na halę. Czy była jakaś kontrola wiekowa itp.? Słyszałem rownież, że jak miało się jakąś torbę czy coś takiego to była kontrola tego i co wtedy jak ktoś miał aparat lub kamerę? Będę wybierał się z Krakowa, więc wole wcześniej wiedzieć na co się przygotować.
Cytat:
P.S: Jak pytałem o ten wiek, czy wypuszczają poniżej 18 roku życia, to miałem na myśli wejście samemu bez żadnej opieki. Wtedy tez nie sprawdzali wieku?
Znaczy, chodził gościu z megafonem i "przedstawiał" regulamin, że nie można butelek szklanych itd. Nic o wieku nie mówił. Co do aparatów to za bardzo nie pamiętam, ale co sekunda flashe błyskały.
O ile się nie myle to jedynie ludzi z lustrzankami się czepiali. Co do wieku nie zwracali uwagi, no chyba że na galę przyszłaby grupa 8 latków.
Bardzo podoba mi się artykuł, wszystko ciekawie opisane,z emocjami itp.
Mam nadzieje ,że na RAW też ochrona będzie podchodzić do wszystkiego "luźno".
Niestety, ale ochrona nie podchodziła tak luźno jak to się wydaje, mi zabrany został apart fotograficzny, ale to pech bo trafiłem na sektor gdzie było troche więcej ochroniarzy niż przeciętnie. Oczywiście aparat odebrałem, ale bez fotek.
Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby ktoś z osób, które były na gali Smackdown podał mi swój e-mail, ponieważ chciałem zadać jeszcze kilka dodatkowych pytań.
Z góry dziękuje
Mike - pisz walkerjesion0071@gmail. com lub gg: 19082042
Cytat: Ghost
Co do aparatu ja miałem dosyć śmieszną sytuację, ochroniarz ewidentnie wykrył aparat w kieszeni plecaka i macał go przez minutę, na koniec kazał mi wyjąć butelkę z piciem. Jak widać, to zależy też od ochroniarza (swoją drogą, aparat/kamerę można było przenieść w kieszeni kurtki lub spodni, tych rzeczy nie sprawdzali).
Powiem ci jedno widziałem cię tam na gali chodziliśmy z bratem gdzies koło 19:30 i liczyliśmy ile osób ma koszulki CM Punka i Johna Cena'y twoo!! Czytając ten materiał z bratem.Brat od razu jak stanęliśmy na tym obrazku z tobą i koszulką CM Punka wykrzyknął "OOO widzieliśmy go co nie?" Fakt gala była AWESOME! ale publika jeszcze lepsza moim zdaniem najlepsza walka to byłą Sheamus vs Barrett