The Rockers: Życie po północy, część 1

Shawn Michaels i Marty Jennetty, czyli The Rockers (wcześniej Midnight Rockers) to jeden z najlepszych tag teamów w historii federacji Vince'a McMahona i American Wrestling Association. Istniał od 1985 do 1992 roku, a krótką reaktywację miał w 2005 roku. Imprezy, bójki, kontrowersje, wyrzucenie Shawna i Marty'ego z WWF po zaledwie kilku tygodniach, trudna przyjaźń obydwu wrestlerów - wszystko to tworzyło historię teamu, który nigdy formalnie nie zdobył pasów mistrzowskich federacji Vince'a, a który przez wiele dzisiejszych gwiazd WWE uznawany jest za jeden z najlepszych.

"Wyciągniemy to coś z ciebie, Shawn"

Marty Jannetty i Shawn Michaels spotkali się po raz pierwszy w Kansas City w Central States Wrestling w 1985 roku. Ten drugi miał wtedy zaledwie 19 lat i dopiero zaczynał swoją wielką karierę. Natomiast Marty był czołowym baby-face'm federacji i pracował wtedy z Boby'm Brownem, bookerem na ten teren.

- Po raz pierwszy zobaczyłem Marty'ego w szatni - opisuje spotkanie w swojej autobiografii Shawn Michaels - Przedstawiłem się i uścisnąłem mu dłoń. Poznawanie nowych ludzi zawsze przychodziło mi z trudem. Pomimo, że uprawiałem już trochę wrestling, to nie czułem się jeszcze członkiem bractwa. To było, jak przenosiny do nowej szkoły.

Po dwóch tygodniach Marty podszedł do Shawna. Powiedział, że on i Dave Peterson (wrestler, z którym Marty był w tag teamie) obserwowali Shawna i doszli do wniosku, że ten ma coś w sobie. Zaproponował, że mogą podróżować razem i że "wyciągną to coś" z Michaelsa. Shawn zaśmiał się i odpowiedział "okey" nie zdając sobie sprawy, że był to początek czegoś, co na zawsze odmieniło jego życie zawodowe i osobiste. Shawn zaczął ze starszymi kolegami chodzić po barach. Był za młody i do niektórych nie wpuszczali go ochroniarze. Wtedy Dave i Marty po prostu zarządzali zmianę lokalu.

- Najczęściej jednak pozwalano mi wejść. Marty był o pięć lat starszy, ale miał też prezencję i pewność siebie, która sprawiała, że człowiek przy nim jakby rósł. Po latach doszedłem do wniosku, że Marty był taki sam, jak inni. Tak naprawdę nic nie miał po kontrolą. Potrafił tylko sprawiać takie wrażenie - zupełnie jak moi przyjaciele w szkole średniej, którzy myśleli, że wiedzą wszystko.

Nie robili tak naprawdę nic szalonego. Przynajmniej nie można było tego porównać z tym, co miało miejsce później w AWA i WWF. Marty i Dave mieli dziewczyny w Kansas, więc wspólne wypady na miasto zdarzały się tam sporadycznie. Ale gdy już byli setki mil od miasta - po show po prostu szli się bawić.

- Bywało, że mieliśmy występy siedem razy w tygodniu. Podróżowaliśmy po całym Missouri, Iowa, Kansas, czasami po Nebrasce albo Illinois. W podróży cały czas rozmawialiśmy o wrestlingu. Marty i ja mieliśmy pasję. I robiliśmy wszystko, żeby doskonalić się w tym biznesie.

Jak Ric Flair stawiał piwo

Ric Flair był idolem Shawna od chwili, gdy ten zobaczył go w telewizji będąc jeszcze w szkole średniej. Obaj panowie wpadli na siebie w Kansas City. The Black Scorpion bronił tam swojego NWA World Championship przeciw Harley'owi Race'owi. Dla młodego Shawna zobaczyć swojego idola na żywo było dużym przeżyciem.

- Wyglądał dokładnie tak, jak w telewizji - wspomina Shawn - Pokoje heeli i face'ów były osobne, więc nie mogłem poobserwować go zbyt wiele. Minęliśmy się w korytarzu. Powiedział mi "cześć" i uścisnął dłoń.

Po show Shawn udał się do baru Diana, gdzie przesiadywali wrestlerzy. Stał z kilkoma kolegami, gdy wszedł Ric. Michaels postanowił podejść do swojego idola i powiedział po prostu "Dobra walka". Nie chciał powiedzieć nic w stylu "Uważam, że jesteś najwspanialszym wrestlerem wszechczasów", czy coś podobnego, żeby Flair nie uznał go za marka. Ric odpowiedział "dzięki" i postawił Shawnowi piwo. Tej nocy Michaels nie zapłacił już nawet dolara. Podobnie, jak inni wrestlerzy. Ric stawiał wszystkim.

Po raz pierwszy razem

Po raz pierwszy Marty i Shawn stoczyli walkę w teamie przeciw Scottowi Hallowi i Danny'emu Spivey'owi. Wszystko poszło niezwykle gładko. Obaj rozumieli się bez słów. Wszyscy byli zadowoleni z tej walki.

- Czasami jesteś z kimś w ringu i czujesz, że musisz się sporo wysilić. Innym razem wiesz, że dzieje się coś magicznego. Tak było ze mną i Marty'm. Nasze ruchy były idealnie zsynchronizowane i nawet nie zastanawialiśmy się nad tym, jaki będzie nasz kolejny ruch. Jeden wiedział, co chce zrobić drugi.

To była jednorazowa sprawa i Shawn nie spodziewał się, że wkrótce z Marty'm stworzą jeden z najlepszych tag teamów w historii wrestlingu. Po kilku miesiącach w CSW Michaels dostał propozycję powrotu do San Antonio i walki w Texas All-Star Wrestling. Miał tam zarabiać 500 dolarów tygodniowo. Dla porównania w Kansas zarabiał od 250 do 300 dolarów.

- Nie było mi trudno pożegnać Kansas. Nawet Marty'ego, z którym spędziłem sporo czasu. Nasze relacje nie były na tyle rozwinięte, żeby się wynurzać. Wracałem do domu i miałem występować w telewizji. Byłem bardzo podekscytowany. Myślałem, że poczyniłem olbrzymie postępy w bardzo krótkim czasie. Patrząc z dzisiejszej perspektywy - było to dopiero wejście na pierwszy poziom - opowiada Shawn

American Force

American Force to nazwa tag teamu, który w Texas All-Star Wrestling tworzyli Shawn Michaels i Paul Diamond, były piłkarz. Swoje pierwsze pasy zdobyli po pokonaniu Chavo Guerrero i Al Madrila. Trzy tygodnie później stracili tytuł na rzecz Ricky'ego Santany i Tony'ego Torresa. Ale później znowu byli tag teamem numer jeden. Shawn wspomina, że sporo nauczył się od Al Madrila o wrestlingu i… Elvisie Presley'u, którego ten był wielkim fanem. Michaels nieźle zarabiał. Stać go było na zakup domu, w którym zamieszkał ze swoim starszym bratem Scottem. Z kolei mama postanowiła zeswatać Shawna z córką znajomych - Theresą, która miała wtedy 17 lat. Chociaż Michaelsowi się wiodło, to wiedział, że pod względem rozwoju stoi w miejscu. Shawn postanowił zaproponować swoje usługi dwóm dużym federacjom - American Wrestling Association (AWA) i World Wrestling Federation (WWF). AWA odpowiedziało.

- Zanim wybrałem się do AWA poszedłem porozmawiać z Paulem. Nie był zadowolony z mojego odejścia, ale zrozumiał. Chciałem być single wrestlerem. Nie miałem pojęcia, że będą mnie chcieli umieścić w kolejnym tag teamie. Dave był dobrym wrestlerem. W pewnym momencie także dołączył do AWA i był w drużynie z Pat Tanaką. Radzili sobie świetnie. Później przeszedł do WWF i pracował z Cato w Orient Express. Z Marty'm pracowaliśmy z nimi kilka razy i bawiliśmy się każdą minutą tego.

Midnight Rockers = Fotel Bujany?

Przejście do AWA okazało się punktem przełomowym. Federacja pokazywała swoje walki w ESPN. Tutaj walczyli tacy zawodnicy, jak Billy Graham, czy Ric Flair. Tutaj gwiazdą był Hulk Hogan - jeszcze zanim przechwycił go Vince McMahon. Jedynym mankamentem było to, że firma upadała, bo coraz większą popularność zyskiwała WWF.

Michaels swoją pierwszą walkę miał stoczyć w Showboat Casino w Las Vegas. Tam spotkał Marty'ego, gdy ten siedział w kasynie i grał w jednorękiego bandytę. Jannetty szybko wkręcił swojego kolegę i Shawn podczas swojej pierwszej wizyty w Vegas wygrał 750 dolarów. Pierwszy match wypadł dobrze. Po show Marty podszedł do Michaelsa i stwierdził, że ten powinien zrobić coś z włosami, bo ma za krótkie. Wtedy Shawn zaczął zapuszczać włosy, a później już na zawsze pozostawił długie (trochę je ewentualnie podcinał - red.).

Szef AWA Verne Gegne i jego syn Greg od początku planowali wepchnąć Shawna do tag teamu, bo mieli za dużo singli. Podpytywali go o jego znajomość z Marty'm. Chcieli nowej wersji Rock n Roll Express. Po raz pierwszy Shawn spotkał się z Verne'm, gdy mieli przedyskutować szczegóły teamu.

- Przeprowadziłem się nawet do tego samego kompleksu aparatmentowców, co Marty i cały czas rozmawialiśmy o wrestlingu. Verne zaproponował nazwę "Country Rockers". Obaj przemyśleliśmy to i stwierdziliśmy, że to nie wypali. Słuchałem wtedy kapeli Judas Priest i miałem świra na punkcie piosenki "Living After Midnight". Zaproponowałem nazwę "Midnight Rockers" i puściłem Marty'emu tą piosenkę. Stwierdził, że jest świetna.

Zastanawiali się także nad strojami. Marty w tamtym czasie nosił rajstopy z futrzanymi butami z tygrysa w paski. Uznali, że powinni przy tym pozostać. Martwili się, że kradną styl Rock n Roll Express, ale doszli do wniosku, że ci noszą spandex (elastyczne włókno sztuczne) i nie mieli tych tygrysich akcentów, więc nie powinno być problemów.

Problemem dla Verne'a była już jednak sama nazwa. Gdy usłyszał "Midnight Rockers" - odpowiedział "Czy nie uważacie, że ludzie będą mylić nazwę z fotelami bujanymi" (ang. rocking chairs). Marty i Shawn byli oszołomieni. Wymienili spojrzenia i odpowiedzieli: "Nie wydaje nam się". Zapadła minuta milczenia. Obaj nie wiedzieli, czy Verne stroił sobie z nich żarty, czy może był idiotą. Gdy wychodzili z biura zastanawiali się "Jak on dojrzał w tym bujane fotele?".

Warto tutaj zatrzymać się nieco nad postacią Verne'a. Nie przepadał on za młodymi wrestlerami. Był zwolennikiem starego stylu. Nie był zadowolony, że entertainment staje się ważniejszy niż sportowa strona wrestlingu. Poza tym Vince podbierał mu kolejnych zawodników. Shawn nie miał dobrego zdania o szefie AWA po incydencie w biurze. Uważał, że rozumiał go syn Verne'a - Greg, ale był też rozbity pomiędzy tym, co starał się ocalić jego ojciec, a tym, w którą stronę zmierzał biznes.

Innowacyjny tag team

Ludzie polubili The Midnight Rockers. Byli efektowni. Lubili dublować swoje ruchy. Nie bali się ryzyka. Nawet, gdy nie mieli żadnego konkretnego storyline'u, to starali się robić show, dzięki któremu ludzie ich zapamiętywali. W końcu wylądowali na okładce "Pro Wrestling Illustrated". W środku był artykuł, w którym autor zachwalał innowacyjność Rockersów. Nie tylko powielali Rock n Roll Express, ale prezentowali swój własny, niepowtarzalny styl. Cały czas uczyli się nowych ruchów - takich, których nikt inny nie wykonywał. Wymyślali nowe pomysły i zapisywali je. - Nie chcieliśmy, żeby ludzie myśleli, że jesteśmy tag-teamową wersją Rica Flaira. Ale byliśmy jedynymi, którzy uprawiali wrestling w ten sposób - mówili później.

- Pretty boy Doug Summers i "Playboy" Buddy Rose byli mistrzami tag team. Obaj byli bardzo dobrymi workerami. Buddy był na ringu generałem. Ja i Marty dużo się od niego nauczyliśmy. Sherri Martel była ich menagerem. Gdy zaczęliśmy z nimi pracować nie mieliśmy żadnego programu. Mówiliśmy sobie, że co ma być, to będzie. Mieliśmy z nimi świetny match, który transmitowano w telewizji. Nazwano to "The Showboat Bloodbath". Wszyscy, za wyjątkiem Buddy'ego, byliśmy we krwi. Walka pokazała, że mamy potencjał. Wcześniej mówiono o nas "Zwracają uwagę dziewczyn, potrafią wiele pokazać na ringu, ale czy sprawdzą się w walce z dużymi wrestlerami?". Pokazaliśmy im tym razem, że mamy prawo starać się o mistrzostwo. Przez rok pracowaliśmy z Buddy'm i Summersem. Oni chcieli, żeby feud trwał, bo dzięki temu ściągaliśmy widownię i zarabialiśmy kasę. W końcu 27 stycznia 1987 roku pasy przejęliśmy - pisze w swojej autobiografii Shawn.

Żartowniś Marty

Marty był typem żartownisia. Siłą rzeczy za takiego uważano także Shawna, ale ten zapewnia, że nigdy nie nadążał za pomysłami swojego kolegi. Do typów kawalarzy należeli także Curt Henning i Scott Hall. Pewnego razu Marty zabrał ich rzeczy z szatni i schował. Wiele osób przy tego typu numerach pytało o wszystko Shawna, a ten bezskutecznie zapewniał, że nic nie wie. Nikt mu nie wierzył, bo wiadomo było, że trzymał z Maty'm. Za ten żarcik Curt i Scott postanowili się Rockersom rzecz jasna odwdzięczyć. Gdy po jednej z walk Michaels i Janetty wrócili do szatni ich toreb nie było. Znaleźli je przypięte do rury pod sufitem szatni za pomocą… metalowych łańcuchów. - Musieliśmy wezwać kogoś, kto przetnie nam te łańcuchy - wspomina Shawn.

Po latach Shawn przyznał, że nie wszystkie żarty były smaczne, a o niektóre wręcz szkodziły federacji. Tak było m.in. z pasem mistrzowskim Nicka Bockwinkela, który ten przejął dopiero co od Curta Henninga. Warto tu zaznaczyć, że Curt był kumplem Rockersów, im samym zmiana właściciela tytułu się nie podobała, a obaj uwielbiali także robić kawały Nickowi. W Minneapolis Marty wykorzystał fakt, że Nick udzielał wywiadów i ukradł mu pas. Zakopał go głęboko pod śniegiem. Nikt nie mógł później znaleźć zguby, a pytany o całe zajście Marty po prostu się nie przyznawał. Przez około miesiąc Nick chodził bez pasa. Janetty nigdy nie został za to ukarany, bo nie można było mu nic udowodnić. Dzisiaj Shawn przyznaje, że nie było to dobre dla biznesu.

Shawn po latach krytykował federację. Uważał, że nie szła z duchem czasu i zbyt kurczowo trzyma się tradycyjnego wrestlingu. Miał w tym trochę racji, bo fani odwracali się od AWA i woleli oglądać show Vince'a McMahona. Tam też przechodzili najlepsi wrestlerzy AWA, co doprowadzało oczywiście Verne'a Gegne'a do frustracji. Im mniejsze było zainteresowanie federacją, tym mniejsze pieniądze dostawali wrestlerzy. The Rockers potrafili dać wyraz swojemu niezadowoleniu i co jakiś czas się buntowali. Odmówili m.in. wyjazdu do Chicago, bo stwierdzili, że im się to nie opłaca. Shawn ciepło wspomina natomiast tę federację ze względu na to, że zdobył tu wiele wiedzy na temat biznesu. Dużo nauczył go zwłaszcza Buddy Rose - "zarówno o tych jasnych stronach i o tych ciemnych stronach biznesu", jak pisze w swojej autobiografii Shawn. Zresztą właśnie Buddy był prowodyrem buntu przed wyjazdem do Chicago. "Czy gdyby ktoś zapytał się was, czy chcecie podróżować osiem godzin do Chicago, żeby zerwać z drzewa 100 dolarów, a później znowu wracać do Minneapolis, to czy zgodzilibyście się na to?" zapytał Rockersów, a ci odpowiedzieli oczywiście, że nie.

Shawn i Marty robili wiele rzeczy, które nie podobały się szefostwu i nie przynosiły chluby wśród starszych wrestlerów. Kiedyś roztrzaskali tyle butelek po piwie w pokoju hotelowym, że pokojówka nie mogła dostać się do środka. To dlatego, że sterta szkła zalegała pod drzwiami. - Dobrze, że nikomu nie stała się krzywda - zatrwożył się nad swoim postępowaniem po latach Shawn.

Sporo czasu na popijawy w barach Rockersi mieli zwłaszcza latem. Ludzie nie mieli wtedy ochoty oglądać show, bo było gorąco i nie chcieli tłoczyć się w halach. Tymczasem Shawn i Marty na brak kasy nie narzekali, byli popularni i z tego korzystali… Czasami dołączali do nich inni wrestlerzy. Szybko zwąchali się z nimi Brian Knobbs i Jerry Sags, popularni swojego czasy The Nasty Boys. Już pierwszego dnia swojego pobytu w AWA zaczepili Rockersów i powiedzieli - "Słyszeliśmy, że lubicie imprezować. No to będziemy trzymać z wami!". The Midnight Rockers, The Nasty Boys, Curt Henning i Scott Hall byli typami imprezowiczów. Wielu młodych chciało z nimi trzymać. Shawn przyznaje, że nie miał pomysłu, co robić z wolnym czasem. Nie miał żadnego hobby poza wrestlingiem. W tym czasie zaczął łykać także pigułki przeciwbólowe.

- Miałem dwa życia - wspomina Shawn - Te wrestlingowe oraz te z rodziną i Theresą. Nie mam dzisiaj problemu, żeby przyznać, że nie byłem wtedy prawdziwym mężczyzną. Gdybym był - zerwałbym z Theresą. Wtedy jednak nie miałem wystarczająco siły, żeby zakończyć nasz związek. Częściowo, bo nie chciałem ranić jej uczuć, a częściowo, bo bałem się być sam.

Krótka przygoda z WWF

AWA przegrywało z WWF walkę o fanów. Ich występy odbywały się w coraz mniejszych halach. Wszyscy chcieli pracować dla Vince'a. Rozeszły się pogłoski, że także Curt Henning ma podpisać kontakt z WWF. Marty i Shawn szybko zaczęli więc kombinować, jak dostać się do tego wrestlingowego raju. Jannetty dobrze znał pracującego dla WWF Terry'ego Gavina jeszcze z Kansas City i postanowił zadzwonić do niego. Pewnego dnia po prostu oznajmił Shawnowi "Jedziemy do Nowego Yorku!". Kilka lat później Pat Patterson powiedział Michelsowi, że zobaczył ich po raz pierwszy w ESPN i szybko doszedł do wniosku, że zrewolucjonizują wrestling. Polecał ich oczywiście Vince'owi.

- Problemem była nasza reputacja - wspomina Shawn - Wiele osób przesadzało w opowieściach na nasz temat. Niektórzy opowiadali niestworzone historie, chociaż w ogóle nas nie znali. Tak naprawdę nie robiliśmy nic innego, co robiliby inni młodzi wrestlerzy. Nikogo nie krzywdziliśmy. We wrestlingowym świecie plotki rodzą się jednak i roznoszą szybko. W latach 80 co prawda nie było internetu, ale - jakimś cudem - jeżeli coś działo się w Atlancie w południe, to w Nowym Yorku wiedzieli o tym już godzinę później. Było wielu ludzi, którzy sami nie potrafili radzić sobie w biznesie, więc szkodzili innym. Nam niespecjalnie jeszcze wtedy przeszkadzała reputacja imprezowiczów. Pamiętam, jak Jimmy Snuka przybył do AWA i powiedział nam: "Nieważne co o was mówią, ale ważne, że mówią". Teraz uważam, że to nieprawda. Ale wtedy to łyknęliśmy.

Przygoda z WWF Marty'ego i Shawna rozpoczęła się w Buffalo w Nowym Yorku 2 czerwca 1987 roku. Odbywał się wtedy taping do Wrestling Superstars, a w Rochester tej nocy filmowano "Wrestling Challenge". Nie było fanfar, szampana i czerwonego dywanu. Oficjele WWF po prostu przywitali Marty'ego i Shawna i powiedzieli, żeby pojawili się w arenie Memorial Auditorium o g. 14 i byli gotowi do walki, bo mogą zostać wykorzystani.

- Byliśmy podekscytowani i trochę zdenerwowani. Mieliśmy teraz do czynienia z dużymi chłopcami. Zdawaliśmy sobie sprawę, że znają naszą reputację. Nie wiedzieliśmy właściwie, jak ludzie nas przyjmą. I nie zdawaliśmy sobie sprawy, że wybraliśmy najgorszy dzień, żeby wystartować. Kilka tygodni wcześniej w New Jersey Iron Sheik i Jim Duggan zostali aresztowani za posiadanie narkotyków. Vince McMahon wściekł się. Po pierwsze dowiedział się, że obaj biorą narkotyki, a po drugie - obaj mieli ze sobą program. Firma nie chciała, żeby ludzie wiedzieli, że w prawdziwym życiu są oni przyjaciółmi. Pomimo tego, że Vince przyznawał, że wrestling to rozrywka sportowa, to nie lubił przypominać o tym zbyt często fanom. Dzień, w którym zaczęliśmy był też dniem, w którym Vince zaczął stosować testy na narkotyki i wielu wrestlerów nie było zadowolonych z tego faktu. McMahon zarządził także, że jeżeli ktoś zostanie przyłapany na braniu narkotyków, to zostanie zwolniony. Byłem tak zdenerwowany, że jeżeli Vince McMahon powiedziałby mi, że nie mogę pić wody, to nie piłbym jej.

Marty i Shawn byli zestresowani, gdy pojawili się na arenie. Widzieli wrestlerów, których znali z telewizji. Nie było przyjaznych spojrzeń. Poszli na stołówkę i wzorem innych wrestlerów nałożyli sobie jedzenie, chociaż cały czas zastanawiali się, czy mają do tego prawo. Jay Strongbow, który pracował jako agent podszedł do nich i stwierdził "Słyszałem o was. Nie powinno was tu być". Takie "przywitanie" dobiło młodych wrestlerów jeszcze bardziej. Tego wieczoru zdecydowano nie korzystać z Marty'ego i Shawna. Po show obaj postanowili przenocować w innym hotelu niż większość wrestlerów. Odradzał im to Terry Gavin, któremu obaj zawdzięczali swoją obecność w WWF. Odparli, że wolą inny hotel i nie chcą żadnych problemów. Terry stwierdził, że jeżeli oni nie wykonają pierwszego ruchu, to reszta chłopaków uzna ich za primadonny. Wskazał, że nie przedstawili się dużej liczbie osób podczas show. Shawn w swojej książce tłumaczył, że rzeczywiście powinni byli przywitać się z innymi, ale byli zbyt onieśmieleni. Po rozmowie z Terry'm postanowili pójść do baru hotelowego, w którym przesiadywali wrestlerzy.

- Co to była za scena! Nightclub był bardzo ciemny i bardzo przepastny. Chłopaki siedzieli w małych grupach. Była samoańska grupa z Afa, Sika i Tonga w jednym rogu. W innym siedzieli Paul Roma, Jim Powers i Davey Boy Smith, the British Bulldog. Gwiazdorzy cały czas byli w trasie i towarzyszyło temu napięcie. Może nasze wejście do baru nie było dokładnie takie, jak w scenie z IV epizodu "Gwiezdnych Wojen", w której bohaterowie zawitali do kantyny Mos Eisley, ale nie będzie przesadą stwierdzić, że atmosfera była złowieszcza.

Nikt się nie odezwał . Shawn i Marty czuli na sobie wzrok wrestlerów. Założyli, że większość ich po prostu nie lubi. Później Shawn dowiedział się, że np. Greg Valentine nie odzywał się, bo był małomówny. Dino Bravo powiedział mu, że przyglądali się im, bo zastanawiało ich, dlaczego zbierają taki heat.

- W końcu zdecydowaliśmy się przysiąść do Jima Powersa i Davey'a Boy Smitha. Siedzieli blisko nas i wyczuliśmy przyjazną atmosferę. Zaczęliśmy z nimi rozmawiać i wszystko szło dobrze, dopóki Jimmy Jack Funk (Josse Barr) postanowił do nas dołączyć.

Chłopaki uznali, że Funk szukał problemów. Krzyknął do nich "Hej, słyszałem, że jesteście wielkimi imprezowiczami. Przekonajmy się!". Według relacji Shawna - on i Marty odpowiedzieli, że przyszli tylko miło spędzić czas, poznać się z innymi i nie chcą żadnych kłopotów. Jimmy jednak nalegał i był przy tym dość nieprzyjemny. Shawn chwycił szklankę i rozbił ją sobie na głowie, po czym oświadczył, że wychodzi. Marty postanowił zostać. I zagrał nieco na nosie Funkowi… Przez resztę nocy Jimmy podrywał pewną dziewczynę. Ta jednak cały czas zerkała na Marty'ego. Nadszedł czas zamknięcia baru. Dziewczyna wsiadła do samochodu i ku zaskoczeniu wszystkich, a najbardziej Jimmy'ego - wpuściła do środka Janetty'ego, po czym oboje odjechali… Shawn dowiedział się o tym dopiero wtedy, gdy pomiędzy oboma panami doszło do ostrej wymiany zdań na stołówce kolejnego dnia. Funk miał bowiem wygadywać różne kłamstwa na temat zachowania Shawna i Marty'ego poprzedniej nocy - że ostro pili, zdemolowali bar i narobili wiele problemów… Zresztą inni nie zaprzeczali tej wersji. Nawet 10 lat później Davey Boy opowiadał o wydarzeniach tamtejszej nocy dokładnie to samo, co mówił Jimmy. Zdaniem Shawna, to były kłamstwa, a wrestlerzy po prostu nie chcieli ich w WWF. Co ciekawe Midnight Rockers swoją pierwszą walkę w WWF dla telewizji stoczyli niedługo później z Jose Estradą i właśnie Jimmy'm Funkiem. Sytuacja była tak napięta, że obawiali się nawet, że ich przeciwnicy zaczną naprawdę się z nimi bić. Ustalili, że jeżeli do tego dojdzie - nie pozostaną im dłużni. Walka przebiegła jednak zgodnie z planem i na backste'agu byli z nich zadowoleni. Nawet Funk uścisnął obydwu dłoń i stwierdził "Jesteście utalentowani!". Vince także był zadowolony i obaj myśleli, że wyjdą na prostą. Kilka dni później Shawn był w swoim domu w San Antonio, gdy zadzwonił Marty i oznajmił mu, że… zostali zwolnieni. Shawn i Marty postanowili porozmawiać z Vince'm . Polecieli do Connecticut, gdzie spotkali się z szefem w jego biurze. Ten wysłuchał ich wersji wydarzeń, ale to i tak nic nie dało. Oto, co im powiedział (wedle relacji Shawna):

- Wierzę wam. Ale rzecz w tym, że chłopcy nie chcą was tutaj i nie pozwolą wam tutaj zostać. Musicie zrozumieć, że jesteśmy, jak rodzina. Zatem jeżeli oni was nie chcą, to tak właśnie będzie.

Vince dodał, że obaj są bardzo młodzi, utalentowani i mają przed sobą przyszłość. Stwierdził także, że może pewnego dnia znowu spróbują szczęścia w WWF. Drzwi miały być - wedle słów McMahona - zawsze otwarte... Shawn wiedział, że Vince chciał być po prostu miły. Uznał, że to praktycznie koniec jego kariery i marzeń o byciu wrestlerem na najwyższym poziomie. Miał wtedy 22 lata. Oczywiście to wszystko wersja Shawna. Powszechnie uznaje się, że The Midnight Rockers wylecieli z WWF za zbyt częste imprezowanie i za to, że nie skupiali się na pracy.


Artykuł powstał w dużej mierze na podstawie książki: Heartbreak & Triumph: the Shawn Michaels Story. Drugą część historii znajdziesz tutaj: http://www.attitude.pl/news-the-rockers-zycie-po-polnocy-czesc-2.html

dodane przez Ghostwriter w dniu: 11-12-2011 15:42:12

Udostępnij

Komentarze (4)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Super artykuł, znakomicie sie czytało, Brawo!

Mam tylko dwa pytania :)
1. Mark/markować to znaczy coś w stylu kibicować?
2. Czy worker to inaczej po prostu wrestler?

napisane przez miki w dniu : 11-12-2011


Cytat:

Marty Jannetty i Shawn Michaels spotkali się po raz pierwszy w Kansas City w Central States Wrestling w 1985 roku. Ten pierwszy miał wtedy zaledwie 19 lat i dopiero zaczynał swoją wielką karierę.


To w takim wypadku chyba Shawn powinien byc wymieniony jako pierwszy :wink: Poza tym chyba Word Ci robil notorycznie psikusa, bo zamiast Shawn mamy czesto wersje bez "n" na koncu (Shaw).

napisane przez N!KO w dniu : 11-12-2011


Cytat: N!KO

To w takim wypadku chyba Shawn powinien byc wymieniony jako pierwszy :wink:


Poprawiłem to zaraz po wrzuceniu artykułu. Od pewnego czasu "wisi" już prawidłowa wersja. Shawna i kilka innych rzeczy też poprawiłem, ale nie od razu przyniosło to efekty na portalu. Chciałem szybko wrzucić artykuł i mieć z głowy, a skończyło się na nerwowych korektach. :)

napisane przez Ghostwriter w dniu : 11-12-2011


Cytat: Ghostwriter

Poprawiłem to zaraz po wrzuceniu artykułu. Od pewnego czasu "wisi" już prawidłowa wersja. Shawna i kilka innych rzeczy też poprawiłem, ale nie od razu są efekty. Chciałem szybko wrzucić artykuł i mieć z głowy, a skończyło się na nerwowych korektach.


Tez mialem kiedys taki blad, ktorego system nie przyjal od razu. W kazdym badz razie czesc "Zartownis Marty" jest najlepsza.

napisane przez N!KO w dniu : 11-12-2011

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy