Poza Top10 w minionym tygodniu znalazły się między innymi segmenty z terapii Kane'a i Daniela Bryana. W sumie to te ostatnie nie przebiły tych pierwszych, chociaż dwie perełki w postaci dwóch cytatów udało mi się z nich wyciągnąć, ale to jednak zbyt mało, aby trafić do głównej dziesiątki (Daniel Bryan - "I think I finally understand You, Kane" oraz "I say YES, people say YES. I say NO, people still say YES. I say NO louder, people scream YES! NO! YES! NO!"). Do grona tych wyrzuconych poza magiczną dziesiątkę dołączyły także problemy z posadą AJ Lee i wmieszanie się w to Vickie Guerrero, a także fakt, że Prime Time Players otrzymują titleshota na pasy drużynowe po raz, hmmm, enty z rzędu. Jeżeli nie zdobędą ich teraz, to chyba ich bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem będzie niewypałem. Do tego worka wrzuciłem także porażkę Chavo Guerrero i Hernandeza w walce o pasy drużynowe z Kazarianem i Danielsem. 10. WYWIAD JIMA ROSSA Z SETHEM ROLLINSEM 9. BOOKER T ZBANOWAŁ BROGUE KICKA 8. REMATCH O US TITLE NA RAW 7. MAGNUS ATAKUJE RVD 6. WADE BARRETT POWRÓCIŁ NA SMACKDOWN! 5. JOEY RYAN W RINGU IMPACT WRESTLING 4. PAUL HEYMAN KIEROWCĄ CM PUNKA 3. AUSTIN ARIES TORTURUJĄCY CZŁONKA ASÓW I ÓSEMEK 2. PUNK PRZYĆMIŁ SHEAMUSA W CHICAGO 1. FINAL FOUR BOUND FOR GLORY SERIES CYTAT TYGODNIA #36
Tutaj również znalazło się ciekawe promo Damiena Sandowa odnośnie mediów społecznościowych (którego fragment został Cytatem Tygodnia #36) oraz spięcie Kassiusa Ohno z Rickym Steamboatem na zapleczu NXT po tym, jak ex-Hero zbił młodego Dragona na kwaśne jabłko w walce otwierającą żółtą tygodniówkę. To zapowiada być może jakiś feud z rodzinką Steamboatów i być może awans do głównego rosteru. Jest tu również miejsce dla dobrego pojedynku Pań podczas Impact Wrestling, w którym Tara pokonała Gail Kim oraz fajnego segmentu Bully'ego Ray'a z Josephem Parkiem na zapleczu, kiedy Ray ostrzegał prawnika przed Asami i Ósemkami. Nie może również zabraknąć budowania zamaskowanego latynoskiego tag teamu w WWE - Sin Cara i Rey Mysterio. Ten drugi zakryje braki (przede wszystkim językowe) tego pierwszego, a z kolei ten pierwszy przysłoni niedociągnięcia zdrowotne i kondycyjne tego drugiego. I pomyśleć, że to wszystko ma zakończyć się pomiędzy tą dwójką na WrestleManii 29.
Pierwszy wywiad Setha Rollinsa, świeżo upieczonego pierwszego mistrza NXT, nie był jakiś wybitny, ale na pewno solidny. Pomimo kilku utartych i oklepanych tekstów - "fighting Champion", "nie ważne kim jesteś i skąd przyszedłeś", "jeżeli sobie zasłużysz na titleshota to go otrzymasz" - przyjemnie mi się słuchało pierwszego mistrza NXT. Mam nadzieję, że nie pogrzebią go jednak w jakimś pseudofeudzie w NXT, a trafi na przestrzeni 2013 roku do głównego rosteru. Mam nadzieję, że strata tego tytułu po świetnym feudzie będzie dla niego przepustką do czerwonego lub niebieskiego brandu.
General Manager SmackDown! Booker T zbanował niszczycielskiego finishera obecnego WH Championa Sheamusa. Ewidentnie kreatywni próbują nas przekonać, że Alberto del Rio tym razem pokona Sheamusa, gdyż ten nie może stosować swojej najważniejsze akcji kończącej. Mają nas chyba jednak za głupków i wydaje mi się, że mało kto w to uwierzy, biorąc pod uwagę fakt, że na horyzoncie pojawił się submission w wykonaniu Irlandczyka, po którym już przynajmniej dwukrotnie klepano.
Może to i lepiej, że na RAW dostaliśmy rematch o US Title pomiędzy Antonio Cesaro a Santino Marellą. Może nie będę musiał oglądać tej dwójki, a w sumie czwórki - doliczając Aksanę i Cobrę - na PPV, bo po ostatnich ich występie w pre-show na SummerSlam mam ich dość. Antonio pewnie będzie teraz czekał na powrót Christiana i albo dostanie nowego przeciwnika na przeczekanie albo, co gorsza, pociągną konflikt pomiędzy Cobrą a Aksaną jeszcze przez miesiąc. Ex-Castagnoli jeszcze nie zabłysnął i do SummerSlam musiał dzielić swój niewielki jeszcze spotlight z Aksaną, a teraz jest już ich tam troje - Antonio, Aksana i Cobra. Powoli robi się ciasno i może zabraknąć tam miejsca dla Szwajcara.
Dzięki Bog...wróć, dzięki Kreatywnym Rob Van Dam pożegnał się z finałami Bound for Glory Series. Na zapleczu dostaliśmy przyjemny segment, nie tyle z Robem, co z Magnusem, który pięknie wytknął byłemu gwiazdorowi ECW, że za swoich młodszych lat ustawił poprzeczkę bardzo wysoko i teraz nie potrafi nawet do niej doskoczyć (zaraz czy na forum nie toczyła się ostatnia dyskusja między innymi na ten temat). Może wreszcie Rob weźmie się za promocję młodych zawodników, którzy mają stanowić trzon i przyszłość federacji, a swoje wielkie ego schowa do kieszeni. Oby nie potwierdziło się powiedzenie, że nie warto stawiać w pojedynkach na przeciwników Roba, bo to on zawsze (lub prawie zawsze) wygrywa.
Cóż, powrót bez fajerwerków i to na tapingu SmackDown! Więc po jaką cholerę puszczali te zapowiedzi na RAW. Walka, jak walka, nic specjalnego - powracający zawodnik i to w gimmicku ulicznego fightera musiał gładko pokonać Yoshiego Tatsu. Brakuje mi tylko czegoś w jego ringowym wdzianku, czegoś co odróżniałoby go od pozostałych facetów w gaciach. Moim zdaniem dobrym uzupełnieniem byłby wytarte podniszczone spodnie jeansowe. Dodałyby na pewno tej postaci wyrazistości i pokazały, że w rzeczywistości jest to uliczny wojownik. Promo także nie powaliło, ale wygląda na to, że Wade będzie najemnikiem. Przynajmniej tak można odebrać jego ostatnie słowa - "Jestem otwarty na interesy". Najgorszy jest jednak fakt, że nie usłyszałem żadnej reakcji publiczności na powrót Anglika. Z szerszą oceną wstrzymam się do czasu, aż Wade pokaże się trochę bardziej.
Wreszcie ruszył z miejsca program przygotowany dla Joey'a Ryana. Pierwotnie miał to być Taz, ale z powodu jego dawnego urazu, przeciwnikiem Ryana będzie Al Snow, który jako jedyny w GutChecku był na TAK. Szkoda, że w TNA nie ma już Flaira, bo najwięcej Joey mógłby zyskać właśnie w konflikcie z Nature Boy'em. Fajerwerków się nie spodziewam, ale należy zwrócić Ryanowi to, że w porównaniu do wszystkich dotychczasowych uczestników GutCheck, on jest jakiś, jest wyrazisty i może ringowo nie powala, ale na pewno zasługuje na szansę. Oby doprowadziło to do finału na Bound for Glory i wywindowało Ryana w górę.
Wiele osób zdziwiło się, kiedy CM Punk podczas RAW wsiadł do czarnego auta i odjechał. Jeszcze większe zdziwienie wywołało pokazanie szofera w ostatnim segmencie RAW, kiedy czarne auto z mistrzem w środku mijało nieprzytomnego Johna Cenę. Tym szoferem okazał się manager Brocka Lesnara - Paul Heyman. Jak narazie nie znamy szczegółów ich współpracy w telewizji (pomijając aspekt związany z przypominaniem o Brocku, etc), więc ciężko jest cokolwiek na ten temat więcej powiedzieć. Jednak sam fakt, że Heyman i jego człowiek, jak Punk sam siebie określił rok temu, współpracują razem może napawać optymizmem. Chociaż nie uważam, żeby Brooks potrzebował gadającego za niego managera.
Przyjemna seria segmentów z Austinem Ariesem, w którym obecny TNA Champion kolejny raz pokazał pazur. Szkoda, że nie pokazali jeszcze jakieś jednego segmentu z tortur, bo oczywiście ten musiał zostać przerwany przez Hulka Hogana. Ostatnio dobre promo Ariesa przerwane przez Hogana, teraz fajny segment z torturami również przerwany przez Hogana - zdecydowanie zbyt dużo Hulka w segmentach Aries. Wróć - zbyt dużo Hoganów (Hulka i Brooke) na tej tygodniówce - zdecydowanie. A wracając do mistrza - wreszcie mógł stanąć do walki jeden na jeden w ostatnim segmencie. Ciekawe tylko, jak będzie wyglądało to starcie pomiędzy Ariesem a Łamaczem Ręki na No Surrender, aż prosi się o jakiś Street Fight.
"Every time I come here, the party never ends" wypowiedziane przez Sheamusa w segmencie otwierającym było próbą zebrania cheap popu i mu się to udało, ale dla niego impreza dobiegła końca kiedy na rampie pojawił się CM Punk, bohater miejscowej publiczności. Brooks pokazał Irlandczykowi różnicę w odbieraniu ich postaci. Sheamus zbladł jeszcze bardziej (chociaż nie wiem, czy to jest jeszcze możliwe) kiedy publiczność zupełnie zapomniała, że on stoi w ringu, a kiedy CM Punk mówił o Lawlerze, Cenie, WWE Title czy szacunku. Szczerze - zapomniałem, że on tam w tym ringu stoi i poci się wymyślając kolejne teksty. Punk podczas RAW zjadł Sheamusa na mikrofonie dwukrotnie - pierwszy raz we wspomnianym segmencie, mówiąc - "You are the World Heavyweight Champions, that makes You at best the second best in the world, right behnid me", a potem drugi raz w segmencie przed ich walką, która nie doszła do skutku - "It's Labor Day, there is a lot of people here that propably taken day off at work, that's why I'm sure they all gone respect the fact that I'm doing the same thing". Widziałem to już w tym roku - bardzo podobny segment - John Cena i The Rock na jednym z RAW przed WM 28, kiedy Cena zarzucił Rockowi, że ma napisany tekst proma na nadgarstku, a potem rzucił mikrofon, odwrócił się i nie czekając na odpowiedź Rocka zszedł z ringu. Wtedy Cena, a teraz Punk, zrobili na mnie świetne wrażenie takimi zagraniami. WWE Champion udowodnił, że pomiędzy nim a WH Championem jest ogromna przepaść. Przed piątkowym SmackDown! myślałem, że jeden z tekstów CM Punka będzie Cytatem Tygodnia, tak się nie stało (Sandow pobił Punka), ale warto odnotować ten cytat mistrza także - "There is only one King in Chicago and when You come at the King, You best not miss".
No i mamy magiczną czwórkę Bound for Glory Series - James Storm, Sama Joe, Bully Ray i Jeff Hardy. Co prawda na ostatniej tygodniówce doszło do strasznie naciągniętej końcówki walki Hardy vs Joe, kiedy to Samoan Submission Machine odklepał to nieudolnie założonej dźwigni Hardy'ego na ramię i głowę. Hornswoggle przerwałby ten finisher, a przynajmniej próbowałby to zrobić, a killer Joe po chwili odklepał. No coś tu jest nie tak - a już wiem - chodziło o to, aby Hardy zdobył 10 pkt za zwycięstwo po dźwigni i przeskoczył Roba w tabeli, bo gdzieś ktoś coś skopał i finalnie brakowało Jeffowi punktów. Plusem tych ostatnich dwóch walk jest niewątpliwie fakt, że w finale nie będzie Roba Van Dama, który przegrał z Bullym Ray'em. Pojawił się również James Storm, który, jako lider tabeli, miał przywilej wybrania sobie półfinałowego przeciwnika i postawił na Bully'ego, więc w niedzielę otrzymamy również rewanż za ostatni Impact - Samoa Joe vs Jeff Hardy. Całość BfG Series znacznie przyjemniej poprawdzona niż rok temu - przede wszystkim zawodnicy stoczyli taką samą liczbę walk i każdy z każdym w turnieju walczył w singlowym pojedynku tylko raz. Jeżeli tak to ma wyglądać również za rok - jestem za!
Damien Sandow "When Albert Einstein discovered the theory of relativity, I assure all of You, he did not TOUT about it!" (WWE Friday Night SmackDown!, 7.09.2012)
Tydzień według Vercyna #36/2012 (3-7.09.2012)
Komentarze (1)
Skomentuj stronęNa początku powiem, że przyjemniejsza w odbiorze dla mnie była forma audio (tak moje lenistwo bierze górę :twisted: ) ale skoro tak zadecydowałeś to nie będę płakał i narzekał zwłaszcza, iż felieton napisany jest bardzo przystępnie i łatwo się go czyta. Trafnie i celnie oceniasz wydarzenia ze świata wrestlingu a taki "Tydzień według Vercyna" jest dobrym sposobem na utrwalenie i uporządkowanie wszystkich ważniejszych zdarzeń. W moim odczuciu promo Sandow'a powinno być w TOP 10 zamiast wywiadu z Sethem, gdyż w tym tygodniu Sandow nie tylko popisał się na mic'u (zresztą prawie zawsze to robi :P) ale w końcu walczył z kimś z górnej półki. "Łódeczka z pushem" zdaje się zostać dłużej przy tym panu - i słusznie. Wiem, że w prawdzie przegrał dwukrotnie ale nie został przypięty czy poddany tylko odliczony. Ten tydzień pokazał, że ludzie w WWE mają do niego zaufanie i pomysł na jego postać. No ale cóż, to Twój artykuł i masz prawo do takiej kolejności jaką uważasz za słuszną :-) W sumie wynagrodziłeś to cytatem tygodnia, więc jak dla mnie jest OK.
Dobrze, że powróciła cotygodniowa lektura, gdyż będzie miło poczytać coś w niedziele późną godziną w chłodne jesienne i zimowe wieczory. Tak trzymać.