Relacja z WWE Wrestlemania Revenge w Berlinie (2006)

Organizacja wyjazdu


Pomysł



Po studiach w moim portfelu zaczęło przybywać więcej pieniędzy, co zbiegło się z informacją iż WWE wraca do Berlina w ramach house showu "WWE Wrestlemania Revenge". Środki finansowe są, dogodna lokalizacja jest, nie musiałem się wiele zastanawiać aby podjąć decyzje o zobaczeniu wreszcie wrestlingu na żywo. Zacząłem zbierać więc informacje o wydarzeniu, którego chciałem być uczestnikiem. Oczywiście założyłem także odpowiedni temat na forum szukając kompanów, chętnych było wielu... odpadali jednak jak muchy. Pojechałem sam. Była to jednoosobowa wycieczka, więc miałem zupełną dowolność w wyborze transportu i całej logistyki wyjazdu. Wpierw jednak trzeba było zdobyć bilet.

Bilet



Krótka korespondencja z jednym z redaktorów www.power-wrestling.de utwierdziła mnie, iż bilety spokojnie dostanę nawet w dniu show... a jak będę miał jakieś problemy to mogę liczyć na pomoc. Mimo to postanowiłem skorzystać z pomocy kolegi, który rezydował wtedy w Berlinie, w zakupie biletów. Znajomy nabył bilet o ile pamiętam chyba nawet w kasach samej Max-Schmeling-Halle. Miła pani z okienka doradziła mu miejsce, które mimo iż był to jeden z najtańszych biletów, charakteryzowało się dobrą widocznością. Zresztą w halach o pojemności ok. 10tyś (-+ 5tyś) gdziekolwiek byśmy nie siedli to widoczność będzie minimum znośna. Tak czy siak bilet został kupiony w Berlinie i dowieziony mi do Szczecina do rąk własnych. Czas na następny punkt logistyki wyjazdu.

Dojazd



Dojechać z Szczecina do Berlina można na tysiąc sposobów. Busy jeżdżą regularnie do centrum i na wszystkie lotniska stolicy Niemiec. Ja skorzystałem jednak z opcji podróży pociągiem, gdyż przy odrobinie gimnastyki jest zdecydowanie najtańsza. Ta gimnastyka to Brandenburg-Berlin-Ticket, bilet który po wydaniu 26Euro umożliwia nam i 4 innym osobą na podróżowanie po całej Brandenburgi (w tym Berlina razem z metrem) od 9 rano do 3 w nocy. Tak więc jeśli mamy grupę osób to do Berlina dojedziemy za grosze. Oczywiście będąc samemu nie kupowałem tego biletu tylko liczyłem na dołączenie się do jakiejś grupy. Skończyło się na tym iż jechałem z jedną obrotną kobietą, która dodatkowo dobrała do nas jednego obywatela Niemiec. Tak więc wyszło jakoś 8Euro do Berlina co jest dobrą opcją gdy dojazd Busem wtedy kosztował jakoś ok. 70zł. W Berlinie czekał już na mnie znajomy, u którego zresztą miałem zapewniony nocleg po gali.

Czas na wrestling





Trochę zwiedzania plus obowiązkowo kebab u "Turasów" i mogliśmy ruszać już w okolice hali. Pierwsze wrażenie, gdy dochodziliśmy do hali to: Ho! Sporo ludzi. Później w środku hali to wrażenie zmieniło się, gdyż obiekt wypełnił się może w 50 procentach.



Zanim jednak dotarłem na swoje miejsce, zwiedziłem stoisko z koszulkami i innymi pamiątkami. Kłębiło się tam sporo osób, co nie jest zresztą dziwne bo można było nabyć najnowsze koszulki WWE bez kosztownej wysyłki. Konkretne ceny już zatarły mi się w pamięci, ale pamiętam iż przy obecnym wtedy kursie euro to taka pamiątka wydawała mi się dużo za droga.



Poszukałem więc swojego miejsca i zasiadłem na wyższej trybunie z której był widok dobry widok na całą halę. Chwila oczekiwania i zaczyna się! Na ring wchodzi ówczesny General Manager "Smackdown!" Theodore Long i rozgrzewa publiczność tekstami o tym iż dziś czas zemsty po Wrestlemanii. Po chwili czas na pierwszą walkę :

1. Lashley pokonał Bokkera T przez Powerslam

Chyba gorszej w życiu nie widziałem. Prawdopodobnie zawodnicy przed pojedynkiem dostali instrukcje aby zrobić tylko taką mini walkę na rozgrzewkę i nie bardzo wiedzieli co z tym zrobić. Dlatego zaprezentowali tylko serię irish whipów i clotheslinów. Może było tam coś więcej, ale starałem się zapomnieć szybko ten pojedynek. Z perspektywy czasu mogę jednak domniemywać, iż pierwsza walka miała być może wprowadzić widzów w wrestlingowe podstawy, więc zawodnicy nie mogli zbyt wiele poszaleć.



Po walce postanowiłem opuścić swój sektor i oglądać już galę z lepszych/droższych części hali. Ochrona praktycznie nie pilnowała gdzie kto siedzi więc można było się swobodnie przemieszczać, a na dole było sporo wolnych miejsc. Czas więc na cruiserów :

2. WWE Cruiserweight Championship (Triple Threat) : Gregory Helms (c) vs. Funaki vs. Nunzio - Bez rozstrzygnięcia, po wtargnięciu Khalego na ring



Niech cię szlak trafi, WWE! za promowanie takich postaci jak Khali kosztem zawodników wagi lekkiej. Ja rozumiem, że efektownie wygląda jak ponad 2 metrowy wrestler rzuca mniejszymi, ale na Boga czy trzeba to robić przerywając walkę w środku. Nie można zrobić to po pojedynku, notabene mistrzowskim? Odbiegając jednak od Khalego, który nic nie pokazał, powiem iż ta połowa walki była jedna z lepszych na gali. Ja zaś poruszam się po hali dalej, co pozwoliło mi zrobić jedno z lepszych zdjęć przed walką :



3. Gunner Scot pokonał Orlando Jordan po Powerslam



Sama walka bez historii, może dlatego nie pamiętam jej dobrze. Następny był kolejny pojedynek mistrzowski o pasy mistrzów drużynowych. Tutaj postanowiłem przemieścić się już pod sam ring, gdyż pomiędzy walkami i na czas wejścia wrestlerów można było podbiec do samych barierek. Trzeba było tylko staranować łokciami kilku młodych niemieckich fanów ;) Niestety po rozpoczęciu walki ochrona prosiła o powrót na miejsce, czyli w moim przypadku gdzie tam sobie wybrałem.

4. WWE Tag Team Championship : MNM (c) pokonali Hooligans (Kendrick & London)



Na tle całej gali ta walka wypadła pozytywnie, oczywiście bez zmiany pasów co na house showach zdarza się wszak bardzo rzadko.

5. Tatanka pokonał Road Warrior Animala



Po tej walce nie można było się wiele spodziewać i w tym elemencie pojedynek nie zawiódł. Kolejny fragment gali bez historii, może nie tak tragiczny jak opener ale i tak typowy zapychacz.. dzięki któremu gala trwała naprawdę długo. Prawie 3 godziny spędziłem w Max-Schmeling-Halle.

Po walce nastąpiła przerwa w której Kristal Marshall rozdawała koszulki, niestety nawet stojąc dosyć blisko ringu nie udało mi się nic chwycić. Generalnie zauważyłem, że koszulki są rzucane w sektory z najdroższymi biletami. Taka nagroda za wydanie ok. 100Euro. W rzucaniu koszulek przeszkodziła jednak Jillian Hall, która po krótkiej walce (szamotaninie) przegrała z Kristal. Po wygranej wrestlerka ściągnęła własną koszulkę oddając ją fanom. Zalatywało nieco soft-soft-soft erotyką, ciekawe czy chciałby aby dla mojego dziecka idolami byli przekoksowani kolesie i kobiety które mają do zaprezentowania tylko silikon. Takie myśli mnie wtedy nachodziły, nawet postanowiłem napisać o tym felieton jednak rozmyśliłem się po czasie.



Wracają do gali to po tym wydarzeniu mieliśmy już prawdziwą przerwę ok. 15 minutową.



6. Finlay pokonał Paula Burchilla



Mógłbym w sumie napisać to samo co o walce nr.5, gdyby nie interakcja Finlaya z publicznością. Irlandczyk chyba jako jedyny z ekipy WWE umiał powiedzieć cokolwiek po Niemiecku i były to głównie wyzwiska w stronę fanów. Finlay obraził Niemców przed pojedynkiem, a w trakcie jego trwania często denerwował ich... a nawet przeskoczył przez barierki i z jednym (prawdopodobnie podstawionym) uciął sobie chwilową pogawędkę. Postawa Finlay'a spowodowała to iż Burchill dostał dosyć spory pop mimo przegranej w tym pojedynku. W tej walce widać było iż na house showach większą uwagę zwraca się na zabawianie bezpośrednie publiczności niż na samą walkę czy jej wynik.

7. Matt Hardy pokonał Williama Regala

Nie był to Jeff Hardy, mimo to pojawiła się pewna histeria po wejściu Matta na ringu. Mogłem to uznać za pewne demo tego co będzie się działo po wejściu Mysterio w main evencie. Może słówko o reakcjach publiczności, o dziwo wszystkie chanty były w języku angielskim. Niemcy równo i dokładnie małpowali zachowanie publiczności amerykańskiej. W pewnym momencie pojawił się nawet chant "TNA! TNA!" prowadzony przez małą grupkę fanów, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. Sama walka na średnim poziomie, zakończona wygraną Hardiego.



8. WWE United States Championship : John Bradshaw Layfield (c) pokonał Chrisa Benoita



Czas teraz na to co tygryski lubią najbardziej czyli ostatnie dwie walki, które miały uratować tą galę. Wpierw zacznijmy od wejścia JBL'a na ring wraz z flagą amerykańską. JBL daje solidny speech przed walką, a ja zajmuje się wyzywaniem go wraz z całym sektorem. JBL nie zostaje dłużny pokazując nam fucka, co powoduje z miejsca kontrę w postaci mnóstwa podniesionych rąk z analogicznym przekazem. Benoit wchodzi już bez zbędnych atrakcji i zaczyna się walka. Pojedynek chyba najlepszy na gali, trzymający do końca w napięciu ze sporą ilością near-fall'i pozwalał naprawdę uwierzyć, że Chris może zdobyć US Title. Po walce Benoit nawet uraczył fanów krótką obecnością przy mikrofonie, podziękował publiczności i oznajmił iż mimo przegranej jest i tak lepszy od JBL'a. Mimo tego jak zakończyło się życie Benoita, muszę stwierdzić iż był świetnym wrestlerem i zgodzić się z nim w tej kwestii.

9. WWE World Heavyweight Championship (Triple Threat) : Rey Mysterio (c) pokonał Kurt Angle i Marka Henry

Main event! I tutaj mała niespodzianka.. walkę tą zapowiedział Mr. Kenneeeeeeeedyyyyyyyyy!! A później już tylko głośnie "You suck! You suck!" przy wejściu Kurta, niezapomniane wrażenie móc na żywo to chantować. Następnie Mysterio i szaleństwo młodych fanów. O wejściu Henrego nie wspominam, bo dla mnie w tej walce był zbędny i zresztą nie wywołał zbyt wielkiej reakcji. No właśnie gdyby nie Mark to walka ta mogłaby przebić poprzedni pojedynek, a tak to uplasowała się na drugim miejscu. Zwycięzca mógł być oczywiście tylko jeden. Idol młodzieży wygrał i po pojedynku Mysterio długo świętował wraz z publicznością. Naprawdę bardzo długo, praktycznie przy każdym metrze barierki Rey robił sobie zdjęcia z fanami, za to należą mu się spore brawa. Oczywiście nie obyło się bez modłów do Eddiego po walce, ale mi wykorzystywanie śmierci Guerrero nigdy nie przypadło do gustu.

Podsumowanie



Nie będę podsumowywał poziomu tej gali tak jakbym podsumował show widziane w TV, bo mija się to z celem. Wiadomo, iż widowisko w wielu momentach nie było najwyższych lotów. Aczkolwiek była to pierwsza gala wrestlingowa, którą widziałem na żywo i to się głównie tutaj liczy. Pewnie wielu spyta się jak to jest, jakie jest porównanie z oglądaniem przed TV. Chyba podobne jak z każdym innym wydarzeniem sportowym lub pseudo sportowym, na żywo są o wiele większe emocje. Ja zastanawiałem się czy bardziej będzie widać jakieś uchybienia albo momenty w których mocno widać że uderzenia nie są pełne. Nic takiego nie zauważyłem, nawet czasem jest lepiej jak na żywo pewnych elementów nie widzisz dokładnie wtedy całą resztę sam sobie ładnie dopowiadasz. Jednym słowem polecam taką wyprawę na galę, nawet jeśli będzie to WWE. Ja na pewno zdecyduje się na galę w tym roku (2008), aby zobaczyć Triple H i Undertakera w akcji.

dodane przez Przemysław Naruszewicz (Przemk0) w dniu: 26-10-2008 16:37:29

Udostępnij

Komentarze (2)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Przemko ty wszystkie te zdjęcia sam robiłeś?
Mam nadzieję że w tym roku skołuję ekipę na ten wyjazd.
Co do zmiany miejsca w trakcie gali to byłby przypał gdybyśmy usiedli na miejscu gościa co poszedł do kibla. PS: Są jakieś kary za zamianę miejsca w trakcie show?

napisane przez Zaku1234 w dniu : 26-10-2008


Cytat:

Przemko ty wszystkie te zdjęcia sam robiłeś?


Tak, jestem autorem wszystkich zdjęć co zresztą udowadnia jak się przemieszczałem po hali.


Cytat: Zaku1234
Co do zmiany miejsca w trakcie gali to byłby przypał gdybyśmy usiedli na miejscu gościa co poszedł do kibla. PS: Są jakieś kary za zamianę miejsca w trakcie show?


Jedyną karą może być powiedzenie "Przepraszam pomyliłem miejsca, siądę tutaj obok" :-) Zresztą jeśli połowa hali jest pusta to są ogromne dziury pustych miejsc w sektorach (nie mówie o tych przy ringu) więc bez problemu można znaleźć sobie miejsce.. szczególnie jak się jest samemu.

napisane przez Przemk0 w dniu : 26-10-2008

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy