- Jak się masz Chris? Opowiedz nam trochę o swoim zespole.
- Kiedy byłem dzieckiem to chciałem być albo gwiazdą rocka albo wrestlerem. Zacząłem grać w zespołach, gdy miałem 14 lat. I nigdy później nie przestałem tego robić. To było coś co zawsze mnie bawiło. Założyliśmy swój zespół w 1999 roku (chodzi o heavy metalowy zespół Fozzy - przyp. red.). Z początku traktowałem to bardziej jako hobby, ale po pięciu latach, po nagraniu trzech płyt, teledyskach w MTV i MuchMusic zacząłem traktować to jako świetny projekt.
- Więc uznałeś, że lepiej być muzykiem niż wrestlerem?
- Nie powiedziałbym tak. Zawsze byłem wielkim fanem muzyki i wielkim fanem wrestlingu. Wybrałem wrestling, bo bardzo się nim w tamtym czasie interesowałem. Miałem wtedy 15 lat. Poza tym w Winnipeg droga do wrestlingu była mniej kręta niż próba stworzenia rockowego zespołu. Nie było tam zbyt wielu scen. Ale muzyka zawsze była czymś co chciałem robić i kiedy nadarzyła się ku temu okazja - zacząłem tworzyć zespół w ten sam sposób w jaki wcześniej stworzyłem Chrisa Jericho. Po osiągnięciu we wrestlingu wszystkiego co mogłem osiągnąć (a tak się stało) było dla mnie świetną rzeczą popracować nad czymś innym.
- Czy kiedykolwiek chciałeś zostać hokeistą?
- Zawsze grałem w hokej, zawsze byłem fanem hokeja, ale też nigdy nie połknąłem bakcyla do tego sportu. Nigdy nie rozpatrywałem pomysłu, żeby uprawiać tą dyscyplinę profesjonalnie.
- Który kraj szkoli więcej lepszych zapaśników: Stany Zjednoczone czy Kanada?
- Powiedziałbym, że Kanada z pewnością szkoli więcej lepszych zawodników. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Myślę, że Kanada jest wielkim krajem wrestlerów. Jest wielu facetów w tym kraju, którzy się tym interesują.
- Dlaczego tak się dzieje?
- To prawdopodobnie coś w piwie! W Kanadzie wielu facetów ogląda wrestling od dziecka. W niektórych obszarach Stanów także pojawia się dużo dobrych wrestlerów - jak Floryda czy Minneapolis. To jakaś geograficzna specyfika tych miejsc.
- Co sprawiło, że trafiłeś do Calgary, żeby trenować pod okiem rodziny Hartów?
- Tak jak już wspomniałem ciągnęło mnie do wrestlingu. Jako dzieciak oglądałem Stampede Wrestling (nie istniejąca już federacja wrestlingu stworzona przez Stu Harta - przyp. red.), a oni wypuścili ogłoszenie o naborze do swojej szkółki. Zanotowałem adres, zacząłem pisać do nich listy i w końcu zdecydowałem, że wrestling jest tym, co chciałbym robić.
- Wszyscy wiemy, że wszystko jest rozpisane w skryptach. Ale wiemy też, że z wrestlingiem wiąże się wielkie ryzyko. Czy po śmierci Owen Harta stałeś się bardziej świadomy zagrożenia?
- Myślę, że jego śmierć zmieniła wiele rzeczy. Nienawidzę słowa "fałsz". Nie ma nic fałszywego w tym co robię. To jest show ale też sport kontaktowy. Tak jak prawdziwy jest football tak samo prawdziwy jest wrestling - jeżeli chodzi przyjmowanie ciosów i ich odczuwanie. Uprawiamy naszą dyscyplinę przez cały rok, nie mamy żadnych dni wolnych, sezon cały czas trwa, jesteśmy poza domem. Myślę, że jesteśmy najtwardszymi sportowcami na świecie. Myślę, że ludzie częściowo to rozumieją. Ale uważam też, że wielu też nie pojmuje jak wiele tak naprawdę musimy fizycznie znieść.
- A co ludzie z branży wrestlingowej sądzą o twojej muzycznej karierze? Są za czy przeciw?
- Ich reakcje są pozytywne. Zdają sobie sprawę, że im większą gwiazdą staję się poza WWE, tym większą gwiazdą staję się w WWE. Jest to korzystne dla obu stron. Kiedy rozpocząłem grać ze swoim zespołem to traktowałem to jak hobby. Mogliśmy nagrywać, byliśmy bardzo szczęśliwi. Gdy pojawili się fani, którym podobało się to co robimy - zaczęliśmy podchodzić do wszystkiego nieco poważniej. To wspaniałe być częścią zespołu, który pnie się w górę.
- Jak reaguje twoja żona, gdy doznajesz na ringu urazu?
- Ona rozumie o co w tym wszystkim chodzi. Dzwonię do niej po każdej walce, żeby dać jej znać, że ze mną wszystko w porządku. Najtrudniejsze jest podróżowanie i bycie z dala od domu. To trudna sprawa dla każdego związku. Zwłaszcza gdy jesteś w kapeli. To zabiera dużo czasu. To dlatego, że gramy nasze koncerty na żywo - po zapasach. Uprawiam wrestling i potem udaję się do klubu, żeby grać koncert. Dzięki temu fani mają szansę zobaczyć dwa oblicza Jericho. Wrestling to moja praca. Z niej mam pieniądze na płacenie rachunków. Ale bycie w zespole daje mi satysfakcję. Gdyby nikt nie przychodził na koncerty i nikt nie kupował płyt to może inaczej bym o tym myślał. Natomiast fajnie jest być częścią czegoś, co się rozwija. Może gdyby nasz zespół nikogo nie obchodził to miałbym do tego inne podejście. Ale ludziom się podoba więc angażuję się w to.
- Jak reagujesz na dźwięk słów "Vince McMahon"?
- Jest świetnym szefem. Jest szefem firmy wartej miliardy dolarów. I oczywiście nie wszyscy będą go lubić. Jestem pewien, że ty sam nie lubisz swojego szefa przez cały czas. Vince jest uczciwym facetem. Ma szacunek dla utalentowanych zawodników i jest otwarty na dialog. Czy ja lubię go przez cały czas? Oczywiście, że nie. Zawsze dba o mnie jako o pracownika i jako o osobę prywatną. Wiem, że zawsze mogę do niego pójść. Jest w porządku i szanuję faceta.
- Jak często trwa rywalizacja na backstage'u?
- Jak w każdej pracy nie zawsze będziesz się ze wszystkimi dogadywał i zgadzał z każdymi pomysłami oraz postawami. Wrestling to biznes. Nie jesteśmy tam po to, żeby szkodzić sobie nawzajem. Jesteśmy tam po to, żeby robić jak najlepszy show dla fanów. Zawsze będą faceci, którzy będą twoimi najlepszymi przyjaciółmi i tacy, do których się nawet nie odezwiesz po tym jak opuścisz firmę.
- Co powiesz swoim dzieciom, gdy zapragną zostać wrestlerami?
- Kim takim ja jestem, żeby zabraniać im robić to samo co ja robię? Jedynymi ludźmi, którzy powiedzą ci, że czegoś nie powinieneś robić w życiu są ci, którym się nie powiodło. To nie jest takie proste. Wymaga dużo wytrwałości i dużo odwagi. Jak cokolwiek co zamierzasz robić w życiu. Kiedy zaczynałem wszyscy mówili mi, że jestem za mały. Ja uważałem, że jest inaczej i zacząłem to robić. Tak samo było z zespołem. Mówiono mi, że wrestler nie może śpiewać. Oczywiście, że wrestler może śpiewać! Powiedziałem sobie, że mogę to robić, nie oglądałem się na innych i stało się. Nic nigdy nie jest proste. Po prostu musisz być zdeterminowany i próbować. To lepsze niż obudzić się pewnego dnia będąc już starym człowiekiem, gdy całe życie masz już za sobą i pytać siebie samego - "dlaczego nigdy tego nie zrobiłem". Będziesz przynajmniej wiedział, czy mogłeś czy nie mogłeś tego osiągnąć.
Wywiad został przeprowadzony w 2005 roku. Źródło: http://uk.askmen.com/
Tłumaczył: Ghostwriter
Wywiad z Chrisem Jericho
Komentarze (10)
Skomentuj stronęSuper wywiad. Bardzo dobrze przetłumaczony. Jedyny błąd jaki wykryłem to wynik szybkiego pisania napisałeś gdzieś "beackstage" czy jakoś tak. Fajnie się go czytało. Szkoda że z 2005roku.
Cytat: CocaPepsiCola
Dlaczego szkoda? Przecież wrestlerzy nie udzielają wywiadów codziennie i każdemu. Dla rozrywki proponuję Tobie poszukać jakiegoś aktualnego wywiadu Jericho w wersji tekstowej, a potem przetłumaczyć to dla potomnych na Attitude.
Dobrze, że Ghost wybrał taki wywiad. Nie skupia się on przede wszystkim na wrestlingu, ale też nie odbiega zupełnie od niego. Jest o muzyce, o wrestlingu, o dzieciństwie i wiele więcej. Pokazuje Chrisa od "innej" strony.
Przyjemny NIEwrestlingowy wywiad. Dobrze powiedziane z ta Kanada, ktora produkuje wiecej ciekawych zawodnikow. Tam masz dwie mozliwosci sportowe, albo jestes hokeista, albo wrestlerem. Najbardziej przypadla mi do gustu koncowka, ze tylko Ci ktorym sie nie powiodlo, powiedza, ze nie jstes w stanie czegos osiagnac
Cytat: CocaPepsiCola
Ja tego nie powiedzialem... :wink:
Cytat: CocaPepsiCola
Dziękuję. Już poprawiłem. Prawdę mówiąc nie wynikało to z szybkiego pisania. Jest to po prostu jeden z wielu błędów, z których trudno mi się wyleczyć. :)
Cytat: CocaPepsiCola
Wiesz - zadałem sobie pytanie po ostatniej fali krytyki "czy warto tłumaczyć nieświeże wywiady czy nie". Doszedłem do wniosku, że jednak warto, bo nie są one (tj. wywiady z wrestlerami) na wyciągnięcie ręki i generalnie jest to towar w naszym kraju deficytowy. Czytam różne wywiady - stare i nowsze. Założyłem sobie, że jednak będę tłumaczył te, które uznam za ciekawe. Ten akurat uznałem za dość uniwersalny - dotyczy życia Jericho w ogóle, a nie tylko np. jego ostatniej walki na tygodniówce czy ostatniego feudu. Gdy znalazłem to forum największą frajdę sprawiało mi czytanie właśnie wywiadów sprzed lat.
Cytat: N!KO
Cytat: CocaPepsiCola
Ty lisie! Jak przeczytałem post CocaPepsiColi to od razu pomyślałem o tobie. Wyobraziłem sobie ciebie z szerokim uśmiechem na twarzy i myślącego "a nie mówiłem?". :)
Dobrze, że przynajmniej Vercyn po znajomości mnie broni. :)
No, redaktorzy Attitude nie dają nam żadnej przerwy i cały czas wrzucają coś do czytania, ale to świetnie ;)
Bardzo dobrze przetłumaczony, luźny wywiad, nie tylko o wrestlingu, chociaż ja przyznam, że wolałbym więcej wywiadów na tematy wrestlingowe, ale narzekac wielce nie będę, bo liczy się to, że mogę coś ciekawego przeczytać.
Bardzo dobry wywiad , chociaż z 2005to i tak na czasie biorąc pod uwagę możliwość powrotu Y2J
P.S. Vercyn prosze o ciąg dalczy książki Reya Mysterio
Cytat: ChudyCh
Spoko, na dniach będzie część o tym, jak młody Oskar zaczynał trenować wrestling.
Wcale mi nie przeszkadza, że to wywiad z 2005 roku. Bardzo mało jest takich tekstów, więc każde tłumaczenie zasługuje na uznanie. Tematyka nie wrestlingowa w wywiadach jak najbardziej na tak. Oby więcej takich tłumaczeń.
Brawo Ghostwriter :)
Swietny wywiad, mnie nie przeszkadza, ze jest z 2005 roku. Spodobalo mi sie jak Jericho powiedzial o tym, ze nie lubi slowa "falsz" i wytlumaczyl wszystko, mnie tak strasznie wnerwia, gdy ktos spojrzy na jedna walke i powie sobie "gowno", gdzie oni musza ciagle cwiczyc i narazac swoje zycie, zdrowie dla innych...
Byłbym wdzięczny jakbyś przetłumaczył jakiś wywiad z: Christianem, Zigglerem, McIntyrem, Kiddem, Barretą, Ryderem itp.
O takich wrestlerach słyszy się mniej a chciałbym się dowiedzieć o nich coś więcej...