Wywiad z Marcinem Gortatem

Attitude: Gdzie usłyszał Pan o wrestlingu i jaka była Pana reakcja na niego?

Marcin Gortat: O wrestlingu tak naprawdę usłyszałem jeszcze w Polsce, kiedy były transmisje i wtedy oglądałem takich zawodników jak: Hulk Hogan, Goldberg, Giant, Sting, pamiętam, że malował swoją twarz. O wrestlingu słyszałem już w Polsce i była to oczywiście wielka fascynacja potężnymi ludźmi, potężnymi walkami.

A: Mieszka Pan kilka lat w Stanach. Gdyby miał Pan porównać popularność wrestlingu do 4 sportów (lig): NHL, NBA, futbolu amerykańskiego (NFL) i baseballu (MLB) to na którym miejscu ustawiłby Pan wrestling?

MG: Myślę, że na piątym albo i nawet na szóstym, zaraz jeszcze za piłką nożną. Tak naprawdę te 4 sporty, które zostały tutaj wymienione są najpotężniejsze w Stanach i nie ma innego sportu, który mógłby im dorównać. Wrestling jest oczywiście sportem rozwijającym się i coraz to potężniejsi, coraz barwniejsi fighterzy wchodzą na ring, ale myślę, że brakuje takich gwiazd, jak np. Kobe Bryant, LeBron James, Payton Manning, Alex Rodriguez czy nawet Sidney Crosby w innych dyscyplinach, tak brakuje takich zawodników w wrestlingu. Dzisiaj najbardziej znaną postacią w świecie wrestlingu jest Hulk Hogan, który odszedł i myślę, że takich gwiazd teraz troszkę brakuje, ale tak, jak powiedziałem, jest to znany sport i na pewno się rozwija w dobrym kierunku.

A: Jaki stosunek do wrestlingu mają Pana koledzy z drużyny?

MG: Myślę, że normalny. Po prostu, jeśli jest szansa obejrzenia wrestlingu, to obejrzą. Nie ma sytuacji, że np. przychodzimy do domu, oglądamy i mówimy o wrestlingu. Mówi się bardziej o samych fighterach, którzy robią różne rzeczy poza ringiem, tak jak np. John Cena, który kręci różnego rodzaju filmy.

A: Jakie wrażenia miał Pan po noworocznej gali, na której był Pan obecny? Jak show ocenili inni?

MG: Gala była na pewno imponująca, dosyć dużo efektów specjalnych, oczywiście sama walka kobiet była niesamowita (6-Divas Tag Team Match - przyp.), no ale było widać, że niektórzy fighterzy mogą jeszcze trochę popracować nad udawaniem ciosów czy samym bólem, ponieważ niektóre walki były wręcz komiczne i więcej się śmiać chciało, niż tak naprawdę się wzdychało.

A: Kto Pana zdaniem, spośród wrestlerów walczących obecnie, cieszy się największą popularnością? O kim jest najgłośniej?

MG: Tak, jak wspomniałem, chyba John Cena jest w tym momencie jednym z najbardziej znanych. Jeszcze są inni fighterzy, których nazwisk teraz nie pamiętam, jeden z fighterów zawsze przychodził na mecze Miami Heat, jak jeszcze graliśmy w Orlando. Są fighterzy, którzy są znani, rozpoznawalni, ale są to zawodnicy, którzy mają ogromne stawki za swoje walki, które wybierają w największych arenach, przy ogromnej publiczności.

A: Słyszał Pan, że WWE chciałoby zakontraktować LeBrona Jamesa na występ podczas drugiej największej gali, SummerSlam? Co Pan o tym sądzi?

MG: Ciekawe rozwiązanie. Myślę, że ściągnie bardzo wielu kibiców, bardzo wielu ludzi na taki występ, ale myślę, że LeBron James może się na takie coś nie zdecydować, a jeśli się zdecyduje to chyba będą mu musieli zapłacić wagonami pełnymi dolarów, żeby na to się zgodził. LeBron James myślę, że ma wystarczająco dobry PR i w tego typu walki nie będzie w ogóle wchodził.

A: Czy jeśli właściciel WWE, Vince McMahon zwróciłby się do Pana z propozycją występu na jednej z gal, to przyjąłby ją Pan?

MG: Myślę, że nie. Myślę, że nie, tak, jak powiedziałem, jest to totalnie inny sport, totalnie inna rzecz i dzisiaj rajcuje mnie wiele innych rzeczy, ale kto wie...Nie ma ceny, za którą nie dałoby się oczywiście spróbować czegoś zrobić. Dzisiaj lubię tylko oglądać WWE, ewentualnie usłyszeć wyniki, ale czy miałbym w tym uczestniczyć to musiałbym się naprawdę nad tym zastanowić. Pozdrawiam.