Zapomniane ikony Wrestlingu #1 - Happy Humphrey

Zapomniane ikony Wrestlingu #1 - Happy Humphrey



Przeciętny fan, spytany o największych gabarytowo zawodników w historii wrestlingu, bez zastanowienia wymieni zapewne André the Gianta, Yokozunę, Akebono oraz zmarłego parę lat temu Viscerę. Sięgającym pamięcią nieco dalej na myśl przyjść mogą również takie postacie jak WWE Hall of Famer Haystacks Calhoun czy Anglik Giant Haystacks, amerykańskiej publiczności znany głównie z krótkiego pobytu w WCW, w którym występował pod imieniem Loch Ness Monster. W rzeczywistości jednak żaden z nich (może prócz Yoko) nawet nie zbliżył się do miana "najcięższego zapaśnika w historii".

Na przełomie lat 40. i 50. wrestling, odradzający się po latach zapaści, wchodził w nową Złotą Erę. Dzięki upowszechnieniu się telewizji zapasy docierały do coraz szerszego grona odbiorców a czołowi zawodnicy, jak Lou Thesz, Georgious George czy Verne Gagne, zdobyli popularność porównywalną z największymi gwiazdami sportu i estrady. Coraz liczniejsi promotorzy wciąż szukali dodatkowych atrakcji - nowych gwiazd mogących przyciągnąć swą osobą kolejnych widzów. Ludzi wyróżniających się nie tylko umiejętnościami ringowymi czy atletyczną budową ciała, ale też nietypowym wyglądem czy charakterem. Mając to na uwadze nie można się dziwić, iż ich uwagę przykuł niejaki William Joseph Cobb, 26-letni farmer z Payne w stanie Georgia.


O ważącym ponad 300 kilogramów i obdarzonym ponadprzeciętną siłą gigancie po raz pierwszy głośno zrobiło się w 1953 r., kiedy to zasłynął on niemal półgodzinnym pojedynkiem zapaśniczym, w którym jego rywalem był... tresowany niedźwiedź. Cyrkowa atrakcja stanowiła, jak miało się okazać, początek zaskakującej kariery. Cobb, przyjąwszy na cześć Humphreya Pennywortha, bohatera popularnego w latach 40. komiksu autorstwa Boba Powella, ring name Happy Humphrey, zaczął regularnie pojawiać się na galach zapaśniczych w całym kraju. Ubrany w charakterystyczną czapeczkę skrywającą łysinę, koszulę oraz workowate spodnie zawodnik odgrywał zwykle rolę face'a rywalizującego z takimi przeciwnikami jak Bill Napolitan (występującym jako zamaskowany Black Panther, maskę utracił właśnie w pojedynku z Humphreyem) czy Billy "Bad Boy" Hines. Często stanowił on również specjalną atrakcję podczas Battle Royal matchów. Zdecydowanie największym zainteresowaniem fanów cieszyły się jednak starcia z inni przedstawicielami dywizji "superciężkiej", wśród których znajdowali się Mighty Jumbo oraz George Cannon. Starcia te poprzedzane były zwykle oficjalnym ważeniem, mającym często miejsce w lokalnej rzeźni, tylko tam bowiem znaleźć można było odpowiednich rozmiarów wagi. Prawdziwą legendą obrosła seria pojedynków z ważącym ponad 270 kilogramów Haystack Calhounem - na przestrzeni lat zawodnicy ci ścierali się ze sobą wielokrotnie, wspólnie też main eventowali galę w nowojorskim Madison Square Garden. Większość ich starć kończyła się podobnym, asekuracyjnym schematem: jeden z zawodników (zwykle Humphrey) wypadał z ringu i, nie będąc w stanie nań wrócić, przegrywał przez wyliczenie.


Mimo sukcesów (głównie finansowych, jako "travelling wrestler", dodatkowo o mocno ograniczonych umiejętnościach, nie zdobywał on praktycznie żadnych pasów) życie "Wesołego Farmera" nie było usłane różami. Obecnie w Stanach Zjednoczonych nietrudno jest znaleźć osoby zmagające się z potężną otyłością, w 50-tych stanowiły one jednak dużą rzadkość. Ważący ponad 300 kilogramów Humphrey samą swoją obecnością budził niemałe poruszenie, a reakcje nań, poza areną zapaśniczą, nierzadko odległe były od przychylnych. Wiele restauracji, w obawie o opinię pozostałych klientów, odmawiało jego obsługi. Do legendy przeszło nieprzyjemne zdarzenie mające miejsce w jednym z miast w Alabamie, kiedy to ośmiu policjantów musiało pomagać Humphreyowi uwolnić się z budki telefonicznej, w której ten przypadkiem utknął. Do podobnego zdarzenia doszło również podczas pobytu w Nowym Orleanie - tym razem nieszczęśnik zaklinował się w fotelu kinowym. W obu przypadkach nie obeszło się oczywiście bez złośliwych docinków licznie zgromadzonych gapiów, co słynący z wrażliwości "Wesoły Farmer" mocno przeżył. Niemałych trudności dostarczał również wymagający ciągłych podróży tryb życia. Do dyspozycji zawodnika oddano specjalnie przerobiony samochód z wzmocnionym podwoziem i przebudowanym układem foteli umożliwiającym względny komfort jazdy. Przez ponad rok za jego kierownicą zasiadał Harley Race - stawiająca wówczas swoje pierwsze kroki w biznesie legenda, której wydana parę lat temu autobiografia stanowi źródło cennej wiedzy o życiu Humphreya. Dowiadujemy się z niej między innymi, iż do obowiązków przyszłego NWA Championa należało asystowanie w kąpieli: olbrzym, nie mieszcząc się pod prysznicem, zmuszony był często myć się na zewnątrz, przy pomocy szlaucha z wodą.


Jego najbardziej znany rywal, Haystack Calhoun, wspominał po latach: "Kiedy z nim walczyłem, ważył około 700 funtów, ale gdy tylko się zwarliśmy, przekonałem się, że było to 700 funtów tłuszczu. Miał duże problemy z utrzymaniem równowagi, był łatwy do obejścia (...) łatwiej było go powalić niż gościa przeciętnego rozmiaru. Gdy dowiedziałem się, że przekroczył 800 funtów, ostrzegłem go, że to niezdrowe". I faktycznie - olbrzym, w początkach lat 60. ważący już około 360 kilogramów, miał coraz poważniejsze problemy zdrowotne. W ich pokonaniu nie pomogła nawet operacja, w wyniku której usunięto mu niemal 50 kilogramów tkanki tłuszczowej - po niespełna roku "Wesoły Farmer", potrafiący zjeść na jeden posiłek kilkanaście kurczaków, powrócił do starego rozmiaru. Wreszcie, w 1962 r., Humphrey zmuszony był, z powodu problemów z sercem, przedwcześnie zawiesić buty na kołku.


Link do filmu


Kolejne miesiące stanowiły zapewne najtrudniejszy okres w jego życiu. Pozbawiony ruchu, praktycznie przykuty do łóżka, tył coraz bardziej, przekraczając wkrótce granicę 410 kilogramów. Wreszcie, stojąc w obliczu realnego zagrożenia życia, zdecydował się zwrócić o profesjonalną pomoc: przez ponad dwa lata przebywał pod stałą opieką lekarzy, podlegając specjalnie dlań przygotowanej eksperymentalnej diecie. Katorżnicza kuracja, w trakcie której spożywał zaledwie 1000 kalorii dziennie, przyniosła szokującą przemianę - w 1965 r. niedawny "najcięższy zapaśnik świata" ważył zaledwie 105 kilogramów i w niczym nie przypominał swojego komiksowego alter ego. "Po raz pierwszy w życiu mogę skrzyżować nogi." - wspominał z nieskrywaną radością - "Mogę robić rzeczy, których nie mogłem wcześniej. Mogę polować, łowić ryby i pływać. I po raz pierwszy od piętnastu lat mogę spać, leżąc. Byłem tak duży, że musiałem spać, siedząc pod kątem 45 stopni". Osiągnięcie to, być może największe ze wszystkich, zapewniło mu chwilę dodatkowej sławy oraz oficjalny wpis do Księgi Rekordów Guinnessa, na zawsze przekreśliło jednak perspektywy ewentualnego powrotu do ringu. Niespełna 40-letni emeryt wrócił do rodzinnej Georgii i zamieszkał w Auguście, gdzie znalazł pracę jako szewc. Od tego czasu, nie licząc niewielkiej rólki w wydanej w 1975 r. komedii "Moonrunners", pozostawał osobą prywatną, żyjącą poza światem show biznesu. Zmarł na atak serca 14 marca 1989 r., w chwili śmierci ważył ok. 270 kilogramów. Miał 62 lata.


W dzisiejszych czasach zawodnik pokroju Happy Humphreya nie miałby praktycznie żadnych szans na profesjonalną karierę. Mający spore problemy z poruszaniem się, gigant o minimalnych umiejętnościach ringowych nie zostałby prawdopodobnie w ogóle dopuszczony do zmagań między linami, nie wspominając już o występach przed kamerami. Specyfika czasów, w których przyszło mu żyć, sprawiła jednak, że osiągnął pewnego rodzaju sukces. Dużą rolę odegrał w tym niewątpliwie jego charakter. Mimo niełatwego życia, prostolinijny Humphrey był urodzonym face'em, który zawsze znajdował czas na przyjacielską rozmowę z fanami i nie odrzucał próśb o autografy - coś, co w tamtych czasach wcale nie było regułą. Warto też wspomnieć, że w miarę możliwości pomagał on również młodszym zawodnikom. Wspomniany już Race to właśnie jego wskazuje jako osobę, która nauczyła go bezpiecznie upadać, co przyczyniło się do znacznego wydłużenia jego kariery. I choć dziś próżno szukać nazwiska "Wesołego Farmera" w jakiejkolwiek wrestlingowej galerii sław (a przecież kilku współczesnych mu gigantów tam trafiło), jednego można być chyba pewnym: tytułu najcięższego zawodnika w historii biznesu nikt mu już raczej nie odbierze. Może to i lepiej...

___________________________


"Zapomniane ikony Wrestlingu" to nowy cykl, w którym przybliżam sylwetki wrestlerów cieszących się niegdyś, w czasach swojej świetności, pewną popularnością, obecnie jednak kompletnie obcych przeciętnemu fanowi. Prawdziwych legend, mających swój (często niemały) wkład w rozwój biznesu, dziś pamiętanych wyłącznie przez wąskie grono pasjonatów.

dodane przez Christian Jensen (Kcramsib) w dniu: 21-05-2018 23:30:30

Udostępnij

Komentarze (4)

Skomentuj stronę

: : (opcjonalnie) :

Szczerze? Gość odszedł z ringu, ale wygrał zycie. Zszedł z gigantycznej wagi i dożył dość długo. Czytając to byłem pewien, że finalnie skończy martwy w jakimś pokoju hotelowym jak Yokozuna, ale nie.

To będzie bardzo fajna seria.

napisane przez Arkao w dniu : 22-05-2018

Bardzo ciekawy pomysł na przybliżanie tak nietuzinkowych i mało znanych postaci. Świetnie i z zainteresowaniem się to czyta, tak więc ekstra robota i nic, tylko czekać na więcej! :wink:

Swoją drogą jak gościu zjechał z wagi z 410 kg na trochę ponad 100 kg, to ciekaw jestem jak musiała mu po tym zwisać skóra :shock: Pewnie było tego tyle, że kilka palików ze sobą i w terenie, bez ekwipunku, mógłby sobie na luzie rozbić namiot :D

napisane przez -Raven- w dniu : 22-05-2018


Cytat: -Raven-

Swoją drogą jak gościu zjechał z wagi z 410 kg na trochę ponad 100 kg, to ciekaw jestem jak musiała mu po tym zwisać skóra Pewnie było tego tyle, że kilka palików ze sobą i w terenie, bez ekwipunku, mógłby sobie na luzie rozbić namiot


Nie da sie tego usunąć operacyjnie?

napisane przez Arkao w dniu : 22-05-2018


Cytat: Arkao

-Raven- napisał/a:
Swoją drogą jak gościu zjechał z wagi z 410 kg na trochę ponad 100 kg, to ciekaw jestem jak musiała mu po tym zwisać skóra Pewnie było tego tyle, że kilka palików ze sobą i w terenie, bez ekwipunku, mógłby sobie na luzie rozbić namiot


Nie da sie tego usunąć operacyjnie?


Pewnie jakieś niewielkie ilości może i tak, ale przy 410kg gość skórę musiał mieć mega rozciągniętą i jak zszedł z tego fat, to pewnie było jej tyle, że musieli mu z niej kokardę wiązać na plerach.

napisane przez -Raven- w dniu : 22-05-2018

Reklama

Partnerzy

plagiat

Czat

Kontakt

Poznaj redakcje portalu.

Napisz do nas: redakcja@wrestling.pl

Reklamy